Phoenix Suns vs Philadelphia 76ers - zapowiedź meczu
Już za nieco ponad 24 godziny, w nocy ze środy na czwartek spotkają się zespoły Phoenix Suns i Philadelphia 76ers. "Słońca" są w trakcie krótkiej serii wyjazdowej na Wschodzie. Najpierw zmierzą się z drużyną z Atlantic Division, a dwa dni później udadzą się do Detroit, gdzie ich rywalem będą Detroit Pistons. W związku ze spóźnionym poruszeniem jakie wywołała relacja z meczu przeciw Miami Heat przeprowadzę relację na żywo z pierwszego z tych spotkań.
Najpierw parę słów o jutrzejszym rywalu Suns. Drużyna z Filadelfii jest obecnie na 9 miejscu w Konferencji Wschodniej i z bilansem 12 zwycięstw i 19 porażek. Ma tyle samo wygranych meczów, co zajmujący 8 miejsce Milwaukee Bucks, jednak ci mają o dwie porażki mniej. "Szóstki" to drużyna na pewno groźna u siebie. W Wachovia Center (nawiasem mówiąc jest więcej polskich akcentów, właścicielem klubu jest Ed Stefanski) wygrywają częściej niż przegrywają, mogą pochwalić się bilansem 8-6. Nie jest to jednak typowa drużyna własnego parkietu. Jednak można powiedzieć, że drużyna Douga Collinsa zaczyna się powoli rozkręcać. Zaczęli sezon od katastrofalnego 3-13, a od tego czasu częściej wygrywają niż przegrywają (9-6). Ostatnio jednak wyraźnie ulegli Golden State Warriors 95-110. Drużyna chaotyczna, bez wyraźnej pierwszej piątki.
PG - Jrue Holiday rozpoczynał mecze w pierwszym składzie za każdym razem w tym sezonie. To dopiero jego drugi sezon w NBA, gra całkiem przyzwoicie. W ciągu 34 minut na parkiecie zdobywa prawie 14 punktów, ponad 6 asyst i prawie 4 zbiórki na mecz. Jednak rzuca ze skutecznością ledwie 43% i średnio trzy razy w meczu traci piłkę. Dobry zawodnik, ale bez rewelacji.
SG - Tutaj właśnie widać, że nie ma zbyt wiele stabilności w składzie. Ostatnio w pierwszej piątce wystąpił Argentyńczyk Andres Nocioni, ale zazwyczaj trener stawia na debiutanta Evana Turnera, którego Sixers wybrali z drugim numerem w drafcie. Póki, co jest to jednak jeden z większych zawodów w lidze, bo ET (wants to go home) rzuca ledwie 6 punktów, ma 4 zbiórki i niecałe 2 asysty na mecz. Do tego to wszystko przy fatalnej skuteczności 38% trafionych rzutów z gry. Wszystko to w 24 minuty średnio spędzane na parkiecie.
Żeby umilić czas spędzony przy wpisie, notkę poprzeplatałem różnymi pakami jakie funduje rywalom Igoudala.
SF - Andre Iguodala. Tutaj mamy już do czynienia z gwiazdą NBA. Oczywiście "Igi" ma utrudnione zadanie i w ostatnich latach zaczyna się już powoli "kisić" w Sixers, tak jak niegdyś Kevin Garnett w Minnesocie. W przeciągu 38 minut rzuca 14 punktów, ma 6 zbiórek, 6 asyst, a jego skuteczność rzutów wynosi 44%. Igoudala to świetny defensor, który dobrze sobie radzi w wyłączaniu najważniejszych zawodników rywali oraz potrafi przechwycić piłkę. Jest także kapitalnym dunkerem, co pokazał niejednokrotnie. Raz powinien zostać nawet zwycięzcą konkursu wsadów na All-Star Game, ale przez głupotę jednego z sędziów (specjalnie zaniżył notę, żeby móc obejrzeć dogrywkę pomiędzy nim na Natem Robinsonem).
Dzisiejszy wpis sponsoruje Andre "Skywalker" Igoudala.
PF - Elton Brand. Brand to lider w drużynie jeśli chodzi o zdobywane punkty, zbiórki, przechwyty i bloki. Nie róbmy tu jednak owacji, bo liczby te są znacznie niższe od tych jakie wykręcał Pippen w czasie nieobecności Michaela Jordana. 15 punktów i 9 zbiórek, to nie jest jakiś znakomity wynik. Chociaż skuteczność na poziomie 50% całkiem przyzwoita.
Oby tylko Marcin nie dał się uwiecznić, tak jak w ostatnim meczu przeciw Blake'owi Griffinowi
C - Spencer Hawes. Center jakiego mają w swoim składzie Sixers przypomina mi tych z dawno minionej epoki. Jak czarni królowali w lidze, a biali wyglądali przy nich jak mięczaki, które nie potrafią skakać. Oprócz tego za grosz atletyzmu, czyli tzw. przeze mnie "białe flaki". Całkiem podobnie prezentuje się Hawes. Ma zaledwie 22 lata, ale to już jego 4 sezon w NBA. 7 punktów i 5 zbiórek to nie są osiągi jakimi można się chwalić.
Ważni rezerwowi - Thaddeus Young (Tadeusz, kolejny polski akcent!), Jodie Meeks, Louis Williams i Marreese Speights. Trzej pierwsi notują ponad 10 punktów w każdym meczu. Young potrafi walczyć na tablicach i jest groźny w półdystansie. Williams to raczej strzelec dystansowy. Speights ma bardzo słaby sezon. W poprzednich latach zdarzały mu się mecze z 20 punktami i ponad 10 zbiórkami, a teraz statystyki ma zatrważające.
Nawet LeBron James się nie oparł i został uwieczniony jako kolejna "ofiara".
Drużyna 76ers ma bardzo duże braki. Nie mają centra z prawdziwego zdarzenia, podobnie rzucającego obrońcy. Młody skład, bo za wyjątkiem przekraczających 30-tkę Branda i Nocioniego, reszta nie przekracza nawet 25 lat. Igoudala ma 26. Żaden z zawodników nie wybija się w tym sezonie na lidera, bo Sixers nie mają nawet jednego zawodnika, którego średnia punktowa przekraczałaby 20 oczek. Mają za to aż 6 notujących dwucyfrowe liczby w tej najważniejszej ze statystyk. Ich siła nie tkwi w gwiazdach, ale w kolektywie. Pomimo słabej siły podkoszowej i braku dobrej "dwójki" potrafią wygrywać przynajmniej raz na trzy spotkania. W ostatnim czasie nawet 1 na 2. Ich siłą jest obrona, a słabością atak.
Jak ten mecz może wyglądać dla Gortata. Żaden z zawodników Filadelfii nie ma warunków aby sprostać Gortatowi. Brand raczej punktuje z półdystansu, czasem z bliższej odległości. Fakt, że jest liderem swojej drużyny na tablicach nie mówi o nich zbyt dobrze. W dodatku Brand jest stary i w dość dalekiej od optymalnej formie. Hawes być może jest wyższy od Marcina, ale dużo wolniejszy i mniej skoczny. Co powinien robić Gortat? Wykorzystać swoje warunki, aby zdominować strefę podkoszową zarówno swoją jak i przeciwnika. Ospały Hawes powinien mieć problemy przy bronieniu pick'n'rolli, gdzie Marcin będzie wchodził z dużą szybkością pod kosz. Liczę na przynajmniej kilka ładnych wsadów i łatwe punkty pod tym względem. Brak wysokich zwiększa też szansę na ofenwyne zbiórki i tym samym umożliwia dobitkę z najbliższej odległości. Marcin musi jednak przestać bać się rywali i rzucać z półdystansu, ale wykorzystywać własną siłę i wchodzić w trumnę. Nawet jeśli nie będzie punktów to może uda się wymusić jakiś faul. Marcin powinien postarać się w tym meczu wykręcić przynajmniej double-double. Zebrać 10 piłkek i zdobyć ok. 15 punktów, wtedy można będzie powiedzieć, że jego występ był udany. Tutaj już nie ma Blake'a Griffina i DeAndre Jordana, którzy całkiem dobrze radzą sobie przy zbieraniu piłki.
0 Comments
Recommended Comments
There are no comments to display.