Gry - pochłaniacz czasu
Jak w temacie:) A może nie do końca?
Pamiętam jak miałem te 10 lat, a może 12, dokładnie nie pamiętam, wtedy to nie było ważne, teraz tym bardziej.
Pamiętacie taką grę "Destruction Derby"? Ci starsi pamiętają. Ludzie, jak ja się zagrywałem w demko. Na pełną wersję nie miałem kasy, rodzicie nie chcieli kupić, toż to tak się zagrywałem, że bodajże w wakacje dzień w dzień młócka w ta jedną grę, a na dodatek demo.Niewiele mi było trzeba,a dni mijały powoli, całe "przegrane".
W tym roku kończę 25 lat.Czasu na gry za dużo nie mam, ale staram znaleźć, najgorzej jest w czasie sesji
Ale twardo gram...z tym, że mniej, krócej. To już nie wynika tylko z braku czasu, ale też, wolę pograć w grę godzinkę dziennie, i mieć satysfakcję niż grać trzy godziny i się męczyć, aczkolwiek zdarz się, że mam dzień to i wtedy 4 to mało .
Jednak często rozsądek bierze górę i granie zamieniam na konieczne obowiązki.
Moja żona też gra, ostatnio nawet więcej niż ja, aczkolwiek, mimo wszystko to nie to samo gdy było się dzieckiem.
Dorosłość, małżeństwo, własne życie, praca, obowiązki... potem na samym końcu przyjemności
Ale warto znaleźć trochę czasu...bo cóż to za życie bez odrobiny relaksu ?
3 komentarze
Rekomendowane komentarze