Wisła - Legia - czyli po meczu
W piątek odbywał się klasyk Polskiej Ekstraklasy - Wisła podejmowała na swoim stadionie Legię. Obydwie drużyny mają historię nacechowaną wspólnymi starciami, szczególnie zaczęło być to widoczne na przełomie wieków, kiedy to obydwie drużyny rokrocznie walczyły o mistrza (czasem włączył się to jakiś inny klub, lecz szybko wypadał z karuzeli.) Teraz to wszystko jest trochę mniej prestiżowe, aczkolwiek wciąż przyciąga kibiców przed odbiorniki.
Ja sam w piątek byłem w Krakowie, w dodatku nie lubię się chwalić (?), ale... zdaje się że mieszkałem w jednym hotelu z legionistami. Jak inaczej wytłumaczyć fakt rozpiski z treningami na korytarzach, Marka Jóźwiaka przed hotelem no i oczekiwanie w poczekalni jakiegoś legionisty (wybaczcie nie kojarzę ich z twarzy.) Pięknie, sumienie mnie bierze, że mogłem zrobić jakiś zacny mały sabotaż (czy tam dywersję) tym piłkarzom, ale jak widać i bez tego dostali.... Jak ktoś chce wiedzieć mieszkałem w Novotelu nieopodal Wawelu, ale nie wiem czy da się jakkolwiek sprawdzić czy i Legioniści tam byli.
Dobra, przaśną anegdotkę mamy za sobą, jedziem dalej. Równiuchno o godzinie 20:00 pan sędzia Piasecki ze Słupska zaczął widowisko. Jeśli wierzyć komentatorom - przez pierwsze 15 minut było dynamicznie i ciekawie.l Powiem szczerze - nie wiem. Ojciec oglądał wywiad z Poncyljuszem w TVN 24, więc nie miałem jakiejkolwiek możliwości śledzenia meczu. Potem przełączyłem.
Z tego co widziałem - i w sumie nic dziwnego - sporo osób znanych z mediów zjawiło się na stadionie, choćby Agnieszka Radwańska pojawiła się na nowo zbudowanym obiekcie. Jeśli już przy obiektach jesteśmy, to chciałbym pochwalić stadion Cracovii. Myślałem, że będzie to kolejne nie wiadomo jak duże gmaszysko, a spotkałem się z dosyć kameralnym obiektem (przynajmniej z zewnątrz) coś na kształt tego w Monaco (choć tam z zewnątrz wygląda na olbrzymi, a w środku jest całkiem przytulnie).
Mecz był dynamiczny co i raz jedna czy druga drużyna atakowała, wyglądało to na pasjonujące spotkanie. Pierwszego gola, myślę że taki stricte "do szatni" to on nie był, strzelił Paweł Brożek! Do przerwy 1:0.
Umówmy się - taką przewagę da się odrobić a nawet zgnoić rywala. Wczoraj ładnie pokazała to Polonia, która do przerwy dostawała 0:1 i chciało się rzec "żadnych marzeń panowie..." Jednak udało im się! Piękne było to wczorajsze spotkanie, od sierpnia nie zaznałem takiej radości na meczu Polonii...
Drugiej połowy niestety nie dano mi obejrzeć - "Kocham cię Polsko" przecież ważniejsze! No ale dobra... Po przerwie znowu do ataku rzucili się gospodarze: rach-ciach-ciach (słynna zasada "r-c-c" komentatorów Eurosportu. No właśnie już zaraz sezon!) Małecki i dwójka do zera. Legioniści desperacko próbowali zdobyć kontaktową bramkę, mieli nawet okazję, lecz zaraz potem faul bramkarza Legii i karny.
Ponieważ dla niektórych karny był kontrowersyjny, to ma się uzasadnienie do wyniku. W 84 minucie dzieła zniszczenia dopełnił Wilk.
Niedługo potem spod okien było słychać radosne okrzyki, jak potem zdołałem się dowiedzieć, oczywiście były to okrzyki Wiślaków. Mecz w sumie za dużo nie zrobił Legii w tabeli, za to Wisła w końcu według miejsca w tabeli zaczęła się liczyć w walce o mistrzostwo. Czeka nas pasjonująca wiosna, nie ma co!
I to w zasadzie tyle z przedwczorajszego meczu, jutro tradycyjne podsumowanie Ekstraklasy.
? "Mistew" spółka - z tym - z ograniczeniem umysłowym 2010
5 komentarzy
Rekomendowane komentarze