Skocz do zawartości
  • wpisy
    86
  • komentarzy
    185
  • wyświetleń
    28758

X-Men Origins: Wolverine


LordTyrranoos

488 wyświetleń

W ubiegłym roku Rocksteady Studios uraczyło nas genialną produkcją o przygodach Batmana, jednego z najbardziej rozpoznawalnych postaci komiksowych w historii. Ukradkiem jednak i bez większego rozgłosu miała miejsce premiera gry akcji o, zgodnie z zestawieniem 200 najpopularniejszych superherosów wszechczasów magazynu ?Wizard?, niekwestionowanej ?twarzy? sztuki komiksowej. I nie mowa o Spider-Manie czy Supermanie, a o Rosomaku, zwanym też Wolverine?em, bohaterze serii X-Men. X-Men Origins: Wolverine, propozycja studia Raven Software, to jedna z najlepszych gier akcji ubiegłego roku, a już na pewno najlepszy slasher dostępny obecnie na PC. Czego chcieć więcej?

238471250.jpg

Żeby gra przebiła film!?

Odkąd po raz pierwszy odpaliłem X-Menów na swoim pececie, wpadłem w niemały zachwyt. Od samego początku da się zauważyć, że twórcy bardzo mocno sugerowali się nieśmiertelną i kultową już wręcz serią God of War (którą zresztą ostatnio ogrywam, więc mam niemałe rozeznanie w tym temacie). Stwierdzenie, że Geneza jest najlepszym slasherem obecnie dostępnym na rynku gier komputerowych poparte jest samymi faktami. Rozgrywka syci, dookoła bryzga krew, w powietrzu fruwają zdekapitowane członki, zaś tempo akcji na ekranie powala nawet najbardziej wyrafinowanego gracza. Co warto także wspomnieć, egranizacja trzyma bardzo wysoki poziom i rzuciłbym się nawet na sformułowanie, że przewyższa filmowy pierwowzór. Prawdopodobnie z jednej przyczyny ? jest diabelnie widowiskowo. 

X-Men Origins: Wolverine prowadzi fabułę trójfazowo, w charakterze interaktywnych retrospekcji z przeszłości, teraźniejszości i filmów z ?niezbyt odległej przyszłości?. Rozgrywka rozpoczyna się od krótkiej sekwencji obserwowanej przez gracza, gdzie Wolverine poluje na ciężkozbrojnych żołnierzy w ruinach jakiejś fabryki. W tym samym momencie przypominają mu się wcześniejsze zdarzenia, których był uczestnikiem jeszcze jako członek X-Teamu. Przenosimy się zatem do Afryki, gdzie wszystko się zaczęło i, co więcej, skąd bohater ma pewne luki w pamięci, będące dopiero przedmiotem odkrywania wraz z postępem w grze. Trzecim torem jest okres, gdy Logan, wspomagany już adamantytem w swoim ciele, poluje na swojego przyrodniego brata Victora Creeda, zwanego też Sabretoothem, oraz Stykera. Nie powiem, żebym był wielkim fanem przygód Rosomaka, ale historia trzyma się kupy i, co najważniejsze, realizuje filmowy scenariusz dokładając jednocześnie pewne fragmenty, które zostały najwyraźniej wycięte lub kolokwialnie mówiąc ?zlane? przy tworzeniu filmu (sekwencja w laboratorium, gdy Logan ma po raz pierwszy kontakt z adamantytem).

xmenoriginswolverinevid.jpg

Najważniejsze, że przejścia pomiędzy dwoma interaktywnymi fragmentami linii czasu są płynne i wplecione w punkt opowieści. Po kilkudziesięciu minutach spędzonych w ciasnych korytarzach kompleksów laboratoriów i całkowitej masakrze dokonywanej na żołnierzach żywych i tych bardziej mechanicznych, wracamy pamięcią do gorącej Afryki i bierzemy się za wyżynanie ?czarnych braci? z maczetami i bardzo futurystycznych szamanów/bożków. W międzyczasie bardzo często stoczymy naprawdę emocjonujące pojedynki z bossami, tymi prostszymi, jak i tymi cholernie trudnymi do przejścia (notabene są to przeciwnicy wielkości Logana).

Soczyście i krwawo!

Jak prezentuje się gameplay? Wręcz bosko! X-Men Origins: Wolverine to bardzo intensywny, szybki i diabelnie grywalny slasher i każdy, nawet największy wymiatacz serii Devil May Cry czy God of War to przyzna. Wszystkiego dopełnia jeszcze świetna postać tytułowego bohatera, któremu głosu i twarzy użyczył Hugh Jackman. Tak dobitną masakrę jesteśmy w stanie przedsięwziąć głównie dzięki potężnym umiejętnościom Rosomaka. Na tej płaszczyźnie myślę, że dorównuje mu tylko kultowy Riddick. Wraz z postępem w grze stopniowo będziemy odblokowywać coraz to nowe i zadające większe obrażenia akcje specjalne, w łącznej liczbie sztuk czterech. Naturalnie wyglądają o niebo okazalej, niż zwyczajne ciosy szybkie/silne, ale jednocześnie dość szybko zużywają pasek mocy. Nie znajdziemy się zatem w zbyt wielu sytuacjach, gdy odpalimy nadnaturalne umiejętności z rzędu i wyrżniemy w pół minuty zgraję dwudziestu zbrojnych. 

005xmengamescreenshot2.jpg

Nie zabrakło także elementu dość powszechnie występującego w najnowszych grach akcji, a mianowicie systemu rozwoju postaci. Po osiągnięciu każdego kolejnego levela otrzymujemy do rozdysponowania kilka punktów umiejętności, dzięki którym możemy ulepszyć danego finiszera, zwiększyć siłę zwykłych ataków czy ilość punktów życia. Dodatkowo po wszystkich planszach porozrzucane są ?tu i ówdzie? różne power-upy, z których do najciekawszych można zaliczyć większe obrażenia zadawane przez Wolverine?a, gdy ten jest blisko śmierci, czy zmniejszenie wartości otrzymywanych ciosów. Proste, poręczne i znacząco pomagające w rozgrywce.

Sam model rozgrywki jest prosty w obsłudze, bo ledwie kilka klawiszy odpowiada za atak i obronę (blokowanie ciosów). Podobnie jednak jak w przypadku Batman: Arkham Asylum, na ekranie prostota przekształca się w finezję i widowiskowość akcji. Wspomnieć warto, że najbardziej efektywną i efektowną bronią Logana, poza naturalnie jego totalnie odjechanymi ?pazurkami?, są epickie skoki wprost na zlanego w gatki przeciwnika. Są walki, gdzie chętni do dekapitacji otaczają zewsząd Wolverine?a i wtedy skaczemy od jednego do drugiego w stylu, którego nie powstydziłby się nawet sam Batman. No a jak dołożymy do całości specjalne umiejętności, jak błyskawiczny obrót dookoła własnej osi czy szał bitewny, to szybko dojdziemy do wniosku, że Devil May Cry to tylko uboga, bardzo zmyślana zręcznościówka.

wolverinereviewscreensh.jpg

Warto wspomnieć, że Geneza to bardzo krwawy tytuł i nie bez kozery nadano mu oznaczenie ?18+?. Przy każdym pojedynku bryzgają hektolitry posoki, a ostre jak brzytwa sztylety Rosomaka jednym cięciem potrafią, oczywiście zupełnie przypadkowo, pozbawić nieszczęśnika jakiejś części ciała. Walki kończyć się mogą nie tylko ?fatalnym pchnięciem ostrzy?, ale także bardziej ciekawszymi sekwencjami. Na polu walki gęsto są rozsiane, przede wszystkim w etapach afrykańskich, wszelkiej maści kolce wystające z podłoża czy usadowione na jakichś posągach. Jeden celny rzut gagatkiem w takie cacuszko i nie musimy nadwerężać palców do długiej i mozolnej często walki. Piekielnie widowiskowa jest dekapitacja pilotów śmigłowców, dokonywana przy pomocy... wirującego z zawrotną prędkością górnego śmigła! Albo wepchnięcie kogoś do obracającej się betoniarki! Widać tutaj, że X-Men Origins: Wolverine to dzieło Raven, twórców kultowego i takoż samo kontrowersyjnego Soldier of Fortune. 

Twarde skurczybyki!

Wspomniani wcześniej bossowie to materiał zasługujący zdecydowanie na oddzielny akapit. I nie tylko dlatego, że sekwencje walk z nieco potężniejszymi przeciwnikami zajmują lwią część rozgrywki ? są zarówno zapadające w pamięć pojedynki, jak również schematyczne i powtarzalne. Do tych pierwszych zaliczę na pewno bój z gigantycznym, tak na oko czterdziestometrowym prototypem robota Sentinel, z którym to zmierzymy się na ziemi i w powietrzu (szczególnie to drugie imponuje), podobnie jak wszelkiej maści ?małe wojny? z postaciami znanymi z uniwersum X-Men. Co zaś nie przypadło mi do gustu? Zbyt często występujące awatary ziemi, innymi słowy, potężne golemy. O ile przy pierwszym spotkaniu byłem całkiem zadowolony i zaskoczony, jednak tego typu walk przyjdzie nam stoczyć jak na moje oko kilkanaście. I w żadnym przypadku nie zmienia się schemat pokonania ?grubasa?, więc robimy to później już mechanicznie, od niechcenia.

Jak brzytwa...

X-Men Origins: Wolverine śmiga na najpopularniejszym w ostatnich latach silniku Unreal Engine 3. Nie powiem, żeby była to najlepiej wyglądająca gra na Nierealnej ?trójce?, ale prezentuje dość wysoki poziom. Zachwycają animacje regeneracji ran na ciele głównego bohatera, które możemy zaobserwować na własne oczy. Denerwować mogą w sumie tylko małe błędy graficzne, gdy Wolverine chociażby miał złapać krawędź, a zamiast tego zawisnął trzymając poziomy słup powietrza. Przerywniki filmowe są mistrzowskie (i pod względem treści, i wykonania) i uzupełniają bardzo dobrą opowieść Genezy. Cieszyć mogą także względnie zróżnicowane miejscówki. Odwiedzimy gęstą dżunglę, spowity zimą las, laboratoria, podziemne fabryki, stoczymy walki w powietrzu, a nawet barze (!) i supermarkecie (!!). Dźwięk? Poza świetnym voice-actingiem (nie ma się co dziwić, wszak głosów użyczyli aktorzy znani z filmu) raczej nie zapadnie nam nic w pamięć. 

xmenoriginswolverinescr.jpg

W tym momencie warto poruszyć także temat sterowania. Grę testowałem zarówno na standardowym zestawie klawiatura + myszka, jak i na padzie. O dziwo, przyjemniejszą rozgrywkę zapewnił mi ten pierwszy sprzęt, co jest dość dziwnym w przypadku slashera na pecety. Nie przeszkadzało mi, że w niektórych etapach należało wciskać naraz trzy bądź cztery klawisze. Można zatem chyba śmiało powiedzieć, że o ile w Devil May Cry 4 na PC dość ciężko wykręcić ładną walkę na klawiaturze, o tyle Geneza w tej kwestii została naprawdę dopracowana.

Po prostu ? God of War na PC!

X-Men Origins: Wolverine to na pewno najlepszy slasher na rynku gier komputerowych i jedna z najlepszych egranizacji w historii. Wolverine to kawał skurczybyka, który na polu walki jest prawdziwym ?madafaką? i śmiało może konkurować z samym Kratosem. Czy Geneza Rosomaka posiada jakieś wady? Przede wszystkim chyba brakuje trybu multiplayer ? nic nie syciłoby bardziej, niż epicki pojedynek na ostrza z żywym przeciwnikiem. System walki jest bowiem sycący, powalający prostotą, ale jednocześnie prezentujący się bardzo płynnie na ekranie. Czy chciałbym jeszcze zobaczyć Logana w akcji? Oczywiście! Wszak to on jest ?The best in the world?...

Zalety:

+ totalna masakra

+ krew i przemoc

+ Wolverine we własnej osobie

+ oprawa techniczna

+ filmowość i widowiskowość

+ miejscówki

Wady: 

- brak trybu multiplayer

- niewielkie potknięcia graficzne

Ocena: 8+/10

Tekst ukazał się pierwotnie na łamach portalu SwiatGry.pl i można go przeczytać/skomentować tutaj.

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

Recenzujesz na "światgry.pl"?! Mam pytanie...

Nie wiesz kiedy będą szukać osób do recenzowania gier na PC? I czy trzeba mieć ukonczone 18 lat?

Rekrutujemy teraz redaktorów konsolowych, newsmanów i wideorecenzentów, tekściarzy na PC mamy jak na razie pod dostatkiem. I nie trzeba mieć skończonych 18 lat ;)

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...