NIE a nawet nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! ;(
Będzie też on zawierał objaśnienia odnośnie błędów fabularnych, oraz logicznych, wynikające z mojej wiedzy w temacie.
Tam gdzie pojawia się nazwisko Rodriguez, nie pojawia się dobre kino. Tak było i tym razem.
Jak wspomniałem wcześniej (dwa wpisy temu), czasem wychodzi z tego coś zabawnego jak Planet Terror czy oczekiwany przeze mnie "Machete", dlaczego na niego czekam również dowiecie się z owego wpisy.
Jednak tym razem Stało się coś co nigdy nie powinno się stać.
Nowa część serii o kosmicznym łowcy, Predatorze przeszła moje najśmielsze oczekiwania, i to wcale nie jest pochlebna opinia.
Katusze przeżywałem...
oglądając ten film. Serio, jako fan całego uniwersum AVP czułem jakby ktoś mi serce wyrywał.
Może jednak skończę się żalić i przejdę do meritum.
Uwaga część z MEGA Spoilerem...i tak dalej.
Na początku film ma trochę klimatu przyznaję. Ale w momencie w którym pojawiają się napisy tytułowe zaczyna się równia pochyła. I tak siuuuuuuuppp leci w pizdu. Od razu spodobało mi się to, że Brody po średnio zagranym Clivie w Splice, który był IMO bardzo dobrym filmem, postanowił wczuć się w odgrywaną postać. Co prawda tu gra napakowanego, niezbyt wygadanego najemnika, byłego agenta amerykańskiej jednostki szybkiego reagowania, ale jakoś dobrze mu to wyszło. No i ten głos, jak on go z siebie wydobył?? Zawsze ma taki śmieszny mało męski, a teraz ochrypły i niski, taki typowy dla Twardzieli amerykańskiego kina akcji. Naprawdę Brody wypadł tu baardzo dobrze. Kwestie mówione nie były dla niego ( jak i dla całej reszty) nazbyt dobrze napisane, ale wczówka, jaką sobie zrobił sprawiła, że dało się go oglądać. No i musiał przejść trening siłowy, by po zdjęciu koszulki w finałowej scenie nie było wstydu, że jakiś niedożywiony ten komandos czy coś w tym stylu. Typowa amerykańska głupota masowego kina akcji z lat 70-90. Komandos nie musi być wielkim karkiem z rzeźnickim nożem by siać postrach. Komandosem może być nieduży chłopina z niedowagą, ale ma za pomocą gołych rąk zrobić z przeciwnika miazgę... dosłownie. Tacy są prawdziwi komandosi. W amerykańskim kinie akcji zawsze jest ten sam schemat, co prawda nie da się z Brodyego zrobić Hulka Hogana, ale różnica między Splice A Predatorsami jest ogromna.
W sumie poza Royce'm (Brody) nie ma w tym filmie, żadnej interesującej postaci. Dosłownie, menażeria jaką nam zaserwował Nimród Antal, wcale nie trzyma się kupy, jedyne co łączy tych ludzi, to to, że mają na swoim koncie mnogość trupów.
Najemnik(Royce/Brody), zabójczyni CIA(Isabelle/Alice Braga), żołnierz afrykańskiej(?) bojówki(Mombasa/Mahershalalhashbaz Ali), żołnież meksykańskiego kartelu narkotykowego (Cuchillo/ Danny Trejo), Cyngiel Yakuzy (Hanzo/ Louis Ozawa Changchien), Psychopatyczny morderca podający się za lekarza (Edwin / Topher Grace), Rosyjski żołnież (Nikolai/ Oleg Taktarov), i skazaniec (Stans/ Walton Goggins). Predatorzy z tego co wiem kochają wyzwania. Ale patrząc na tę bandę patałachów to nie mieli zbyt wygórowanego gustu, czyżby byli to sami szkolący się w łowach Young Blooded?? Miała być zgraja najniebezpieczniejszych ludzi na ziemi,i co?? [beeep] [beeep], poza Brodym i Bragą nie ma tam nikogo nazbyt groźnego. A tym bardziej tylko Royce zachowuje się jak doświadczony wojownik. Reszta to dzieci same w lesie. Co to ma być??
Meksykaniec robi kupę w majtki w czasie pierwszej niebezpiecznej akcji. I nie dość, że UCIEKA, to jeszcze znika gdzieś w lesie, by służyć potem za przynętę. MEKSYKAŃSKI ŻOŁNIERZ KARTELU NARKOTYKOWEGO, podobnież JEDEN Z NAJNIEBEZPIECZNIEJSZYCH LUDZI NA ZIEMI ucieka jak mała dziewczynka. [beeep] CO?!?! Czy scenarzysta jeden z drugim (Alex Litvak, Michael Finch) słyszał kiedyś o jakiejkolwiek latynoskiej mafii?? Ci ludzie są tak twardzi, że zamiast tytoniu żują stal, a nie [beeep] uciekają jak dzieci. Rozumiem jakby Edwin, psychopatyczny cipkozabujca dał nura w krzaki, ale Meksol?? Wolne żarty. Albo ten rzeźnik skazaniec, chłopaczek z Kentucky, czy innego przepełnionego Redneckami stanu USA. Jedynym jego celem w filmie jest chyba wprowadzenie drobnego elementu humorystycznego, i to też tylko dwa razy. Cała ta zgraja średnich aktorów, i aktorów z dawno już zapomnianych seriali nie pasuje zupełnie do tego filmu. Do tego poza Brodym nikt nie miał zamiaru się wczuć w swoją rolę. Płakać się chce jak się ich widzi.
Kolejna sprawa mnogość kretyńskich pomysłów, i powolne zabijanie klimatu. Z każdym kolejnym trupem ten film robi się coraz głupszy.
No i prawie zero powiązań z wcześniejszymi odsłonami. Poza krótką wzmianką o tym jak grupa komandosów wraz z agentem CIA spotkała łowcę w lesie, względnym zarysem fabularnym ściągniętym nieco z pierwszej odsłony i motywem muzycznym( wyciszonym prawie do granic możliwości) nie ma nic.
A więc...
Miałem je wypisać tak po prostu, ale wypiszę je w punktach by łatwiej było je ogarnąć i zrozumieć ja bardzo zjebany jest to film. BTW spoilerów ciąg dalszy.
1. Inna planeta:
Nie do tego się czepiam, wszyscy wiedzą, że Yautja, lubią sobie urozmaicać polowanka.
Chodzi o głupoty którymi wypchany jest ten film w związku z tym faktem.
Zwłaszcza dwie sceny w których możemy się przekonać jak bardzo jesteśmy na innej planecie.
a) Nie wiem jak to jest na innych planetach, w innych układach planetarnych, ale z tego co wiem wszystkie ciała niebieskie (i ciała w ogóle) posiadają pola magnetyczne (Grawitacyjne jeśli są dość duże, planety księżyce, duże asteroidy, etc.etc. ). Pola magnetyczne za to mają swoje bieguny. Północny i południowy. Wyjątkiem mogą być niezwykle rzadkie okruchy kosmiczne (małe meteoroidy metaliczne i inne) składające się w większości z magnetytu. I tu niespodzianka, wedle twórców scenariusza, planeta na której polują łowcy jest inna. Nie ma pola magnetycznego, posiadającego bieguny magnetyczne. Bądź posiadająca mnóstwo anomalii magnetycznych, które powodują niesprawność kompasów. Dobra, poza tym, że jest to raczej żart, i to niezbyt udany, to gdzie są niesamowite formacje skalne, które powstały by przy takiej okazji? No i jak łowcy znajdowali by drogę powrotną do swoich statków? Przecież nie mogą polegać tylko na topografii terenu, która ponoć jest niezbyt tam urozmaicona.
b) Jebitnie wielki .jpg który miał przedstawiać super - mega kosmicznie piękną panoramę nieba nad planetą łowów, (śmiem wątpić by Yautja wywodzili się z takiej planetki, brak tam nawet najmniejszej zwierzyny łownej, dlatego muszą dostarczać ją sobie sami). A najbardziej zastanawiająca jest reakcja naszej dzielnej kompanii. Wyłażą z hawajskiego lasu nieopodal plaży ( tak las w tej scenie wygląda raczej jak na Oahu niźli w dżungli bądź lesie tropikalnym, a tym bardziej na innej kurde planecie jego psia jebuju matju. A więc nasza dzielna brygada wychodzi sobie pohasać troszky po polance, widzi ten Jebany brzydki JPG i co??
Są nieco zdziwieni, ale nic ponad to. Prawdopodobne przyczyny tego zachowania:
- Są to czasy w których podróże między gwiezdne są na porządku dziennym i to na tyle, że trwają dłużej niźli jeden standardowy rok słoneczny. Ale to wyklucza udział tych zakapiorów w obecnych konfliktach zbrojnych, ich pochodzenie, oraz posiadanie tak archaicznej jak dla nich broni.
- Cała ta grupa masowa wpierdala LSD, i to przedniej jakości zagryzając grzybami, dla smaczku. Inaczej nie mogli by na co dzień oglądać takich widoków, i nie być zdziwieni bardziej niż podniesienie brwi.
2.Ogary:
Niezbyt przypominają drapieżniki, raczej roślinożerców, którym ktoś dorobił zęby. Serio, i do tego nie posiadają instynktu samozachowawczego. Łykają kulki jak Tony Montana w finałowej scenie Świniotwarzego( ach ten genialny Scarface) i nawet nie próbują się uchylać. Do fabuły prawie nic nie wnoszą. Klimatu też nie tworzą.
3. Obiekty łowów:
Jak idziesz polować na jelenie to bierzesz sprzęt na jelenie, nie polujesz w tym czasie na wilki. Łowcy pod tym względem nie różnią się od ludzi. Wyjątkiem są łowy na obcych, ale tylko wtedy jak ewentualni nosiciele wchodzą w drogę łowcom. Nie wiem co w związku z tym robiła tam ta humanoidalna istota którą zdejmuje "ocalały" Noland (Laurence Fishburne)?
4.Predatorzy:
KURDE dochodzę do wniosku, że autorzy w ogóle nie zapoznali się z materiałem, Nie poświęcili nawet chwilki by przeczytać chociażby jeden komiks, obejrzeć którykolwiek film czy książkę w którym występuje Predator. Nie dość, że w filmie występują dwa różne gatunki które są ze sobą w stanie wojny. (Co jest grane????) Zważywszy, że ten klasyczny bardziej cywilizowany wisi sobie przez większość filmu jako jeniec, różnice kulturowe oznaczają, że ten główny najźlejszy jest jakimś prymitywem, albo są niedorozwinięci. Dodatkowo, różnice w budowie, są wręcz uderzające, czaszka mocno wydłużona, szczuplejsza szczęka, "włosy" umieszczone z tyłu czaszki jak u predaliena, czoło połączone z łukami brwiowymi. I kolorowy jak gekon. To przypomina jakąś wcześniejszą formę ewolucyjną, niźli inny równoczesny gatunek. A tym bardziej inny klan. Sprzet mają jakiś taki archaiczny.
Co jeszcze? Oj postać predatorów jest tutaj skopana tyle razy, że nie będę wszystkiego wymieniał. No i mój ulubiony motyw w ostatnich filmach w których występuje predzio. Tutaj nie mamy do czynienia ze zwinnym szybkim myśliwym, podobnie jak u Andersona mamy tu ciężkiego głupiego kloca. Nawet końcowa walka między klasycznym predatorem a tym z Predators wygląda jak walka dwójki pijanych fighterów MMA. Żart i śmiech na sali. Ja się [beeep] pytam, gdzie ten zwinny łowca z komiksów i filmów? No gdzie. Już nie mówię o braku cholernego kodeksu honorowego łowców. Jedyne jego przejawy to głupia i bezsensowna walka na broń białą z Hanzo ( Po śmierci obu jej uczestników powiedziałem "No i??") oraz kolekcjonowanie czerepów w klasycznym stylu. Nic więcej.
No i to o najbardziej boli. Gdzie się podział ten ryk, znany ze wszystkich filmów/gier?? Za miast tego był dźwięk który przypominał raczej topiącego się Bulldoga niźli ten stary dobry RYK.
Dobra podsumowując, w tym filmie nie ma nic co mogło by się spodobać fanom. Nawet efekty są skrojone do granic możliwości. Dlatego film nie spodoba się również, fanom blockbusterów. A raczej nie powinien się spodobać, bo ja patrzę na fora poświęcone filmom, to zaskakuje mnie, że ludzie którzy mają w ulubionych IronaMana, AVP/2, Terminator SalVation, czy Transformersów dodają tam również i to "dzieło".
1/6 Nie mniej ni więcej, i to tylko dzięki Brodyemu nie ma na początku zera.
Tak wiem za długie i nudne, ale przymusu czytać nie było.
Czekam jak zawsze na ostre komentarze ( jak i na te pochlebne się nie obrażę).
10 komentarzy
Rekomendowane komentarze