Owoce morza
Obiektyw(nie) o gdańskich specjałach
Dzień dobry wszystkim! Mam nadzieję, że leniwa, niedzielna atmosfera niespecjalnie zachęca Was do wodzenia oczyma po licznych literkach sterczących z monitorów i z dużo większą przyjemnością zechcecie zerknąć na kilka ?screenów? stworzonych przeze mnie podczas pobytu w Gdańsku.
W myśl starej prawdy, że obrazek milszy jest dla ocznej gały, bo i więcej za jego pomocą można opowiedzieć, aniżeli posługując się nawet wszystkim zawartymi w słowniku poprawnej polszczyzny słowami, dlatego też obiecane tydzień temu zdjęcia.
Zanim jednak przełączycie się z trybu czytania na ten nazywany spoglądaniem muszę jeszcze dodać, że liczę, iż tym razem
krzyhu
będzie mógł w tym wpisie odnaleźć nie tylko piękno nadmorskiego miasta, ale na czym mi szczególnie zależało, także jego różnorodność. Choć nie ukrywam, że na większości z kadrów zabrakło jakby serca? Ot taki dziwny to dla mnie czas. Przyjemności!
PS.
Krótka zagadka. Przechadzając się uliczkami Gdańska nie mogłem nie zatrzymać się na chwilkę przy jednej z lodziarni o bardzo charakterystycznej nazwie. Podpowiedzieć mogę, że kojarzy mi się ona z Alabamą i bardzo rodzinnym serialem telewizyjnym? Jaka jest Wasza odpowiedź?
11 komentarzy
Rekomendowane komentarze