Skocz do zawartości

Ryu Draconis

  • wpisy
    18
  • komentarzy
    102
  • wyświetleń
    27964

Wykaz gier epickich


mister155

1991 wyświetleń

Gry epickie dla mnie, czyli produkcje, po których jedną z pierwszych myśli było 'OMG', 'ocb', 'JUŻ?!' bądź też głębokie, pełne (za)dumy westchnienie. [Kolejność dowolna]

okladka-640.jpg

Fahrenheit

Lucas Kane w toalecie przydrożnej kafeterii zabija przypadkowego człowieka w zupełnie nieprzypadkowy sposób, który sugeruje, iż jest on sadystycznym lekarzem, powodując powolną, bolesną śmierć. Ale to nie on zabił. Jak to, pomyśli gracz, on, a nie on? Brzmi tajemniczo? I o to chodzi - fabuła jest jednym z najmocniejszych punktów produkcji. Z równym powodzeniem można by grę nazwać interaktywnym filmem, w którym nasze decyzje wpływają na przebieg rozgrywki. Grafika na dzisiejsze standardy nie jest już najwyższych lotów, za to nie powoduje jakiegoś straszliwego grymasu i okaleczenia zmysłu wzroku. Udźwiękowienie - zwłaszcza muzyka - idealnie wpisuje się w pseudofantastyczny, mroczny klimat produkcji. Jest to jedna z tych pozycji, przez które mam awersję do exclusivów konsolowych - konkretnie przez jej duchowego spadkobiercę, Heavy Rain. Jeśli miałbym w całym moim życiu zagrać w jedną, jedyną przygodówkę, to definitywnie byłby to Fahrenheit.

devil-may-cry-4-pc.jpg

Devil May Cry 4

Jedna z gier, których nie trzeba przedstawiać. Dante wkurzył Nero i jego pobratymców, więc ten idzie dorwać Syna Spardy. A co na jaw wyjdzie podczas tej podróży, to już zupełnie inna gadka. Gra produkcji japońskiej. Produkcje z Kraju Wschodzącego Słońca lubię szczególnie. Ogólne zamierzenie - jeden bohater z nadludzkimi umiejętnościami, dziesiątki przeciwników i miód wręcz wypływający z ekranu. Tak samo fabuła - o ile wiele naprawdę ciekawych, nierzadko sławnych książek przeczytałem, o tyle wciąż uważam, że Japończycy wyobraźnię mają tak niesamowitą, że żaden Europejczyk ni Amerykanin nie jest w stanie im dorównać. Pozycja zwłaszcza dla fanów japońskich slasherów, ale jeśli ktoś się wciągnie, to już koniec. Gra, której zakończenie zwieńczone zostało westchnięciem radości. Piękna pozycja, nie tylko pod względem graficznym i dźwiękowym.

splinter_cell_conviction_cover.jpg

Splinter Cell: Conviction

Gra nie otrzymała przesadnie dobrych recenzji od Redakcji, co nie zmieniło faktu, iż oczekiwałem na tę grę od momentu zakończenia Double Agent i w chwili, gdy tylko się ukazała, kupiłem ją w ciemno. I nie zawiodłem się. Nie oczekiwałem powrotu do korzeni, oczekiwałem brutalnej zemsty Sama Fishera, agenta Trzeciego Eszelonu i dostałem ją, ukazanej w pięknym stylu. Oczekiwałem efektownej strzelaniny i ją otrzymałem. Gra nie jest zbyt głęboka, jednak satysfakcjonująca. Zakończenie daje do myślenia i, oczywiście, zostawia otwartą furtkę do kontynuacji, którą robi ktoś, kto na grach się zna. Cokolwiek będzie w kolejnym Splinter Cell, ktokolwiek będzie jego bohaterem, ja go kupuję.

call_of_juarez_wiezy_krwi_b.jpg

Call of Juarez: Więzy Krwi

Prequel Call of Juarez, ukazujący perypetie trzech braci i wydarzenia, które były punktem wyjścia jedynki. Sama rozgrywka to po prostu bardzo satysfakcjonująca strzelanina, jednak z głębszym przesłaniem. Czy naprawdę to fortuna jest najważniejsza w życiu? Czy dziewczyna jest ważniejsza od braterskich więzi? Zakończenie z gatunku tych, przy których zaciska się zęby. Świetna rzecz, ładna grafika, świetna, wpisująca się w klimat muzyka i fabularna głębia, w której można się utopić. Polecam każdemu fanowi strzelanin i westernów. Howgh!

assassins-creed-2-ss-3.JPG

Seria Assassin's Creed

Ludzie psioczą na fabułę, a mi się ona podoba. Fakt, nagle ucięta historia może trochę wkurzyć i przyprawić o niedosyt, ale rozwój wypadków jest co najmniej ciekawy. Głównym bohaterem całej serii jest właściwie niejaki Desmond Miles, potomek legendarnych Asasynów. Bohaterowie, z którymi spędzamy większość czasu, to jego przodkowie, wydobyci Animusem na wierzch przez genetyczną pamięć mężczyzny. Odwieczna wojna między Templariuszami i Asasynami wciąga gracza i powoduje wypieki na twarzy. O ile pierwsza część jest powtarzalna - to powie każdy, nawet mnie o mało to nie zniechęciło - o tyle druga już tego błędu się ustrzegła i jest to zgrabnie powiązana historia. Umiejętności zabójców dają poczucie siły. I ponownie zazdroszczę graczom konsolowym, którzy w Brotherhood zagrają kilka miesięcy przede mną.

Swoją drogą, też uważacie, że Desmond fajniej obchodzi się z ukrytym ostrzem niż Altair i Ezio razem wzięci?

NinjaGaiden2cover.jpg

Seria Ninja Gaiden

Wyjątek potwierdzający regułę. Właściwie jedyne gry, w które mam możliwość swobodnie grać na szwagrowej konsoli, bo są właśnie na Xboxa 360. Co nie zmienia faktu, że wcale nie obraziłbym się, gdyby zrobić z nich konwersję jak z Devil May Cry. Jak to produkcja japońska, gra jest świetna i jednocześnie piekielnie trudna. Kilkakrotnie w podczas walki z bossami miałem zamiar cisnąć padem o podłogę, z finalnym bossem NG2 męczyłem się dobre trzy godziny, aż dziada jakimś fartem ubiłem. W każdym razie, perypetie Ryu Hayabusy to jeden z najlepiej wspominanych przeze mnie kawałków fabuł gier. Masakra w najpiękniejszej postaci, równie płynnej, co w DMC4. Powód, dla którego Ninja stali się jednymi z moich ulubionych bohaterów ever. Tutaj z kolei zazdroszczę posiadaczom PS3 wersji Sigma, w których jest opcja kooperacji oraz planuję zdobycie Dual Screen, by zabrać się za Ninja Gaiden Dragon Sword. Zakończenia typu 'No i tak ma, k, być!' Do tej pozycji dopisać można jeszcze Dead or Alive, dziejące się w tej samej rzeczywistości. Przez tę bijatykę tak przyzwyczaiłem się do płynnej walki Hand2Hand, że nie spodobał mi się Street Fighter 4.

BONUS:

fear-pc.jpgfear2-ox.jpg

Seria FEAR

Horror najwyższych lotów i jedna z najlepszych strzelanin, w jakie grałem. No, bo kto nie lubi słodziutkiej, ośmioletniej/szesnastoletniej dziewczyny w czerwonym wdzianku/bez wdzianka i z czarnymi, przykrywającymi twarz włosami? =] Mimo, iż fabuła nie wydaje się najwyższych lotów, detale i smaczki w niej umieszczone nie pozwalają przestać o niej myśleć. Jedynce nie można wiele zarzucić, może prócz powtarzalności poziomów, z kolei dwójka nie straszyła tak, jak jedynka (chociaż i tak udawało mi się na krześle skakać, gdy jakiś potwór wyskakiwał mi zza drzwi). Mimo to, gdy najpierw przeszedłem jedynkę, nie mogłem uwierzyć w zakończenie, które zresztą zrealizowano doskonale, otwierając furtkę do kontynuacji, a zakończenie dwójki zadziwiło i nieco sfrustrowało.

Polubiłem Bakera i porucznik Stokes. Momentalnie znienawidziłem Aristide.

Polecam każdemu, kto lubi strzelać i nie boi się - nomen omen - bać. Z niecierpliwością oczekuję na trójkę.

Siedem pozycji, każda dla mnie świetna w każdym calu. Aż ma się ochotę sprawdzić, jak Hayabusa i Ezio Auditore poradziliby sobie ze współczesną armią klonów i Almą, czy bracia McCall wyszliby z pojedynku z Samem Fisherem żywi i jak poradziliby sobie Dante i Nero w Fahrenheitowym uniwersum. Dla mnie te pozycje są niesamowite, zawsze będą miały swoje miejsce na półeczce z wybitnymi dziełami. Dla mnie te produkcje można opisać jednym słowem.

Epickie.

14 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Moja lista jest trochę podoba: FEAR2, Kroniki Riddicka: Assault on Dark Athena, DMC4... i jeszcze ze dwadzieścia (co najmniej) innych, na czele z Half Life 2 :) Teraz czekam na obniżkę cen Mafii II i jak tylko będzie w rozsądnej cenie (powiedzmy tak z 60 zł) to kupuję.

Link do komentarza

@Leopos, to jest spis według moich własnych przekonań i dla mnie fabuła DMC4 jest prosta, acz wciągająca, i jak ładnie Dapis stwierdził, genialne cut-scenki, które budują genialny klimat. Nie krzycz.

Link do komentarza

Zabrakło CoD 4 Modern Warfare i CoD Modern Warfare 2 (ta była bzdurna fabularnie, ale sceny zapadały w pamięci), ale to oczywiście twoja osobista lista. Do tego dodaje od siebie "indyka": grę Braid, która w moim prywatnym ranking "najlepszych i zaskakujących zakończeń" jest jak dotąd na pierwszym miejscu.

Link do komentarza

@hexen: W MW2 nie grałem, jedynka - fakt, zapomniałem, ale zapomniałem również o Half Life, obu częściach, które również spodobały mi się jak diabli. No ale cóż, nie będę teraz tego edytował, zapiszę gdzieś tytuły i kiedyś napiszę kolejną taką listę, poszerzoną o kilka tytułów ^^

Link do komentarza
@hexen: W MW2 nie grałem, jedynka - fakt, zapomniałem, ale zapomniałem również o Half Life, obu częściach, które również spodobały mi się jak diabli. No ale cóż, nie będę teraz tego edytował, zapiszę gdzieś tytuły i kiedyś napiszę kolejną taką listę, poszerzoną o kilka tytułów ^^

To jest to! Również zapomniałem o HL, a niedawno grałem sobie w HL2 EP2. Ah, ta epicka bitwa na końcu i zakończenie :)

Link do komentarza
Gry epickie dla mnie

Nie czepiać się więc, że dla was nie są epickie. Mówiłem - u mnie rozbudziły takie uczucia, że są w randze 'epic'.

@hexen: Epizodów nie przeszedłem. Chyba się za nie zaraz wezmę.

Link do komentarza

@perikorozo - A szczególnie zakończenia w obu tych grach, po prostu wymiatają i miażdżą. A do tego muzyka lecąca na końcu ME 2 to jest coś mistrzowskiego. Aż strach pomyśleć co będzie w Mass Effect 3 :cool:.

Link do komentarza

W tym wykazie zaprezentowałem jedynie gry, które zdołałem przejść od początku do końca. ME - zabił mnie, gdy po 4 godzinach zepsuł mi się save, od nowa nie miałem siły. MGSa mam jedynkę i jeszcze nie udało mi się podejść doń tak, żebym go przeszedł, jakoś mnie nie wciągnął, choć grałem tylko do Revolver Ocelota (wiem, wiem, nie zdążyło się na dobre rozkręcić). W innym wypadku - do listy dochodziłby również Fallout 3, bardzo mi bliski, Final Fantasy 7 i 8 i zapewne kilka innych produkcji, które już wbiły mnie w fotel z zachwytu.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...