Skocz do zawartości

Kącik twórczy pana Trupka

  • wpisy
    104
  • komentarzy
    513
  • wyświetleń
    98262

Pan Trupek jako detektyw rozwiązuje międzynarodową aferę. A w niej olbrzymi spadek i tajemniczy krewny. Wszystkie tropy prowadzą zaś do Afryki!


pantrupek

1202 wyświetleń

Już jakiś czas temu na mój gronowy profil dotarła całkiem interesująca wiadomość w języku Szekspira.

"Estate Of Late Mr Simmons McCarthy

Attention : McCarthy,

I am Barrister Kojuma Nadi, I am the personal attorney to the Late Mr. Simmons McCarthy, a National of your country herein referred to as my client, My client worked as a Contractor.

Please forgive my indignation if this massage comes to you as a surprise and if it might offend you with out your prior consent and writing through this channel. On the 21st of April 2004 my client, his wife and their only daughter were involved in a car accident along Aneho Express Road and all occupants of the vehicle unfortunately lost there lives. Since then I have made several enquiries to locate any of my clients extended relatives this has also prove unsuccessful.

I have contacted you to assist in repatriating fund valued at Seven Million Five Hundred Thousand United States Dollars only-(US$ 7.5 million US dollars). left behind by my client with a Finance Firm before it gets confiscated or declared unserviceable by the Firm where this amount was deposited.

The management of the firm has issued me a notice as the deceased attorney to present a next of kin so that the fund left behind in their custody should be released.

Ever since then, I have made several attempts to locate any of his cousins or next of kin so that they will come forward to put in claims to the said fund but unfortunately, I am still unable to locate anybody as the supposed next of kin died along with him.

After several unsuccessful attempts to trace any of his relatives, I decided to track his last name over the internet in search of his cousins hence I contacted you.

In this regard, I seek your consent to present you as the next of kin and I assure you a successful transaction that will not last longer than necessary as I will protect you from any breach of the law. Once I ascertain your willingness, I will furnish you with more information.

Please Do contact me via email/ **************

Best Regards God bless you.

Kojuma Nadi (Esq).

email//// ************** "

Skrótowo chodzi w niej o to, że w 2004 roku na drodze "Aneho Express Street" zginął pan Simmons McCarthy z całą swoją rodziną (żoną i córką). Zostawił po sobie siedem i pół milionów (amerykańskich) dolarów.

Na scenę wszedł/weszła Kojuma Nadi, adwokat pana Simmonsa, który/która (moje zdolności angielskiego zostały tak przez ten list przemielone, że jakoś nie zwróciłem uwagi na to, jaką płeć ma pan/pani Nadi) postanowił/a odszukać krewnych tragicznie zmarłego pana McCarthy'ego.

Po wieloletnich i bezowocnych poszukiwaniach, zrezygnowany adwokat pana Simmonsa (albo tak, nazywajmy tą osobę "adwokatem", będzie wygodniej!) wpisał nazwisko zmarłego w wyszukiwarkę. I tak znalazł mnie.

Nie powiem, na początku byłem w lekkim szoku (ale na pewno nie porównywalnym do szoku, jakiego doznałem przy oglądaniu tego. Masakra!). Nie codziennie zdarza się odziedziczyć 7,5 miliona (amerykańskich!:) dolarów, od jakiegoś zupełnie nieznanego, dalekiego krewnego.

Szybko pojawiła się myśl, że to nie może być możliwe. Już nie o to chodzi, że człowiek taki jak ja nie może nagle zyskać tyle pieniędzy - może, a co, dzieło przypadku! Bardziej chodzi o to, że... C'mon, Grono? Jak ja tam nawet nie mam podanego nazwiska! W swoim opisie mam napisałem tylko, że lubię książki... Cormaca McCarthy'ego.

W dodatku nie rozumiałem tego, że pewne słowa zostały napisane z dużej litery. Być może to wcale nie jest błędem, może te słowa specjalnie były pisane z dużej litery, ale dobrze, że jednak były tak zapisane w tym liście, bo to jeszcze bardziej zwiększyło moją czujność. Tak samo jak brak przecinków (które nawet w angielskim czasem pojawić się muszą). W dodatku coś mi się zdawało, że zostałem w tymi liście ochrzczony jako, tadam, McCarthy.

Lecz mogłem się w tym wszystkim przecież mylić, w końcu nie jestem orłem z języka hamburgerożerców.

Aby sprawdzić, czy list jest prawdziwy, posłużyłem się... Google.

Według stron tam znalezionych Kojuma Nadi rzeczywiście istnieje, mieszka w Togo, w Afryce i jest... prawnikiem. Internetowe wzmianki o niej/nim ograniczają się jednak tylko do tego, a sama postać występuje może na pięciu, sześciu stronach. Trochę dziwne, jak na osobę, która ma tak bogatych klientów w USA!

Jedyna osoba o imieniu Simmons McCarthy znaleziona przez Google, to... kobieta. W dodatku żyjąca, a Simmons to tak naprawdę jej drugie imię.

Zacząłem szukać jakichś wzmianek o wypadku. Aneho istnieje naprawdę, w Togo właśnie. Nie mogłem jednak znaleźć ani jednej wzmianki o tym, jakoby dwudziestego pierwszego kwietnia dwa tysiące czwartego roku zdarzył się tam jakikolwiek wypadek podobny do opisywanego przez adwokat Nadi. W sumie to wyszło na to, że tego roku nie zaobserwowano tam żadnych wypadków. No cóż, może po prostu baza danych z tamtego rejonu nie jest zbyt często aktualizowana. W końcu to Afryka.

Punktem zwrotnym w moim amatorskim dochodzeniu było wpisanie w wyszukiwarkę Google frazy "Aneho Express Road", która pojawiła się w liście. Pik!

Na samym czubku listy znajdowała się strona o... spamach. Przeczytałem początek, z którego wyszło, że takie listy, jak mój mają nawet swoją nazwę. "419". Celem ich nadawców jest... wyłudzenie pieniędzy. Taki sposób spamowania najczęściej stosują ludzie (żeby nie powiedzieć "złodzieje") z... krajów afrykańskich. Stosują fałszywe nazwiska, do których tworzą właśnie mało mówiące profile na stronach internetowych, bądź korzystają z nazwisk ludzi już istniejących!

Na główny dowód natrafiłem na tej samej stronie, ciut niżej. Był to list, zupełnie taki sam jak mój, tylko ze zmienionymi nazwiskami adwokata, ofiary i ze zwiększoną sumą pieniędzy do prostego zdobycia. Nawet nazwy drogi nie zmienili. Pac!

Informacje o podobnych mailach (różniących się szczegółami) natrafiłem na kilku innych stronach, zwykle takich o spamach.

Byłem już całkowicie pewien i zakończyłem swoją historię ze spadkiem pana Simmonsa McCarthy'ego.

I taki był koniec mojego krótkiego dochodzenia w sprawie tajemniczego listu (i marzeń o wielkich pieniądzach:).

Gdybyście kiedyś napotkali na coś podobnego, coś równie podejrzanego - sprawdźcie to najdokładniej! Internet to naprawdę niebezpieczne miejsce, choć niby takie fajne i ciekawe.

I tym skończę dzisiejszy wpis. Pozdrowionka śle Sherlock pT - dziś w roli detektywa:).

(e-mail "adwokata" ocenzurowałem, aby nikt nie chciał czasem na ten adres napisać. Nie radzę!)

7 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Eee... No nie wierzę... Nabrałeś podejrzeń? Gdzie Ty, chłopie, żyjesz? Trudno mi po prostu wyobrazić sobie, jak można choć przez chwilę pomyśleć, że to prawda i naprawdę odziedziczyłeś kupę forsy... Takich listów przychodzi masa, dzisiaj przyszedł jeden z FBI - proponowali mi 2.7mln $ za wydanie kilka "szych" od "szemranych biznesów", musiałem tylko podać numer karty kredytowej...

Link do komentarza

Nie wierzyłem. Ubarwiłem na potrzeby wpisu;P. W dodatku to był pierwszy tego typu mail, jaki w swym krótkim życiu dostałem - pewnie nie jedyny. I dobry temat na długi wpis;). No bo nie mów, że nie był fajny.;D Pozdrowionka!

Link do komentarza

Hmm, to się nadaje na scenariusz kolejnej części Alpha Protocol: "Oszukany. Osamotniony. Żądny zemsty. Detektyw McCarthy na tropie międzynarodowej szajki adwokatów szukających krewnych nadzianych ofiar wypadków."

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...