Nie wiem jak to nazwać
Wpis opublikowany przez UchiaKaike
307 wyświetleń
Na wstępie bardzo wszystkich przepraszam, ponieważ wczoraj obiecałem sobie, iż nie będę prowadził blog'a, ale niestety tak się składa, że mam wolny czas i nie wiem co z nim począć(miałem iść na "Księcia Persji", ale po głębszym przemyśleniu większość zadecydowała, iż lepiej pójść jutro(no bo przecież po co płacić taniej za bilet, gdy można 50% drożej w weekend?)
* Czy ktoś, z czytających ten wpis miał kiedyś taką sytuację, że znajomy/znajoma/kolega/koleżanka etc., ewidentnie chce Ci powiedzieć "Spie@#$!aj!!!!" ale nie wie jak to zrobić? Nie? No to przedstawię sytuację dość dziwną(a przynajmniej w moim mniemaniu). Jako iż chodzę na dodatkowy angielski(ponieważ mój nauczyciel z angielskiego w szkole to, a chwila muszę się ubezpieczyć... Moim zdaniem, uważam że, mówiąc kolokwialnie mój nauczyciel z angielskiego to totalna pierdoła, swoją SUBIEKTYWNĄ opinię argumentuję faktem następującym: otóż podczas całego roku szkolnego przerobiliśmy trzy działy na 9!!!) mam przyjemność(w niektórych przypadkach naprawdę wątpliwą) poznać nowych ludzi. No i ci nowi ludzie bywają różni..... Ale przejdę do rzeczy bo to zaczyna się robić nudne. Otóż na którychś tam z kolei zajęciach dowiedziałem się, że jedna dziewczyna z mojej grupy jest w sportowej klasie i akurat gra w kosza(piszę akurat ponieważ jakoś miałem wtedy ochotę nauczyć się grać w kosza), Ja jako osobnik grający w basketball amatorsko/słabo/źle/jak ostatnia p!@#$a spytałem się "Nauczyłabyś mnie grać?" na co ona odpowiedziała twierdząco.
No i wtedy Ja myślę"No to Za#@$iście w końcu nauczę przynajmniej w coś normalnie grać". Ale.... Nie wiem co się tej dziewczynie odmieniło, lecz po mniej więcej miesiącu gdy się spytałem kiedy będzie mogła mnie podszkolić, usłyszałem, iż nie ma czasu. No ok rozumiem, zdarza się spoko, nie ma sprawy, kiedy dzisiaj się ją spytałem o to samo to sytuacja dla mnie była z jednej strony komiczna, a z drugiej takie lekkie wnerwienie, no a z trzeciej jedno wielkie ocb!??. Otóż wygląda to tak*
.......
Ja:...... To mogłabyś jutro albo pojutrze mnie nauczyć grać?
Ona: Sorry ale jestem umówiona.
Ja: A będziesz miała czas za tydzień?
Ona(po parominutowym zastanowieniu): Nie mam już plany.
Ja(z jakimś dziwnym uczuciem, że to wygląda jak bym sobie lekko żartował): to może za dwa tygodnie?
Ona: Nie nie będę mogła bo...... (no i jakoś tak nie dokończyła)
No więc the point is Ja nie rozumiem czemu ludzie(a przynajmniej 80% z mojego otoczenia) jakoś nie potrafią powiedzieć "Nie lubię cię" albo "Nie mam najmniejszych chęci" lub "Odczep się ty natręcie!!!" czy też klasyczne "Spie#^&*aj, ty (tutaj wstaw parę wulgaryzmów) nie mam ochoty spędzać z tobą czasu"? Co jest w tym trudnego, przecież szczerość to, o ile się nie mylę, podstawa.
No i to by było na tyle. Zamierzam pisać takie przemyślenia czas od czasu, a jeżeli wam się nie podoba, no to pamiętajcie nikt do czytania tego g@#na jakim jest mój blog nikogo nie zmusza.
P.S. Jest ktoś z Siedlec?
P.P.S. Treść między * zaistniała dzięki użytkownikowi @Owiec, który uświadomił Mi, że ludzie na tym forum czytają "to coś co jest w środku wpisu".
5 komentarzy
Rekomendowane komentarze