Supermarket
"Kur*a" - tak mniej więcej reaguję, gdy muszę zrobić zakupy.
Do zakupów zmusza mnie zazwyczaj ostatnie 5ml mleka w kartonie lub piętka chleba. Wyprawa do supermarketu nie jest długa. Nawet widzę go z okna. To zadziwiające, że pierwsze pielgrzymki zbierają się już około godziny 6:50 i czekają na otwarcie. Pewnie stare nawyki z PRL-u. Ja zazwyczaj chodzę tam wieczorem, żeby unikać ludzi (ale i tak jest ich trochę) i kolejek. A propo kolejek, to na pewno zauważyliście, że nawet w godzinach szczytu nie wszystkie kasy są otwarte. Nie wiem po co jakiś piękny kawaler wymyślił tyle kas. Chyba tylko po to, żeby sprawiały złudzenie, że szybko załatwisz to, co chcesz.
Zawsze staram się kupić jak najmniej rzeczy. Są ku temu dwa powody:
powód a) bez względu na to, który wózek wezmę, to i tak jedno kółko będzie mnie wnerwiać
powód B) od kiedy wprowadzili opłaty za torby, zacząłem nosić swoją
Idąc wzdłuż wcześniej sprecyzowanej drogi niczym oskryptowany żołnierz w Call of Duty zdarza mi się natrafić na problem. Problemem są egoistyczni debile.
Egoistyczni debile to tacy, którzy dobierają się parami i swoimi wózkami blokują przejście w dziale, gdyż spodobało im się coś na przeciwnych półkach. Zazwyczaj jestem spokojny i grzecznie napominam ich kulturalnym: "Spier****ć", po czym ustępują mi drogi.
Drugi problem zaczyna się przy bułkach. Jednym z moich natręctw (pewnie o nich napiszę w innej notce) jest to, że nie potrafię wziąć niczego z brzegu półki. Zawsze wydaje mi się, że rzeczy z brzegu są wymacane przez grube, spocone baby. O ile np. z mlekiem nie ma problemu (by znaleść nie macany karton), to z bułkami jest zupełnie inaczej. Bułki są zawsze poprzewracane i skąd mam wiedzieć, którą ktoś macał? Po krótkiej walce ze sobą znowu biorę pakowany chleb.
Ostatni problem jest przy kasie. Zawsze, ale to ZAWSZE stoi za mną jakiś baran z wózkiem i mi nim wjeżdża w tyłek. Wnerwia mnie to niemiłosiernie. Czy schylając się po te cholerne jajka (kur*a jajek zapomniałem) nie można NIE popchnąć wózka swoim obwisłym brzuchem? Stary dziadu, mówię do ciebie! Niestety tylko w wyobraźni, bo na jawię mówię.. a właściwie, to już nic nie mówię, bo dawno się nauczyłem, że to nic nie daje i po prostu dyskretnie blokuję jego wózek stopą. A mogłem zabić...
Po standardowym "będe grosik winna" pakuję swoje rzeczy do mojej torby z logo always old spice wracam do siebie.
The End
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze