My sweet first communion!
Tak mnie jakoś naszło. Nie jestem zwolennikiem pisania bloga, zawsze wszystko fajnie układa mi się w głowie, ale przelewanie tego na "papier", tak dobrze już nie wychodzi...
Hmm, ta, ale naszła mnie taka myśl, dyskutując z pewnymi osobami, na pewnym forum, o tym jak teraz z jeździć na komunie i obżerać się w restauracjach.
- To komunie robi się teraz w restauracjach?!
Odezwała się pewna "starsza", przynajmniej duchem, osoba. Taak, to dziwne, sam nie rozumiem celebracji tego pseudo święta. Pseudo - rly? Ok, pierwsza komunia, to zapewne ważne, ale dlaczego tego wszystkiego musi być aż tyle? Dawanie dzieciakom tysięcy złotych - na pewnym forum dla "młodzieży" widziałem posty obrażonych dzieciaków "rodzice ukradli mi moje 2 tysiące!!!" - bo przecież (rodziciele) salę, jedzenie, etc. organizowali dla dziecka za darmo... - to robi się chore. Oprócz oczywiście pieniędzy dzieciaki dostają, wydawać by się mogło, z roku na rok droższe prezenty. Kiedyś były czekolady, zegarki, przyszły (przyjechały...) rowery, komputery, laptopy, zestawy stereo... quady... Eee? Czy zapieprzając na quadzie łatwiej przyjąć Jezusa do serca? Czy później łatwiej się chodzi modlić do kościoła.... Ehh, może już jestem na to za stary, a może to czasy zrobiły się po prostu za "młode"...
5 Comments
Recommended Comments