Skocz do zawartości

to i owo - mistewowo

  • wpisy
    359
  • komentarzy
    2977
  • wyświetleń
    110247

Jak to? - czyli wielkie zadziwienie


mistew

179 wyświetleń

Szok i niedowierzanie... Psia jucha, nie mogę zbytnio użyć tego określenia po tym co się nie tak dawno stało... Bowiem jeżeli jako cezurę ustawić tutaj tragedię Tu - 154M/101, a zestawić z tym to o czym chcę napisać, to to wydarzenie się nie umywa, do sobotniego dwa tygodnie temu w żadnej mierze.

No dobra, koniec imprezy, jak powiedział jakiś wkurzony starszy pan. Przejdźmy do rzeczy.

Otóż 17 kwietnia "Przegląd Sportowy" opublikował artykuł "Jacek G. czyli upadek łowcy nagród". Dobra, powiedzmy sobie szczerze, mimo że "po nazwisku to po pysku", to ja będę publikował pełne nazwisko Jacka Granata.

Jacek Granat oskarżony o korupcję... do dzisiaj jak to czytam, to wierzyć mi się nie chce... Dotychczas tylko dwie inne nazwiska czytałem z równym niedowierzaniem - Piotra Reissa i Grzegorza Gilewskiego... No dobra, może miałem jeszcze lekki szok po zatrzymaniu Grzegorza Nicińskiego, ale to nie to...

I te trzy nazwiska - Granat, Gilewski, Reiss... przecież ci ludzie byli jednymi z najlepiej rozpoznawalnych w naszym bagienku, dumnie nazwanym "Ekstraklasą".

Pamiętam jakby to było dziś rano, jak pewien młody na moim osiedlu wyszedł na boicho zaszpanować nowym gwizdkiem (prawdopodobnie z Bravo Sportu, ale tą refleksję zachowałem dla siebie) to od razu rzekłem - może trochę pogardliwie - "o patrzcie znalazł się nam Jacuś Granat na podwórku". Było to maybe troszkę pogardliwe, ale wyrażało także co innego - to, że Jacek Granat był najbardziej rozpoznawalnym polskim sędziom - takim, którego rozpozna każdy - niezależnie czy mały chłopak na podwórku na Targówku czy łysawy pan ze stadionu ŁKS-u. Zresztą zgarniał on wszystkie nagrody, które można było zdobyć jako sędzia... gdy odszedł z zawodu jego następcą został - o losie! - Gilewski

Gilewski zawsze cieszył się u mnie jakimś większym szacunkiem... wydawał się fachowym człowiekiem na odpowiedzialnym miejscu, gościa do którego nie można się było przyczepić, naszym kandydatem do MŚ 2010.... I wtedy tamtego cholernego poranka wlazło CBA i coś na niego ma. No cóż wielka szkoda, szczególnie że od tamtej pory coraz młodsze pokolenia, które garną się do sędziowania nie zrozumieją tego o co cho. Chociaż oddając sprawiedliwość, ja na przykład nie potrafiłbym sędziować w innych meczach niż ministrantów z mojej parafii z jakimiś z innej parafii (co zresztą czynię z dość dużym powodzeniem, i chyba nie wypaczyłem żadnego wyniku). Po prostu nie wytrzymałbym tak strasznie dużej presji, lżenia z trybun i innych "atrakcji" życia arbitra...

No i Piotr Reiss, ulubieniec tłumów, bardzo sympatyczny człowiek... Szanowałem gościa, bowiem to ile grał i na jakim poziomie (jak na naszą Ekstraklasę) to naprawdę była gruba sprawa... I nagle, bach!, news dnia, miesiąca... Reiss zabrany do Wrocka na przesłuchanie. (mógł przynajmniej wpaść do redakcji CDA, n'est-ce pas?) Potem w Lechu pożegnał go tylko jakiś pan Wiesio, sprzątacz i Reiss przeszedł do lokalnego rywala jakim jest Warta. Tam ciągle gra, nieraz zaliczając jeszcze błyskotliwe mecze.

Ale oto zasadnicze pytanie: Na co były wam te łapówki? Zawaliliście tylko swoją dobrą reputację. Żal mi was, panowie.

? "Mistew" spółka - z tym - z ograniczeniem umysłowym 2010

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...