Batonika? Nie dziękuje!
Dziś miałem śmieszną sytuację. Po rekolekcjach dumnie poszedłem do sklepu po jakiś słodycz. Wbijam do sklepu, kupuję biszkopty a sprzedawczyni przynosi mi batonika. Prosi bym go kupił. Zdziwiony pytam - czemu? Ta nie chciała odpowiedzieć ale pociągnęła mnie za kurtkę i włożyła batonika do górnej kieszeni. Poruszony zabrałem swoje potem uproszone delicje i już odpuściłem z batonikiem myśląc że wyrzuce go przy pierwszym lepszym koszu.
Jednak ciekawość mnie zżerała i owego batona otworzyłem. Ładne, brązowe opakowanie kryło równie brązowego batona, który był okryty... biały proszkiem. Papierek schowałem do kieszeni a batona obejrzałem. Pierwsza myśl? Baton + koks = zuo. Wyrzuciłem batona do kosza i pojechałem do domu. Kurtkę zdjąłem i mój papierek wypadł. Podniosłem i przeczytałem
"Czekoladowy baton z dodatkiem lukru. Spróbuj!" (dodam że nie wyglądało to na lukier 0o)
Policjantem nie będę. Ale cóż. Nie o tym miałem napisać.
To taki wstęp i teraz sedno. Tak naprawdę chcialem napisać tu o dziwnej rzeczy.
Ludzie bardzo często patrzą na coś alle nie analizują sytuacji. Niby jakoś spojrzałem na sam batonik ale to na tyle. Nie powąchałem, nie spróbowałem, nie użyłem najważniejszych zmysłów. W serialach typu Niekończącej się opowieści (!) rodzina nie daje dojść sobie do słowa.
Pamiętajcie! Każdą sytuacje analizujcie! Każdą sytuację nawet najmniej podejrzaną analizujcie poprzez nie jedno źródło ale kilka.
PS. Krótki wpis, no cóż zapowiadam - jutro pierwszy tekst z cyklu... nieważne
5 komentarzy
Rekomendowane komentarze