Troche dowcipu? - czyli dowcip Żydowski cz.3
Kolejna część mojej serii poświęcona Żydowskiemu humorowi. Dziś wracamy do dowcipów z książki "Gdybym był Rotszyldem", więc będzie śmieszniej niż w części drugiej.
Rzecz się dzieje w carskiej Rosji. Pewien staruszek przychodzi do rabina:
- Rabi, pomóż! Chcą zabrać mojego jedynego syna do wojska, a ja nie mam pieniędzy, żeby go wykupić.
- Nie bój się. Poproszę Boga, żeby zabronił carowi rekrutować jedynaków z żydowskich rodzin.
Dwa tygodnie później staruszek wraca do rabina.
- Rabi - mówi rozgoryczony - zabrali mojego syna.
- Co ja mogę na to poradzić? - wzdycha rabin - Wyprosiłem ten zakaz u Boga, ale widać car go nie posłuchał.
***
- Pewien Żyd składa skargę rabinowi na swego dostawcę oszusta. Rabin wysłuchał go uważnie i zawyrokował:
- Masz rację.
Wkrótce potem zjawia się u rabina oskarżony i on z kolei skarży się na pierwszego. Rabin wysłuchuje go i stwierdza:
- Masz rację.
Żona rabina, która podsłuchała obydwie rozmowy z oburzeniem mówi do męża:
- Przecież to niemożliwe, żeby obydwaj mieli rację.
Na to uczony rabin:
- Ty też masz rację.
***
Futerko kuny upolowanej zimą jest gęste i przez to kosztowne, zaś jej letnie futro jest wyleniałe i bezwartościowe.
Żyd przychodzi do rabina ze skargą, że jego dostawca przysłał mu tuzin brzydkich letnich futerek zamiast zimowych, które były zamówione.
- Cóż to za problem? - dziwi się rabin - Przecież lato nie trwa wiecznie. Niech poleżą do zimy i wtedy będziesz mieć zimowe futerka.
***
? Żyd oskarża przed rabinem swego dostawcę, który przysłał mu podarte i zniszczone lisie skórki. Rabin ogląda uważnie każdą z nich
? rzeczywiście są poszarpane i postrzępione.
? Co masz do powiedzenia na ten temat? ? pyta wreszcie oskarżonego.
? A cóż ja mogę na to poradzić? ? stwierdza bezradnie dostawca
? przecież to psy chwytają lisy a nie rabini.
***
W zaparowanej publicznej łaźni pewien dowcipniś klepnął w pośladek kogoś, kogo wziął za swego przyjaciela. Natychmiast potem spostrzegł, że ofiarą jego wybryku był rabin.
Zawstydzony śpieszy z przeprosinami: - Wybacz, rebe, nie wiedziałem, że to ty. Byłem przekonany, że to mój przyjaciel.
- Nie szkodzi - rzuca spokojnie mędrzec - tam, gdzie mnie uderzyłeś nie jestem rabinem.
***
Owdowiały rabin pragnie ożenić się po raz drugi. Jego synowi nie podoba się ten pomysł i usiłuje go ojcu wyperswadować:
- Twój kolega z Lublina też niedawno stracił żonę, lecz on, jak przystało na pobożnego rabina, złożył ślub, że odtąd jego jedyną towarzyszką będzie Tora.
- No to sam widzisz - woła ucieszony rabin - Skoro Ona jest już zajęta, to mogę spokojnie wziąć sobie drugą żonę.
? "Mistew" spółka - z tym - z ograniczeniem umysłowym 2010
2 komentarze
Rekomendowane komentarze