Oczko się odlepiło... - czyli mistew poleca!
Tytułem wstępu
mistew, jak może wiecie lubi polskie filmy z czasów komunizmu. Może niektórzy twierdzą, że te filmy uprawiają propagandę polityczną, czy coś w tym stylu. Ale jak się zapewne domyślacie "Miś" niekoniecznie do nich należy...
Jestem wesoły Romek...
"Miś" zdobywa właśnie kolejne pokolenie widzów. Widzów, którzy niekoniecznie wiedzą z własnego doświadczenia, jak to było w tym komunizmie. Ten film, w deczko prześmiewczej formie, pokazuje to wszystko, co się wtedy działo. Kolejki do sklepów, bar mleczny, a w nim sztućce na łańcuchu... takie rzeczy już nie wrócą. Tak samo jak grupka kolegów-rolników na wozie przy Cerkwi w Warszawie.... chlip...
Dobra, ale o co w tym "Misiu" właściwie chodzi?
Sprawa dotyczy Ryszarda "Misia" Ochódzkiego, który wziął właśnie rozwód z żoną. Nagle przypomina mu się, że w banku w Londynie zdeponował razem z żoną dość znaczną sumę pieniędzy. Ten, kto pierwszy dotrze do Londynu zdobędzie całą pulę. Ach, jest jeszcze mały problem bowiem "misiowi" akurat ktoś wyrwał kartki w paszporcie... Tak czy inaczej ta z pozoru główna oś fabuły jest tylko pretekstem do bardzo dobrej zabawy!
Bowiem mamy tu duże natężenie różnych ciekawych wątków drugoplanowych, że wspomnę tylko o moim ulubionym "wujku dobra rada"
Z filmu pochodzi też bardzo wiele kultowych powiedzeń jak choćby "wszystkie Ryśki to fajne chłopaki" czy też piosenka o wesołym Romku z ripostą po słowach "a w domku wodę, światło, gaz!" jakiegoś wkurzonego oczekującego na tramwaj "nie martw się i tak ci zablokują".
Albo jeszcze inny tekst:
"Przepraszam pana, za czym ta kolejka.
Do "Ostatniej paróweczki", proszę panią.
Eeeee... To już dla mnie nie starczy."
(Ostatnia Paróweczka to był spektakl do którego szukali człowieka podobnego do "misia")
A co z aktorami
W roli "misia" wystąpił znany i lubiany Stanisław Tym. Prócz tego nie ma jakichś zniewalających gwiazd. Rolę producenta filmowego pomagającego "misiowi" zagrał także sympatyczny Krzysztof Kowalewski. Zaś rolę hmm... dziewczyny "misia" zagrała aktorka o dość oryginalnym nazwisku Christine Paul-Podlasky. Tak, to jest Polka. Ach, wujka dobrą radę zagrał znany chyba wszystkim Stanisław Mikulski, czyli Hans Kloss
Podsumowując
"Miś" jest filmem, który chyba każdego rozbawi oraz da pojęcie o jeszcze niedawnych czasach. I mimo to, że komunizm się rozpadł niczym miś w ostatniej scenie filmu nadal warto to obejrzeć!
A i mnie w szkole zaczęto nazywać "miś", ale z bardziej oczywistych względów bowiem tak to jest gdy ma się na imię Michał
? "Mistew" spółka - z tym - z ograniczeniem umysłowym 2010
3 komentarze
Rekomendowane komentarze