Skocz do zawartości

k0nrad

Hall of FAme
  • Zawartość

    2785
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez k0nrad

  1. Po relacjach widzę, że zjazd był udany, uczestnicy ustatysfakcjonowani smile_prosty.gif To teraz moja kolej wywiązać się z obietnicy.

    W załączniku Pod tym linkiem: https://www.dropbox....d 2013 copy.pdf

    macie parę propozycji nadruków, a tutaj parę słów objaśnienia.

    Nieco inaczej, niż w wypadku poprzednich nadruków, postawiłem na 2 elementy - zasadnicze 'logo' zjazdu, plus nadruk upamiętniający ulubione zjazdowe teksty. Cytat każdy może podać jaki chce - lista jest ograniczona waszą pamięcią wink_prosty.gif

    W wersji najbardziej 'wypaśnej' - 2 duże nadruki - sugeruję cytat z przodu, logo z tyłu. (cena ok. 50 pln)

    W grę wchodzą też wersje 'pośrednie' - 1 duży, 1 mały nadruk - duży nadruk z tyłu, mniejszy na piersi, duży nadruk z przodu (drugi mniejszy na karczku lub rękawku). Który mały, który duży - wolna wola; (cena ok. 40 pln)

    wersja podstawowa - jeden duży nadruk (z przodu); (cena ok. 35 pln)

    wersja dla skąpych skromnych: jeden mały nadruk (na piersi) (cena ok. 30pln)

    Koszulki proponuję czarne (pod nadruk biały) i szary melanż (nadruk czarny lub biały). Upperdeck lub Fruit of the Loom, gramatura 170.

    Na życzenie przygotuję makietę dowolnego zestawienia nadruków.

    Myślę, że istotne jest ustalenie jednego wzoru samego logo (możliwe są rzecz jasna poprawki) i ew. schematu rozmieszczenia dla poszczególnych wersji cenowych. Tę kwestię i zbieranie zamówień chciałbym zamknąć w ciągu tygodnia (do 20.09).

    • Upvote 3
  2. Cóż, w takim razie biję się w pierś i przepraszam - po prostu wciągu całego bałaganu organizacyjnego przewinęły się ksywka k0na, źle to zinterpretowałem. Mi nie chodzi o żadne kłótnie, bo i po co? Po prostu chodziło mi o nieładny sposób przedstawienia krytyki, bo jednak Fanda włożyła w projekt sporo z siebie i siedziała nad nim po nocy, byle dopiąć go na czas.

    Gofrze drogi, ja również przepraszam, skoro poczułeś się urażony. Tak, jak wspomniałem wcześniej, nie chodziło mi na początku zupełnie o krytykę waszej propozycji - a tylko o to, co byłbym w stanie sam z siebie wycisnąć w tak krótkim czasie.

    Zapytałeś wprost - odpowiedziałem zgodnie z własną opinią.

    W każdym razie, cała ta sytuacja dowodzi tego, że nie można takich rzeczy załatwiać na ostatnią chwilę i w pośpiechu.

    Doceniam starania, ale oceniam krytycznie efekt.

    Ze swojej strony jeszcze raz przepraszam, że nie udało się tego w odpowiednich terminach załatwić jak trzeba, bo wina leży także po mojej stronie.

    Peace out.

    ;* - G

  3. Minusem jest niestety kwestia wysyłki, fajnie byłoby już teraz spróbować przedstawić jakieś koszta. Chociaż podejrzewam, że skoro będzie więcej czasu na załatwienie tego, to same koszulki wyjdą taniej, bo łatwiej będzie znaleźć atrakcyjną ofertę na ich zakup.

    Koszt samej wysyłki to, jak powiedziałem, ok. 5-6 PLN. Myślę, że przy odpowiedniej ilości zamówień zmieściłbym się w 35 PLN z wszystkim, acz to oczywiście zależy od samego nadruku też, a raczej jego wielkości.

    Po takiej reklamie k0nrada nie mogę zrobić nic innego jak tylko czekać na jego projekt smile_prosty.gif.

    Trochę za późno, panowie. Nie ustaliliśmy wzoru, nie ustaliliśmy rozmiarów. Jeśli przechodzi propozycja k0nrada- wchodzę w to. W przeciwnym wypadku za koszulkę podziękuję...

    Jeszcze jedno ważne zastrzeżenie - z racji na moje wakacyjne plany tak naprawdę na serio całością będę mógł się zająć dopiero na początku *września*.

    Na dniach przygotuję jakieś wstępne propozycje, siłą rzeczy nie odnoszące się wprost do tegorocznego zjazdu i jego przebiegu, ale na pewno uwzględniające specyfikę zjazdów w jakich sam miałem przyjemność uczestniczyć, a także fakt, że mamy do czynienia z 10, jubileuszowym spędem.

    A.L. - gwarantuję, że będzie odpowiednio hipstersko ;)

  4. Pozjazdowe koszulki będą:

    a) droższe ze względu na przesyłki

    b) po fakcie nieco bezsensowne

    Poza tym sugerujesz, ze przedstawiam tutaj cos, w czym wstyd sie pokazac na miescie? ;(

    ad. a) nawet jeśli, to o cenę piwa coli, dwóch. Poza tym budżety nadwerężone samym zjazdem może zdążą się nieco odbudować.

    ad. b) patrz post niziołki, chodzi o pamiątkę, a nie jakąś stadną identyfikację wg. mnie.

    ad. c) nie sugerowałem tego, chodziło mi raczej o moje ewentualne wysiłki teraz na za pięć 12. Ale jeśli już mnie wywołałeś do tablicy, to będę brutalnie szczery - koszulki takiej, jaką zaproponowałeś, nie włożyłbym publicznie. Wykonanie jako całokształt leży....Ale też rozumiem, że było to robione na szybko i awaryjnie.

  5. Dobra, to ja może się odezwę w kwestii koszulek. Ze swej strony - jako osoba, która popełniła chyba dobrze odebrane koszulki z pierwszych paru zjazdów - przepraszam za to, że wyszło jak wyszło i nie przygotowałem na jubileuszowy zjazd czegoś wyjątkowego.

    Organizacja i komunikacja zawiodły w obu kierunkach, doszło do tego tzw. Życie, mnie na forum praktycznie nie ma od paru lat już itd, więc mimo szczerych chęci nie mogę się wyrobić w tej sytuacji - a raczej zagwarantować w 100% najwyższej jakości usługi - co nagle, to po diable.

    Ale mam propozycję:

    Sugeruję wam bawić się dobrze w przyszły weekend, a 10 lat spotkań i dobrej zabawy w forumowym gronie uczcić koszulkami przygotowanymi już *po* zjeździe, na spokojnie, profesjonalnie, żeby nie było lipy i wstydu na mieście.

    Pasi?

  6. Sam w E-1 miałem jakiegoś humana i do pozazdroszczenia jest ten parczek, gdzie można się wychillować między zajęciami szczególnie latem (zreszta ostatnie wakacje spędziłem w akademiku nieopodal Waszego kompleksu i miło wspominam). Z drugiej strony, lekkie wyobcowanie względem głównego kampusu, tam macie. Chodzą legendy, że ktoś kiedyś kogoś z W-1 widział pod A-1 ;).

    No tak, generalnie to byłem tam ostatnio po pieczątkę z biblioteki głównej na obiegówce, a wcześniej to przy okazji jakichś wykładów warsztatowych... w maju? :D

    Wybrzeże Wyspiańskiego też jest fajnym miejscem na relaksik, jeśli już o tym mówimy, ale fakt, Park Tołpy to świetna miejscówka w ładną pogodę :)

    Poza tym ta fotka Hogwartu, to nie powinna być zaktualizowana o jakieś rusztowania okalające całość? :P Zresztą ten budynek to jest wabik na biednych kandydatów, którzy myślą, że PWr to piękny kampus z błoniami wyjętymi z Harrego Pottera, a potem przychodzi zderzenie z rzeczywistością.

    Owszem, było mnóstwo rusztowań, teraz jest już niewiele. Większość elewacji jest odnowiona i budynek wygląda jakoś tak... dziwnie świeżo ;p

    Zderzenie z rzeczywistoscią to przychodzi już jak się wejdzie do środka E-1, do tych zimnych, kiepsko wyposażonych sal ;p

  7. Jak na politechniczne warunki, to masz u siebie kontakty u zbyt dużej liczby przedstawicielek pci odmiennej, żeby lekce sobie Twój wydział ważyć :D

    Haha, co prawda, to prawda - na mojej specjalizacji na 33 osoby jest 4 facetów ;p. Czyli legendy o wyczekiwanych utęsknieniem zajęciach z metronomii w E-1 są prawdziwe? ;].

    Ale nie wydaje mi się, by to był wybitnie dobry 'teren łowiecki' mimo wszystko (m.in. mimo faktu, iż moja luba też studiuje na AiU...) - podobno lepsze są okolice Wydziału Filologii UWr, ew. UE, jeśli celuje się w szybki efekt ;] Chyba, że chodzi tylko o to, by sobie popatrzeć.

    Jeszcze niziołkę można pomęczyć, chociaż znając życie, to będzie siedzieć w podziemiach Hogwartu i przepisywać oryginał Deklaracji niepodległości lub coś podobnego, wykręcając się tym samym od spotkania. Anyway, niech się reszta szlachty wypowie i można jakiś dogodny termin ustalić :)

    Ej, to ja mam zajęcia w Hogwarcie, wypraszam sobie :P.

    E1woda.png

    A pomęczenie niziołki mogę wziąć na siebie.

  8. Dwóje nie wliczają się wam do średniej? O, to ciekawostka :) Gdyby mi się moja jedna jedyna dwója na całe trzy lata nie liczyła, to może bym się załapał na 5 za całokształt twórczości :P

    Nie wiem, jak na innych wydziałach PWr, ale u mnie na W1 w ogóle ze średnią było jakoś bardzo dziwacznie, w sumie nikt nie wiedział do końca, czy brane są pod uwagę 2, czy średnia jest arytmetyczna, czy ważona (ECTS jako wagi)...

    A ocena na dyplomie składała się *podobno* w połowie z w/w tajemniczo liczonej średniej, a w drugiej - z oceny z obrony...

    Do tego przy rekrutacji na II stopień na Architekturę i Urbanistykę nie brano już pod uwagę w ogóle średniej, jedynie ocenę z dyplomu (x10) plus portfolio...

    Właśnie - ja też w poniedziałek zaczynam zajęcia na magisterskich, specjalizacja - Ochrona Zabytków :)

    RIP, Hrabula - można by się w sumie ustawić na jakiś napitek i pogawędkę, o ile nie jest poniżej waszej godności z takim 'udawanym' inżynierem się zadawać ;)

  9. Glosariusz glosariuszem, ale czytniki i inne podobne urządzenia są idealnym medium do rozwijania nowych form przekazu literackiego. Co z np. powieściami paragrafowymi? Co z wplataniem innych mediów? Powieść hipertekstowa?

    Faktycznie, to ciekawe podejście :) Powieść hipertekstowa czy paragrafówki to w tym wypadku małe piwo i łatwizna, z wplataniem innych mediów - już różnie bywa (trzeba dopasować się do konkretnego medium, bo standardy i formaty są różne) ale są takie projekty.

    Zobacz na przykład wydanie "Samsary" Tomka Michniewicza na iPada (Wyd. Otwarte, Woblink. Swoją drogą serdecznie polecam tę książkę) - książka z założenia jest uzupełniona mnóstwem materiałów multimedialnych dostępnych na dedykowanej stronie internetowej, a wydanie na tablety Apple elegancko integruje całą tę treść w jeden spójny produkt.

  10. Moim zdaniem tak. "Artyście wolno wszystko", ale jednak w pewnych granicach. Jeżeli wyraźnie na początku zaznaczy, że wydarzenia są fikcyjne, to dla mnie ok. Prawo chyba twierdzi podobnie, bo choć znane są przypadki procesów o zniesławienie, to kończyło się zwykle na przeprosinach i zapewnieniu, że to fikcja (stąd też pewnie znana formułka w amerykańskich filmach, książkach itp.).

    Też wydaje mi się, że akurat formułki to typowe zabezpieczenie od strony prawnej, charakterystyczne akurat dla lubujących się w procesach o wszystko Amerykanów - we wzmiankowanej powieści Houllebecq'a żadnych takich zastrzeżeń nie uświadczysz...

    A co do pytania k0nrada - nie mam nic przeciwko, jeśli rzeczywiście jest to wydania ironiczno-satyryczne. Wtedy można sobie pozwolić na nieco swobody, bo czytelnik odpowiednio to odczyta.

    Pytanie - czy lepiej w takim prześmiewczo-ironicznym tonie podać postaci o realnych nazwiskach, czy też zaserwować satyrę totalną, tworząc czytelne aluzje w np. przekręconych imionach, równocześnie będąc 'krytym' od strony prawnej? To chyba już arbitralna kwestia, bo masz rację - od zawsze błaznowi uchodzi na sucho więcej, bo nie bierze się go zupełnie serio.

    Moim zdaniem wszystko jest kwestią wyczucia autora - Houllebecq akurat też w taki ironiczny ton wpada, poza tym nikomu (może oprócz siebie) śruby nie dokręca konkretnie, realne postacie są w większości na dalszym, raczej trzecim niż drugi planie... Do tego jest jednak pisarzem (u)znanym, to też ma swoją wagę. Ale niekoniecznie trzeba według mnie (z literackiego punktu widzenia, bo z prawnego warto się jednak zabezpieczyć ;) w ten, czy inny sposób) ograniczać się do podejścia prześmiewczego, by móc stosować licentia poetica wobec realnych postaci - o ile ma się naprawdę dobry powód, by zmyślać o prawdziwych ludziach, zamiast kreować własne od zera :)

    Watts jest takim fajnym gościem, który swoje książki udostępnia za darmo w internecie.

    Bardzo mi się podoba podejście Wattsa - dobrze widzieć twórcę, któremu zależy przede wszystkim na dotarciu z dziełem do odbiorcy, a nie dorobieniu się. PDF, Mobipocket, ePub, plain text online... Bardzo zacnie, już mam na telefonie, choć poczeka na lepsze czasy :)

    Czytam odpowiedzi, czytam. Taki ze mnie miłośnik własnego ego, że żadnej nie odpuszczam... Ale nie czytam na komórce ani na komputerze. Robię to tylko wtedy, gdy jestem zmuszony - w pracy lub na studia. Wyjątki robię jedynie dla opowiadań. Może na tablecie lub czytniku bym się przekonał, ale takiego nie mam.

    Tablet względem komórki/PC niekoniecznie cię przekona, jak mniemam - bo nadal jest to czytanie ze świecącego ekranu (który też ma czasem zalety - w nocnym pociągu albo innych okolicznościach, gdzie światło zewnętrzne jest deficytowe/przeszkadza). Ale czytnik... Hurr, ja naprawdę jestem coraz bliższy zakupu takowego, a póki co - Kindle for Android i też jakoś daje radę.

    Niewątpliwie w wypadku hard sci-fi e-book ma też tę zaletę, iż można rozbudować glosariusz bez rozdymania kosztów wydania, a nawet jeśli autor takowego nie zapewnia - to zasoby internetu mamy pod ręką :)

  11. Akurat i za Wattsa ("Ślepowidzenie") i za Strossa ("Accelerando") i ogólnie współczesne sci-fi mam chętkę się zabrać od jakiegoś czasu, ale ciągle jakoś mi to umyka... Między innymi chyba z poczucia, iż mam trochę mało orientacji w gatunku jako całości, w jego klasykach, by móc to pokontemplować szerzej ;]

    Za to ostatnio czytam otrzymaną pod choinkę (na hasło 'chciałbym jakąś niezłą książkę z mainstreamu teraz') "Mapę i terytorium" Houllebecq'a.

    Pozycja ta dość ciekawie wpisuje się w dyskusję o tym, ile autora w jego bohaterach, bo autor "Cząstek elementarnych" umieszcza sam siebie w roli jednego z bohaterów, ba - uśmierca się, czyniąc z tego zgonu instrument fabularny.

    Zresztą, Houllebecq zdecydowanie nie miał oporów przed umieszczaniem w powieści realnych postaci, mieszając fakty na ich temat z fikcją literacką. Cała książka bazuje na dość ironicznym portretowaniu środowiska medialno-artystycznego współczesnej Francji (i nie tylko).

    Jeszcze nie skończyłem lektury, więc powstrzymuję się od ostatecznych komentarzy i ocen. Przyznam jednak, że, nawet nie biorąc poprawki na to, iż wspominane postaci są mi znane w większości tylko z przypisów tłumacza, na pewno więc umyka mi część tego, co dla francuskiego czytelnika jasne i oczywiste, książkę czyta mi się bardzo dobrze. Jest napisana dość lekko, w nieco ironicznym tonie, a pojawiające się rozważania na temat sztuki, artystów, ich ról, a które mogłyby przeciętnego czytelnika znudzić - akurat w moim przypadku trafiają na dość dobry grunt. Tym bardziej, że mniej-więcej pasują do moich prywatnych poglądów i ogólnie są celne i ciekawe.

    No właśnie - pamiętam z UdM bodaj, pytanie o umieszczanie realnych postaci (tam: forumowiczów) w beletrystyce - jaki wy macie do tego stosunek? Czy jest uprawnione poza literaturą faktu przywoływanie osób rzeczywistych (w szczególności - żyjących), umieszczanie ich w fikcyjnych wydarzeniach? Chodzi mi o aspekt etyczno-prawny, ale nawet bardziej - czysto literacki, artystyczny.

  12. @RoZy

    Tyle, że od Arctic Silver 5, lepszy był majonez :P A ta łatwość nakładania majonezu ;)

    Nie był - niższa była temperatura rdzenia, ale temperatura otoczenia - też (13 vs 25 stopni Celsjusza). Różnica w temperaturze procesora i otoczenia jednak była lepsza (mniejsza) w wypadku AS5, niż majonezu ;)

  13. O dziwo takie firmy najlepiej prosperują, a często nie mają w sobie "elit" (MGR).

    Nie, najczęściej jednak mają kogoś z właściwym wykształceniem ;] Choć to rzecz jasna zależy, o jakiej branży rozmawiamy, tak naprawdę. Wiadomo, że świetnie prosperujący zakład samochodowy nie musi mieć magistra inżyniera po Wydziale Mechanicznym na liście płac, i raczej nie ma :)

    Jest też kwestia zawodów tzw. 'zaufania społecznego', w których musisz przynależeć do korporacji zawodowej i legitymować się wyższym wykształceniem oraz odbyć odpowiednie staże, zdać egzaminy zawodowe - lekarze, prawnicy, architekci...

    GRATULUJE Z CAŁEGO SERCA!!! i gratuluje wybrania kierunku ścisłego

    Hurr...z tym 'ścisłym' to bym się nie rozpędzał - Architektura i Urbanistyka, choć wykładana na Politechnice i w naszym kraju wiązana z tytułem inżyniera, jak dla mnie zbyt ścisłym kierunkiem jednak nie jest... Żadnej całeczki bym teraz nie roztrzaskał, choć miałem to na pierwszym roku ;p

  14. I sprawdza się to nawet w zawodach 'humanistycznych'.

    Mam wrażenie, że głównie w zawodach humanistycznych, ale z pewnością na kierunkach 'byznesowych' z których żyją uczelnie prywatne, jest z tym jeszcze gorzej. A i politechnik bym z równania nie wykluczał, choć tutaj chyba jeszcze najbliżej te studia są (przynajmniej na mniej teoretycznych kierunkach) najbliżej rynku pracy i rzeczywistych wymagań.

  15. hmm... niestety w polsce jeszcze nadal się trzyma dobrze tzw. "Mit Magistra" tzn. że po studiach masz większą szanse na znalezienie pracy bo masz tytuł MGR, niestety ten mit nie odzwierciedla rzeczywistości na polskim rynku pracy, z tego co ja pamiętam (w sensie przeczytałem/usłyszałem) to w latach 70 lub 80 na zachodzie tez ten mit panował że "MGR= Natychmiast Praca", zachód w miarę szybko z tego mitu się wyleczył a w polsce? no cóż to co na zachodzie już dawno zniknęło to w polsce dopiero się pojawiło i jak na złość nie chce odejść, :tongue:.

    hehe, MGR INŻ. = Można G*** Robić I Nieźle Żyć :D Nawet mimo rosnącego ciągle zagospodarowania na specjalistów w dziedzinach technicznych, to jednak już mrzonka. Po prostu dyplom wyższej uczelni się zdewaluował okrutnie, a na rynku pracy nadal liczy się to, co liczyło się zawsze - kompetencje. Dzisiaj dyplom i tytuł magistra już zwyczajnie nie jest ich gwarantem.

    Inna sprawa, że pracodawca często wymaga skończonych studiów wyższych na określonym stanowisku, brak dyplomu zamyka sztucznie drogę awansu itd - to właśnie nakręciło boom na podyplomowe kursy, zwłaszcza na kierunkach związanych jakoś z biznesem i zarządzaniem. I stąd również dewaluacja dyplomu per se.

    W skrócie i generalizując - dyplom nic nie znaczy, ale musisz go mieć ;]

    Na szczęście są branże i firmy, gdzie podejście do wymagań jest wyłącznie na zasadzie umiejętności, doświadczenia itd, więc liczą się portfolio, referencje, osobowość... Niekoniecznie nawet w tej kolejności :)

    Tak przy okazji chciałbym się "pochwalić" (bo, jak wspomniałem wyżej, nie ma to większego znaczenia dla świata...), iż już od wczoraj nieoficjalnie mogę się legitymować wyższym wykształceniem i dodatkowymi literkami przed nazwiskiem :) Obrona pracy inżynierskiej przebiegła pomyślnie, czas na świętowanie i lenistwo :D

  16. Czy musisz - pewnie ocenią to lepiej osoby, które przeżyły rekrutację na te kierunki... Osobiście starałbym się o jak najwięcej punktów i dołożył przynajmniej jeden przedmiot na rozszerzeniu. Nie wiem, czy polski (bo może historię raczej?) - to trzeba sprawdzić z regulaminami rekrutacji już. Najlepiej wszystko oprócz matmy 'pchnąć' na rozszerzeniu ;]

    Nawiasem mówiąc, jesteś pięknym przykładem do dyskusji mojej i Trymusa - podajesz Historię jako plan zapasowy w razie, gdybyś nie dostał się na studia prawnicze, potencjalnie powiększając te rzesze magistrów, którzy w obliczu rynku pracy mogą ów dyplom sobie schować w... szafie.

    Dyskusję n.t. finansowania uczelni przeniosłem do Poglądów>Polityki, gospodarki, społeczeństwa

  17. najlepszy przelicznik smak*ilość*cena.

    Oj, widać, że studia humanistyczne ;] Raczej Smak * Ilość / Cena, bo w Twoim wzorze im drożej, tym lepiej ;]

    Generalnie nie będę się zbyt wiele odzywał w kwestii studenckiego życia i związanych z nim finansów, bo sam bezczelnie żeruję na rodzicach cieszę się komfortem domu rodzinnego ;]

    Ale mogę zacząć psioczyć o kosztach samego li studiowania - jak ktoś mi prosto w twarz i serio powie, że w Polsce studia są darmowe, to zabiję śmiechem. Co prawda nie ma na moim kierunku dziesiątek podręczników i skryptów do kupienia/kserowania, ale za kasę, jaką wydałem w ciągu ostatniego roku na ploterze, mógłbym spokojnie leżeć tydzień do góry brzuchem gdzieś nad Morzem Śródziemnym...

  18. Kiedyś wymieniłbym całą litanię webcomicsów, które śledzę, ale ostatnio stosuję wobec nich głównie politykę "Archive Binge" zamiast w miarę regularnego śledzenia - czyli robię nalot raz na parę miesięcy i przebijam się przez całe archiwum od ostatniej wizyty... No i nie będę tutaj spamował tytułami, od tego jest osobny temat.

    A ponieważ ten jest 'dyskusyjny' - to zadam temat na rozgrzewkę: Jak to jest z regularnością śledzenia sieciowych komiksów u was? Czekacie na każdą aktualizację i czytacie nowe paski przy pierwszej możliwej okazji, czy też lekkim poślizgiem? Macie podpięte RSSy z nowymi paskami, czy sami odwiedzacie strony komiksów?

    A może, tak jak ja, odświeżacie sobie dany tytuł tylko raz na jakiś czas?

    Temat drugi - preferujecie komiksy z ciągłą fabułą, czy te, w których każdy pasek/plansza stanowi zupełnie odrębną całość, czasem nawet niepowiązaną wspólnymi postaciami? A może ukochaliście styl 'pomiędzy', czyli klasyczne stripy będące odrębnymi gagami, ale ze stałym 'settingiem', bohaterami itp?

    Ja przyznam się od słabości wobec tego ostatniego stylu - uwielbiam 'felietonowe', kompletnie oderwane od siebie plansze, kompletnie bez metafabuły, ewentualnie z powracającymi od czasu od czasu motywami/postaciami - nigdy nie wiem, czym mnie zaskoczą twórcy następnym razem. Na dokładkę większość ze znanych mi komiksów tego typu prezentuje raczej absurdalny, bardzo odjechany humor.

    Bibliografia:

    xkcd.com, pbfcomics.com, dubblebaby.blogspot.com, wulffmorgenthaler.com, www.nataliedee.com, www.explosm.net/comics/ etc.

    Nie znaczy to, że nie lubię dobrych fabuł - ba, uwielbiam! Problem jest następujący - mówimy o webkomiksach. Fabuły dużo lepiej sprawdzają się, gdy można przeczytać je w całości od jednego machu, a przynajmniej wiemy, że zakończenie gdzieś tam jest. A webkomiksy mają to do siebie, że po przebrnięciu przez całe świetne archiwum w jedno popołudnie docieramy do ściany - i pół biedy, kiedy komiks hula w najlepsze i na aktualizację trzeba poczekać maks tydzień (ale i wtedy - przynajmniej mnie - często przestaje się chcieć odbierać treść 'po kawałku'). Gorzej, że często autorom zdarza się zawiesić lub totalnie odpuścić prace nad dziełem - i to bez pardonu ni satysfakcjonującego zakończenia fabuły...

  19. Gee... Monopoly? Chyba, że będziecie weń grać na prawdziwą forsę ;p (bo wersja strip imho odpada ze względu na rażący niedobór kobiet)

    Ja mogę wziąć swoje jungle speed - pewnie nie będzie jedynym, ale zawsze może się przydać dodatkowe dild... berło i talia kart (granie oburącz na 2 talie - różne! - po jednej dla ręki (!!) to prawdziwy mindfuck...) Ale wezmę też obcinacz do paznokci i nie dopuszczę do grania ze mną bez skorzystania zeń ;]

    ...bo owszem, mam zamiar się pojawić, acz na jeden dzień w zasadzie, jutro.

  20. Lichy i cienki - to jego plus. Książki są do czytania,nie do ozdabiania półek.

    Niby masz rację, ale jednak wolę, gdy książka jest nieco bardziej heavy-duty, by nie być jednorazówką... Wiadomo, że o książkę należy dbać, ale gdy jestem niemal zmuszany do czytania w rękawiczkach, by nie uszkodzić czy to okładek, czy kart, to przesada ;]

  21. Dracia - takie nasze 'szczęście', że polski jest dość rozwlekłym językiem ;].

    A dwa, że angielskie paperbacki czy pockety są po prostu na dosyć lichym i cienkim papierze drukowane - stąd różnica w masie i objętości :). Czasem zresztą wychodzą dość dziwne rezultaty tego trzymania się jednego tomu - np. mój egzemplarz A Storm of Swords (w polskim wydaniu powieść dwutomowa) jest mniej-więcej tej samej grubości, co A Feast for Crows (również dwutomowa w naszym kraju) - ale prawie dwukrotnie większego formatu, zdecydowanie nie-pocketowego :P. Czcionka mniej-więcej ta sama, stron mniej o jakieś 80, nieco mniej bibułkowaty papier ;).

  22. KMyL - wyraź się nieco bardziej komunikatywnie, bo na razie to mam problem ze zrozumieniem, o co właściwie pytasz ;p

    Te 'tabelki' w sygnaturach to faktycznie zapis update'ów MyAnimeList - serwisu, gdzie kataloguje się i ocenia obejrzane przez siebie anime/przeczytane mangi. Aktualizuje się ręcznie (acz są pomocne programy typu MALUpdater)

    A co to ma do streamingu czy odpowiadania na prośby o polecanki? Tego nie rozgryzłem ;p

    EDIT: co do slice of life - obok Toradora!, podobno Minami-ke jest całkiem zacną serią (8.18 na MAL to przyzwoita średnia).

    Z pełnometrażówek - O dziewczynie skaczącej przez czas (Toki wo Kakeru Shoujo), choć ma elementy...hm, science fiction.

    W sumie przy dozie odpowiedniego nastawienia pod obyczajówkę można poniekąd podciągnąć forumowe hity ostatnich sezonów - Bakemonogatari i Durarara! ;]

  23. MarkosBoss - nie włączyłeś czasem jakiegoś alternatywnego trybu wyświetlania stron? (np. low-bandwith, czy inny Tryb Użytkownika) Nie wiem, jak sprawa wygląda w Chrome, ale w Operze jest taka opcja i efekt przypadkowego przełączenia jest zbliżony...

×
×
  • Utwórz nowe...