Skocz do zawartości

wasp

Forumowicze
  • Zawartość

    39
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez wasp

  1. Kto, pytam - kto nazwał "Pulp Fiction" fast foodem?... Interesujące porównanie, nie powiem. Do mnie trafia bardziej jednak znaczenie samego tytułu - tłumaczenie tego pojęcia mamy podane we wstępie. Rzecz w tym, iż pojęcie to jest nam właściwie kulturowo obce. W naszych dworcowych kioskach nie uświadczyło się "literatury" podobnej do tej, z jaką Vicent Vega chodził stawiać kloca. Do czego zmierzam? Otóż Tarantino puszcza do widza w ten sposób oczko - ten film ma wyglądać tak jak owa marna literatura. Począwszy od kolejnych planów, postaci je wypełniających, poprzez kolejne historyjki - na dialogach skończywszy. Już wiemy o gęstych cytatach i zapożyczeniach, nie tylko z kina "noir" lecz także z masowych produkcji telewizyjnych czy wręcz komiksów. Tarantino mówi o tym zresztą otwarcie - przez lata sycił się filmami zarówno lepszymi jak i zupełnymi gniotami, kino zafascynowało go całkowicie i dogłębnie. Wydaje się, że posiadł rzadką umiejętność opowiadania dobrze znanych, czasami banalnych historii w zupełnie nowy sposób - na przykład całkowicie podmieniając akcenty. Odczuwa się to wyraźnie w historii z zegarkiem - najprościej byłoby, gdyby Butch po prostu stwierdził, że to ważna rodzinna pamiątka i po prostu się po nią udał - dla widza wystarczający to argument i wielu twórców zamknęłoby to w jednej linijce scenopisu. Wszak nie oczekujemy wykładania całej kawy na ławę - jesteśmy przecież inteligentni. Tutaj mamy nieoczekiwaną zagrywkę na naszych emocjach - przecież nie ma heroizmu w ukrywaniu zegarka w czyimś tyłku, a jednak na wskroś rozumiemy pobudki Butcha i jego wściekłość - sam osobiście w tej sytuacji nogi z tyłka bym powyrywał tej durnej Fabien...

    Nie potrafię ocenić, czy "Pulp Fiction" jest dobrym, czy złym obrazem - w uniwersalnym sensie. Nauczyłem się czerpać przyjemność z oglądania tego filmu w którym wszystkie postacie są antybohaterami a wypowiadane kwestie to jedynie niezobowiązująca gadka - szmatka.

    P.S. (czyli - pod spodem): Tarantino jest fetyszystą, dowodem na to ujęcia stóp pań Wallace i Esmeraldy Villa Lobos...

  2. Cohen to w rzeczywistości czterech bliźniaków - każdy jest od początku do końca odrębną indywidualnością i takie też światy każdy z nich kreuje. Nie da się przejść obok żadnego z nich obojętnie. Bruno - mniej śmieszny? Dla nas - być może. Myślę, że w tym właśnie przypadku poprzeczka zawisła wyżej. Tak czy inaczej, uśmiałem się tak samo jak na "Klatce dla ptaków".

×
×
  • Utwórz nowe...