pięciu na pięciu, ani jednej dziewczyny
Kluczowy moment, zaraz rozpocznie się drużynowa walka
Wszyscy gotowi, rzucają się na siebie niczym koty na kanarka
Tylko jeden, jakby smutny, nie rwie się do bitwy
Reszta drużyna już nie żyje, ich języki tną jak brzytwy
Jednak cóż ten nieszczęśnik mógł na to poradzić?
Świat osunął mu się pod stopami. Oczy zalała krew.
PRZEKLĘTY KOT! - Wykrzyknął. I palnął sobie w łeb.
- Czytaj dalej...
- 0 komentarzy
- 159 wyświetleń