Jeszcze przed świętami dostałem świetną powieść, aczkolwiek w dość niespotykanej konwencji, ponieważ składa się z listów pisanych do nieznanej nam osoby. Książka ta to "Wątpliwości Salaiego" autorstwa dziennikarzy Monaldiego i Sortiego, Salai to postać historyczna, asystent Leonarda da Vinci, a faktycznie nazywał się Caprotti. Leonardo i Salai udali się do Rzymu, aby prowadzić śledztwo w sprawie plotek na temat papieża, zlecone przez Cesara Borgię. Opowieść jest niezwykle komiczna, Salai nie zna się na ortografii, a myśli głównie o kobietach. Książka ta jest bardzo przyjemna i śmieszna. 8/10
Drugą część wpisu poświęcę "komercjalizacji" świąt. Wile osób na nią narzeka, że to nie tak jak dawniej, że zbezczeszczenie tradycji. Otóż według mnie coś takiego nie istnieje. Oczywiście, że w centrach handlowych choinka stawiana jest miesiąc przed świętami, a w sklepach pełno jest krzykliwych promocji i reklam. Jednak to jest biznes, a my sami go napędzamy, kupując prezenty. Nie odczuwam tego jednak w codziennym życiu. Ilość reklam jest taka sama, z taką różnicą, że na niektórych jest wizerunek Mikołaja. A podczas samej wigilii i świąt? Na rodzinnej kolacji było bardzo niekomercyjnie. Nikt nie oglądał telewizji, jak to sugerowała pewna reklama. Rozmawialiśmy o zwykłych sprawach takich jak narzeczony kuzynki, czy sąsiedzi ciotki, nikt chyba nie oczekuje specjalnej powagi w tym dniu. Reasumując święta spędziłem w bardzo miłej i rodzinnej atmosferze, komercjalizacja świąt po prostu nie istnieje.
W Niemczech nawet powstała akcja "Strefy wolnej od amerykańskiego Mikołaja" polegającej na bojkocie Mikołaja z Coca Coli.
- Czytaj dalej...
- 0 komentarzy
- 226 wyświetleń