W sobotę, dzień przed turniejem zebrałem nasza drużynę i zachęciłem ich do tego by dali z siebie wszystko. Nie byli jakoś szczególnie podekscytowani, może nie powinnam ich zachęcać słowami "Jak nie wygramy, to dopilnuje by każdy z was przez tydzień jadł podwójna porcje szpinaku" Sprzęt zapakowany i pozostawiony w hali gdzie miały odbywać się mistrzostwa pod czujnym okiem pani woźnej. Czujnej jak mój 15 letni, ślepy na lewe oko pies, ale mniejsza o to......
Niedziela......Wtedy właśnie .......... Ale nie uprzedzajmy faktów.
Nigdy nie widziałem takiej chmary ludzi......Tysiące zebrały się w sali by podziwiać 8 najlepszych zespołów świata. Ku naszemu zdziwieniu byliśmy jedyna polska reprezentacja. Nasza manager (W tej roli nasza wychowawczyni, która usłyszawsza o tym, ze wystąpimy w finałach postanowiła zagarnąć część chwały dla siebie, a takiej nie warto się było sprzeciwiać. Wiadomo, wkurzy się to zrobi kartkówkę z przyrody, a ja na prawdę nie potrafię zapamiętać gdzie mieszkają sikorki mordopyskie) udzielała wywiadów o tym, jak bardzo przyczyniła się do tego, ze osiągnęliśmy ogólnoświatowa sławę. My zaś odebraliśmy nasz sprzęt, odpowiednio go podłączyliśmy i do boju! O matko, co to się działo! Tysiące ludzi, setki kamer obserwowały każdy nasz ruch! Byliśmy jednak opanowani, pamiętając o tym, czego uczyliśmy się podczas naszych treningów. Zaprocentowało i dotarliśmy do finału! Przed finałem odbyła się 30 minutowa przerwa (transmitowało TVP, to wiadomo ze w przerwie trzeba reklamy puścić), w czasie której nerwy, które trzymaliśmy na wodzy lekko popuściły i wyszliśmy porozmawiać o taktyce jaką zastosujemy grając przeciwko zespołowi "Angry Pigs" z Holandii (Wyluzowane chłopaki, ciekawe czemu?). Nic ciekawego nie uzgodniliśmy i resztę czasu przegadaliśmy o tym, na co wydamy nagrodę główną, którą było 90 tyś. zł do podziału na pięciu.
Finał poprzedziła 5 minutowa dyskoteka, gdyż ktoś w pobliskiej elektrowni postanowił pobawić się przełącznikami, na szczęście w końcu mu się znudziło i mogliśmy grać! Nigdy tego nie zapomnę... Wygrywaliśmy już 4-2, gdy nagle moja zasłużona w bojach myszka "Gryzelda" zaczęła tańczyć na ekranie, wobec czego nie mogłem celować ! Krzysiowi i Januszowi myszki zaczęły tańczyć walca! Ba, nawet muzyka odpowiednia im się załączyła. Do tej pory pamiętam to upokorzenie, gdy nasza trójka była wycinana przez XxXKruidXxX za pomocą noża, a on sam krzyczał na całe gardło WEED JEEEEE. Nie wiem co to znaczy, aczkolwiek bardzo się cieszył. My zaś próbowaliśmy rozmawiać z sędziami (Anna Maria Wesołowska i Dredd) niestety bez skutku - ponieważ myszki "działały" uznano że przegraliśmy uczciwie. Za drugie miejsce dostaliśmy kubki z podobiznami Kuby Rozpruwacza. Śmiechy na sali dobiły nas całkowicie. Nie mogliśmy zrozumieć co się stało. Drużyna się rozpadła.
Tydzień później Maciek, mój arcywróg powiedział mi na przerwie, że to on zainstalował w czasie 30 minutowej przerwy programy (zapisał się jako technik), które nauczyły tańczyć nasze kursory, podobno w ramach żartu. Wpadłem w szał i wydoroślałem w 10 sekund. Fatality na nim w moim wykonaniu wyglądało pięknie, aczkolwiek lekko makabrycznie.
Gdybym tylko zainwestował w myszkę, która ma ochronę anty taneczną.............Może nie siedziałbym dziś w areszcie, może tych kilku policjantów, którzy próbowali mnie obezwładnić, może by żyli......
Drogie dzieci morał z tej bajki jest taki:
Przed grą zadbajcie o dobrą myszkę, gdyż inaczej zamienicie się w morderczą modliszkę.....
PS. Mam nadzieje, że kwalifikuje się to do konkursu, Trochę nietypowo napisane ale ;]
- Czytaj dalej...
- 0 komentarzy
- 294 wyświetleń