Skocz do zawartości

gower

Forumowicze
  • Zawartość

    101
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez gower

  1. gower
    Ponieważ czytuję ostatnimi czasy dosyć dużo literatury fantasy, wpadło mi do głowy, by coś o tym naskrobać Możliwe, że niektórzy z Was chcieliby poznać bliżej ten gatunek, ale w obliczu setek tytułów pokrywających półki Empików zaczynacie się gubić. Możliwe też, że odrzuciły Was od fantasy kolejne tomy cyklu The Magic Shit i nie wiecie już, co opłaca się czytać. Z literaturą fantastyczną bowiem jest tak, jak z każdą inną. Wiele jest chłamu, przez który nie da się przebrnąć bez bólu zębów. Są jednak także i perły, które nadają sens całemu gatunkowi i wywołują okrzyki zachwytu czytelników i krytyków na całym świecie. Skąd jednak początkujący czytelnik ma wiedzieć, co wybrać? Jak nie zagubić się wśród nieznanych sobie nazwisk i tytułów? Ponieważ zdaję sobie sprawę, jakie to trudne, postanowiłem Wam pomóc:) Nie przeczytałem może jeszcze bardzo dużo, ale większość z pozycji, po które sięgam należy bez wątpienia do klasyki gatunku.
    Dlatego też, jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o jakiejś z wymienionych poniżej pozycji, piszcie w komentarzach lub na PW. Postaram się wtedy coś o danym tytule napisać. Wybierać możecie (na razie) z*:

    J. R. R. Tolkien, Władca Pierścieni Ursula K. Le Guin, Ziemiomorze Fritz Leiber, Saga o Fafrydzie i Szarym Kocurze T. H. White Był sobie raz na zawsze Król Peter S. Beagle, Ostatni jednorożec Roger Zelazny, Kroniki Amberu Stephen R. Donaldson, Kroniki Thomasa Covenanta Niedowiarka Gene Wolf, Księga Nowego Słońca Alan Campbell, Kodeks Deepgate A. Sapkowski, wszystko:) (opowiadania, Saga o Wiedźminie, Maladie, Trylogia hysycka, Żmija) T. Pratchett, Świat Dysku J. K. Rowling, Harry Potter * Czczionką pogrubioną oznaczyłem tytuły cykli
  2. gower
    Witam Was wszystkich bardzo serdecznie.
    W najbliższym czasie będzie mi dane, jako redaktorowi serwisu Poltergeist, rozmawiać z przedstawicielem Electronic Arts. Pomówimy między innymi o ich dwóch zbliżających się produkcjach: Mass Effect 3 i Dragon Age 2. Jestem pewny, że znajdują się wśród Was fani obydwu serii. Dlatego też mam dla Was propozycję.
    Czego chcielibyście się dowiedzieć? Jakie pytania chcielibyście zadać EA, gdybyście dostali taką możliwość? Wszystkie swoje propozycje zamieszczajcie w komentarzach do tego wpisu. Najciekawsze z nich zostaną wybrane i poruszone w naszej rozmowie. Przekażcie też, proszę, informację o tej akcji swoim znajomym fanom gier "Elektroników" - niech mają szansę wzięcia udziału w tym wydarzeniu.
    Drodzy moi, festiwal pytań czas zacząć...
  3. gower
    17 maja czeka nas największe do tej pory wydarzenie w polskiej branży gier komputerowych. Na półki sklepowe trafi bowiem tego dnia kontynuacja przygód Geralta z Rivii. Z Wiedźminem 2 studia RED wiążemy wielkie oczekiwania, więc szczególną wagę przywiązujemy do wszystkich niejasności czy kontrowersji. Zastanawiacie się, co robią demony w świecie Sapkowskiego? Nie dają Wam spać sprzeczne informacje dotyczące poziomu trudności w nadchodzącym dziele studia RED?
    Gorąco zapraszam do lektury wywiadu, jaki przeprowadziłem z trzema pracownikami studia RED. Uwaga, ekskluzywne informacje!
    http://gry.polter.pl/Wywiad-z-ekipa-CD-Projekt-RED-c22533
    Zapraszam do komentowania. Zarówno tutaj, jak i na Polterze.
  4. gower
    Koncert życzeń czas zacząć Dziś, na prośbę JackStriffy'ego, wezmę na tapetę cykl Świat Dysku Terry'ego Pratchetta. Jest o czym pisać, bo liczy on sobie już 37 pozycji (w tym Opowieści ze Świata Dysku) i w chwili wydania Ostatniego bohatera stał się najdłuższym cyklem fantasy ever, wyprzedzając Świat czarownic Andre Norton. Dla tych z Was, którzy nie mieli wcześniej do czynienia z Pratchettem, krótki wstęp.
    Powieści składające się na Świat Dysku należą do podgatunku humorous fantasy, nazywanego też czasami funtasy Oznacza to, że sięgając po którąś z nich, musimy się przygotować na dużą dawkę humoru, a często także parodii. Akcja książek Pratchetta (trochę uogólniam, bo twórczość Anglika nie ogranicza się oczywiście do tego jednego cyklu) rozgrywa się w fantastycznym świecie podobnym (na pierwszy rzut oka) do innych Never-Never landów. Jak sama nazwa wskazuje, ma on kształt dysku, a położony jest na ramionach czterech słoni, stojących od tysiącleci na grzbiecie wielkiego żółwia A'Tuina. Jeśli jednak spojrzymy trochę uważniej, naszym oczom ukaże się rzeczywistość, której próżno szukać w klasyce gatunku. Jednym z głównych "pierwiastków", z których składa się świat jest bowiem u Pratchetta narrativum. Odpowiada ono m. in za to, by wszystko, co się wydarza, tworzyło opowieści. Te zaś, jak wiadomo, rządzą się swoimi prawami. Przykładowo, jeśli z urwiska spada powóz i rozbija się, to po chwili z miejsca wypadku musi się odtoczyć pojedyncze koło:) Także magia znacząco różni się od tej znanej z Ziemiomorza czy Harry'ego Pottera. Mimo, że istnieją poświęcone jej uniwersytety (a jeden z nich jest ważnym bohaterem zbiorowym cyklu) i przedstawiana jest jako jeden z fundamentów świata, to pozostaje ona właśnie raczej nauką uniwersytecką, a nie narzędziem poszukiwaczy przygód. Jak powiedział nadrektor Ridcully:

    Często kojarzony ze Światem Dysku rodzaj absurdalnego humoru i rozważania, wymagające przekręcenia umysłu na drugą stronę, są charakterystyczne głównie dla początkowych pozycji cyklu (zwłaszcza tych, gdzie pierwsze skrzypce gra Rincewind). Później poziom "normalności" powoli wzrasta, dążąc do granicy, którą określiłbym jako "lekko zwariowane" Ostatnie tomy (jak Świat finansjery czy Potworny regiment są po prostu świetnymi powieściami przygodowymi, osadzonymi w realiach fantasy. Czyta się je bardzo przyjemnie (także dzięki genialnemu tłumaczeniu Piotra W. Cholewy), może jednak brakować tej abstrakcji, za którą wielu czytelników pokochało cykl.
    Jeśli chodzi o treść, to w tym, gigantycznym już, cyklu można wyróżnić kilka bloków tematycznych:
    O Rincewindzie - czarodzieju z najniższym w dziejach potencjałem magicznym O czarownicach O Śmierci O Straży Miejskiej O Moiście von Lipwigu (na razie dwie powieści, zapowiada się trzecia) O Akwili Dokuczliwej/Tiffany Obolałej (w tzw. Opowieściach ze świata Dysku - podcyklu przeznaczonym głownie dla młodszych czytelników) Warte zauważenia są też książki tematyczne, parodiujące znane nam obszary kultury czy gospodarki. Do takich zaliczyć można na pewno Trzy wiedźmy (Makbet), Muzykę duszy (rock & roll), Prawdę (prasa i dziennikarstwo), Piekło pocztowe (biznesmeni, filatelistyka) czy Niewidoczni akademicy (piłka nożna i wszystko co z nią związane). Ja szczególnym afektem darzę pozycje o Śmierci (Śmierć, zgodnie z kanonem anglosaskim jest oczywiście mężczyzną, co może wywołać lekkie zdziwienie polskiego czytelnika) - pełne są one inteligentnych, dowcipnych dyskusji i specyficznego humoru. Najbardziej chyba jednak lubię podcykl o Straży Miejskiej - za genialną postać komendanta Vimesa, za klimat powieści detektywistyczno-kryminalnych i za to, że mimo powagi opisywanych wydarzeń, nadal zapewniają dużo śmiechu i świetną zabawę.
    Trudno jest pisać o tak obszernym cyklu, nie zdradzając jednocześnie zbyt dużo fabuły. Mam nadzieję, że to, co napisałem wyżej, pozwoliło Wam wyrobić sobie wstępne zdanie na temat Świata Dysku i może zachęciło Was do sięgnięcia po wchodzące w jego skład powieści. Kolejność utworów możecie znaleźć w każdej książce cyklu (od początku do danego tytułu) oraz w internecie (np. na Wikipedii). Polecam oczywiście czytanie od początku. Jeśli jednak nie macie tyle czasu lub chęci, warto czytać przynajmniej wszystkie utwory w danym bloku tematycznym. Miłej lektury:)
    W następnym odcinku, napiszę o Kronikach Deepgate Alana Campbella - wspaniałej trylogii, zaliczanej do fantasy miejskiej.
    Zapraszam do komentowania. Propozycje tytułów, na temat których chcielibyście przeczytać moje zdanie, zgłaszajcie najlepiej w komentarzach do tego wpisu (lub przez PW).
  5. gower
    Jak zapewne wiecie, w ostatni czwartek, 18 listopada, odbyła się w Warszawie impreza pod hasłem Jesienna konferencja CD Projekt. Dane mi było się na niej znaleźć jako dziennikarz serwisu Poltergeist. Serdecznie zapraszam do przeczytania mojej relacji z tego wydarzenia i komentowania (zarówno tutaj, jak i na polterze).
    http://gry.polter.pl/Jesienna-Konferencja-...ekt-2010-c22359
  6. gower
    Jak zapewne wszyscy już wiecie, podana została dzisiaj oficjalna data premiery, wyczekiwanej przez wszystkich drugiej części Wiedźmina. Kontynuację losów Geralta dane nam będzie poznać 17 maja 2011 roku. Nie obyło się więc bez pewnego poślizgu, bo jeszcze niedawno Tomek Gop zapewniał, że prace zostaną ukończone w pierwszym kwartale 2011. Mamy nadzieję, że dodatkowy czas sprawi, że produkt, który wyląduje na sklepowych półkach, będzie tak bliski doskonałości, jak to tylko możliwe...
    Niedługo po tej ważnej informacji, przyszła następna. Jeden z amerykańskich sklepów pokazał Edycję Kolekcjonerską Wiedźmina 2. Możecie ją obejrzeć tutaj:
    http://polygamia.pl/Polygamia/1,107162,867...super.html?bo=1
    Pierwszym rzucającym się w oczy elementem jest (gipsowa?) głowa Geralta. Nie wiem, jaka była intencja REDów, ale ta figurka, delikatnie rzecz ujmując, nie spotkała się z ciepłym przyjęciem Społeczności. Podobnie zresztą cała kolekcjonerka. Na dowód moich słów, kilka wypowiedzi doświadczonych, obytych i kulturalnych użytkowników oficjalnego forum gry Wiedźmin.




    Wypowiedzi w tym tonie jest dużo, dużo więcej. Mnie osobiście skład Edycji Kolekcjonerskiej bardzo zawiódł. Nie mogę sobie wyimaginować powodu, dla którego potrzebowałbym głowy wiedźmina. Razi też brak koszulki, medalionu czy jakiegoś "kuferka na eliksiry" (takie propozycje padały ze strony Społeczności). Jedyna nadzieja w tym, że wersja polska (wydawana przez CDP) będzie się różniła od tej made by Atari...
    Już w czwartek konferencja CD Projektu, spodziewajcie się po niej mojego artykułu na polterze:)
    Co Wy myślicie o najnowszych informacjach, dotyczących Wiedźmina 2? Zapraszam do komentowania.
  7. gower
    Witajcie, Kochani:) Długo mnie nie było, musiałem bowiem zwalczyć przeciwności stawiane przez mój własny organizm oaz szalejące w powietrzu wirusy. Innymi słowy, byłem chory;) Nie martwcie się, nie o tym jednak chcę dzisiaj pisać. Dziś bowiem, wracam do mojego autorskiego pomysłu, jakim jest Fantastyczny plebiscyt. W dzisiejszym odcinku, w prezencie dla Andromedy, wystąpi Fritz Leiber i jego cykl Saga o Fafrydzie i Szarym Kocurze.
    Zacznę od fragmentu wstępu, jakim uracza nas polskie wydanie dzieła Zobaczyć Lankmar i umrzeć - pierwszej części omawianego przeze mnie cyklu. Wstęp ten popełnił, w roku 2004, mistrz polskiej fantastyki: imć Andrzej Sapkowski. Dlatego więc, usuwam się na chwilę w cień i zapraszam do czytania...

    Otóż to. Kiedy, w roku 1939 Fritz Leiber na łamach magazynu Unknown wydał opowiadanie Dwóch szukało przygody, na rynku amerykańskim pisał już, co prawda, Howard (i pisać skończył, żegnając się tragicznie z tym światem w roku 1936), ale powiedzmy sobie szczerze: Conany wszelkiej maści nie są literaturą najwyższych lotów. Pisać zaczął już także J. R. R.Tolkien. Robił to jednak za wielkimi wodami Oceanu i w USA nikt o nim nie słyszał. Wszystko więc, co znajdujemy w Sadze o Fafrydzie i Szarym Kocurze jest absolutnie świeże i innowacyjne. Warto o tym pamiętać, rozpoczynając swoją przygodę z cyklem.
    Jak się to jednak w ogóle je, spytacie. Całkiem przyjemnie:) Mamy więc Fafryda (w oryginale nazywa się on Fafhrd, z racji na niewymawialność tego imienia w naszym języku, został on jednak przechrzczony przez tłumacza), alter ego samego Leibera, barbarzyńcę z Północy, silnego, porywczego, zahartowanego. Nie stroni on od alkoholu, pięknych niewiast i "argumentu siły". Nie przyszło mu jednak samotnie przemierzać krain Newhonu. Towarzyszy mu (od pewnego momentu) Szary Kocur - wzorowany na przyjacielu autora, Harrym Ottonie Fischerze, genialny złodziej, erudyta i spryciarz. Para ta doskonale się uzupełnia i wprowadza klimat powieści łotrzykowskiej do realiów fantasy. Bohaterowie są inteligentni, dowcipni (często w dość niewybredny sposób) i widać, że wzorowano na nich wiele późniejszych bohaterskich par.
    Wspominałem już o tym, że należy mieć na uwadze, iż twórczość Leibera była innowacyjna. Świadomość ta przydaje się w czasie czytania, bo dzisiejszemu odbiorcy, obeznanemu z dziesiątkami fantastycznych tytułów, przygody Farfryda i Kocura mogą wydawać się "wtórne". Często są przewidywalne, a motywy, na których je zbudowano zostały już wykorzystane na wszystkie sposoby i we wszystkie strony. Nie jest to oczywiście winą autora, należy jednak być na ten fakt przygotowanym. Pomijając ten aspekt, treść utworu nie postarzała się ani trochę. Wciąż jest aktualna i w niczym nie przeszkadza to, że niektóre z pozycji cyklu napisano już 70 lat temu. Irytujące może być także to, że w całym cyklu znajduję się tylko jedna powieść (Oblężenie Lankmaru). Resztę stanowią zbiory, dość krótkich, opowiadań. Wątki są więc czasami tylko delikatnie zarysowane, postaciom drugoplanowym może brakować głębi, a fabuła zbyt szybko zmierza do finału. Cóż, jest to specyfika gatunku, ja jednak zdecydowanie preferuję powieści. De gustibus non est disputandum...
    Podsumowując, Saga o Fafrydzie i Szarym Kocurze to absolutna klasyka gatunku i fanowi fantasy po prostu nie wypada nie znać tego cyklu. Zapoznanie się z tytułami, od których wszystko się zaczęło i z bohaterami, do wzorowania się na których, przyznają się najwięksi współcześni autorzy fantastyczni, jest wspaniałym i niepowtarzalnym doświadczeniem. Specyfika gatunku (opowiadania) niesie ze sobą jednak pewne ograniczenia, a wiele z wymyślonych przez Leibera motywów, zostało już wielokrotnie użytych, na różnorakie sposoby, w późniejszych dziełach rożnych autorów. Jeśli chcecie zapoznać się z korzeniami literatury fantasy i szczerze się pośmiać, czytając barwne dialogi głównych bohaterów, zapraszam do czytania!
    Zapraszam także do komentowania. Propozycje tytułów, na temat których chcielibyście przeczytać moje zdanie, zgłaszajcie najlepiej w komentarzach do tego wpisu (lub przez PW).
  8. gower
    Po kilku dniach przerwy (tak, wiem, że czekaliście;)) wracam do Fantastycznego plebiscytu. Specjalnie dla Andromedy skrobnę dzisiaj parę zdań o Kodeksie Deepgate Alana Campbella.
    Zacznę od kilku słów o autorze. Miałem przyjemność spotkać go na tegorocznym Euroconie w Cieszynie. Jest dowcipny, inteligentny i bardzo kontaktowy. Czasami aż wstyd było patrzeć na bufonadę niektórych polskich twórców, zwłaszcza zestawioną z naturalną skromnością Campbella. Interesujący jest także fakt, że pisarz pracował przy pierwszych trzech częściach Grand Theft Auto. Zrezygnował z pracy w branży gier komputerowych, bo, jak sam mówi, za mało tam od niego zależało. Pisarz odpowiada za całość swojego dzieła i jest ono zależne tylko od niego. W projektowaniu gier zaś, nad jednym tytułem pracuje kilkadziesiąt osób i każda zajmuje się jedynie wąskim fragmentem produkcji.
    Kodeks Deepgate to trylogia (Noc blizn, Żelazny anioł, Bóg zegarów), której pierwszy tom został wydany w roku 2006. Jest to niewątpliwie literatura fantasy, dosyć jednak oryginalna. Nie uświadczymy tu magii (w klasycznym rozumieniu tego słowa), smoków, elfów czy orków. Świat jest dosyć mroczny. Nie jest to jednak mroczność sztuczna - doskonale wkomponowuje się to w realia, w którym przyszło żyć mieszkańcom Deepgate i trudno byłoby sobie wyobrazić lepszy nastrój dla tej scenerii. Jednym z głównych bohaterów cyklu jest Dill - archont Kościoła Ulcisa, ostatni żyjący członek walecznego rodu, który przed wiekami prowadził armie wyznawców do boju z niewiernymi. Niestety, w niemal niczym nie przypomina swoich skrzydlatych przodków. Jest zaledwie niezdarnym dzieckiem. W dodatku, nie wolno mu latać. U boku rozgoryczonego anioła i jego przyjaciół zaczynamy poznawać Deepgate - miasto zawieszone nad przepaścią na wielkich łańcuchach. Gdy zmusimy wyobraźnię do wizualizacji barwnych opisów Campbella, ukaże się nam widok oszałamiający. Wiszące miasto, intrygi związane z Kościołem, Ulcisem, Labiryntem i Spine są przedstawione naprawdę fascynująco. Nie będę oczywiście zdradzał fabuły, powiem tylko, że kilkukrotnie byłem zaskoczony nie mniej niż bohaterowie. Tym zaś świat dosłownie wywraca się do góry nogami.
    Kolejne tomy cyklu są według mnie trochę słabsze - brakuje niepowtarzalnej atmosfery Deepgate. Na pewno jednak nie są mniej ambitne. Zwiedzimy w nich Otchłań, spotkamy bogów, przeniesiemy się wraz z bohaterami do innych linii czasowych i paralelnych rzeczywistości. Na pewno nie zabraknie emocji:) Zostanie też wreszcie udzielona odpowiedź na jedno z głównych pytań, pojawiających się po przeczytaniu Nocy blizn: Co znajduje się poza Miastem i przepaścią?
    Kodeks zachwyca kreacja bohaterów. Są skomplikowani, niebanalni, nawet postacie najczarniejszych charakterów nie są jednoznacznie czarne i możemy je zrozumieć. Atmosfera niepewności i zagrożenia udzieliła się mi podczas czytania dzieła Campbella i z niecierpliwością pochłaniałem kolejne strony. Oczywiście na koniec było mi przykro, że już skończyłem i nie mogę się dłużej cieszyć światem stworzonym przez szkockiego pisarza:p
    Podsumowując, mogę z czystym sumieniem polecić wszystkim trylogię Campbella. Wspaniały świat, niebanalni bohaterowie, zaskakujące zwroty akcji sprawiają, że Kodeks Deepgate czyta się naprawdę świetnie. Jeśli nie jesteście jeszcze przekonani, sięgnijcie chociaż po Noc blizn - gwarantuję, że nigdy nie zapomnicie wiszącego miasta:)
    Zapraszam do komentowania. Propozycje tytułów, na temat których chcielibyście przeczytać moje zdanie, zgłaszajcie najlepiej w komentarzach do tego wpisu (lub przez PW).
  9. gower
    Takim hasłem zachęca nas do zakupu pierwszy dodatek do gry fabularnej Wolsung, Operacja Wotan. (Tych z Was, którzy czekają z wytęsknieniem na moją recenzję Kronik Deepgate, chciałbym poprosić o cierpliwość - chcę się do niej dobrze przygotować, a akurat z "Operacją" jestem na świeżo;)). W tekście tym nie będę wyjaśniał czym Wolsung jest - kiedyś już to zrobiłem i zainteresowanych odsyłam do moich zeszłorocznych wpisów lub na oficjalną stronę.
    Jeśli chodzi o sam dodatek, to wydany jest on na papierze takim samym, jak podręcznik podstawowy i otulony, tym razem tylko miękką, okładką. Na niej widnieje ilustracja, przedstawiająca hord żołnierzy Nieumarłej Rzeszy, którzy odgrywają dość istotną rolę w fabule kampanii:) W tym miejscu muszę się pochwalić, że w moim egzemplarzu, na drugiej stronie widnieją autografy Garnka i Puszona:P Dalej, znajdziemy wstęp, który przybliży pokrótce czekające graczy przygody, zaproponuje motywacje dla bohaterów i udzieli kilku wskazówek odnośnie prowadzenia kampanii.
    Ta, podzielona jest na sześć przygód, z których każda zajmuje ok. dwóch sesji. Jeśli macie niecierpliwych lub wybitnie sprytnych graczy, możliwe, że niektóre rozdziały zmieścicie na jednym spotkaniu:) Nie będę tu oczywiście spoilował, żeby nikomu nie psuć zabawy i ograniczę się do kilku zdań natury ogólnej:) Sposób opisu poszczególnych scen znacząco różni się od tego znanego z przygód do D&D czy Warhammera. Nie znajdziemy tu dokładnych wypowiedzi postaci niezależnych czy wyszczególnionych fragmentów do przeczytania graczom. Powoduje to, że do prowadzenia każdej sesji Operacji Wotan trzeba się dobrze przygotować. Jeśli jednak lubicie odgrywać postacie niezależne, znajdziecie tu mnóstwo fajnych rzeczy: każdy ma swoje cele, osobowość i nastawienie do bohaterów. Poszczególne scenerie opisane są ciekawie i wyczerpująco. Genialne jest także to, że nie ma chyba sposobu, by gracze zepsuli przygodę. Nawet najbardziej głupie pomysły (oczywiście, mające jednak jakiś sens) zostały przez twórców przewidziane i stworzono dla nich gałęzie w rozwoju fabuły.
    Szczególnie emocjonujące są konfrontacje finałowe w każdej z przygód. Zostały przygotowane bardzo ciekawie, nieszablonowo i umożliwiają graczom wykazanie się pomysłowością. Z każdą z nich można bowiem sobie poradzić na kilka sposobów. Jeśli chodzi o rozmach i widowiskowość, dziełu Kuźni Gier nie można zarzucić niczego. Znajdziecie tu epickie bitwy, nieumarłe wojska, intrygi na najwyższym szczeblu, imponujące góry lodowe i możliwość uratowania świata;)
    Zarówno, jeśli miałeś już do czynienia z Wolsungiem, jak i wtedy gdy dopiero chcesz rozpocząć swoją przygodę z nim, Operacja Wotan będzie doskonałą pozycją do wciągnięcia Twoich graczy w wir wspaniałej zabawy w świecie Dam i Dżentelmenów:)
  10. gower
    No właśnie, co co? Jeszcze miesiąc temu powiedziałbym "co założyli CD Projekt, co odpowiadają za fantastycznego Wiedźmina, co zatrudnili tylu wspaniałych ludzi, tworzących dzisiaj RED". Teraz jednak do tego sielankowego obrazu, wkradł się poważny dysonans. Co z niego wyniknie? Zacznijmy jednak od początku...
    Otóż, 8 października dowiedzieliśmy, że Michał Kiciński i Marcin Iwiński, założyciele firmy CD Projekt odchodzą z firmy. CDP jest największym polskim dystrybutora gier. Odpowiada także za produkcję Wiedźmina i serwis gog.com. Dzisiaj w TVN CNBC Biznes Kiciński wygłosił oświadczenie, z którego dowiadujemy się o powodach tej decyzji:

    Jak poradzi sobie CDP bez swoich założycieli? Podobno szefowie poszczególnych projektów są doskonale przygotowani i mają długoterminowe strategie działania. Czy to jednak wystarczy? Czy taka decyzja Kicińskiego i Iwańskiego nie oznacza, że w grupie Optimus nie wszystko wygląda różowo? Mam nadzieję, że wszystkie problemy firmy znikną z chwilą premiery Wiedźmina 2. Oby jednak do tego czasu CDP nie stracił zaufania akcjonariuszy...
  11. gower
    Na początku, chciałbym wszystkich, którzy podobnie jak ja z niecierpliwością wyczekują premiery Wiedźmina 2, zaprosić do korzystania z oficjalnego forum gry Wiedźmin. Proszę Was tylko o jedno. Nic nie piszcie, jeśli nie znacie podstawowych zasad rządzących językiem polskim:) Nie chcemy, by wspaniała Społeczność wiedźmińska spadła do poziomu użytkowników Onetu;) Dlaczego jednak zachęcam? Bo nigdzie indziej nie znajdziecie tylu informacji o Wieśku, nie będziecie mieli okazji do dyskusji z REDami i nie spotkacie tylu ludzi tak samo zakręconych, jak Wy.
    Coś jednak ostatnio w tym nastroju podniosłego oczekiwania zgrzytnęło. Otóż, co jakiś czas Tomek Gop wypowiada się w wywiadach na temat systemu walki w W2. Za każdym razem, powoduje to jednak głęboki niepokój społeczności. Jeszcze bardziej niepokojące jest to, że kontrowersyjne wypowiedzi Tomka nie są w żaden sposób precyzowane czy dementowane... O czym konkretnie mówię? Na przykład o tym fragmencie wywiadu dla play.tm (podkreślenia moje):

    Dziwne, nie sądzicie? Z tego, co ja pamiętam, odzew Społeczności był wręcz przeciwny. Narzekano na zbyt niski poziom trudności. Na to, że pod koniec gry, miało się tyle energii, że nie trzeba było wyjmować miecza - wystarczyło włączyć Igni i "mashować" prawy przycisk myszy. Czy ktokolwiek uważa, że "jedynka" była zbyt trudna? Jeśli tak, proszę, podzielcie się tym ze mną... Miejmy nadzieję, że to, o czym mówi Gop dotyczy tylko poziomu easy, a na wyższych trudnościach zostanie wysłuchana przeważająca, według mnie, opinia wśród wiedźmińskich fanów...
  12. gower
    Hej!
    Przypomniałem sobie parę dni temu, że zakładałem kiedyś blog. W zeszłym roku mi się znudziło, ale może teraz wytrwam dłużej. Tematem tego pierwszego po przerwie wpisu będzie tradycyjnie Wolsung.
    Tym razem na warsztat wezmę wolsungowy Przydatnik.
    Ten minidodatek kosztuje ok. 6 zł i myślę, że jest wart tych, nie dużych przecież, pieniędzy. Co znajdziemy w środku? Skrót reguł konfrontacji, zasady korzystania z kart przez poszczególne archetypy (przydatne zwłaszcza, jeśli macie po jednym graczu z każdego archetypu) oraz najbardziej obszerną część Przydatnika: Generator scenariuszy nadzwyczajnych.
    Ten jest skonstruowany bardzo zmyślnie. Na każdej z dwunastu (obustronnych) kart znajdują się elementy scenariusza:
    Zawiązanie Cel 4 komplikacje Boss Finał Żeby jednak było śmieszniej, scenariusza nie tworzymy z jednej takiej karty. Wybieramy ich kilka (4+liczba komplikacji jaką sobie życzymy) i z każdej z nich bierzemy po jednym elemencie przygody. Może być śmiesznie, nie? I o to przecież w takich przygodach chodzi:) Tym bardziej, że propozycje są na tyle szerokie, że da się je niemal zawsze dopasować. To może teraz przykładzik... Pociągnąłem 5 kart i oto, co otrzymałem:
    Ciotka postaci umiera, zostawiając nieoczekiwany spadek. Cel: obronić tytuł najlepszego pilota/myśliwego/aktora/detektywa (ciotka była nieco ekscentryczna i postanowiła, że spadek dostanie ten, kto jako pierwszy wystąpi na deskach Teatru Królewskiego w Lyonesse) Komplikacja: Rozmówca nie zna żadnego cywilizowanego języka (ciocia umarła w Lemurii i u tamtejszego prawnika zostawiła swój testament) Boss: Pięciometrowy stary troll (Bo ja wiem? Ukochany naszej ciotuni, który na wieść o jej śmierci wpadł w szał i przeszedł przemianę) Paramobilowa gonitwa przez zatłoczony port i pełne towarów doki (miejscowy cwaniak zwinął diamentową kolię ciotki, nad której dostaniem tak długo się męczyliśmy:p) Oczywiście, nie jest to żaden głęboki scenariusz, ale myślę, że można się przy nim świetnie bawić Są zwroty akcji, jest skarb, jest krwiożerczy troll;) Dla każdego, coś miłego.
    Podsumowując, uważam, że jest wiele gorszych sposobów na wykorzystanie 6 złotych. Jeśli mieliście już przyjemność poznać Wolsunga, Przydatnik będzie dla Was:)
  13. gower
    Hurra:D
    Do moich rąk trafił wczoraj wieczorem świeżutki, podpisany przez Garnka i Szafę podręcznik do gry Wolsung: Magia Wieku Pary (oczywiście w szpanerskiej twardej oprawie:p). Teraz czeka mnie długa lektura jeszcze około 400 stron, ale pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne (zarówno jeśli chodzi, o treść, jak i o jakość wykonania). Nie mogę się już doczekać pierwszej sesji:)
    Napiszę, jak będę już wiedział więcej
  14. gower
    Już jutro (30.09) odbędą się w Paradoxie i Krainie Szeptów steampunkowe imprezy z okazji premiery gry fabularnej Wolsung. Wtedy właśnie do moich rąk trafi świeżutki, ponad 400 stronicowy podręcznik. Serdecznie zachęcam wszystkich mieszkańców Warszawy i Krakowa do stawienia się o 19:00 na wyżej wspomnianych imprezach:). Będzie możliwość kupienia Wolsunga.
    Więcej na wolsung.pl
  15. gower
    Z Wolsungiem pierwszy raz zetknąłem się dopiero na tegorocznym Polconie. Od razu bardzo mnie zainteresował. Po 2-godzinnej prezentacji systemu, dokonanej przez Puszona, Garnka, Lucka i Szafę byłem wprost zachwycony. Tak bardzo, że od razu zamówiłem podręcznik w przedsprzedaży.
    Nie wiecie jeszcze czym jest Wolsung? Zapraszam na oficjalną stronę projektu, bo nie będę tu jej przepisywał
    Co jest jednak w tym systemie takiego fajnego?

    Twórcy. Wolsunga tworzy już od dobrych kilku lat Kuźnia Gier, znana głównie z gier planszowych i karcianych. Twórcy utrzymują ciągły kontakt z graczami, prezentują system na niemal wszystkich konwentach i udzielają odpowiedzi na dręczące nas pytania. Filmowość. Głównym celem systemu ma być wbijanie w fotel:) Projektanci obiecują, że przeżyjemy wspaniałe pościgi, strzelaniny, zwroty akcji i wszystko, co kochamy w filmach przygodowych i sensacyjnych. Co ważniejsze jednak, stworzyli do tego mechanikę. Konfrontacje. Pewnie zauważyliście, jak ogromna uwaga, w niemal wszystkich systemach RPG, jest poświęcana walce. To ona wypełnia najczęściej większość sesji, to do niej odnosi się połowa zasad każdego podręcznika. Co z pozostałymi elementami gry? Dyplomacja, blef: odegranie sytuacji przez gracza, ewentualnie jeden test; Kradzież, otwieranie zamków: jeden test; pościg: często sam opis. A przecież gracze lubią sobie poturlać, nie?. I tu dochodzimy do konfrontacji. W Wolsungu każda konfrontacja (walka, negocjacje, pościg) może być rozstrzygana przy użyciu tych samych mechanizmów, sekunda po sekundzie. Jest to oczywiście zarezerwowane dla najważniejszych scen na sesjach. Pozostałe są rozwiązywane szybkim testem lub samym opisem. Czyż nie brzmi to wspaniale? W końcu dyplomaci będą mieli swój moment na sesji i inwestowanie punktów w umiejętności społeczne przestanie być bezcelowe. Archetypy i karty. Każdy z graczy wybiera jeden z czterech archetypów postaci (eksplorator, ryzykant, śledczy lub salonowiec). Odzwierciedla on styl gry i zainteresowania postaci. Z archetypami związane są karty (z normalnej talii), których gracze mogą używać, by wpłynąć na przygodę w sposób odpowiedni dla swojego archetypu. Więcej informacji w Pamiętniku projektanta Świat. Wolsung to steampunk. Klasyczny świat fantasy miesza się tutaj z technika opartą na maszynach parowych. Dodajcie do tego świat będący z grubsza odpowiednikiem XIX Europy i powstanie sceneria o niezwykłym potencjale... Premiera 30.09
  16. gower
    Czym jest dla mnie steampunk?

    Po pierwsze, alternatywą. Możliwością spojrzenia na świat pod kątem "co by było, gdyby...":
    ...silnik parowy pozostał najnowocześniejszym wynalazkiem; ...nie było komputerów i silników odrzutowych, a naukowcy też by coś wymyślili, coś może całkowicie dla nas zwariowanego; ...w Starym Świecie minęło z 200 lat. Taki odbiór steampunku umożliwia zanurzenie się w alternatywnej wersji naszej szarej rzeczywistości, bądź jednego ze znanych nam światów fantasy. Po drugie, zabawą. Przedstawieniem w krzywym zwierciadle historii, zwyczajów i ludzi z naszego świata. Tworzeniem parowych odbić znanych nam wynalazków, urządzeń, pojazdów. Wyszukiwaniem i wymyślaniem paralelności między dwoma uniwersami. Oderwaniem się od mroków dark fantasy, by na sesji popłynęły łzy szczęścia z powodu szczególnie udanej karykatury. Po trzecie, zmianą pokoleń. Mówię tu o tych steampunkowych światach, w których współistnieją technika i magia. Czarodzieje, czarnoksiężnicy, czarodziejki i wiedźmy, którzy od zawsze mieli monopol na czyny zadziwiające i dla motłochu niewytłumaczalne, teraz muszą nauczyć się zasad konkurencji rynkowej. Oto bowiem na scenie pojawia się technika... Często od magii tańsza, często mniej ryzykowna, często nawet łatwiejsza w opanowaniu i wykorzystaniu. Czym więc, zachodzą w głowę najtęższe magiczne umysły, mamy się bronić? Czy to już zmierzch magii? Czy powinniśmy stanąć na naszym Sodden i walczyć do ostatniej iskry o należne nam miejsce i powszechny szacunek? Czy też może lepiej ułożyć się z nowym graczem, podzielić strefy wpływów i egzystować. Już nie jako Panowie i Władcy, ale jako jedna z możliwości... Takie spojrzenie na steampunk wprowadza nutę nostalgii, tęsknoty za tym co minęło, za blaskiem dawnej potęgi. Po czwarte, "gadżedziarstwem". Technicznymi zabawkami, snajperkami parowymi, satysfakcją płynącą z gry krasnoludzkim komandosem;) Tak... Te cztery rzeczy. Wydaje się mało, jednak zmieszane w różnych proporcjach mogą stać się podstawą wspaniałego, wciągającego świata. Każdy fan steampunku ma swój ulubiony element, który najmocniej wbija w fotel i trzyma na sesji (albo przy książce czy filmie). Mnie osobiście najbardziej fascynuje kwestia magii i jej współistnienia z techniką. Czy będą się nawzajem wspomagać i łączyć? Czy też stworzą dwa obozy i rusza do boju przeciwko sobie? Z jednej strony pojazdy, golemy, broń i gadżety; z drugiej kule ogniste, blask magicznych wyładowań i kręgi starców powalających szeregi wroga siłą swoich umysłów...
×
×
  • Utwórz nowe...