Skocz do zawartości

A.L.

Forumowicze
  • Zawartość

    1978
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez A.L.

  1. A.L.
    Ekranizacji komiksów ostatnimi czasy jest od groma. Nienawidzę ich wszystkich. Te naprawdę oddające sens oryginału, cała etymologię bohatera i głębie historii stanowią nikły ułamek procenta całości produkowanych gniotów. Przykłady na beznadziejne adaptacje? Catwoman, Ghost Rider czy mój osobisty gniot numer jeden: Spider-man. W tym ostatnim z oryginału zostało tylko "z wielką mocą w parze idzie wielka odpowiedzialność". Tyle. Niczego więcej. Pająk nie był pająkiem a ciocia May nie była ciocią May. Może tylko wujek Ben zgadzał się ze swoim komiksowym odpowiednikiem. Prawdopodobnie dlatego, że był martwy.
    Tym bardziej cieszy mnie, kiedy idę do kina na ekranizację komiksu, która naprawdę wbija mnie w fotel. Tak było przy okazji 300, Strażników czy najnowszego Batmana (tak, wiem on tez raczej niezbyt pasuje do komiksowego oryginału, ale walić to. Podobał mi się i już ). To tej nielicznej ale jakże zaszczytnej grupy w ostatni piątek dołączył Kick-ass.
    OMG, już dawno nie bawiłem się w kinie tak dobrze. Vaughn fantastycznie połączył historię Millara z odrobiną kina Tarantino. Ja taka mieszankę łykam w całości. Film jest po prostu genialny. Większość obsady to młodzi, nieznani mi aktorzy (nie jest to wadą, wręcz przeciwnie. Przynajmniej nie kojarzą mi się z 10 innymi tytułami) , którzy spisali się wyśmienicie. Nawet Nicolas Klatka w swojej roli wypada pozytywnie. Tam gdzie historia ma pędzić, pędzi jak Struś Pędziwiatr na sterydach, a w momentach w których przydałoby się nieco odsapnąć dostajemy jakaś spokojniejsza scenę, okraszona często dobrym żartem (scena przy stole na początku filmu - boska xD). Dodatkowo rewelacyjna ścieżka dźwiękowa, którą słucham nieprzerwanie od kilku dni. Nieczęsto zdarza mi się słuchać muzyki filmowej, bo ta zazwyczaj bez obrazu w ogóle mnie do siebie nie przyciąga. Tym razem jest zdecydowanie inaczej. Rewelacja!
    Film naprawdę kopie dupsko!
    - How do I get a hold of you?
    - You just contact the mayor's office. He has a special signal he shines in the sky; it's in the shape of a giant cock.


  2. A.L.
    Jako, że swoim odznaczeniem raczej nie szastam na lewo i prawo (przez jakieś pół roku zasłuzyły na niego tylko 4 Dzieła), postanowiłem odkopać stare posty z forum.
    Fisz/ Emade: Heavi metal
    W czasach gimnazjum, kiedy jarałem się wszystkim, co miało jakikolwiek związek z hip hopem, a dodatkowo było puszczane na MTV, uwielbiałem Fisza. "Tajemnicę" czy "30 cm" znał zresztą każdy (to świetne kawałki, swoja drogą). Później zamiłowanie do spodni z krokiem w kolanach i do udawania "dziecka ulicy" mi przeszło, ale Fisza lubiłem w dalszym ciągu. "Sznurowadła" czy "Dynamit" często gościły w odtwarzaczu. Nigdy jednak nie miałem okazji, by dokładnie zapoznać się z całym albumem (poza F3 Tworzywa sztucznego nie słyszałem chyba żadnego albumu w całości). Z tym wiekszą ciekawością dorwałem "Heavi metal". Krótko i na temat: płyta jest genialna. Właściwie nie ma żadnego słabego kawałka, wiele natomiast jest wybitnych ("Wiosna 86", "Heavi metal", "666", "Iron maiden", "Kawa i papierosy"). Daaawno nie słuchałem już tak wciągającej płyty. Aż chce się słuchac po raz kolejny, I kolejny. I kolejny.
    przyznaję

  3. A.L.
    Żadna gra nie wciągnęla mnie na dłużej od jakichś dwoch- trzech lat. Próbowałem z Wiedźminem, próbowałem z Mass Effect, Crysisem, GTA IV, Dark Sectorem, Prey, Just Cause (wymieniam tylko to, co dalej mam zainstalowane i czekające "aż mi się zachce" na dysku). Nic nie potrafiło mnie do siebie przyciągnąć. Od czasu do czasu pogrywałem tylko w multiplayera Call of Juarez (nie pytajcie dlaczego:) ). I wtedy przyszła Faith. Przygoda, którą z nią przeżyłem, mimo że straszliwie krótka (2 popołudnia i po grze...) była niesamowita. Z miejsca zakochałem się w mieście, w którym przyszło mi wykonywac akrobacje rodem z Księcia Persji. Pokochałem muzykę i dźwięki. Pokochałem latać.
    Nie ma wątpliwości, to chyba najoryginalniejsza z "dużych gier", jaką przyszło nam oglądać w ostatnim czasie. Zdania na jej temat są podzielone, ale ja jestem pewien: warto czasem zaryzykowac środki, by powstało Dzieło. Bo Mirror`s Edge to nie jest gra z ładna grafiką. To Dzieło.
    Bez cienia wątpliwości przyznaję A.L.owy znak jakości. A teraz musze lecieć, mam do dostarczenia jeszcze jedną przesyłkę

×
×
  • Utwórz nowe...