Skocz do zawartości

Ugicywapih

Forumowicze
  • Zawartość

    101
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Ugicywapih

  1. Jeszcze w temacie steampunkowych animców - w oczy mi się ostatnio rzucił Last Exile, wygląda nieźle, niestety z oglądaniem poczekam raczej do końca sesji... Faktycznie jest to takie fajne, na jakie wygląda, czy niekoniecznie?

  2. Cyberpunk... Na pewno klasyką cyberpunka jest Ghost in the Shell (przede wszystkim filmy, ale SAC też nie jest zły IMO), świetny jest też Cowboy Bebop, wspomniane Ergo Proxy też jest fajne, ale bardzo mocno przesiąknięte klimatem postapo, przyjemny też jest Elfen Lied i słyszałem bardzo dobre rzeczy o filmie Akira, który planuję obejrzeć w niedługiej przyszłości.

    Ze steampunkiem niestety chyba nie pomogę, nic mi w tej chwili nie przychodzi do głowy szczególnie steampunkowego, a szkoda, bo to fajny setting...

  3. Uwaga! Zaznaczone spoilery dotyczą kluczowych elementów fabuły!

    Ja podejrzewam, że wiewiórki miały lepszą broń głównie dlatego, że istniała

    alternatywa fabularna wiewiórki/zakon

    i danie jednej ze stron lub jej ekwipunkowi przewagi tworzyłoby nierównowagę pod kątem mechaniki, a więc też stopnia trudności - coś, czego twórcy gier starają się raczej unikać przy

    alternatywnych ścieżkach

    , szczególnie jeśli są one zależne od osobistej etyki gracza. A fabularnie (w książkach) wiewiórki kradły ile się dało i handlowały na czarnym rynku, bo oficjalny handel z nimi był zakazany.

    P.S. Jest to mało znany fakt, ale podobno fabuła nowego Wiedźmina pozwoli nam się dowiedzieć, że przez większość życia Geralt nosił fryzurę typu

    mysie ogonki ze spinką do włosów w kształcie kwiatka

  4. I nikt też nie chce jej w realu stosować, a jedynie w grze.

    Jak rozumiem mówimy tu o realizmie pancerza w Wiedźminie. Jeśli jako "elastyczną zbroję płytową" rozumiemy tutaj pancerz Kruka, to jeśli dobrze pamiętam była to raczej wyjątkowo lekka zbroja półpłytowa o szczególnych właściwościach pozwalających na używanie znaków - rzecz ciągle nierealistyczna ze względu na kwestię przeszywanicy, ale lepiej lub gorzej wytłumaczona, a do tego dość mocno opcjonalna, a więc zdecydowanie do przetrawienia. Jeśli z kolei mowa o jakimś pancerzu płytowym z jakiejś innej gry, który rzeczywiście jest elastyczny... Znaczy jak on ma niby chronić przed ciosami, jeśli jest elastyczny? Albo spandeks (choćby i niezniszczalny) albo stal albo Superman, czwartej opcji nie ma.

    Co Geralt ma do renesansowego szermierza

    Wiedźmińskie sztuki walki podobnie jak renesansowa szermierka polegają (ew. miałyby polegać) przede wszystkim na szybkości i technice, a więc w obydwóch tych przypadkach mamy identyczną przesłankę prowadzącą do rezygnacji z pancerzy bojowych.

    po ciosie mieczem zmieniał by utratę ręki na co najwyżej siniak.

    Jeśli mowa o ciosie, który bez karwasza odciąłby kompletnie rękę lub przynajmniej przeciął kość, to ja stawiałbym raczej na skomplikowane wielokrotne złamanie, ew. zmiażdżenie - kości znane są z tego, że trudno je przeciąć i nawet fachowi kaci miewali przez to problemy z dekapitacją - Annę Boleyn na przykład cięli jeśli się nie mylę 3 albo 4 razy, a jednym z haseł pod którymi wprowadzano gilotynę była humanitaryzacja dekapitacji, która wykonywana przez partaczy potrafiła ciągnąć się dopóki nieszczęsny skazaniec się nie wykrwawił.

    CYTAT(Alaknar @ poniedziałek, 03 styczeń 2011 - 23:03)

    Geralta raczej by na nią nie było stać. : )

    Hmm, no nie wiem jak twój Geralt, ale mój po zakończeniu gry miał około 12 tysięcy)

    Mowa o zbroi wartej kilka wiosek, do tego, jeśli dobrze pamiętam, w wersji ze specjalnego, wyjątkowo kosztownego metalu. Po pierwsze mam poważne wątpliwości, czy w świecie gry 12K wystarczyłoby na jedną wieś, po drugie wiedźmini zgodnie z zasadami świata w którym się poruszają z zasady nie dochodzą do wielkich bogactw. Naruszenie już tego jednego schematu grozi nam znowu kolizją z ustalonymi prawidłami uniwersum, (chociaż może nie na taką skalę jak wieśmini w pełnej płycie :D). Po trzecie i najważniejsze - tego typu zbroje robione były na miarę i to według dość precyzyjnych kryteriów (czyli z kupienia gotowej w sklepie nici), a ich wytworzenie zajmowało wiele czasu - nie wiem, jak pancerz płytowy, ale czytałem kiedyś, że mistrzowska kolczuga mogła być kuta przez całe dekady. To oznacza, że nawet gdybyś miał powiedzmy sobie 300 000 sztuk złota, zdążyłbyś skończyć grę kilkadziesiąt razy zanim twoje zamówienie doczekałoby się realizacji - o ile trzymamy się realizmu :). Na ile to jest pomysł sensowny z perspektywy mechaniki... Z perspektywy mechaniki, jak już ktoś wspomniał nieistotne jest, czy Geralt nosi kirys ze smoczych kości i kapturek z deminicznego pęcherza, czy gacie w ciapki, liczy się to, jak gra kalkuluje obrażenia, a wybór wizualnej prezentacji ekwipunku i stojącego za nim wytłumaczenia jest raczej kwestią fabularną - tak więc dochodzimy znowu do równoważenia fajności i realizmu, co już mam nadzieję omówiłem wystarczająco. Argumentacji tej można oczywiście zarzucić, że realistycznie Geralt powinien być w stanie zarobić te 300 000 przez ileś lat życia i doczekać się wypaśnego pancerza (co do użyteczności którego dalej nie jesteśmy zgodni) jeszcze przed rozpoczęciem gry ale właśnie - Geralt książkowy jest raczej biedny a twoje 12 tysięcy wynika z mechaniki, która rzuca graczowi pod nogi wyolbrzymioną ilość zleceń i innych okazji do zarobku :).

    Miałem na myśli ograniczenia wynikające z uwierania, bądź jakiegokolwiek blokowania ruchu przez takie "dodatki" na ciele a nie ich ciężar.

    Ciężar jest bardzo istotny - przeciętny miecz jednoręczny ważył podobno ok. 1,2-1,6 kg, dwuręczne osiągały chyba góra coś ok. 3 kilo. Wyobraź sobie teraz, jak na ruchliwość wiedźmina wpłynie dodatkowe dociążenie mu rączek powiedzmy 3 razy taką masą? Inna rzecz, że jak już wspomniałem ochraniacz sportowy nie daje wcale szczególnej ochrony między innymi ze względu na swój kształt - osłania on miejsca najbardziej narażone na obrażenia w wyniku upadku, ale łokieć nie jest szczególnie interesującym celem dla przeciwnika, a tym bardziej nie nadaje się do blokowania ciosów - z jednej strony ma dość mały zasięg, z drugiej przemieszczenie go wymaga ruchu całą ręką, z trzeciej zaś jest jednak raczej delikatny. To oznacza, że jakikolwiek ekwipunek defensywny musiałby być bardziej rozbudowany, a im bardziej byłby on rozbudowany tym większe stanowi ograniczenie. Jeśli już koniecznie chciałbyś ubrać wiedźminowi jakiś niezawadzający element ubioru ochronnego, który miałby sens, jeśli wziąść pod uwagę jego profesję, to myślę, że rozsądny byłby jakiś lekki hełm - z jednej strony głowa jest częścią ciała, którą warto chronić, z drugiej byłaby to ochrona przed potencjalnie niebezpiecznymi urazami głowy spowodowanymi przez upadki, czy spadające kamienie/gruzy/inne śmiecie zależnie od potwora i terenu, z trzeciej zaś hełm oznacza, że wiedźmin ma nakrycie głowy pod którym może schować włosy, żeby mu się podczas walki do oczu nie pchały.

    Niestety, Geralt w skórzanej czapie, czy podobnym wynalazku wyglądałby raczej głupio, więc nie sądzę, żebyśmy się doczekali takiego rozwiązania ^^.

    No więc jak pisałem trochę wyobraźni:

    - element ze skóry + element chroniący

    - metal magiczny / nowo odkryty stop lub złoże wytrzymałego, lekkiego metalu / coś jeszcze innego bla bla ala zbroja kruka

    - Co nie przeszkadzało Geraltowi walczyć w jedynce od początku do końca gry przeciw bandytom, elfom, krasnoludom, żołnierzom i rycerzom, przeciw którym pancerz na pewno byłby użyteczny, a co za tym idzie zawsze można się przecież doszkolić...

    -Nie wiem, jak wyobrażasz sobie tego rodzaju konstrukcję, więc trudno mi coś o niej powiedzieć, pozostaje mi więc odwołać się do przytoczonego wcześniej argumentu - szermierze renesansowi mając zaplecze płatnerskie rozwijające się od kilku tysięcy lat, nie korzystali z pancerzy. Czemu? Bo polegali na szybkości i precyzji raczej niż na brutalnej sile. Pojedynki samurajskie z zasady również pokazywane są bez pancerzy i również mamy tutaj bardzo techniczny styl walki. Nie oznacza to oczywiście, że stworzenie pancerza użytecznego dla kogoś, kto walczy w podobny sposób jest niemożliwe, ale wygląda na to, że nikt czegoś takiego jeszcze nie wymyślił, a głowili się nad tym ludzie, którzy z płatnerstwa żyli i cieszyli się na tym polu zasłużonym uznaniem.

    -Próbujesz narzucić autorowi popchnięcie świata w określonym kierunku. Jasne, to mogłoby być jakieś wyjaśnienie (marne, bo marne - przeszywanica na przykład ciągle jest problemem, wspominałem też, że pancerz Kruka nie boli mnie zbyt mocno, bo jest opcjonalny i unikatowy - wprowadzenie podobnych pancerzy jako istotnego elementu rozgrywki to jednak nieco inna skala). A decyzja, czy świat ma się jakoś mocniej zmienić należy i tak przede wszystkim do Sapkowskiego.

    -Walka przeciw istotom inteligentnym jest dla wiedźmina sytuacją wyjątkową, a nie zasadą, a jednym z głównych sposobów jej unikania jest podkreślana wielokrotnie przez kodeks wiedźmiński neutralność. A co do przeszkolenia... Wiedźmini latami szkolą się w specyficznym stylu walki, który wyklucza pancerz. Geralt musiałby kompletnie przebudować cały ten styl (prawdopodobnie odrzucając znaki). Nawet zakładając, że byłoby to dla niego opłacalne, bardzo niepewne jest, czy kiedykolwiek zmieściłoby się w zakresie jego możliwości.

    OK, widzę tam nagolenniki, jeden naramiennik, napierśnik metalowy na samą klatkę piersiową (możliwe, że sięga niżej, pas utrudnia stwierdzenie) i jeden ochraniacz przedramienia, trudno mi to określić z jednego obrazka z mocno zakutanym ludkiem, ale mogą tam też być inne metalowe elementy. Oczywiście zero przeszywanicy... (Popularny błąd, w jednej mandze widziałem, jak bohatera uratowała kolczuga, którą nosił... na gołą klatę ^^. Prawda jest taka, że wrzynające się w ciało i pozostające w ranie pierścienie powinny powodować, że kolczuga bez przeszywanicy mogłaby zależnie od ciosu nie tylko nie chronić, ale nawet powodować dodatkowe obrażenia). Napierśnik na samą klatkę piersiową też mało sensowny, większym zagrożeniem jest trafienie w bebechy - klatka piersiowa jest przynajmniej chroniona przez żebra, które oferują naturalną namiastkę pancerza. Klamra na jego pasie jest bardzo szeroka, podejrzewam, że w realu mogłaby porządnie utrudniać schylanie się. Nie znam się na tym na tyle dobrze, żeby jednoznacznie określić ile takie coś mogłoby ważyć, ale na moje oko sama skóra z metalem (nie licząc uzbrojenia) powinna mieć minimum jakieś 12 kilo - tyle co zgrzewka napoju... Nie ma hełmu, który byłby o wiele bardziej przydatny niż nagolenniki (nie wspominając o tym, że byłby też lżejszy, czy o tym, że nogi podczas spaceru/biegu przemieszczają jednak większy dystans niż reszta ciała, co oznacza, że pancerz na nich jest bardziej męczący). Jeśli ten ochraniacz służy do bloków, powinien raczej iść na lewą rękę... Fakt, wygląda to wszystko całkiem ładnie, ale realizmu bym się w tym nie doszukiwał.

  5. Wyobraź sobie, że w ochraniaczach na nogach i rękach oraz rękawiczkach + butach nie czuję się skrępowany. Do tego dochodzi wyżej opisany przez kolegów napierśnik, którego z oczywistych przyczyn nie wypróbuję. Ewentualnie jakieś naramienniki + dodatkowo jakieś nie krępujące ruchó ciuchy.

    Jak już zostało wspomniane, pancerz oznacza dwie opcje - albo używamy skórzni, która jest sztywna i basta albo (a i nie jestem pewien czy i przy skórzniach ich nie używano) potrzebna jest pod pancerzem przeszywanica z tego prostego powodu, że zbroja nawet jeśli nie została przebita, dalej przekazywała siłę uderzenia rozkładając je wprawdzie na nieco większy obszar, ale bez amortyzacji - różnica mniej więcej taka, jak między byciem trafionym mieczam, a żelazną pałką - pochlastać nie pochlasta, ale kości połamie, a to już dosyć, żeby zadecydować o wyniku walki. Stąd stosowano przeszywanice w celu dalszego rozłożenia siły ciosu i jej redukcji. Jeśli więc mamy się trzymać (względnego) realizmu, to imo nie ma za bardzo opcji klasycznego pancerza, która pasowałaby do wiedźmińskiego stylu walki. Nawet jeśli wiedźmin miałby używać czegoś przypominającego współczesne ochraniacze sportowe, mamy tu 3 problemy:

    - Ochraniacze nie są dość solidne aby oferować liczącą się ochronę w walce, co oznacza, że taki pancerz musiałby być nieco solidniejszy, a co za tym idzie - cięższy

    - Ochraniacze sportowe zawdzięczają swoją niską wagę wykorzystaniu polimerów - w większości światów fantasy materiały o podobnych właściwościach nie są szeroko dostępne co niesie ze sobą dodatkowy wzrost wagi ekwipunku

    - Wiedźmini - a więc też stosowane przez nich sztuk walki - wyspecjalizowani są w szlachtowaniu potworów. W walce z potworem pancerz, czy to lekki czy to ciężki, nie jest użyteczny, więc wiedźmin nie będzie szkolony w używaniu pancerza.

    Dodatkowo jeśli się nie mylę (a mylić się mogę, bo sagę czytałem dość dawno) metalowy pancerz przeszkadzał w korzystaniu z magii, co dla wiedźmina oznaczałoby wyrzeczenie się znaków - czyli wiedźmiński pancerz musiałby być zrobiony albo ze specjalnego - i najprawdopodobniej cennego, a jak wiadomo wiedźmini do bogatych raczej nie należą - metalu albo z materiałów zastępczych takich jak kość, czy drewno, oferujących nieco gorszą ochronę.

    Jeśli jakaś część ubioru w AC ma być nie realistyczna

    Przyznam, że w AC nie grałem, ale jeśli dobrze rozumiem, główny bohater nie tylko biega w metalowym pancerzu bez przeszywanicy, ale też odstawia parkour mając na sobie kilkanaście kilo metalu? Fakt, muszę się zgodzić, to brzmi jak bardzo realistyczna gra ^^.

    Zastanawiam się czy wy nie przesadzacie aby z realizmem?

    *głęboki wdech* Realizm w grach... Faktycznie, światy fantasy z zasady odbiegają od rzeczywistości dość mocno, a gry zawierają szereg ustępstw dzięki którym pojedynczy cios nie kończy nam zabawy na wieki wieków amen, ale próby zachowania względnego realizmu w ramach świata uznającego konkretne nierealne założenia nie są sztuką dla sztuki - są one stosowane dla uzyskania u odbiorcy tak zwanego "zawieszenia niewiary" - stanu w którym będzie on świadomy niezgodności fikcyjnego świata z zasadami fizyki, czy nawet logiki, jednakże równocześnie będzie również w stanie przyjąć te nierzeczywiste założenia i zgodzić się z nimi na potrzeby opowieści dzięki elementom wpasowującym nierealną mechanikę w jego istniejące wyobrażenia o świecie (czy to rzeczywistym czy to fikcyjnym) lub zwyczajnie odwracającym jego uwagę - idealnym przykładem może tu być niesławna lodówka w najnowszym Indianie Jonesie. Z założenia miała ona jak sądzę działać w ten sposób: wiadome jest powszechnie, że bomba atomowa jest szczególnie groźna ze względu na radiację. Mamy więc tu ciąg skojarzeniowy bomba->radiacja->zagrożenie. Lodówka usuwa element radiacji, ergo nie ma połączenia między bombą a zagrożeniem - bohater jest bezpieczny. Co więcej takie a nie inne wykorzystanie lodówki daje nam dynamiczną scenę z dużą eksplozją w tle. Co poszło nie tak? Po pierwsze, uważam, że film dość mocno przekroczył granice oderwania od rzeczywistości ustalone przez jego prekursorów zarówno z zakresu serii, jak i jeśli chodzi o filmy przygodowe jako takie w ten sposób wykraczając poza wyobrażenia audiencji na temat tego, co bohater faktycznie jest w stanie znieść. Po drugie, wcześniejsze filmy serii wykorzystywały często do utrzymania zawieszenia niewiary tzw. "rule of cool", nazwijmy to "zasadę fajności" - sceny nieprawdopodobne na tle innych filmów przygodowych wpasowane były w dynamiczną akcję i zorganizowane w sposób, który sprawiał, że były, no... Fajne. Lodówka wchodzi stosunkowo wcześnie i mam wrażenie, że trąci lekko deus ex machiną, a więc nie jest poprzedzona wystarczającą ilością akcji, w którą mogłaby się wpasować, a jej pojawienie się jest zbyt nagłe i nie przystaje do wcześniejszego wątku. Wreszcie, wydaje mi się, że autorzy użyli zwyczajnie zbyt uproszczonego schematu myślowego (mam na myśli wspomniane wcześniej bomba->radiacja->zagrożenie), rozmijającego się przez to już z pozbawionymi głębszej analizy pierwszymi skojarzeniami krytyków.

    OK, więc jak się to ma do zbroi w wiedźminie? Otóż wiedźmin nasz rezyduje w świecie fantasy - to oznacza, że pewne oczywiście nierealistycze kwestie takie, jak magia czy elfy zostaną zaakceptowane bez zmrużenia oka. Nie dotyczy to jednak opisów niemagicznej szermierki, której realizm może być zależnie od świata bardzo zróżnicowany od Gotreka "Zabójcy Wszystkiego", który macha toporem ważącym na oko kilkadziesiąt kilo i tnie za jego pomocą na dzwonka mechaniczno-nieumarłe szczuro-ogry do na przykład Geralta, którego styl walki stworzony został w sposób wyraźnie przemyślany i możliwie odzwierciedlający rzeczywistość. Ale, ale - skoro realizm walk jest w fantasy tak zróżnicowany, to czemu nie dać Geraltowi tego nieszczęsnego pancerza w imię zasady fajności rezygnując w tym zakresie z realizmu? Otóż dlatego, że wcześniej tego nie zrobiono, a wręcz zaznaczono, że jest to niemożliwe, przez co (jak widać) fani wiedźmina, czy nawet ludzie pobieżnie tylko z nim zaznajomieni, po prostu spotkają się z czymś wyraźnie sprzecznym z tym, co wiedzą o świecie wiedźmina, a ich zawieszona niewiara spadnie z hukiem na podłogę jak lodówka po eksplozji atomowej. W każdym innym przypadku byłaby to dowolna decyzja autora podejmowana w trakcie tworzenia świata, ale świat wiedźmina już został ustalony i to nie tylko w wersji książkowej i taka próba jego nagłej reorientacji musiałaby albo zostać podjęta z bardzo dobrym wytłumaczeniem albo wedle wszelkiego prawdopodobieństwa prowadziłaby do katastrofalnego spadku jakości całego uniwersum.

    Aha, lodówkę jeszcze przełknąłem bez problemu, na dzieciaka z majchrem tylko się pokrzywiłem. Zacząłem narzekać, kiedy pojawili się obcy.

  6. Gra rzeczywiście jest bardzo fajna, naprawa i rasowanie sprzętu to to, czego w podstawce bardzo brakowało, ale w kilku miejscach widać niestety - miejscami nieprzyjemne - potknięcia...

    Po pierwsze - wszechobecne bugi - zdarzało mi się na przykład, że po ugryzieniu nibypsa leciałem jakieś 20 metrów w górę wbrew jakimkolwiek prawom fizyki, czy logiki.

    Po drugie - emisje. Są one wprawdzie klimatyczne, ale siedzenie bezczynnie w jakiejś dziurze przez 5 minut tylko dlatego, że gra akurat wylosowała sobie taki a nie inny rozwój sytuacji trochę mnie denerwuje.

    Po trzecie - Clear Sky robi dzięki nowo wprowadzonemu elementowi ulepszania broni wrażenie gry o dość mocno rozwiniętym wątku ekonomicznym. To powoduje, że sytuacje

    przy wejściu na wysypisko, do kryjówki kła i do Limańska, kiedy traci się kasę i przedmioty lub przynajmniej opcję powrotu po pozostawiony ekwipunek

    potrafią naprawdę zabić przyjemność z gry.

  7. Co do tego miecza na ludzi, raczej się nie zgodzę - rzeczywiście, jest dobry, ale większość przeciwników łatwiej mi schodziła od runicznego sihilla z Mahakamu (zabawka, jaką Geralt bawi się od pewnego momentu w Sadze, dla niewtajemniczonych ^^). A gdzie go znaleźć? Też w 4 akcie - ale sytuacja jest o tyle śmieszna, że sihill jest darmowy. Wystarczy wybić wiwerny panoszące się w okolicy niewielkiej zagrody na polach - okazuje się, że zagroda pełna jest trupów (czy to wiwerny je upolowały, czy raczej zostały zwabione zapachem, już nie wnikam). Jeden z nich powinien mieć przy sobie sihilla.

  8. Takie mam pytanko, jakoś nie kojarzę, żeby osoby zamiawiające preorder Wiedźmina miały dostać go przed datą oficjalnej premiery, a w sobotę przyszedł do mnie mail z Gram.pl z prośbą o potwierdzenie (co w przypadkach preorderów wysyłają na 5 dni przed planowaną wysyłką gry).

    Czyżby znaczyło to, że będę mógł sobie pograć w swoją EK już gdzieś tak w środę-czwartek? :roll:

×
×
  • Utwórz nowe...