Skocz do zawartości

GoldMember

Forumowicze
  • Zawartość

    44
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez GoldMember

  1. Również chciałbym się dowiedzieć czy rzeczy które deoomen wymienił powyżej są aktualne. Moim zdaniem zaczynanie wszystkiego od początku jest trochę bezsensowne, jednak co do zmiany rodzaju rozgrywki jestem pozytywnie nastawiony.

    Jeżeli miałaby to być przygodówka point'n'click z chęcią mógłbym pomóc w tworzeniu rysunkowych teł poziomów.

  2. canizares2 - Po pierwsze, nie "Darth Bane - Dynastia Dwóch", tylko "Darth Bane - Zasada Dwóch". Po drugie, książkę przeczytałem, nie czytając wcześniej pierwszej części i powiem, że mi się podobała. Była to jedna z pierwszych powieści ze świata Star Wars które czytałem więc nie mogłem jej do niczego porównać. Ale osobiście polecam.

    Mam prośbę do użytkowników forum. Czy mógłby mi ktoś polecić jakąś książkę fantasy ze smokami w tle. Nie ma być to książka o jedynym, ostatnim smoku na świecie, czy coś w tym stylu. Najlepiej jakby smoków było wiele i stanowiłyby jeden z głównych wątków powieści. Byłbym wdzięczny. :smile:

  3. Właśnie zamówiłem sobie pierwsze książki w uniwersum SW w mojej kolekcji. A są to: "Rozdroża czasu", "Darth Bane: Zasada dwóch","Darth Bane: Dynastia zła" i "Luke Skywalker i cienie mindora". Wszystko to za jakieś 65zł z przesyłką.

    Teraz tylko muszę gdzieś poszukać pierwszą część Darha Bane'a. Myślicie, że to dobre książki jak na początek?

  4. Dodaje kolejny fragment opowiadania, tym razem trochę dłuższy. Nastawiłem się na prosty i przyjemny język aby bardziej wczuć się w akcję. Na razie steampunku jest mało, a praktycznie wcale ale w następnych rozdziałach się rozkręci.

    Rozdział 1

    Kłótnia

    Remi Garad męczył się właśnie z noszeniem worów ze zborzem. Była już noc, a blask księżyca wpadał do młyna przez małe okienka. Podłoga skrzypiała pod ciężkimi krokami Garada, a był on nie za lekki i bez wora na plecach.

    Nagle coś zaswędziało młynarza na karku. Nie mógł się powstrzymać od chęci klepnięcia. Pacną się zabijając w końcu wrednego komara. W tym samym momencie wór wypadł mu z rąk wysypując swą zawartość na drewnianą podłogę.

    - Cholera! ? zaklął pod nosem. Już nie wiedział na co był wściekły, na worek, na komara, czy na? właśnie? na syna. Gdyby zjawił się tu o wyznaczonej porze nie musiałby harować po nocach. A temu w głowie tylko dziewki i mocne trunki. Do diabła z takim synem.

    Wtem drzwi otwarły się szeroko. Remi Garad Junior wparował do środka jak burza

    - Witaj ojcze ? powiedział spoglądając na seniora i depcząc wysypane ziarno ? O, a co tu się stało?

    Syn nie otrzymał odpowiedzi więc kontynuował dalej, przy okazji rozczesując palcami swoje brązowe, długie do barków włosy.

    - Wybacz ojcze za spóźnienie, ale? miałem kilka ważnych spraw do załatwienia

    Senior cały czas milczał i spoglądał na syna z niekłamaną wściekłością.

    - Czemu tak na mnie patrzysz? ? powiedział spokojnie ? Też kiedyś byłeś młody?

    - Kiedy byłem w twoim wieku zawsze pomagałem swemu ojcu. Gdyby nie moja pomoc nie byłoby tego młyna.

    - Ojcze ile razy mam ci powtarzać? Ja nie chcę zostać młynarzem.

    - Musisz nim zostać. Nie masz wyboru ? wyjaśnił dobitnie

    - Ja już podjąłem decyzję ? powiedział chłopak ? I raczej jej nie zmienię

    - Słuchaj synu ? mówiąc to usiadł się na drewnianej belce ? Podczas budowy tego młyna myślałem o tym, że będzie używany przez wiele pokoleń. Z ojca na syna. Rozumiesz? - spauzował na chwilę, odkaszlną i mówił dalej - Gdyby stało się inaczej, wybudowanie młyna nie miało by większego sensu. Tak samo jak moje życie.

    - Nie ? odparł chłodno

    Ojciec wstał z miejsca i podszedł do syna.

    - Nie rozumiesz ? Złapał go za ramiona ? Im szybciej zaczniesz mi pomagać tym szybciej nauczysz się rzeczy które mogą przydać ci się w przyszłości.

    - Kiedy ja nie chcę.

    - Musisz chcieć ? zacisnął dłonie mocniej ? musisz robić to, co ci ojciec karze. Taka jest kolej rzeczy, od dawien dawna. I nie wydaje mi się żeby coś się zmieniło

    - Dobrze więc, pomogę ci, ale te gadki o dziedziczeniu przełóżmy sobie na inne spotkanie.

    Senior jeszcze bardziej się rozzłościł słysząc lekceważący ton syna.

    - Nie mam zamiaru tego przekładać. Jeśli nie zrozumiesz za pierwszym razem, to już nigdy nie zrozumiesz! ? powiedział to tak jakby miał zamiar zacząć krzyczeć ? A teraz do roboty! Sprzątaj to gówniarzu! ? szarpnął syna za ręce, a ten stracił równowagę i wywrócił się dokładnie tam gdzie rozsypane było zborze.

    Senior gapił się na leżącego syna jak na jakiś nic nieznaczący przedmiot, zaś ten na ojca jak na najgorszego wroga. Podniósł się z podłogi nie odwracając wzroku.

    - Jak z małym dzieckiem ? powiedział ojciec. Odwrócił się i dostrzegł niedomknięte przez syna drzwi ? Nawet drzwi nie potrafi zamknąć, łamaga jeden.

    Podszedł do drzwi i w nie kopnął jednocześnie wyładowując na nich swój gniew. Jego ojciec, czy inaczej dziadek juniora, zawsze uderzał w coś, by tylko się uspokoić. Młynarz miał to po nim.

    - Nie będziesz mną pomiatał! ? powiedział syn przez zaciśnięte zęby ? Nikt nie będzie mną pomiatał! ? wrzasnął

    Podniósł z podłogi drewnianą belkę i ruszył w stronę drzwi. Targały nim emocje, opanowała go wściekłość. Właśnie natrafił na idealny moment, szansę kiedy jego ojciec stał do niego plecami. Rzucił się na niego uderzając belką w prawą część twarzy. Ogłuszony senior zatoczył się na ścianę, na jego skroni pojawiła się czerwona stróżka krwi. Remi Garad Junior nigdy nie zapomni tego zdziwienia na jego twarzy.

    - CO?! ? wrzasną senior ? Na ojca tak?! Pożałujesz!

    Wyprostował się i cisnął na syna, a ten po raz kolejny upadł na podłogę. Nie miał szans na utrzymanie równowagi podczas doskoków ojca, ten był na niego zbyt ciężki. Jednak miał jeden atut, trzymał go w dłoni. Twardą drewniana belkę.

    - To ty pożałujesz! ? darł się ? Nigdy nie akceptowałeś tego co ja mówię! Teraz to ja mam własne zdanie!

    Podniósł się. Ojciec patrzył się na niego z uśmiechem na ustach.

    - No tego to się po tobie nie spodziewałem. Niewdzięcznik!

    Ojciec rozpędził się idąc prosto na niego. Miał ułamek sekundy. Junior schylił się unikając chwytu za głowę i z zamachu rąbnął belką prosto w kolano ojca. Usłyszał tylko zgrzyt łamanej kości i czym prędzej pobiegł do przeciwległego kąta budynku.

    - AAA! ? skomlał senior, łapiąc się za nogę ? Nie żyjesz!!!

    Mimo bólu jaki czuł w kolanie, szedł dalej. Adrenalina dodawała mu sił. W jego oczach można było dostrzec obłęd. Teraz niemal już biegł prosto na syna z wyciągniętymi łapami.

    Junior miał za swoimi plecami dziurę w podłodze, skąd wcześniej ojciec wynosił worki ze zbożem, zaś przed sobą nacierającego ojca. Teraz nie było ucieczki. Senior był już przy nim. Osaczony chłopak, kompletnie nie wiedział co ma uczynić. W panice rzucił się pod nogi młynarzowi. Ten zaś zaskoczony owym posunięciem nie miał już czasu na zwrotny ruch. Wyrżnął się o zwiniętego na podłodze syna i poleciał w dziurę wiodącą do piwnicy. W ostatniej chwili zdołał chwycić się wiszącej nad piwnicą wyciągarki uczepiając się liny. Jego ciężar niestety był tak wieki, że lina zawieszona na rolce oderwała się od razu w chwili złapania. Pociągnęła za sobą resztę konstrukcji, ciągnąć za spróchniałe drewno. Wyciągarka pękła na pół spadając w dziurę razem z młynarzem. Podłoże piwnicy nie było wykonane z drewna tak jak parter, tylko z kamienia. Senior rąbnął głową o kamienie, a w następnej chwili został zasypany kompletnie zniszczoną przez niego konstrukcją. Stracił możliwość ruchu.

    Syn młynarza leżał na podłodze jeszcze przez chwilę ogarnięty szokiem i wściekłością. Wstał dysząc i trzęsąc się. Broda latała mu jakby wylazł z gorącej kąpieli wprost na śnieżycę. Cały spocony i zdenerwowany wyjrzał za krawędź dziury w podłodze. Dostrzegł tylko hałdę gruzu pod którą zapewne leżał jego ojciec.

    Zszedł na dół po kamiennych schodkach wybudowanych za wysięgnikiem, albo tym co niego zostało.

    - Ojcze? ? powiedział ? Ojcze? ? odpowiedziała mu głucha cisza

    Padł na kolana przy hałdzie która przygniotła ojca. Zaczął wyrzucać z niej pogruchotane belki drewna i poplątane liny. Nagle dokopał się do krwi. Miał ją na dłoniach, lecz nie swoją. Znalazł go. Natrafił w końcu na rękę ojca, łapiąc ją mocno pociągną w swoją stronę. Wyciągnął ojca spod gruzu ale od pasa w dół dalej był przysypany.

    - Ojcze?! ? zawołał kucając przy nim ? Nie! ? Młynarz głowę miał całą we krwi. Młody Garad obrócił ją w dłoniach aby zobaczyć twarz. Oczy seniora zawsze pełne życia, teraz zimne, tempo patrzyły w dal.

    - Nie, nie możesz umierać! ? syn krzyczał dalej ? Nie rób mi tego? proszę!

    Po żadnym z nawoływań, ciało młynarza nawet nie drgnęło. Junior nie mógł pojąć, że życie ojca uleciało na zawsze. Po prostu umarł.

    - To był tylko wypadek! ? w ustach poczuł słony smak. Łzy rozpaczy spływały mu po policzkach ? Niewinny wypadek! Wybacz.

    Wstał próbując otrząsnąć się z szoku. Nie było to łatwe. Zabiją mnie ? powiedział w myślach. Zawisnę na rynkowej szubienicy ? jego myśli, niepoukładane, krążyły w jego głowie. Nie, nie zamierzam jeszcze umierać. Nikt się o tym nie dowie ? nieoczekiwanie zostawił ciało i wbiegł z powrotem na górę.

    Na drewnianym stoliczku leżał podręczny nóż jego ojca. Zabrał go i porozcinał wniesione wcześniej worki ze zbożem, po czym rozsypał ich zawartość. Pod przeciwległą ścianą leżało bezczynnie, wyschnięte siano. Wyrzucił nóż, zabrał i wysypał siano na zwłoki ojca. Całą resztę również rozsypał po młynie.

    Ponownie podszedł do dziury w podłodze i spoglądnął w dół.

    - Wybacz ojcze ? powiedział, po czym z całej siły kopnął w resztki konstrukcji która kiedyś służyła za wyciągarkę. Ciężar zmienił pozycję przechylając się w stronę dziury. Deski w podłodze zaczęły trzeszczeć, a po chwili pękły. Część podłogi oraz to co się na niej znajdywało runęła z hukiem lądując w piwnicy.

    Remi Garad Junior rozejrzał się po pomieszczeniu. Na ścianach wisiały cztery pochodnie. Podbiegł do jednej ze ścian i zabrał z niej jedną pochodnię, a zaraz potem drugą.

    - Co ja robię? ? pytał sam siebie ? To dla naszego wspólnego dobra ojcze. Zapewniam. Będę się modlił o wybaczenie ? po tych słowach wyrzucił płonącą pochodnię w miejsce gdzie leżało ciało młynarza.

    Buchnęło gorące powietrze. Prosto w jego twarz. Iskry zatańczyły w powietrzu, a z żarzącego się miejsca zaczął tlić się dym. Po krótkiej chwili zrzucił na dół drugą pochodnię.

    Poszedł po następne. Je porozrzucał na parterze, po czym podbiegł zaryglować drzwi.

    - To ma wyglądać na wypadek! ? powiedział. Jakby ktoś teraz widział jego twarz, dostrzegłby na niej obłęd. Dostrzegłby minę człowieka zdeterminowanego do granic możliwości, minę człowieka szalonego ? To był wypadek i nikt temu nie zaprzeczy!

    Powietrze falowało od gorąca. Zrobiło się strasznie duszno. Ogień rozprzestrzeniał się w zastraszającym tempie. Jednak suche siano okazało się dobrą podpałką. Żywy płomień zaczął już lizać ściany młyna pokrywając je czernią. Dym utrudniał swobodne oddychanie drażniąc płuca. Dusząc.

    Chłopak podniósł z nadpalonej podłogi kawałek drewna. Podszedł do okna i zamachnął się uderzając drewnem w szybę. Szkło posypało się pod jego nogi. Wylazł przez okno i czym prędzej pobiegł wzdłuż rzeki.

    Nie dobiegł daleko. Z tej odległości wciąż było widać młyn. Nie wyglądał tak jak zawsze. Teraz w płomieniach, niczym wielkie rozpalone ognisko stał świecąc w ciemnościach. Ogień trawił go jak jakiś potwór który dopadł swą ofiarę. Oplatał jego ściany niczym macki. Pożerał go.

    Remi wyobrażał sobie teraz płonące ciało ojca. Podpalone przez niego.

    Stał tak, gapiąc się na płomienie w oddali, nie dowierzając własnym oczom. Patrzał na palącą się przeszłość oraz na ostatniego z rodziny który dotąd mu został. Teraz był sam.

    - Wybacz ojcze ? powiedział i odszedł w ciemność.

    Za jakieś dwa tygodnie dodam fragment głównej histori. Przygotujcie się na oszustwa, intrygi ,trudne wybory i bohatera z przeszłością.

    Zachęcam do komentowania, recenzowania i wytkania błędów. :smile:

  5. SmokZero - przeczytałem twoje opowiadanie, to o asasynach i powiem, że nawet mi się podobało. Bardzo ciekawym zabiegiem okazało się wprowadzenie do uniwersum assassin's creed, Ryszarda Lwie Serce. Pisz dalej bo chętnie bym poczytał twoje wypociny.

    Przy okazji zachęcam do przeczytania wstępu do mojego opowiadania. Proszę o krytykę

  6. Jakiś czas temu wspomniałem o tym, że chcę napisać opowiadanie o tematyce fantasy-steampunk. Teraz chciałbym przedstawić wstęp do tego opowiadania mający w jakimś stopniu stanowić opis świata w którym dzieje się akcja.

    Proszę o krytykę, bo dalej nie wiem czy kontynuować pisanie. Tekst nie jest za długi, więc może to być jakaś zachęta aby przeczytać go w całości.

    Rewolucja

    Jest 10 rok ery Czterech Królestw. Dziesięć lat po rewolucji. Dziesięć lat od czasu w którym dwa potężne państwa połączyły się, by stawić czoło wrogowi z południa. Wielkie Góry zjednoczyły się z Wielkim Borem, by przeciwstawić się złu. Tak jak magia zjednoczyła się ze stalą by unowocześnić świat w którym żyjemy.

    Dawni bohaterowie zginęli w walce, by dać szansę swoim następcom. Lecz nie takie bohaterstwo się teraz liczyło, nie zabijanie, nie śmierć? lecz rozum. Nie mądrość sama w sobie, tylko pomysł. Dawni wrogowie wiedzieli co to znaczy, ale nie potrafili tego wykorzystać.

    Królestwo Środkowo-Północne ma takich bohaterów, z głową pełną pomysłów. Dzięki takim ludziom mamy powozy jeżdżące bez koni, fortece mogące przenosić się z miejsca na miejsce, możemy przenosić góry. Budują nam statki mogące nurkować pod wodą, czy okręty nie pływające lecz latające. Dzięki nim sięgamy nieba, a inni mogą poczuć naszą wyższość nad nimi samymi.

    Wspólnie zbudowaliśmy naszą Stolicę, piękną i nowoczesną. Nadszedł czas rozkwitu, istne odrodzenie. Miasto kultury, a jednocześnie twierdza nie do zdobycia. Byliśmy świadkami narodzin nowych nacji. Po zjednoczeniu królestwa naszego, oraz Północnego staliśmy się narodem tolerancji. Wszyscy nas wielbili, Górale z północy zmienili swój odwieczny kult. Cały ich naród powiedział, że wierzą w magię. A warto wierzyć, bo bez wiary nic nigdy nam się nie uda.

    Dziesięć lat spokoju. Dziesięć lat dobroci wobec wszystkich. Dziesięć lat? za dużo. Zło powoli wychodzi z cienia. Zaczynamy ujawniać swoją dziką naturę, przestajemy czuć się bezpiecznie. Zło dawnych czasów niczym widmo powoli krąży wśród nas, tylko czeka na moment kiedy będziemy najsłabsi. Bestie uśpione w Wielkim Borze powoli budzą sie ze snu podobnie jak leśne bóstwa. Nie będą bezczynnie czekać na nasz ruch, to one będą pierwsze. Wyjdą z cienia, jeszcze nie wiemy kiedy. Ale ten czas powoli nadchodzi.

    Jej Miłość Królowa Środkowo-Północnego Królestwa

    Ajryn I Odnowicielka

  7. Też myślałem sobie o tym żeby napisać jakies opowiadanie.

    Chciałbym, by było w klimacie połączenia fantasy i steampunku, a wszystko w stylu powieści detektywistycznej.

    Myślicie, że ktoś chciałby to przeczytać?

  8. Witam jestem tu nowy. Też bym chciał sie pochwalić co tam kiedyś udało się mi i moim kolegom nakręcić.

    To filmik na jeden konkurs. Tak naprawdę to nie wiedzieliśmy na co się porywamy.

    Myślę, że filmik warty obejżenia

×
×
  • Utwórz nowe...