Co się dzieje w Arsenalu?
Pytanie retoryczne? Chyba tak. Każdy wie, co się w klubie z północnego Londynu dzieje w mniejszym lub większym stopniu. Klub, który nie zdobył od 9 lat żadnego trofeum (Emirates Cup i kwalifikacja do Ligi Mistrzów się nie liczą) znowu pokazał, dlaczego miejsce na puchary wciąż stoi zakurzone. Pierwsza połowa sezonu to wspaniałe, pierwsze miejsce w tabeli. Co prawda nie działo się tak od początku - przecież po porażce 1:3 z Aston Villą tysiące fanów domagało się natychmiastowego zwolnienia/odejścia Arsene'a Wengera. Wszystko szło dobrze i The Gunners... po prostu spuchnęli, jak to zawsze w tym okresie sezonu. Postaram się rozłożyć na czynniki wszystko, co dotychczas widziałem z tym sezonie w wykonaniu Kanonierów. Głównie opierając się na własnej opinii oraz, przeglądając w pamięci, wypowiedzi innych, sumując krytykę i to, co pozytywnego. Jednak proszę mimo wszystko o taki bardziej negatywny odbiór tekstu.
Warsene Enger, vol. 2
Prawie półtorej roku temu napisałem tekst (http://tinyurl.com/q4q7dgx - podtytuł tutaj i tytuł tam to nie przypadek) o menadżerze Arsenalu, próbując znaleźć aurea mediocritas. Chciałem bronić Francuza, jednocześnie zarzucając mu parę mankamentów, po których wyeliminowaniu Arsenal wszedłby na wyższe obroty (odkryłem Amerykę w konserwie). Dzisiaj trochę inaczej patrzę na tego menadżera. Nigdy nie byłem "wengeroutowcem" i raczej nigdy nie będę. Po prostu nigdy nie miałem styczności z nieprzywiązywaniem sympatii, czy innych pozytywnych emocji do menadżera, ponieważ Wenger już był, zanim zacząłem kibicować Arsenalowi. Takie coś teraz przeżywają kibice Manchesteru United, którzy są przyzwyczajeni do SAFa, a David Moyes nie radzi sobie na swoim stanowisku. Nie zdążył zbudować zaufania fanów, dlatego jest mieszany z błotem. Jak widać - chyba słusznie. Bodajże dzisiaj widziałem tweeta, który oddaje sens tych ostatnich zdań - Wenger przez 9 lat nic nie wygrał, ale (tak mi się wydaje) większość fanów AFC chce, by pozostał na swoim stanowisku, zaś Moyes po pół roku pracy jest wyrzucany na zbity pysk. Zostaje kilku(set) zapaleńców, którzy Arsene'a chcą wykluczyć.
Wenger mistrzem trollingu? Zdecydowanie. Tylko to działa w dwie strony. "Cazorla? Nie znam go" - kilka dni później - "Cazorla w Arsenalu". Druga strona - w kadrze jeden napastnik, do tego niekompetentny (o tym za chwilę). Czasami jak patrzę na twarz Francuza to widzę człowieka, który ma dość tego wszystkiego, ale jego natura nie pozwala mu na furię, na "trzaskanie drzwiami" po konferencji (chociaż po meczu z Chelsea odwołał dwie), na zwalenie chociaż raz winy na piłkarzy, gdzie po takiej krytyce by się ogarnęli bardziej, niż po zakazie używania portali społecznościowych przez 2 dni. A czasami widzę twarz szaleńca. Taka mieszanka na "nie mam pojęcia, co wyczyniam" i "bawię się w menadżerkę od X lat, więc wiem, co to znaczy Giroud na szpicy". Istny człowiek-zagadka. Myślę, że my nie wiemy, co tak naprawdę dzieje się w klubie z Emirates, albo wiemy o wiele za mało. Wenger być może ma związane ręce, ale też wypowiedzi o nim przez zawodników jako "człowiek-instytucja" zbijają tą teorię w przepaść. Dlatego nie będę dalej się zagłębiał w tę kwestię, po prostu wydam opinię opierając się na tym co ja wiem, nieto, co Wenger wie.
Zacznijmy właśnie od braku kompetentnego napastnika w drużynie Kanonierów. Jeszcze na początku kampanii była większa garstka wierzących w umiejętności Giroud'a. Że chłopak w pierwszym sezonie nie wypadł aż tak źle (statystyki), że w tym będzie lepiej (statystyki) i że jak poprawi to i owo, to jest napastnik co najmniej dobry. Sam należałem do tej grupy. Przestałem wierzyć w byłego króla strzelców Ligue 1 jakoś na przełomie grudnia i stycznia. Może wcześniej. Do plusów Francuzowi można zaliczyć odgrywanie (choć to nie zawsze działa), główkowanie (ale tylko w defensywie). Minusów jest o wiele więcej. Co z tego, że ma w tym sezonie 13 bramek, jak w większości meczów jest raczej bezużyteczny. To tak samo, jak z Özilem po meczu z Bayernem w Londynie. Jedni mówią, że zagrał taką kaszanę, że pożal się Boże, a drudzy kontrargumentowali grafikami z przebiegniętymi kilometrami, gdzie Mesut był drugi (chyba 13 kilometrów, za Flaminim z prawie 15). Ale co z tego, że Niemiec biegał, jak robił to bezproduktywnie? Lepiej mądrze stać niż głupio biegać - rzecze stara, piłkarska zasada. Oczywiście - zdobyte bramki Giroud'a są ważne. Tylko jakby zamienić go na jakiegoś innego snajpera, z trochę lepszej półki, to z pomocą Cazorla-Ramsey-Arteta-Özil nastukałby bramek, że aż by oczy wypalało. A przynajmniej tak myślę.
Wenger postawił va bank - jedziemy z jednym Giroud. Yaya Sanogo był przez pół roku kontuzjowany, poza tym wchodzą czynniki z brakiem ogrania, aklimatyzacją i tak dalej, i tak dalej. Z Nicklasem Bendtnerem nadzieje mozna było wiązać, jak przychodził do AFC. Teraz nawet nie jest brany pod uwagę do kadry meczowej. Koreańczyk Park (już nawet nie pamiętam, jak się pisze jego pełne nazwisko) zaginął bardziej niż Abou Diaby. Więcej strike'rów nie ma. Niezrozumiałe to jest, czemu Arsene nie kupił jeszcze jakiegoś napastnika. Tak, zrobił duży transfer i nie było potrzebne wydawanie jeszcze takich pieniędzy. Ale myślę, że napastnika lepszego od Giroud skądś by wytrzasnął. Oczywiście za grosze. Nie kupił nikogo i teraz wychodzi to, przed czym ostrzegali eksperci - daleko nie zajedziesz, Le Professour.
Kontuzje są cosezonową zmorą londyńskiego klubu. Zawsze trafi się czas, gdzie połowa podstawowego składu wypada przez (z reguły) głupie urazy. I absencja z tygodnia na tydzień przedłuża się. W zasadzie co 3 tygodnie słychać, że zawodnik wróci za 3 tygodnie. Niedawno Wenger powiedział, że przeprowadzi dochodzenie, czemu tak często jego gracze mają urazy. Dziwne, czy nie dzieje się to już któryś sezon z rzędu, a teraz to dostrzegasz, Arsene? Najbardziej irytującym nieobecnym jest Aaron Ramsey, który wręcz ciągnął Arsenal (a koledzy nie chcieli być gorsi i wznieśli się na wyżyny umiejętności), a teraz od stycznia ma sezon z głowy, tylko Wenger tego głośno nie mówi, przypominając, że "z urazem Aarona trzeba ostrożnie, 2 tygodnie".
Drugą sprawą jest odpowiednia motywacja zawodników. Zaznaczam, że nie wiem, jak to się toczy, ale dlaczego co sezon z lepszymi drużynami Arsenal wychodzi z pełnymi gaciami jeszcze przed gwizdkiem? Widziałem trafną uwagę, że "skoro Arsenal co sezon dostaje od najlepszych i nie wygrywał ze średniakami, to czemu teraz dostając dalej od najlepszych i wygrywając ze średnimi zespołami nie jest na pierwszym miejscu?" Oczywistym faktem jest brak lidera w drużynie. Najlepszymi do tego zdają się Mertesacker lub Flamini, jednak czasami się zachowują wręcz tak, żeby im tego tytułu nie przyznawać. Jack Wilshere to przyszłość, chociaż coraz mniej mam do niego zaufania. Nie w kwestii lojalności, tylko umiejętności. Chodzą głosy, że Wenger go hamuje (sic!), ale jeśli chce być prawdziwym liderem, kapitanem, to powinien ustabilizować formę, bo odkąd wrócił po rocznej kontuzji to jest to ogromna sinusoida i zamiast płakać po stracie piłki, po złym jej dograniu (zarówno przez jak i do niego), zacisnąć zęby, zapieprzać i motywować zespół. Oczywiście jest na to za młody, by się rządzić (kwestia Fabregasa to inna historia, tam miał młody zespół, tutaj Jack nie będzie wylewał szamba na, np. o 10 lat starszego Artetę), ale przecież to na nim ma być wiązana przyszłość Arsenalu. Wenger takiego lidera nie potrafi wywołać. Nie może również, a przynajmniej tak mi się zdaje, sam zmotywować piłkarzy tak, żeby po przerwie przy stanie 0:1 wręcz zabijać się o piłkę, by wygrać, powiedzmy, 3:1. Po prostu tego nie widać.
Taktyk ze mnie żaden, ale po oglądaniu co weekend Arsenalu widzi się pewne rzeczy. Arsene nie potrafi zmienić schematu rzucania autu (wszystko jest grane na przebitkę do Giroud'a, którego potem brakuje w polu karnym, jeśli oczywiście raczy ruszyć się tam), wykonywania rożnych (po co je wykonywać, skoro raz na ruski rok strzeli się bramkę. I to on chciał, by auty wykonywane były z nogi - co za parodia), rzutów wolnych (skoro w większości przypadków trafia w mur, to może by poćwiczyć na treningu lub jakieś schematy rozgrywania? a wszytko wygrał Bacary Sagna, wykonujący jeden z takich wolnych, już nie pamiętam, w którym meczu) czy też nie może wpoić zawodnikom, że po strzałach z dystansu nie daje się kary. Rozumiem, że filozofia grania Wengera to piękny dla oka futbol, ale przecież czasami trzeba uderzyć z większej odległości, bo nie zawsze przejdzie się przez szyki obronne rywali, a strzał z dystansu, celny, może być kluczem do sukcesu.
Szukamy pozytywów
To tak się da? Oczywiście.
Kasa na transfery jest - wystarczy jej użyć. Stadion spłacony jest również. W końcu wydane pieniądze (wielkie) na gracza klasy światowej. Do tej pory nie mam pojęcia, jak Özil dał się przekonać, by przejsć do klubu, który nie wygrał nic od dawna i się jakoś nie zanosi. Być może to jest ten Wielki Plan Wengera, gdzie należy ten sezon przetrzymać i przez przypadek wzrósł apetyt (fanów) na mistrzostwo po wielu tygodniach liderowania, a tak naprawdę Wenger chce wzmocnić drużynę dopiero latem, wygywając mniejszy puchar. W tym roku to szansa na F.A. Cup i, mam nadzieję, że nie spieprzą tego. Może jest to własnie to, czego nie widzimy my. Arsene podpisał kontrakty z większością ważnych zawodników. Arsenal w formie (ze zdrowym składem i to nawet bez skrzydłowych) potrafi zdominować rywali (nie licząc niektórych meczów).
Jeszcze jakieś pochwały by się znalazły zapewne, jednak dalej widzimy, jaki to jest Arsenal. Czasami gra pięknie, widowiskowo, czasami dostaje ostre lanie. Jest progres, drużyna wygrywa z tymi średnimi drużynami (nie licząc wpadek z AV, Stoke, Swansea, Southampton). Teraz należy popracować nad tym, by wygrywać z bezpośrednimi rywalami w walce o mistrzostwo Premier League.
Nigdy nie będę "wengeroutowcem". Chyba, że Arsene tak stoczy ten klub, że spadnie z ligi (ale to zarząd by się chyba połapał. chociaż... jak im finanse na plusie robi). Może i sobie ubzdurałem teorię o "tym sezonie" w następnej kampanii, ale jestem skłonny dać Arsene'owi ten jeden jeszcze rok, nawet, jeśli nie wygra teraz F.A. Cup. Oczywiście jest to pod kątem wiary w jego zmysł trenerski. Bo zaufanie do niego powolutku spada, a po następnym sezonie przy braku postępów w drużynie będę patrzył na jego poczynania mniej przychylnym okiem. Nie będę chciał go zwalniać. Nawet jeśli, on sam będzie wiedział, kiedy się wypalił i sam odejdzie z honorem.
Chyba, że jest zwariowanym starcem.
- Czytaj dalej...
- 4 komentarze
- 516 wyświetleń