Przemyślenia gamingowe.
Jestem właśnie świeżo po przejściu dema Sniper Elite V2. Ale też ostatnio przerwałem granie w Two Worlds 2. Ten wpis poświęcę tym dwóm grom. Może TW2 zostawimy sobie na potem i zaczniemy od ?Kampera? .
Sniper Elite V2 to tematyczny rywal naszego rodzimego Sniper Ghost Warrior, jako że jestem ogromnym pasjonatą karabinów snajperskich oraz realiów drugo-wojennych z ogromną ciekawością podchodziłem do tego tytułu. Pierwszą rzeczą która rzuciła mi się w oczy to oznaczenie celów co zwiastowało nic innego jak tą cholernie powszechną liniowość, jednak nie zrażając się pozwoliłem ?prowadzić się? twórcom. Następne spostrzeżenie było bardzo miłym zaskoczeniem gdyż podczas celowania przez lunetę zauważyłem: wskaźnik siły wiatru, tętno mojego zawodnika oraz profesjonalnie zrobiony celownik. Podczas strzału musimy zwrócić uwagę na te czynniki aby oddać celną salwę, jeżeli wykonamy pracę solidnie gra nagrodzi nas killcam?em czyli lotem pocisku, scenki są bardziej satysfakcjonujące niż te w grze ze stajni City Interactive, nie tylko dlatego że są rozdawane rzadziej, kula przebija się przez ciało, ale głównie dlatego że pojawia się znany nam już z najnowszej odsłony ?Mortal Combat? rentgen który występuje tylko podczas wyjątkowo dobrze wykonanej egzekucji. Kolejny smaczek nadający klimatu możemy zaobserwować podczas pojedynku dwóch snajperów, naszemu przeciwnikowi od lunety odbija się słońce, dzięki temu możemy go łatwiej zlokalizować. Jeżeli chodzi o ciche egzekucje z bliska, muszę się niestety wam pożalić, zabójstwo jest mniej punktowane niż zabicie z pistoletu i nie ma z niego żadnej satysfakcji bo twórcy nie wysilili się na żadną ciekawszą animację. Grafika świetnie potęguje klimat gry i jest podobna do tej z Saboteura. Pewną ciekawostką zawartą w grze jest, uwaga, tykanie roztrzaskanego zegara w jednej z ruin. Miasto aż prosi się aby w nim myszkować, szkoda że twórcy oddali na tak piękny, lecz zamknięty świat. Po zakończeniu dema pojawia się ekran informujący nas o zawartości gry m.in. autentycznym orężu wykorzystanym w grze, o widowiskowej kampanii solowej, trybie kooperacji dla dwóch graczy i multiplayerze przeznaczonym dla 12 graczy.
Gra zapowiada się smakowicie, zapraszam was do wypróbowania (można pobrać ze steama), ja czekam z niecierpliwością na tą ciekawie zapowiadającą się produkcję, premiera już 9 maja.
Swoją przygodę z Two Worlds II rozpocząłem z entuzjazmem, złośliwi stwierdzą ?bo nie grałeś w jedynkę?. Grę zainstalowałem, skończyłem prolog i rozpoczęła się rozgrywka. Już z samego początku gra zdradziła swój system, pierwszy quest i i NPC rozkazuje mi pojechać tam, wytłuc 5 tego, i pozyskać z nich pięć korzeni mięty. Gra ta stoi płytkimi zadaniami, występuje tu dość częsty w ostatnich grach RPG, przerost treści nad formą, bo o ile polecenia sformułowane są ciekawie, zrobione są beznadziejnie, mimo to są wciągające, nad dwoma pierwszymi aktami spędziłem 13h. Potem było coraz gorzej, trzeci akt opierał się tylko na bieganinie i przebijaniu się przez chmary wrogów i to było głównym powodem nie ukończenia przeze mnie tej produkcji, tak po prostu zmęczyłem się nią, i szkoda mi było czasu. Były jednak momenty interesujące, zadanie polegające na wykradnięciu ze skarbca jakiegoś flakoniku, wybory moralne chodź nie częste stoją na wysokim poziomie, wszystko to okraszone specyficzną grafiką, daje obraz znośnej gry, ale nie dla mnie?
Uwaga
Powyższe wpisy nie są recenzjami, tylko moimi przemyśleniami na temat tych dwóch gier.
- Czytaj dalej...
- 2 komentarze
- 319 wyświetleń