Zapomnijcie o wpajaniu socjalistycznej tezy, że każdy jest równy. Nie jest. Zawsze znajdzie się ktoś lepszy od Ciebie i ktoś gorszy. Grunt, żeby porównywać się z lepszym i równać w górę, a nie w dół. Ale wracając do egzaminów - wiele osób zapomniało już, co one mają na celu. Bo obecnie wychodzi się z założenia, że dyplom się po prostu należy. Wszyscy chcą iść do liceum, prawie wszyscy chcą iść na studia (najczęściej humanistyczne). Niestety, nie wszyscy się nadają. Większość ludzi to idioci, a ponoć statystycznie połowa rocznika idzie na studia. Siłą rzeczy, na studiach lądują także idioci, zaś wielu z nich się "przepycha" z roku na rok.
A teraz Wam opowiem jak to drzewiej bywało - w latach 90-tych. Najpierw człowiek kończył 8 lat szkoły podstawowej. Kto chce iść do zawodówki, ten idzie. Kto chce iść do liceum\technikum, musi pisać egzamin. Nie ważne, że w ogóle zdałeś (łatwo nie było!), ważne z jakim wynikiem zdałeś! Plus do tego średnia ocen. Inaczej zapomnij nawet o liceum na średnim poziomie. Jak ktoś miał czasu w bród, mógł robić zawodówkę, a po niej jakieś liceum uzupełniające. Matura - nie było jakichś prezentacji, nie było sprecyzowanych rzeczy, z których człowiek by się przygotował. Trzeba było uczyć się z WSZYSTKIEGO. A studia? Piszesz kolejny egzamin(y) plus najczęściej średnia ocen. Dodajcie do tego wyż demograficzny...
Wbrew pozorom, dzisiejsi gimnazjaliści nie powinni narzekać. Mają też trochę racji, że część z tych rzeczy na egzaminie jest absurdalna. Jest to wiedza, która raczej się nie przyda w przyszłej pracy zawodowej. Na przykład na co takiemu specjaliście od funduszy unijnych tablica Mendelejewa, albo inżynierowi na budowie znajomość różnic między oświeceniem a Młodą Polską? Tak naprawdę znakomita większość materiału wynoszonego z toku studiów, niestety się w pracy nie przyda. Nawet po studiach najczęściej jest tak, iż idąc do pracy, wielu rzeczy człowiek się musi nauczyć. Na wyższych uczelniach są kierunki, po których absolwenci nie znajdują pracy, bo na rynku jest przesyt licencjatów i magistrów.
Nie zdałeś albo słabo Ci poszło? Zawsze można po zawodówce zrobić liceum, napisać maturę i iść na studia. Tak naprawdę to od samego człowieka zależy co w życiu osiągnie. Można też olać liceum i studia, otworzyć własną działalność i zarabiać o wiele większe pieniądze od typowego humanisty-licencjata. Albo wyjechać na zachód za lepszą pracą. Jest tyle możliwości, że nie ma się co łamać. A egzaminy niech zdadzą najlepsi!
- Czytaj dalej...
- 1 komentarz
- 165 wyświetleń