Skocz do zawartości

Black Raven 100

Forumowicze
  • Zawartość

    523
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Black Raven 100

  1. Na szczęście już ponoszą konsekwencje - strony branżowe "nagle" zmieniły zdanie i zaczęly popierać anti-enderów, a cena ME3 w kilku sklepach internetowych już jest przeceniana o 25-30 %. Przypadek? Nie wspominajac już o tym, żw sprzedaż ME3 spadła po pierwszym tygodniu o 80 %, podczas gdy w przypadku dwóch pierwszych części było to jakieś 60 %...

    Oby tylko deklaracja Bioware na PAXie była warta czekania.

  2. Jedna wpadka, ale epicka, i o wielowarstwowa, nie wspominając już o wpadce Da2, Day1 DLC, itd, itp. Dla mnie "hejtowanie" Bioware po tym co wyrabiają jest całkowicie uzasadnione, bo po prostu pokazują środkowy palec największym fanom serii niespełniajac WŁASNYCH OBIETNIC co do gry. Widziałeś listę cytatów na temat gry przed premierą? No właśnie. Czym innym jest reklama, a czym innym bezczelne kłamstwo.

  3. Z skąd wiesz, że

    Catalyst

    jest syntetykiem?

    A kim jeszcze może być?

    Poza tym, raczej by mi się nie spodobało, gdyby jakiś 2km. statek lądowałby mi na podwórku i niszczyłby mój odkurzacz (który ułatwia mi pracę). Wymyśliłbym raczej jakiś sposób żeby zniszczyć ten statek i kupił nowy odkurzacz, niż żeby zamiatać samemu.

    No to wylądować w momencie powstawania cywilizacji i podszywać sie pod Boga. A jeśli naprawdę cudem się zbuntują, to a) można wezwać wsparcie innych Reaperów będących na pobliskich planetach, i b) od czego jest INDOKTRYNACJA? Wystarczy nawet prosta: nie rób syntetyków.

  4. Może jestem niewyobrażalnie głupi, ale to akurat jest całkiem sensowne... Przecież Żniwiarze to nie do końca syntetycy, bo niejednokrotnie było wspomniane (cały finał ME2), że są oni tworzeni z przerobionych istot żywych. Pełnią oni po prostu role interaktywnego i nader użytecznego banku DNA, dzięki któremu pamięć o kolejnych "pokoleniach" istot organicznych jest zachowana.

    Naprawde nietrudno mi wyobrazić sobie cywilizacje, która niemal zostala przez syntetyków unicestwiona, dzięki czemu zdała sobie sprawe z niebezpieczeństwa jakie to niesie. Po wojnie mogli byc zbyt rozbici i widmo wymarcia było nieuchronne. Dlatego zostawili po sobie "pamiątke" dla potomnych w postaci Żniwiarzy. Taki relikt szaleństwa cywilizacji na skraju wymarcia, opętanej chorą ideą.

    Ale sam

    Catalyst jest już syntetykiem. Jeśli syntetyki ZAWSZE dążą do zagłady organicznych, to czy sam fakt jego istnienia nie stanowi zaprzeczenia jego logiki?

    Dwa: Czemu Reaperzy po prostu nie bedę co te 50 tys lat ATAKOWAĆ SYNTETYKÓW? Czy to nie byłoby prostsze?

    Trzy: Po co w ogóle odlatywać? Jeden Reaper zostaje na cywilizację / rasę i pilnuje oraz służy poradą, by głupcy nie kombinowali z tworzeniem syntetyków.

    Cztery: Skoro inna wymarła rasa stworzyła Reaperów jako środek ochronny przed syntetykami, to po co tworzyć Catalysta, który SAM JEST SYNTETYKIEM, a w dodatku dawać mu władze nad Reaperami?

    To tyle tylko w tej kwestii, zakończenie ma jeszcze tysionc pińcet innych baboli.

  5. Bardzo dobre podsumowanie problemów z zakończeniem, pomijając brak wpływu wcześniejszych decyzji, GRIMDARK, i plagiat z DX:

    1 - You get hit by a reaper beam. You're bleeding, fine, LOGIC. Where the hell is your armor?? If that reaper beam cut through your armor, why are you still alive?? MAGIC.

    2 - In every cutscene in every game, after something like that happens, the first thing every Shepard do is to check for survivors (check the first mission in Vancouver, for instance), OR at least, looking for your squadmates. There's no cinematic or vid that show that checking, and when you take control of your character if you go backwards to do the checking, you die. Where are your squadmates? Gone! Not dead lying on the ground, just gone. MAGIC.

    Also, in all the ME2, the reapers try to catch you alive. There you are. Unarmed, no protection whatsoever, and your "nemesis", Harbinger... just take off. What the hell?

    3 - You can heard on the radio that everyone on the "running crew" that was going to the white light is dead. No survivors. But you're walking. They didn't notice you? MAGIC.

    4 - Shepard got a gun. LOGIC. The gun NEVER runs out of ammo. MAGIC.

    5 - Your life HUD is gone. You engage the husks, they can kill you, but you don't see any indicator of life HUD. Why? Besides, your new brand gun kill every husk with one shot in the chest. Since when?

    6 - Fine. You go through the light and you get to the citadel/crusabel whatever the hell. Anderson is talking to you. There's only one path to that consol. Anderson says he was following you torwards the "light", all of a sudden, he is right in front of you. No other path, he is just there. Really?? MAGIC.

    7 - The part with The Illusive Man is just fine, pretty much. Then you talk to Anderson (that was following you in the battlefield). Again, no armor whatsoever, not a single scratch from the "running". He is only hurt when you shoot at him (controlled by TIM). So, everyone dies and Anderson, an old man without any armor at all gets through without a scratch. MAGIC.

    8 - Ok, I will save to myself the critics to the godboy whatever the hell, I'm sure in the comments below you will see a lot about it. I will even skip the choices you get.

    9 - THE AFTER-ENDING. Three choices. One vid. Different colours. Really?? Three games for that sh*t?? Anyway, then, the Normandy vid. ???? I had Ashley on my squad (she was also my love interest)... she was right behind me in the "running" scene. So, alegedly, she is dead. Now, she is in the Normandy grabbing a frikking beer with Joker and EDI. How?? MAGIC.

  6. I sądzisz, że ta zmiana w "kierunku artystycznym" w ciągu ostatnich 10 minut gry jest czymś dobrym? A nawet jeśli - nie, pod żadnym pozorem nie usprawiedliwia to całkowitego olania graczy w kwestii zapoznania go ze szczegółami wpływu, jakie wywarły nasze działania na galaktykę. BG2 które ukazało się 11 lat temu miało EPILOGI, które mówiły nam, co się działo z postaciami. Zmiany w stylu fabuły powinny być przeprowadzane stopniowo, a nie po 99 % całości! A co do "- none of the decisions matter" - zwalanie winy na graczy za to, że dali sie nabrać jest naprawdę nieprawdopodobnie nieuczciwe. To jakby uniewinniać złodzieja z kradzieży - ofiara mogła przecież lepiej pilnować własności!

    I jeszcze coś - można usprawiedliwić końcowy wybór zmianą w stylu artystycznym, można zignorować dziury fabularne, brak wyboru co do klimatu zakończenia, ogólny brak logiki, ale dodatkowo zignorować fakt, że zakończenie

    zerżnięto z Deus Exa?

    Sorry, są granice tolerancji.

  7. Zakończenie ME3 naprawdę trzeba przemyśleć, zinterpretować, przetrawić. Takie rzeczy to dla miłośników Alana Wake'a, czy innego Planescape: Torment, nie fandomu BioWare, po którym to jest ostatnie, czego można się spodziewać... tak samo jak od ich hejterów, którzy w dużo bardziej konkretnych i samodzielnie broniących się momentach wykorzystają najmniejsze potknięcie (a jak go nie ma - to sobie takowe wymyślają), by dowodzić, że gra jest okropna.

    Masz jakiekolwiek pojęcie, za co zakończenie jest krytykowane?

  8. @Tartaglia

    1. Doprowadziliśmy do pokoju między Gethami a Quarianami. Samo to zaprzecza logice Catalysta. Może, MOŻE kiedyś tam jednak dojdzie do wojny, ale czemu odebrano Shepardowi możliwość wysunięcia takiego argumentu w rozmowie?

    2. Czy nie byłoby znacznie prościej NISZCZYĆ SYNTETYKI zamiast bawić się w tworzenie Reaperów z organicznych?

    Nie wspominając już o tym, że powyższa kwestia to zaledwie jedna z kilku wad zakończenia, o których pisałem kilka stron temu.

  9. Oto, czego uczy nas zakończenie Mass Effecta 3:

    "1. Nothing you do matters

    2. There is no hope for a better day.

    3. Machines are teh bad.

    4. If someone introduces themselves as an omnipotent machine, don't question them, just follow them blindly.

    5. Your loved ones don't really matter that much."

  10. Komentarz z forum Bioware, który doskonale odzwierciedla moje uczucia względem zakończenia:

    Bioware games have always held a special place in my heart because of the companions they create for you to share your journey with. I enjoyed all the companions you had through out the series, each for different reasons. Through Shepard, I've been with them for years, learning about them and sharing laughter and loss. I felt more invested in the story because of them. I wanted to fight for them to have a future.

    And Shepard did fight. I went through both games mutiple times, and chose the options I felt my Shepard would make when the people she cares about and all galactic life are on the line. She inspired hope in them, as well as me, that we would see this through together. I agree wholeheartedly with the people who think Shepard and her crew deserved better than what they got. All three games gave Shepard the ability to fight, tooth and nail, against what was supposedly an inevitable outcome. Only to have it all ripped away in the end as Shepard apparently loses the will to argue with the questionable logic of the child.

    After finishing the game it all seems pointless. Nothing I did made any difference in the outcomes. All the promises and talks leave me feeling hollow because I know they don't change anything in the end.

    Which is all the more upsetting because I loved the game up until that point. I felt so connected to what Shepard felt between the stress and exhaustion of fighting almost nonstop for years against such overwhelming odds and the hope and determination that drive her to continue fighting anyway. The scenes at the end in London where Shepard said goodbye to her crew, especially Garrus (who was my main Shepard's love interest), actually caused me to cry. Something no game has ever been able to do before. I loved that it was my choice that had helped to build that connection between them and everyone else Shepard cared for.

    I wasn't expecting a sunshine and bunnies ending. Though it would have been nice to have the option if you worked for it. With everything that Shepard and her crew have been through, I think they have more than earned it. But to get almost no choice at all beyond three different colors of light, and almost no closure for anything (especially your love interest and crew), hurts more than a little.

    Poczytałem temat o teorii, że ostatnie minuty gry

    są halucynacją

    - argumenty brzmią tak logicznie i racjonalnie, a cały zamysł wydaje mi się tak genialny, że nie mogę uwierzyć, by to była prawda. Nie u Bioware i EA.

  11. Naprawdę się ludziom aż tak bardzo zakończenie nie podoba że próbują jakieś dziwne filozofie do tego podłączyć?

    Ale to w sumie dobrze o grze świadczy. Evangelion też miał z pupy wzięte zakończenie, a teraz nazywają go klasykiem.

    Ankieta z forum Bioware - UWAGA, w drugiej opcji jest spoiler, nie czytaj, jeśli nie kończyłeś gry - http://social.bioware.com/poll.php?user=63...p;poll_id=28989

    Zadowolone z zakończenia jest tylko 3 % graczy. I nie, te 97 to nie są małe dzieci, które chcą happy endu - to dorośli, poważni ludzie, którzy mają masę dobrych argumentów, dla których zakończenie im sie nie podoba.

  12. Tak, pisarz odpowiedzialny za fabułę serii, Drew Karpshyn, odszedł z prac nad grą jakiś czas temu. Motyw Reaperów miał być zupełnie inny, i moim zdaniem - lepszy i logiczniejszy, tak samo i jak i inne miało być zakończenie.

    Zamiast konfliktu Organic-Synthetic Reaperzy próbowali powstrzymać Dark energy, które miało ostatecznie zniszczyć wszechświat. Ostatni wybór w grze - zniszczyć Reaperów, i spróbować samemu znaleźć sposób na powstrzymanie wzrostu Dark Energy, lub w desperackim kroku pozwolić na przemianę ludzosci w Reapera, z nadzieją, że (w jakiś sposób) w przyszłości powstrzyma się zniszczenie.

  13. Dobra, oto co jest złe w zakończeniu:

    1. 3 wybory, ale ograniczają siedo jednego: Kontrola? - Przekaźniki zniszczone, Normandy rozbite, Shepard dead. Synteza? Przekaźniki zniszczone, Normandy rozbite, Shepard dead. Zniszczenie? Przekaźniki zniszczone, Normandy rozbite, Shepard dead w 2 przypadkach na 3.

    2. Nasze wybory nie mają wpływy na zakończenie. Można przelecieć gre na szybcika, a i tak będziesz miał to samo zakończenie, pomijajac stan Ziemi / Sheparda / Reaperów.

    3. Nielogiczność Catalysta. To już nawet nie chce mi się pisać, w skrócie - syntetyki są złe, dlatego żeby uratować przed nimi ogranicznych, wybijemy organicznych. Łaaaał. Oczywiście, mozemy podczas gry udowodnić braki w tej logice doprowadzając do pokoju miedzy Quarianami i Gethami, ale Shepard najwyraźniej mocno oberwał w głowę i o tym nie pomyślał.

    3. Rozbite Normandy. Jaki to ma sens? Takie zagranie ma na celu tylko i wyłącznie pokazanie środkowego palca fanom. Nic nie wnosi do fabuły. Nie giną w glorii chwały. Nie poświecają życia dla dobra galktyki. Rozbijają się na obcej planecie z któej nie będą mogli sie wydostać (przynajmniej nie prędko). Jeśli sie nie wydostaną, Tali i Garrus umrą z głodu po pewnym czasie, a ludzie będą musieli założyć kolonię, czyli mieszanie krwi na potęgę. Nie wspominajac już o tym, że Shepard, NAWET JEŚLI ŻYJE, prawdopodobnie na resztę życia zostanie samotny, podczas gdy jego LI będzie zaspokajać porzeby Jokera, Vegi itd.

    4. Skąd towarzysze SHeparda z ostatniej misji wzieli sie na Normandy? Teleportacja?

    5. Brak jakiejkolwiek wiedzy na temat losów reszty postaci / ras. Kurde, to już Bg2 10 lat emu miało epilogi o towarzyszach. A tu? Nic, zero, null.

    6. Wszelkie decyzje z 3 częsci gry okazują się nic nie warte. Po co meczyć się z robieniem czegokolwiek? Większość galaktyki zginie z powodu wybuchu Przekaźników, galaktyka jaką znamy jest zniszczona.

    Wystarczająco wiele?

  14. Mówiąc krótko - na forum Bioware jest ankieta - jesteś z zakończenia, zadowolony, powinno się zmienić jeden szczegół, czy powinno się dodać zupełnie nowe ? Głosy oddało 6000 osób - zadowolonych jest 3 %. Osobiście uważam, że zakończenie jest nieprawdopodobnie leniwe, a całokształt sprawia wrażenie, że Bioware nie wie, co znaczy termin "bittersweet ending".

  15. Co do niebieskiej "perswazji w ME2" to akurat w ME2 nie jest ona jakoś znacząco się różniąca od ME1 ale... zdarzają się momenty gdzie miałem ochotę wywalić swojego Sheparda i zastąpić go innym, mądrzejszym herosem który nie będzie co krok strzelał beznadziejnych tekstów lub zgrywał Rambo. W ME2 po stronie Idealisty nie grało mi się już tak dobrze gdy mój bohater robi z siebie publicznie idiotę. Zdecydowanie wolę Idealistę z ME1 niż tego pokrakę z ME2 jakim jest dla mnie mój Shepard, liczę, że po Arrivalu trochę zmądrzał bo w tym DLC jest zdecydowanie przyjemniejszy.

    Nie zgodzę się w ogóle - właśnie w ME 2 znalazłem chyba najlepiej wykreowanego "dobrego" bohatera z cRPG. W większości gier bycie dobrym ogranicza się do bycia rozdającym pieniądze ubogim mesjaszem, który pomaga każdemu, kogo spotka. W ME 2 Idealista grozi połamaniem nóg nieuczciwemu sprzedawcy, motywuje Kroganina z wypranym mózgiem do wzięcia się za siebie, jest w stanie przekonać do współpracy Grunta, jednocześnie celując w niego broń, a także widzi różnicę między sprawiedliwością a morderstwem, powstrzymując w odpowiednich momentach Mordina, Mirandę i Garrusa. Uwielbiam Idealistę z Mass Effecta 2 - w jedynce był... no właśnie, coś tam było, ale kto o nim pamieta, majac tuż obok zabawnego do oglądania Renegata?

×
×
  • Utwórz nowe...