Skocz do zawartości

Revotur

Forumowicze
  • Zawartość

    398
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Revotur

  1. Jak wspominalem Face-owi przeprowadzam sie teraz i roznie to bywa z moim dostepem do netu. Dzisiaj taki dostep mam stad ten post :)

    Jest 3:30, za poltorej godziny musze do roboty spadac wiec postaram sie napisac tyle ile bede mogl. Reszte pozniej. Mam dobry pomysl na posta wprowadzajacego na FS ale zacznijmy od Historii. Wiem jak traktujecie dlugie posty dlatego w tej historii zostaly uczynione tylko kosmetyczne zmiany a to co istotne zrobilem podkreslone. :)

    ***

    Cierpie! Ból! Ten wszech ogarniajacy wszystko bol! On jest wszedzie dookoła mnie. Otacza mnie. Wżera sie we mnie. W kazdy centymentr mojego spaczonego ciała. W kazdy milimetr mojej potepionej duszy. Sensem mojego istenia jest pochlanianie tego nieskonczonego cierpienia. Niszczycielskiej mocy, ktora nie pozwala mi umrzec a jednoczesnie kaze cierpiec. O niczym innym teraz nie mysle. Nie moge myslec. Nie pozwalaja mi myslec. Wieczne potepienie przeciez musi bolec. A ja musze ten bol calym soba pochlniac. Tak wlasnie bylo "przedtem", az do teraz...

    ***

    -Moja milosci! Pani Smierci i Zniszczenia. Cokolwiek mowili, nigdy nie podnioslem reki przeciw Tobie o Pani. Nigdy!! Ty znasz przeciez prawde!!! Znasz ja, prawda? Zawsze bylem Ci wierny i nigdy Cie nie zdradzilem! Czy los na jaki mnie zkazujesz ma byc proba?

    ***

    Nastała jasnosc. Otwarly sie wrota mojego wiezienia z ktorego tak nagle i brutalnie zostalem teraz wypluty. Slodkiego wiezienia. Tylko tam doznawalem bolu w najczystrzej jego postaci. Tylko tam Moja miłosci, Pani Bólu, przesiakała cale moje cialo. Byla tak blisko mnie...

    Ale teraz jej boski krzyk zmienil barwe. Chciala krwi a na jej krzyk odpowiedzialy dzikie piski dziesiatek tysiecy potepionych dusz. Na jej krzyk odpowiedzialem ja sam. Trzeba zaczac przygotowania!

    ***

    Czym jet Kotłownia? - Gigantyczne stalowe banki podwieszone do stropow ogromnej pieczary. Kazda o srednicy pol kilometra ustawione w nieskonczonym rzedzie i grzejace sie na wiecznym palenisku z plynnej lawy. Niektore wisza juz tak setki lat, inne dopiero kilka a w kazdej sczelnie zamknietej stalowej sferze od zawsze na zawsze bedzie gotowal sie olej. Nigdy sie nie wygotuje. Jest spaczony czarna magia w ten sposob, ze nie pozwala zabic a jednoczesnie skazuje na wieczne cierpienie tak cialo jak i dusze. W kazdej stalowej kuli, bez szansy na ucieczke, upchane sa nieumarle ciała. Setki ciał. Tysiace ciał. Wszystkie nie-zyja. Sa swiadome swojego istnienia. I cierpia. Celem ich istnienia jest cierpiec i zadawac cierpienie. Tak jak chciała Pani.

    ***

    Skorupa pekała. Na posadzkę wylały sie tysiace litrow wrzacego oleju a z nim nie przebrane mrowie nie-umarlych ciał, ktore sie w nim gotowaly. Powstaly chaos niesamowicie szybko zamienial sie w porzadek, gdy wszystkie zwloki wstawaly. Ustawialy sie w rzedy. Formowaly oddzialy i wymaszerowywaly z pieczary. Wszystkim kierowaly Lisze. Kazda bez rozumna powloka musial wykonywac rozkazy. Kazda rozumna istota miala inne polecenia. Po wydostaniu sie ze sfery Dougan wiedzial co ma robic.

    ***

    -Slysze Cie moja milosci! O Pani Bólu i Rozpaczy! Podarzam za Twym krzykiem! Dam upust Twoim żądzą!

    ***

    Ciemna bardzo rozlegla sala. Wprowadzili mnie tam jak jakiegos pospolitego szkieleta nie baczac na to, ze jestem Paladynem Mroku. Nie dali mi nawet moje zbroi. Niczego mi nie dali. Stalem teraz pod sciana "eskortowany" przez Koscianych Wartownikow czekajac az arcymag nekromacji Zarak's, najsilniejszy z posrod wszystkich nie-umarlych magow oraz Wielki Mistrz Paladynow - Mroku, Cienia i Smierci, pozwola stanac mi przed swym obliczem. Moglem w tym krotkim czasie jaki dzielil mnie od audiencji szybko rozejrzec sie po komnacie. Byla ogromna i mroczna. W centralnej jej czescie znajdowal sie duzy pulpit a przy nim Zarak's i Wielki Mistrz nad jakimis mapami. Dookoła byla chyba setka Paladynow Smierci. Najpotezniejszego z wszystkich zakonow. Osobiscie dotknieci przez sama Boginie nie wachali sie korzystac z jej boskich wzgledow w walce stajac sie niezwyciezonymi. Mozliwe, ze nigdy nie spotkal by mnie zaszczyt wstapienia do tego elitarnego bractwa. Tymczasem Wielki Mistrz konczyl omawiac plan.

    -Wiemy, ze wojna miedzy ludzmi i orkami zbliza sie. Nasza Pani chce tej wojny. -Wielki Mistrz mowil bez zajakniecia. Dla smiertelnikow Prawdziwa Mowa nieumarlych przypominała kakofonie krzykow i piskow. - Chce setek ciał ludzi i orko, ktorzy zasila nasza osłabiona armie. Nie jestesmy na tyle silni aby teraz walczyc, ale mamy dosc sił aby zgniesc jedna zwycieska strone tej wojny i wbic jej noz w plecy, kiedy bedzie lizac rany.

    -W glebi terytorium ludzi, orkow, elfow i wszystkich innych rozumnych ras. -Kontynuowal Zarak's- powstana portale. Mamy dosc sil aby przezucic na taka odleglosc tylko male oddzialy. Zadaniem tych oddzialow bedzie wzniecanie nienawisci ludzi do orkow i odwrotnie oraz przy pomocy zlota aktywne angazowanie sie w lokalna polityke. Wszystko ku chwale naszej Pani! -zmienil ton. Teraz juz mowil z typową dla siebie nienawiscią. -Macie sabotazowac, okrazdac, zabijac, robic absolutnie wszystko aby jak najwiecej mięsa* zasililo nasze armie! -skonczyl i zwrocil sie w moim kierunku. -Widze, ze juz przybyles Douganie. Podejdz!

    Arcymag nekromacji skinal abym podszedł. Podszedlem. Bylem sam, bezbronny, nagi. Goly szkielet w otoczeniu oddzialu ciezko zbrojnych Paladynow. Bylem taki malutki bez mojego plytowego pancerza. Ale to teraz nie ma znaczenia.

    Wielki Mistrz milczal, przemawial za to Zarak's!!

    -Dougan Firehead! Douganie, za zdrade jaka popelniles przeciw Bogini...

    -Jaka zdrade do *******?? O czym on mowi? - myslalem, bo nie moglem wykrztusic slowa. Tymczasem arcymag kontynuowal.

    -...przeciw Bogini milosciwie dostajesz szanse zginac w pierwszej linii zblizajacej sie inwazji... -krotka pauza. Ten sk****** rozkoszowal sie tym calym spektaklem. Moglem go zabic zanim jeszcze zostal arcymagiem. Zawsze cieszyl sie z moich porazek.

    -...jako Wraith!! - dokonczyl z tryumfalnym upiornym smiechem. Tego juz za wiele! Chcialem skoczyc do niego ale nie moglem sie ruszyc. Odworcilem sie i to nie Kosciani Wartownicy mnie przytrzymywali tylko sami Paladyni Smierci. Otoczyli mnie i trzymali. Wielki Mistrz nic nie mowil, tylko przygladal sie spod swojego poteznego chelmu. Tymczasem miedzy paladynow wkroczyl sam Zarak's dzierzac rytualny noz! To byl moj koniec! Mial Zaro'ka, noza o nie materialnym ostrzu zdolnym ranic dusze nieumarlych istot a w asyscie poteznych zaklec mogl takze przemieniac. Co tez Zarak's chcial wlasnie ze mna uczynic. Chcial mnie przemienic w Wraitha! Rozpaczliwe wyrywanie sie nic nie dawalo. Gdybym tylko mial swoj miecz! Gdybym tylko miał swoja zbro...

    Zarak's zadal cios prosto w moja dusze...

    Niczego wiecej juz nie pamietalem...

    ***

    Jestem Wraith! Zostalem potepiony i byc moze na zawsze stracilem swoje cialo. Moim celem jest sluzyc Zarak'sowi? Nigdy! Moim celem jest zgladzic Zarak'sa! Nadejdzie taki dzien, kiedy go zniszcze i odbiore swoje cialo!

    Uslyszalem zew. Zew mojej Pani. Daleko, bardzo daleko na dalekiej polnocy nieumarli szykowali sie do wojny. Szykowali sie do wojny Ludzi z Orkami.

    Jedyne co sie dla mnie teraz liczylo to sluzyc mej Pani jak najlepiej bede umiec oraz powolne, bardzo powolne unicestwienie Zarak'sa. Kiedys nadejdzie odpowiednia chwila, kiedy on bedzie slaby i ja wtedy bede na miejscu. Wystarczy poczekac...

    Przyszly rozkazy. Portale zostaly aktywowane otwierajac sie w samym sercu terytoriow ludzi, orków, elfów i wielu innych. Ja z mala grupka sabotazystow zostaniemy wyrzuceni na tyly wroga. Bedziemy cichymi kurierami smierci, ktorzy jako pierwsi przyniosa swiatu zla nowine o zblizajacej sie wojnie.

    Dowiedzialem sie, ze bedzie nas w sumie 18 i ze zostaniemy wyrzuceni w lesie niedaleko ludzkiego miasta... Jak ono sie nazywalo? Ach tak: Khelberg.

    Khelberg to dobre miejsce na smierc.

    *- "mieso" to obrazliwa nazwa wszystkich zyjacych stworzen. Z punktu widzenia nieumarlych ludzie zyja tylko po to, aby zginac i zasilic armie Pani Śmierci.

    P.S.

    Jak cos jest jeszcze nie tak to chetnie skoryguje. Mam nadzieje, ze bedzie sie podobac. Jest teraz 4:20. Mam 40 minut na napisanie posta na FS. Moze sie uda ^^ Jak nie to nastepnym razem :)

    pozdrawiam, Rev

  2. Znam przykłady z życia, które potwierdzają, że zakładanie u ludzi mądrości i inteligencji to poważny błąd. Choćby na tej podstawie nie wykluczam nawet czynów dokonywanych wbrew zdrowemu rozsądkowi i racjonalizmowi. Dalej, bezuczuciowo? Jakoś mnie to nie dziwi, bo to nie jest chyba pierwsze zabicie człowieka dla tych postaci, a już na pewno część z nich widziała takie rzeczy, że siłą rzeczy zabicie kogoś nie robi na nich takiego wrażenia. Zwłaszcza, że nie wyglądają na maniakalnych morderców, którym zabijanie sprawia przyjemność, żeby jeszcze mieli się nad tym rozpływać.

    Ale nie mozesz zakladac, ze wszyscy przeciwnicy beda sie tak wlasnie zachowywac. Jesli wyjdziesz z zalozenia, ze 100% ludzi nie przejawia madrosci i inteligencji to rownie dobrze Ty jej nie przejawiasz, a tak nie jest. Powiedz mi jaki jest Twoim zdaniem stosunek w % "tych myslacych" do "tych nie myslacych" a ja Ci powiem ilu zolnierzy strazy miejskiej ucieknie widzac przewage w sile przecinika a nie bedzie nacieralo dalej.

    Podałem przykład tego, co uważam za "overpowering" i porównałem to do sytuacji drużyny. Nie widzę tu specjalnego przesadyzmu, a nie lubię Face'a, więc jeśli świadczę na jego korzyść to musi coś znaczyć.

    Jesteś ostatnią osobą, która może rzucać takie hasła, ale zostawiając to na boku... Ci "overpowerzy" musieli zwiewać przez kanały. I nie mają za sobą armii nieumarłych, dwóch dwuręcznych mieczy, zabójczego dotyku i wszechpotężnego bóstwa do pomocy wraz z całą gamą zaklęć. Czy coś z twojej poprzedniej karty pominąłem?

    Napisales, ze "jestem ostatnia osoba, ktora moze rzucac takie hasla".

    W tym zdaniu podwazasz moje zdanie, mowiac doslownie, ze skoro zrobilem kiedys overpowera to znaczy, ze nie licze sie jako strona w dyskusji o overpowerach. Tutaj sie mylisz. Osoba, ktora uprawia seks moze o nim pisac bo wiec co to jest, (zakonnice, ktore prowadza lekcje wychowania seksualnego??? Ksieza, ktorzy doradzaja w sprawach malzenstwa???), tylko osoba uzalezniona od narkotykow (ale wyleczona) bedzie najlepszym na swiecie terapeuta od uzaleznien.

    Oczywiscie tego zdania powyzej nie musiales pisac. Nic nie wnioslo do dyskusji, opisywalo Twoje wlasna subiektywna opinie na moj temat (nie na temat FS) oraz mialo na celu dogrysc mi. Jesli sie myle, to powiedz jaka inna funkcje mialo powyzsze zdanie.

    Tutaj widać jak się różnimy - ty mówiąc o mordercy masz na myśli jakiegoś maniakalnego seryjnego mordercę. Ja nie mówię nawet o mordercy, a raczej o istocie, dla której zabijanie jest tak normalne jak w społeczeństwie normalne jest przechodzenie na zielonym świetle. Owszem, można stworzyć i takiego mordercę, o którym piszesz, ale ja mam nieco inną koncepcję i jednak bliżej jej do pierwszego opisu, który sugeruje wręcz, że nic ważnego się nie stało.

    Zle mnie zrozumiales. Nie mialem na mysli tego w jaki sposob opisywac zabojstwo.

    Powiedzialem juz to na GG Face-owi (dobrze nick odmienilem?) ale widze, ze o tym juz rozmawialiscie bo jeden zle pomyslal i zarazil ta zla mysla druga osobe.

    Moglem napisac o zbieraniu kwiatkow na polu.

    Chodzilo mi przez to o to, ze mozna wplesc w swoje wypowiedzi wiecej przezyc wewnetrznych.

    Holy bylbys w stanie pokazac mi Strach swojej postaci? Pokazac Milosc, pokazac prawdziwa niczym nie skrepowana irracjonalna Nienawisc? Bylbys w stanie napisac obszerny post o milosci swojej postaci jednoczesnie oddajac w nim caly realizm tego uczucia przy zalozeniu, ze bez cienia skrepowania wyslesz ten post na FS?

    Tylko nie pisz mi tutaj o tym, ze Twoja postac jest wyprana z wyzszych uczuc bo w to nie uwierze.

    A teraz z innej beczki.

    Zauwazylem, ze pomimo tego, ze kazdy gra inna rasa to jednak sa to posty napisane przez ludzi.

    Krasnoludy sa uparte, elfy wyniosle, ludzie bezmyslni a orki porywcze. A i zeby nie bylo, ze siebie pomijam to nieumarli sa zadni zemsty.

    Mozecie myslec inaczej, ale te powyzsze cechy sa czescia waszego DNA, (jak tez kilka innych cech) wiec musza wplywac (chociaz w najmniejszym stopniu) na wasze decyzje :)

    Zdanie powyzsze nie jest do nikogo konkretnego skierowane, albo jest skierowane do wszystkich. A tak naprawde jest skierowane do osob, ktore czytajac je sami poczuja, ze jest do nich skierowane. Taka psychologiczna zagrywka :)

    P.S.

    Nasze postacie nie odchodzą znacznie od swoich kart, po prostu życie, sytuacja w jakiej się znaleźli, przymuszają ich do takich a nie innych wyborów.

    Wymyslec 50 osobowy oddzial a pozniej mowic, ze przeciez nie mielismy wyboru ich zabijajac. To nie jest zycie. Sami sobie wymyslamy przeciwnikow do zabicia. Sami mierzymy sily na zamiary i sami wiemy ilu przeciwnikow jest w stanie nasza postac tak naprawde zabic. Co to za argument, ze sytuacja przymusila nas do walki, ktora sami zainicjowalismy? Sami siebie do czegos zmuszamy? Hmm? :)

    Znam przykłady z życia, które potwierdzają, że zakładanie u ludzi mądrości i inteligencji to poważny błąd. Choćby na tej podstawie nie wykluczam nawet czynów dokonywanych wbrew zdrowemu rozsądkowi i racjonalizmowi. Dalej, bezuczuciowo? Jakoś mnie to nie dziwi, bo to nie jest chyba pierwsze zabicie człowieka dla tych postaci, a już na pewno część z nich widziała takie rzeczy, że siłą rzeczy zabicie kogoś nie robi na nich takiego wrażenia. Zwłaszcza, że nie wyglądają na maniakalnych morderców, którym zabijanie sprawia przyjemność, żeby jeszcze mieli się nad tym rozpływać.

    Ale nie mozesz zakladac, ze wszyscy przeciwnicy beda sie tak wlasnie zachowywac. Jesli wyjdziesz z zalozenia, ze 100% ludzi nie przejawia madrosci i inteligencji to rownie dobrze Ty jej nie przejawiasz, a tak nie jest. Powiedz mi jaki jest Twoim zdaniem stosunek w % "tych myslacych" do "tych nie myslacych" a ja Ci powiem ilu zolnierzy strazy miejskiej ucieknie widzac przewage w sile przecinika a nie bedzie nacieralo dalej.

    Podałem przykład tego, co uważam za "overpowering" i porównałem to do sytuacji drużyny. Nie widzę tu specjalnego przesadyzmu, a nie lubię Face'a, więc jeśli świadczę na jego korzyść to musi coś znaczyć.

    Jesteś ostatnią osobą, która może rzucać takie hasła, ale zostawiając to na boku... Ci "overpowerzy" musieli zwiewać przez kanały. I nie mają za sobą armii nieumarłych, dwóch dwuręcznych mieczy, zabójczego dotyku i wszechpotężnego bóstwa do pomocy wraz z całą gamą zaklęć. Czy coś z twojej poprzedniej karty pominąłem?

    Napisales, ze "jestem ostatnia osoba, ktora moze rzucac takie hasla".

    W tym zdaniu podwazasz moje zdanie, mowiac doslownie, ze skoro zrobilem kiedys overpowera to znaczy, ze nie licze sie jako strona w dyskusji o overpowerach. Tutaj sie mylisz. Osoba, ktora uprawia seks moze o nim pisac bo wiec co to jest, (zakonnice, ktore prowadza lekcje wychowania seksualnego??? Ksieza, ktorzy doradzaja w sprawach malzenstwa???), tylko osoba uzalezniona od narkotykow (ale wyleczona) bedzie najlepszym na swiecie terapeuta od uzaleznien.

    Oczywiscie tego zdania powyzej nie musiales pisac. Nic nie wnioslo do dyskusji, opisywalo Twoje wlasna subiektywna opinie na moj temat (nie na temat FS) oraz mialo na celu dogrysc mi. Jesli sie myle, to powiedz jaka inna funkcje mialo powyzsze zdanie.

    Tutaj widać jak się różnimy - ty mówiąc o mordercy masz na myśli jakiegoś maniakalnego seryjnego mordercę. Ja nie mówię nawet o mordercy, a raczej o istocie, dla której zabijanie jest tak normalne jak w społeczeństwie normalne jest przechodzenie na zielonym świetle. Owszem, można stworzyć i takiego mordercę, o którym piszesz, ale ja mam nieco inną koncepcję i jednak bliżej jej do pierwszego opisu, który sugeruje wręcz, że nic ważnego się nie stało.

    Zle mnie zrozumiales. Nie mialem na mysli tego w jaki sposob opisywac zabojstwo.

    Powiedzialem juz to na GG Face-owi (dobrze nick odmienilem?) ale widze, ze o tym juz rozmawialiscie bo jeden zle pomyslal i zarazil ta zla mysla druga osobe.

    Moglem napisac o zbieraniu kwiatkow na polu.

    Chodzilo mi przez to o to, ze mozna wplesc w swoje wypowiedzi wiecej przezyc wewnetrznych.

    Holy bylbys w stanie pokazac mi Strach swojej postaci? Pokazac Milosc, pokazac prawdziwa niczym nie skrepowana irracjonalna Nienawisc? Bylbys w stanie napisac obszerny post o milosci swojej postaci jednoczesnie oddajac w nim caly realizm tego uczucia przy zalozeniu, ze bez cienia skrepowania wyslesz ten post na FS?

    Tylko nie pisz mi tutaj o tym, ze Twoja postac jest wyprana z wyzszych uczuc bo w to nie uwierze.

    A teraz z innej beczki.

    Zauwazylem, ze pomimo tego, ze kazdy gra inna rasa to jednak sa to posty napisane przez ludzi.

    Krasnoludy sa uparte, elfy wyniosle, ludzie bezmyslni a orki porywcze. A i zeby nie bylo, ze siebie pomijam to nieumarli sa zadni zemsty.

    Mozecie myslec inaczej, ale te powyzsze cechy sa czescia waszego DNA, (jak tez kilka innych cech) wiec musza wplywac (chociaz w najmniejszym stopniu) na wasze decyzje :)

    Zdanie powyzsze nie jest do nikogo konkretnego skierowane, albo jest skierowane do wszystkich. A tak naprawde jest skierowane do osob, ktore czytajac je sami poczuja, ze jest do nich skierowane. Taka psychologiczna zagrywka :)

    P.S.

    Nasze postacie nie odchodzą znacznie od swoich kart, po prostu życie, sytuacja w jakiej się znaleźli, przymuszają ich do takich a nie innych wyborów.

    Wymyslec 50 osobowy oddzial a pozniej mowic, ze przeciez nie mielismy wyboru ich zabijajac. To nie jest zycie. Sami sobie wymyslamy przeciwnikow do zabicia. Sami mierzymy sily na zamiary i sami wiemy ilu przeciwnikow jest w stanie nasza postac tak naprawde zabic. Co to za argument, ze sytuacja przymusila nas do walki, ktora sami zainicjowalismy? Sami siebie do czegos zmuszamy? Hmm? :)

  3. Po pierwsze to milo mi Ciebie widziec po tak dlugiej przerwie :)

    Widok Twojego nicku przy pozycji "ostatni post" byl dla mnie milym zaskoczeniem :)

    To kiedy nowa karta?

    Co to za argument? Jak dla mnie zabijanie tych, którzy chcą zabić mnie nie wzbudza we mnie poczucia winy. Dlatego nie sądzę, aby w innych wywoływało. Zakładam także, że większość ludzi musząc dokonać wyboru wybierze własne życie, choćby nie wiadomo jak marne, nad życiem innych. Możesz mnie teraz nazwać zwykłym mordercą, ale dodam, że czytając taki tekst czuję się bardzo pozytywnie z jakiegoś powodu. Może dlatego, że nie przepadam za twierdzeniami o świętości życia ludzkiego.

    Zle mnie zrozumiales. Nie chodzilo mi o to, ze ich zabijamy, ale chodzi mi o to, ze robimy to bezuczuciowo a sam przeciwnik nie zachowuje sie jak normalny czlowiek by sie zachowal. Popatrz na to w ten sposob. Co bys zrobil na miejscu zwyklego zolnierza oddelegowanego do Strazy Miejskiej do oddzialu tego dowodcy (chyba nie mial imienia) w karczmie. Jak bys rozegral te walke, gdybys to ty walczyl przeciw pol-orkowi i magowi?

    Jesteś ostatnią osobą, która może rzucać takie hasła, ale zostawiając to na boku... Ci "overpowerzy" musieli zwiewać przez kanały. I nie mają za sobą armii nieumarłych, dwóch dwuręcznych mieczy, zabójczego dotyku i wszechpotężnego bóstwa do pomocy wraz z całą gamą zaklęć. Czy coś z twojej poprzedniej karty pominąłem?

    Ty chyba mowisz o karcie postaci z przed kilku lat. Ludzie sie zmieniaja. Jesli chcesz sie do czegos przyczepic z mojej KP to to zrob, ale do tej, ktora napisalem ostatnio. Tam nie ma wogole "overpoweringu" :)

    Chciałbym zauważyć, że wszystko zależy od postaci, którą się prowadzi. Ja osobiście widziałbym chętnie grę gościem, który zabójstwo uważa za normalne i generalnie jest typem aspołecznego faceta, na którym całe społeczeństwo i normy robią wrażenie wymuszonych, sztucznych i głupich po prostu. Do tego inna kultura i może tendencja do używania języka w sposób... inny od mowy potocznej.

    Czy Hannibal Lecter, Manson czy taki Bundy nie mieli wnetrza?

    Wrecz przeciwnie oni je mieli jeszcze bardziej bogatsze od normalnego czlowieka. Wyobraz sobie post napisany postacia seryjnego mordercy. To bedzie niemal w 100% psychologiczny post o ciaglej walce Superego z Id o wiele bardziej intensywnej niz u zwyklego czlowiak. Te wszystkie wewnetrzne sily, ktore beda namawiac do zbrodni scierajace sie z innymi o wiele slabszymi silami mowiacymi, ze tak nie mozna. Widze tutaj ogromne pole do popisu.

    Jak widzisz mozna powiedziec:

    -"Zabilem straznika"

    Ale mozna tez powiedziec:

    -"Wbilem tej gnidziec noz gleboko miedzy zebra patrzac sie mu prosto w oczy gdy umierał. Widzialem uciekajace z niego zycie. Widzialem i rozkoszowalem sie tym. Boze, jak ja lubie to uczucie, gdy odbieram zycie. Jest to jednoczesnie takie straszne i takie podniecajace. Nie zamienil bym tego na zadna inna rozrywke. Jestem zlym czlowiekiem, ale dobrze mi z tym"

    To ktora wypowiedz bedzie bardziej pasowala do Twojej nowej karty postaci? Gdybys mial wybierac, to mysle, ze do mordercy, ktory nie odczowa wyrzutow sumienia bardziej pasuje drugi opis. No chyba, ze zle Cie zrozumialem i nie chcesz stworzyc mordercy.

    Tak czy siak bardziej do stylu FSa bardziej pasuje moim zdaniem druga bardziej rozbudowana wypowiedz.

    pozdrawiam, Rev

    P.S.

    Ktos mnie pytal, dlaczego nie uzywam ogonkow :)

    Wogole ich nie uzywam bo nigdy tego nie robilem. Pisze bezwzrokowo i sie juz nauczylem pisac bardzo szybko nie uzywajac ogonkow i chyab tak juz zostanie. Zreszta w SMS-ach tez zadko ogonki wystepuja :)

  4. Jesli dobrze liczylem, to mam juz trzy razy TAK :)

    Slusznie zauwazyl P_aul i Face, ze wprowadzam do gry hordy nieumarlych a historie postaci napisalem w ten sposob, ze te Hordy musza byc wprowadzone. Jakie jest wiec rozwiazanie? Napisac nowa zmieniona historie, przy czym zaznaczam, ze SAMA POSTAC NIE ULEGLA ZMIANIE. Dlatego jak ktos nie ma czasu to nie musi tego czytac. Postaram sie jeszcze dzisiaj wszystko pozmieniac.

    Pewnie troche namieszam tym co ponizej napisalem ;)

    Chcialbym zwrocic wam na cos uwage bo swoje postacie juz solidnie "odczlowieczyliscie". Czytaj: zrobiliscie z nich parodie tego czym miały byc.

    Pomimo tego, ze gracie postaciami o okreslonych przez Karty Postaci cechach i charakterach musicie miec na wzgledzie, ze jest jeszcze druga "podswiadoma" natura ludzka. Ta, ktora kazdy stara sie ukryc albo nawet nie zdaje sobie z niej sprawy. Najczesciej jest to mroczna strona naszego JA, ktora za wszelka cene staramy sie stlumic i wykorzenic jednoczesnie wiedzac, ze Światło nie moze istniec bez Ciemności. Niszczac Ciemnosc zniszczysz tez Światło.

    Tego wlasnie mi brakuje na FS. Walki Dobra ze Złem ale wewnatrz postaci. Zycie to sztuka wyboru miedzy dobrem a złem. Kosicie zolnierzy, bandytow a nawet bogu ducha winną Straz Miejska jak zboze i nikt nie czuje wyrzutow sumienia? Jesli nie czujecie najmniejszych wyrzutow sumienia to znaczy, ze jestescie zwyklymi mordercami. Naprawde tego chcecie? FS to nie jest Diablo gdzie macie tabuny przeciwnikow do zabicia a jak ich juz zabijecie to sa nastepni. Zrobiliscie ze swoich postaci "overpowery". Wasi przeciwnicy stracili anonimowosc stajac sie banda bezrozumnych "tych zlych". Jak czytam niektore walki to mnie az to smieszy. Zrobiliscie z Strazy Miejskiej bande bezrozumnych kretynow, ktorych jedynym celem zycia jest stac sie waszym ekspem aby wbic na kolejny lvl.

    Dam moze przyklad. Jesli jest 3-5 przecinikow NARAZ to oni nie atakuja pojedynczo. Nie mozna NARAZ wyprowadzic dwoch ciosow. Jesli tak jest to zgineliscie, albo przynajmniej macie JAKIES RANY. Jestecie zwyklymi ludzmi (lub innymi rasami, ale ciagle "zwyklymi") zadnymi herosami.

    Drugi przyklad. Jesli wybiliscie wiekszosc oddzialu to reszta bedzie sie ratowac ucieczka, albo przynajniej zejdzie wam z drogi, ale NA PEWNO nie bedzie dalej atakowac. Czlowiek ma "podobno" instynkt samozachowawczy o ktorym niektorzy zapomnieli.

    Apeluje o zmiane 100 przeciwnikow do zabicia na gora 5-10 ale z dusza i charakterem o ktorych nie powiecie tylko:

    "...kolejnego zabilem ciosem miedzy zebra, nastepny skolei..."

    Pokazcie mi dusze waszych postaci, ich wewnetrzne przezycia, ich prawdziwy charakter.

    Chce zobaczyc normalne ludzkie atrybuty, ktorych nie widze na FS. Sa to na przyklad:

    strach, gniew, litosc, wyrzuty sumienia, odwieczna wewnetrzna walka dobra ze złem, zlosc, obrzydzenie, radosc, smutek.

    Jesli jestes w stanie prowadzic postac, ktora ma w sobie te atrybuty to dopiero wtedy bedzie to prawdziwa FS-owa postac z przawdziwym wnetrzem.

    Mam jutro praktycznie wolne, dlatego dzisiaj w nocy wkleje tutaj druga poprawiona karte mojej postaci. Postaram sie tez napisac pierwszy post na FS. Podkreslam, ze napisze tego posta w uwzglednieniem tego co wyzej napisalem. :)

  5. Powiadaja, ze najlepiej sie mysli po zmierzchu. Zobaczymy czy maja racje...

    ***

    Cierpie! Ból! Ten wszech ogarniajacy wszystko bol! On jest wszedzie dookoła mnie. Otacza mnie. Wżera sie we mnie. W kazdy centymentr mojego spaczonego ciała. W kazdy milimetr mojej potepionej duszy. Sensem mojego istenia jest pochlanianie tego nieskonczonego cierpienia. Niszczycielskiej mocy, ktora nie pozwala mi umrzec a jednoczesnie kaze cierpiec. O niczym innym teraz nie mysle. Nie moge myslec. Nie pozwalaja mi myslec. Wieczne potepienie przeciez musi bolec. A ja musze ten bol calym soba pochlniac. Tak wlasnie bylo "przedtem", az do teraz...

    ***

    -Moja milosci! Cokolwiek mowili, nigdy Cie nie zdradzilem. Nigdy!! Ty znasz przeciez prawde!!! Znasz ja, prawda?

    ***

    Nastała jasnosc. Otwarly sie wrota mojego wiezienia z ktorego tak nagle i brutalnie zostalem teraz wypluty. Slodkiego wiezienia. Tylko tam doznawalem bolu w najczystrzej jego postaci. Tylko tam Moja miłosci przesiakała cale moje cialo. Byla tak blisko mnie...

    Ale teraz jej boski krzyk zmienil barwe. Chciala krwi a na jej krzyk odpowiedzialy dzikie piski setek tysiecy potepionych dusz. Na jej krzyk odpowiedzialem ja sam.

    Teraz wiedzialem. Czułem. Bylem pewien, ze wrota mojego wiezienia nie otwarly sie na swiatlosc a na piekło. Na raj potepionych.

    ***

    Czym jet Kotłownia? - Gigantyczne stalowe banki podwieszone do stropow ogromnej pieczary. Kazda o srednicy pol kilometra ustawione w nieskonczonym rzedzie i grzejace sie na wiecznym palenisku z plynnej lawy. Niektore wisza juz tak setki lat, inne dopiero kilka a w kazdej sczelnie zamknietej stalowej sferze od zawsze na zawsze bedzie gotowal sie olej. Nigdy sie nie wygotuje. Jest spaczony czarna magia w ten sposob, ze nie pozwala zabic a jednoczesnie skazuje na wieczne cierpienie tak cialo jak i dusze. W kazdej stalowej kuli, bez szansy na ucieczke, upchane sa nieumarle ciała. Setki ciał. Tysiace ciał. Wszystkie nie-zyja. Sa swiadome swojego istnienia. I cierpia.

    ***

    Skorupy pekały. Na posadzkę wylały sie tysiace litrow wrzacego oleju a z nim nie przebrane mrowie nie-umarlych ciał, ktore sie w nim gotowaly. Powstaly chaos niesamowicie szybko zamienial sie w porzadek, gdy wszystkie zwloki wstawaly. Ustawialy sie w rzedy. Formowaly oddzialy i wymaszerowywaly z pieczary dokladnie w tym samym czasie, kiedy nastepna stalowa sfera pekała wypluwajac z siebie kolejne chmary zywych trupow. Kazda bez rozumna powloka musial wykonywac rozkazy. Kazda rozumna istota miala inne polecenia. Po wydostaniu sie ze sfery Dougan wiedzial co ma robic.

    ***

    -Slysze Cie moja milosci. Podarzam za Twym krzykiem!

    ***

    Ciemna bardzo rozlegla sala. Wprowadzili mnie tam jak jakiegos pospolitego szkieleta nie baczac na to, ze jestem Paladynem Mroku. Nie dali mi nawet moje zbroi. Niczego mi nie dali. Stalem teraz pod sciana "eskortowany" przez Koscianych Wartownikow czekajac az arcymag nekromacji Zarak's, najsilniejszy z posrod wszystkich nie-umarlych magow oraz Wielki Mistrz Paladynow - Mroku, Cienia i Smierci, pozwola stanac mi przed swym obliczem. Moglem w tym krotkim czasie jaki dzielil mnie od audiencji szybko rozejrzec sie po komnacie. Byla ogromna i mroczna. W centralnej jej czescie znajdowal sie duzy pulpit a przy nim Zarak's i Wielki Mistrz nad jakimis mapami. Dookoła byla chyba setka Paladynow Smierci. Najpotezniejszego z wszystkich zakonow. Osobiscie dotknieci przez sama Boginie nie wachali sie korzystac z jej boskich wzgledow w walce stajac sie niezwyciezonymi. Mozliwe, ze nigdy nie spotkal by mnie zaszczyt wstapienia do tego elitarnego bractwa.

    -A moze... A moze dlatego mnie tutaj sprowadzili! Nedznego Paladyna Mroku. Aby awansowac mnie do rangi Paladyna Smierci! Zostalbym nagrodzony za wszystko to co robiłem w imieniu Mojej milosci!!!

    Wielki Mistrz skinal abym podszedł. Podszedlem. Bylem sam, bezbronny, nagi. Goly szkielet w otoczeniu oddzialu ciezko zbrojnych Paladynow. Bylem taki malutki bez mojego plytowego pancerza. Ale to nie ma znaczenia, bo zaraz Wielki Mistrz da mi szanse wstapienia do...

    Wielki Mistrz milczal, przemowil za to Zarak's!!

    -Dougan Firehead! Douganie, za zdrade jaka popelniles przeciw Bogini...

    -Jaka zdrade do *******?? O czym on mowi? - myslalem, bo nie moglem wykrztusic slowa. Tymczasem arcymag kontynuowal.

    -...przeciw Bogini milosciwie dostajesz szanse zginac w pierwszej linii zblizajacej sie inwazji... -krotka pauza. Ten sk****** rozkoszowal sie tym calym spektaklem. Moglem go zabic zanim jeszcze zostal arcymagiem. Zawsze cieszyl sie z moich porazek.

    -...jako Wraith!! - dokonczyl z tryumfalnym upiornym smiechem. Tego juz za wiele! Chcialem skoczyc do niego ale nie moglem sie ruszyc. Odworcilem sie i to nie Kosciani Wartownicy mnie przytrzymywali tylko sami Paladyni Smierci. Otoczyli mnie i trzymali. Wielki Mistrz nic nie mowil, tylko przygladal sie spod swojego poteznego chelmu. Tymczasem miedzy paladynow wkroczyl sam Zarak's dzierzac rytualny noz! To byl moj koniec! Mial Zaro'ka, noza o nie materialnym ostrzu zdolnym ranic dusze nie-umarlych istot a w asyscie poteznych zaklec mogl takze przemieniac. Co tez Zarak's chcial wlasnie ze mna uczynic. Chcial mnie przemienic w Wraitha! Rozpaczliwe wyrywanie sie nic nie dawalo. Gdybym tylko mial swoj miecz! Gdybym tylko miał swoja zbro...

    Zarak's zadal cios prosto w moja dusze...

    Niczego wiecej juz nie pamietalem...

    ***

    Jestem Wraith! Zostalem potepiony i byc moze na zawsze stracilem swoje cialo. Moim celem jest sluzyc Zarak'sowi! Nigdy!

    Uslyszalem zew. Daleko, bardzo daleko na dalekiej polnocy setki tysiecy nieumarlych wojow pod dowodztwem paladynow i nekromantow przygotowywalo sie do zalania swiata. Byc moze ludzkosci znow uda sie wygrac. Byc moze. Teraz mnie to juz nie obchodzilo. Jedyne co sie liczylo to powolne, bardzo powolne unicestwienie Zarak'sa. Kiedys nadejdzie odpowiednia chwila, kiedy on bedzie slaby i ja wtedy bede na miejscu. Wystarczy poczekac...

    Przyszly rozkazy. "Wrota piekiel" - portal otwierajacy sie w samym sercu ludzkich osad zaraz sie otworzy. Ja z mala grupka wojownikow zostaniemy wyrzuceni na tyly wroga aby spowodowac jak najwiecej zniszczen i smierci, zanim sami polegniemy. Bedziemy kurierami smierci, ktorzy jako pierwsi przyniosa swiatu zla nowine o zblizajacej sie zagladzie. Dowiedzialem sie, ze bedzie nas w sumie 30 i ze zostaniemy wyrzuceni w lesie nie daleko ludzkiego miasta... Jak ono sie nazywalo? Ach tak: Khelberg.

    Khelberg to dobre miejsce na smierc.

    Imię: Dougan Potepiony

    Rasa: Nie-umarly

    Wiek: kilkaset ludzkich lat

    Klasa: Wraith

    Wygląd:

    Praktycznie nie posiada ciala fizycznego. Jest czyms w rodzaju mary czy ducha przypominajacy wizualnie (jak go ktos zobaczy) szkielet bez dolnego tulowia o wydluzonych ramionach. Nie jest dobrym okresleniem "lata" raczej sunie w przestrzeni. Na planie cienia jak i w krotkich mometach kiedy osobiscie jest w planie materialnym jest uzbrojony w potezne pazury, nie posiada jednak zadnej obrony.

    Umiejętności:

    Istnieje tylko na planie Cienie nie dostrzegalnym dla zwyklych ludzi. Potrafi na bardzo krotka chwile (mniej wiecej 1 sekunde) pojawic sie na planie materialnym, tzw. "Przejscie" stajac sie na ten czas istota fizyczna mogaca atakowac i sie bronic, ale wysilek do tego potrzebny jest na tyle duzy, ze takie "przejscie" jest mozliwe tylko raz na 1-2 dni. Drugim sposobem dostania sie do swiata materialnego jest "Opetanie". Czyli wejscie w cialo jakiegos zywego organizmu. Musi jednak byc na tyle duzym organizm aby byl w stanie "utrzymac przy zyciu" i Wraitha i siebie samego. Tymniejmniej Wraith w takiej postaci jest ograniczony przez ograniczenia ciala ktore opetal. Nie ma zadnej super sily ani zadnych dodatkowych zdolnosci. Umie tez tylko i wylacznie to co umialo cialo w ktorym siedzi. Taka ludzka skorupa jednak sie bardzo szybko wyczerpuje. Normalny czlowiek przezyje z Wraithem w sobie nie dluzej niz tydzien. Ork lub Barbazynca wytrzyma 2 tygodnie a chuderlawy elf najwyzej 4 dni. Dla przykladu w ciele np. kota Wraith wytrzyma tylko kilkadziesiat sekund zanim wszystkie sily zyciowe zostana wyssane. Sprawa sie komplikuje przy magach i innych magicznych istotach. Z powodu mocy magicznych ktore same z siebie staja sie bariera dla Wraitha proba opetania takiej istoty konczy sie natychmiastowa smiercia i Wraitha i maga.

    Na planie cienia Dougan jest uzbrojony w dlugie 30 cm pazury sluzace mu do walki z wszystkimi stworzeniami, ktore zamieszkuja ten upiorny wymiar.

    Zalety:

    +Poruszajac sie na planie cienia jest idealnym zwiadowca. Potrafi przenikac przez prawie wszystkie materialne przeszkody.

    +Ma potezne pazury zdolne zabijac stworzenia na planie cienia

    +Naturalnie odporny na magie smierci i pokrewne oraz na magie umyslu i iluzji

    +Opetanie

    +Telepatia

    +Jest w miare zwinny i szybki

    Wady:

    -Telepatia z planu cienia do planu materialnego jest wyczerpujaca (pojedyncze slowa, krotkie zdania nic wiecej)

    -Calkowity brak odpornosci na wszystkie inne rodzaje magii oprocz magii smierci, umyslu i iluzji.

    -Opetana osoba szybko sie wyczerpuje oraz brak mozliwosci "wspomagania" tej osoby w jakis pososb.

    -Osobiste przejscie z planu cienie na plan materialny jest mozliwe tylko raz na 1-2 dni.

    -Przechodzenie przez przedmioty o bardzo gestej lub bardzo rozrzedzonej strukturze staje sie meczace. Np. Wraith nie poleci za wysoko w atmosfere, nie zejdzie za nisko w ziemie i nie wleci do jeziora, morza itd.

    -Z powodu braku odpornosci na czary (patrz wyzej) nie przejdzie przez magiczne przeszkody (moga go zabic) tak samo jak zgladzic go moze magiczna bron.

    -Nie potrafi rzucac zadnych zaklec (Opetanie, Przejscie i Telepatia, sa naturalnymi zdolnosciami Wraitha)

    -Z oczywistych wzgledow nie jest w stanie Opetac postaci ktoregos z graczy.

    Ufff, pierwsza wersja powaznej karty postaci po bardzo dlugiej przerwie. Zobaczymy, czy jeszcze potrafie pisac ;)

    Mam nadzieje, ze to bedzie pierwsza moja karta, ktorej pierwsza wersja nie jest "przypakowana". Jak sa jakies pytania co do fabuly to chetnie opowiem. Oczywiscie czekam na konstruktywna krytyke.

    Dalem wszystkim około 30 przeciwnikow, nie ustalilem jakiego rodzaju sa te stwory dlatego jak chce ktos walczyc to moze sam sobie wybrac czy to beda szeregowi wojownicy, ghule czy martwi orkowie jak rowniez czy beda atakowac pojedynczo czy w grupie. NA PEWNO nie beda sie trzymac w jednej 30 osobowej grupie. Preferuje 3-4 grupki. Tych, ktorych nie zabijemy dobije straz miejska. To samo sie tyczy Inwazji z Polnocy. Moze ona nigdy nie dotrzec do nas jak rowniez moze dotrzec o wiele szybciej. (Moze dostaniemy questa od jakiegos harbiego na przedostanie sie za linie wroga i zabicie jakiego poteznego nekromanty? Kto wie :) ) Oczywiscie w niektorych miejscach nawiazalem do postaci Holyego (szczegolnie do jego planu Cienia). :0

    pozdrawiam, Rev

    <dla popsucia klimatu karty, /me czochra Revotura po głowie> Łiiii :D Wróciłeś ^_^ Też tęskniłam :) Mam nadzieję, że tym razem już nas nie opuścisz ^_^ Inaczej nawet 5 Douganów cię nie uchroni przed gniewem! :D - NZK

    <o radości, dalej nie przekroczyliśmy limitu literek w poście! A o ile się nie mylę, to twój tekst rozpoczynający(czy tam kończący) FS miał 12 stron A4 czcionką 10? Wyszedłeś z formy > xD - NZK

  6. Mam juz pewien pomysl na karte. Myslalem, czy by nie grac ta sama postacia co wczesniej, ale czytajac karty innych wpadlem na pomysl KP, ktora bardziej bedzie pasowala do reszty.

    Niestety zanim napisze nowa KP musze przesledzic wszystko co sie dzialo od poczatku FS#3 a troche tego jest. Zostaly mi niecale 4 strony dyskusji i cala FS do przeczytania ^^

    Ktos mi moze slowem wstepu opowiedziec po krotce co sie dzialo na samej sesji? :)

    Pytam sie tutaj konkretnie o czas jaki minal od pierwszego postu Face oraz o lokalizacje jakie juz "zwiedziliscie".

    pozdrawiam, rev

×
×
  • Utwórz nowe...