Skocz do zawartości

mateusz812

Forumowicze
  • Zawartość

    29
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez mateusz812

  1. Właśnie - kadry to moja największa wada (razem z brakiem dobrego sprzętu :P)

    Co do zdjęć - nie podobają mi się te z kościoła. Ja w nic po prostu nie widzę (może jestem ślepy?). Najlepiej moim zdaniem wyszło zdjęcie z kukiełką.

  2. Nie wiem czemu Bylon, ale twoją ocenę dot. mojej pracy uznaję za sarkazm/ironię/wyśmianie/nazwij to jak chcesz. Jednak jeśli tak nie było, to dziękuję. Co do prac pozostałych postaram się ocenić do końca tygodnia.

  3. "Tęsknota"

    - Zaraz wrócę. Obiecuję.

    Wysoki mężczyzna wyszedł z pokoju zostawiając Go w dużej klatce. W tych dużych, zielonych oczach widać było niezrozumienie. ?Czemu on mnie zostawił?

    ?Zaraz wrócę. Obiecuję.? ? minęły dwa tygodnie od wypowiedzenia tych magicznych słów. Wysoki mężczyzna nie wracał. On siedział pochmurny w klatce, spoglądając na wszystkich tych ludzi przechadzających się po obskurnym pomieszczeniu. Pewnego dnia podszedł do niego chłopczyk z rodzicami.

    - O rany!! Mamusiu, tatusiu, ja chcę tego!! ? krzyknęło piskliwym głosem dziecko. Ależ on był irytujący! Tłusty, niski, śmierdzący. Wystawały mu dwa przednie zęby i wyglądał jak królik. Że co ? że niby On miał zostać pupilkiem tego czegoś? Mowy nie ma!

    - Oczywiście, kochanie. Zaraz go weźmiemy.

    I tak trafił do tego bogatego domu. Chociaż sam z takiego pochodził, tutaj panowała inna atmosfera. Ludzie pysznili się swoim bogactwem, mieli duże marmurowe rzeźby, olbrzymi ogród, a także mnóstwo innego badziewia, zupełnie niepotrzebnego do życia. Karmili Go jakąś ohydną karmą zamiast dać mu coś normalnego do żarcia. Coś taniego i dobrego zamiast tego drogiego [beeep]. No i jeszcze to posłanie? Jak jakaś księżniczka. Różowa poduszeczka na łóżku tego bachora ? kpiny! Istne kpiny!!

    ?Zaraz wrócę. Obiecuję.? ? minął miesiąc, a On wciąż nie mógł zapomnieć. Wspominał te wspólne chwile spędzone z tym wysokim mężczyzną, a także wszystko co było przedtem. Cały czas myślał o wygrzewaniu się przy kominku na niedźwiedziej skórze. Czuł szorstką nogę swojego właściciela, a nozdrza rozpierał zapach wody kolońskiej. Niestety, wszystko to było urojone. Zamiast wygrzewania się przy kominku zastał okropną klimatyzację. Szorstka noga zamieniła się w pulchny, tłusty kawał mięcha, a woda kolońska przekształciła się w szampon dla dzieci.

    - Choć piesku! Pobawimy się! ? Janek, to tłuste dziecko chwyciło psa za szyję i przeciągnęło przez cały korytarz i schody. Zwierzę zdążyło przywyknąć do tych tortur, jednak ?przywyknąć? nie znaczy to samo co ?lubić?. Denerwowało go to mizianie, ściskanie, obmacywanie. Janek to najgorsze stworzenie jakie mogło istnieć. A zrób tylko coś źle ? warknij albo prychnij i już dostaniesz po pysku. Rozpuszczony bachor. Debil. Grubas. Żadna dziewczyna go nie będzie chciała. Jak on chce uprawiać seks ? z czymś tak małym? Na samą myśl o tym pies dziwacznie burknął, co w psim języku oznacza rechot. Od razu polepszył mu się humor.

    - No i widzisz Kłaczku? Jak to dobrze ze mną tak spędzać czas?

    Kłaczek? Jeny, litości! Wcześniej nazywał się Burek ? imię pospolite, proste, ale przyjemnie było być Burkiem. Kłaczek? No co to za syf! Dobrze z tobą spędzać czas? Pff? Akurat. Gdybyś ty mógł wiedzieć, co ja o tobie myślę!

    ?Zaraz wrócę. Obiecuję? ? dwa miesiące, i żadnego śladu po tym wysokim mężczyźnie. Nawet się nie upominał po swojego Burka. Wszystko, naprawdę, WSZYSTKO byłoby lepsze od tego tłustego bachora!! Zaczyna przeginać pałę.

    Gorąca sierpniowa noc. Otwarte okna dawały cudowny, zimny wiatr, niosący komary. Ale co tam komary ? przecież wszędzie stały psiukadła mające je wyeliminować.

    Właśnie wtedy On postanowił to zrobić. Leżał na różowej poduszeczce, spoglądając na Janka. Dziecko spało jak zabite. Właśnie. Jak zabite. Burek, nie Kłaczek, wstał i powoli podszedł do chłopca. Otworzył swój pysk, zbliżając się do jego szyi. Szybkim ruchem ugryzł chłopaka, trafiając dokładnie w aortę. Dziecko obudziło się, chcąc krzyknąć, ale na próżno. Rodzice Janka musieli brać tabletki, bo od kilku miesięcy cierpli na bezsenność. Nawoływania dziecka na nic się zdały. Burek spoglądał z pogardą na ciało chłopca. Grubas leżał na podłodze w kałuży krwi. Dobrze mu tak. Tylko trzeba będzie uciekać ? z pewnością zauważą ślady kłów na szyi. Całe szczęście, że drzwiczki dla psa działają.

    ?Zaraz wrócę. Obiecuję? ? w umyśle Burka rozbrzmiewały tylko te słowa. Nic więcej. Dał się ponieść instynktom. Uciekał. Uciekał jak najdalej od domu oprawców. Ci ludzie mieszkali na wsi ? najwidoczniej chcieli się pochwalić biednym chłopom swoim dobytkiem. Lepiej dla Burka ? mógł uciec na pole. Biegł niezauważony przez nikogo. Złote zboże falowało, a Słońce świeciło wysoko nad horyzontem. On jednak nie mógł przestać biec. Coś w jego sercu podpowiadało gdzie znajduje się prawdziwy właściciel: wysoki mężczyzna w okularach.

    Pies przebył spory kawał drogi w kilka dni. Nie pobiegł jednak do dawnego domu, który został sprzedany i wyburzony. Coś go przyciągnęło do sadu, w którym spędzał dużo czasu ze swoim właścicielem. Właśnie tam znalazł swojego pana. Wisiał na gałęzi. Martwy. Przynajmniej od dwóch dni. W oczach Burka pojawiły się łzy. Zaskomlał i zawył żałośnie, po czym krążył przy pni drzewa, starając się dostać do mężczyzny. Jego psi mózg zaczął źle pracować ? ogarniała go panika. Nie wiedział co robić. Nagle, gałąź na której wisiał człowiek spadła razem z ciałem. Burek odskoczył, unikając ciosu. Obwąchał swojego właściciela, po czym położył się obok niego skomląc żałośnie. Zmęczony po kilkudniowej wędrówce, odwodniony, głodny ? zasnął. I nie obudził się już więcej. Znaleziono go razem z mężczyzną w sadzie, zaledwie kilka godzin po przybyciu zwierzaka.

    ?Tęsknota.

    Czym jest?

    Cierniem wbitym w serce

    Głęboko.

    Tęsknota.

    I nic cię już nie cieszy.

    Wszystko jest czarno-białe.

    Tęsknota.

    I tylko ponowne spotkanie

    Może ukoić ból.?

  4. Witam. Pozwolę sobie wstawić tutaj jedno z moich opowiadań. (Tak, wiem. Zaczynam bez przywitania się - od razu własna twórczość. Ja po prostu taki jestem :P)

    "Serce"

    - Szlag mnie zaraz trafi ? wycedziłem przez zęby, łapiąc się za głowę w akcie desperacji.

    Siedziałem po turecku na moim łóżku. Starałem się medytować, aby odzyskać zatracony spokój duchowy. Wszystko mnie irytowało ? nie było jednego dnia bez wkurwiania się na kogoś lub na coś.

    Próbowałem myśleć o kolorowych kwiatach, oazach w samym środku pustyni, a nawet o kosmosie. Żadnych rezultatów. Nawet najpiękniejsza myśl uciekała w pośpiechu jakby się czegoś bała. Po prostu cały czas coś mnie rozpraszało. Wiedziałem co. Drganie w klatce piersiowej i dudnienie: bum bum, bum bum, bum bum, bum bum. Zaczęła mnie już boleć od tego głowa. Te okropne bicie serca doprowadzało mnie do szaleństwa. Wziąłem jakieś tabletki przeciwbólowe, zatkałem sobie uszy watą. Nic z tego.

    W końcu usiadłem po turecku na dywanie. Zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie ten mięsień stojący przed sobą. Ależ ohydny widok! Pomyślcie sobie ? bijące serce na żywo! Zebrało mi się na wymioty, ale spróbowałem wytrzymać.

    - Te, serce. Jesteś moim przyjacielem. Powinieneś mnie zrozumieć. Weź się trochę uspokój, bo twoje bicie doprowadza mnie do szału! Zrób coś z tym.

    - Ależ, oczywiście! ? odparło serce z szyderczym uśmiechem.

    I przestało bić. Dudnienie ucichło. Mogłem w końcu odpocząć. Nagle, ogarnęła mną jakiś taki dziwny spokój... Dość przyjemne uczucie.

    - Zadowolony? ? zapytał mój czerwony przyjaciel i zamknął oczy.

×
×
  • Utwórz nowe...