Skocz do zawartości

Geriont

Forumowicze
  • Zawartość

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Geriont

  1. Dobra dam część.Oceńcie jak mi poszło.Nieźle,źle czy gorzej.Napisałem to z nudów,ale się starałem :happy: .Wiem,że mogą byc błędy :sad: .No to zaczynam:

    Podróż wśród cieni(cz. 1)

    Dawno temu na granicy rzymsko-germańskiej rozegrała się wielka bitwa.Rzymianie dzielnie odpierali kolejne fale wrogów.Po jakimś czasie zaczynali ulegać przeważającym siłom wroga.Wycofali sie na wzgórze wisielców.Utrzymywali je dość długo,jednak wkońcu zostali pokonani.Niedobitki resztkami sił uciekli do pobliskich grot nazywanych"cienistymi jaskiniami",a to dlatego,że niegdyś mieściło się tam kryjówka bandytów.Byli oni niezwykle krwawi.Swych więźniów torturowali,okaleczali,a na koniec rzucali do ogromnej przepaści w centrum korytarzy.Chłopi opowiadali,jakto w nocy słuchać było z tamtąd jęki,krzyki tysiecy głosów.Nie raz w pobliżu pieczar poruszały się cieniste postaci,jednak nikt nie miał odwagi sprawdźić kto to był.Tak więc oddział legionistów zaczął wedrować po korytarzach.Spotykali szczury,myszy,czasem węże,znajdowali szkielety zarówno ludzkie jak i zwierzęce.Nic nie wskazywało na to,że istnieje tam coś gorszego od barbarianów.Wszystko wyjaśniło się,gdy dotarli do sporej skalnej komnaty,na krańcu której była przepaść.Postanowili tu rozbić obóz.Pozostawiono kilku strażników,a cała reszta poszła spać.Po paru godzinach obudziła ich straż mówiąc,że słyszała jakieś głosy.Wszyscy wstali,uzbrojili się i czekali.Stali tak około 15 minut,aż tu nagle rozpętało się prawdziwe piekło.Ściany zaczęly drżeć,ze stropu spadały kamienie,a ziemia pękała.Rzymianie coraz bardziej przerażeni dostrzegli wgłębienie w ścianie.Przeczekali tam trzęsienie ziemi.Jednak,gdy wyszli okazało się,że wyjście zostało zasypane,a w ziemi widniał dziwny znak.Usiedli zrozpaczeni,rozmyslająć co się z nimi stanie.Zginą zgłodu?A może postradają zmysły i się pozabijają?Jedna osoba myślała trzeźwo-centurion o imieniu Geriont.Opowiadano o jego walkach,gdy był gladiatorem.Podobno został mistrzem areny i został uwolniony.Dzięki tym przezyciom stał się spokojny,charyzmatyczny i został uznany za najlepszego wojownika imperium.Stał nad przepaściął szukając jakiegoś wyjścia z tej sytuacji.Jego wzrok przyciągneło lekkie migotanie kilka metrów niżej.Tak!To był kamień w jakimś korytarzu.Jako,że nie mieli nic do stracenia Geriont zaraz zwołał wszystkich.Przygotowano liny.Dowódca spytał kto pójdzie i zbada przejście.Wszyscy milczeli.Wkońcu z szeregu wyrwał się legionista o imieniu Baltazar.Rzucił harpunem przywiązanym do liny...udało się!Teraz powoli ześlizgiwł się w stronę korytarza.Od samego początku miał złe przeczucie,ale nie poddał się.Był juz na wypustce skalnej przy tunelu.Bacznie obserwował ciemność wewnątrz.Usłyszał jęk,intuicyjnie wyjął gladiusa.Po paru sekundach rzucił się na niego przedziwny człowiek...a właściwie to co z niego zostało.Jednakże Baltazar z łatwością unikną jego ciosu i uderzył go z całej siły w plecy.Przeszedł kawałek z wyciągniętą bronią i stwierdził,że to coś większego niż dziura.Po linie zeszli kolejno Geriont,Angar,Fatis i reszta.Angar rozpalił pochodnie i wraz z innym legionistą szedł przodem.Geriont nie wiedział co myśleć.Co to mogło być?Człowiek napewno nie.A więc co?Postanowił go nazwać grolem.Po około pół godziny marszu znów usłyszeli głosy.Wszyscy przyjęli postawę obronną,jednak nic się nie stało.Idąc dalej natkneli się na szczątki grola.Tym razem przyjżeli mu się bliżej.Skóra podobna do kory-twarda i chropowata.Brak nosa,oczy z pionowymi źrenicami.Ogromne haczykowate kły,szpony rosomaka oraz rurkowaty jęzor,to wszystko czyniło z niego niezwykłe stworzenie.Angar zaczepił Gerionta:-[A]Jak coś takiego może chodzić po ziemi?! -[G]Też chciałbym to wiedzieć. Szli dalej.Wkońcu zaczeli odczuwac głód i znów rozbili obóz w jakiejś sali.Na szczęscie płynęła tam poziemna rzeka i wody mieli pod dostatkiem.Poprzednie nauki nie poszły w las.Na straży stało 3 razy więcej legionistów.Po krótkiej drzemce zauważyli za strumieniem zwierzę.Wyglądało jak łysy kret z ogonem szczura.Angar jak to Angar odrazu sie na niego rzucił.Fortuna był mu dziś przychylna,bo udało mu się go trafić z pilum.Reszta przygotowała palenisko.Upieczony z przyprawami smakował świetnie.Wszyscy siedzieli wygodnie,aż nagle usłyszano krzyk,nie taki zwykły lecz najgorszą rzecz jaką można sobie wyobraźić.Z ciemności wypadł kolejny grol.Tego okazu nie powstrzymał nawet oszczep w podbrzuszu i z jeszcze wiekszą wściekłością rzucił się na Gerionta.Ten w mistrzowski sposób uniknął jego szarży.Znów atakuje tym razem jednak wojownik nie miał tyle szczęscia.Potrójny sląd szponów na twarzy nie byl miłym widokiem.Centrurion wyjął sztylet i rzucił nim w wybryk.Ten mając głęboką ranę w nodze nie wytrzymał długo.Padł z wycieńczenia.W strone przywódcy natychmiast podbiegł wojskowy medyk i opatrzył jego rany.Ataki stawały sie coraz częstsze i bardziej natarczywe,a oddział na przekór wędrowal coraz głębiej.Byli już tak daleko,że nikt nie pamietał skąd przyszli.Powietrze stawało się gęstsze,mimo,że widzieli coraz mniej roślin.Weszli do sali,na środku była palisada.Zauważyli flagę rzymską..Angar i Baltazar podeszli do ogrodzenia wbrew przestrogom dowódcy.Widok był przerażający Nadgryzione ciała ludzi,nie groli,ale zwyczajnych ludzi!Nadrozszarpywanie leżaly bezwkładnie na ziemi.Przerażeni cofali się do tyłu.Wtejże chwili ze stropu spadł na Balta kolejny stwór,robiąc mu swym dziobem sporą ranę na klatce piersiowej.Angar rzucił się na bestię siłując się z jej masywnymi kończynami.Legionista-Daros wziął hastie i z całym swym impetem wbił jej w plecy.Od ścian odbił się echem żałosny ryk umierającego "ptaka".Legioniści coraz to bradziej wściekli i zadziwieni patrzyli kreaturę.Zanieśli Baltazara do obozu wewnątrz palisaday.Było to świetne miejsce do obrony.Wykopano rów i złożono tam ciała,godnie owinięte płótnem.Daros prowadził dziennki w ktorym zapisywał spostrzeżenia.A oto jego fragment:

    -Ledwo weszliśmy do tej meliny,a prawie zostałem zgnieciony przez głazy.Głupi Geriont!Poco on nas tu prowadził?Na smierc?!Teraz sobie wymyslił,żeby iśc głębiej...wariat!Baltazar chciał się popisać,pewnie jeśli stąd wyjdziemy dostanie awans.

    -Co to było?! Wygląda jak spleśniale ścierwo.Ryj jak u wieprza,szponu harpii albo i gorzej,ząbki wąpierza...własnie!Jeszcze wampirka brakuje!

    -Nareszcie źródło wody.Jeszcze trochę i tu pozdychamy z głodu.Angar powaleniec,ale miał farta.Ten "kreto-szczur" jest super.Trochę jak wieprzowina.Mezmę sobie trochę na drogę.

    -Palisada?!Tutaj?!To niemozliwe.Ludzie tutaj mieszkali?Ooo...wyrwali się herosi.Ten Geriont przynajmniej raz miał rację,że kazał im zostać.O kur... no to nachlapałem.Następny zwierzaczek.Tylko,że ten lata.Balt ma za swoje.Gdyby nie ja Angar też by zczezł.Jednak te szkolenie się na cos przydało.Ciekawe co nastepne niedźwiedź scianołaz?A zresztą nie chcę wiedzieć...Niech Bóg ma nas w opiece.

    Geriont postanowił wysląc legionistę na zwiad w ten wąski korytarzyk:-[G]Słuchaj,idź sprawdź czy tamten korytarz jest bezpieczny.-[L]Nie!Nigdzie nie idę!Weś se kogos innego,ja chce jeszcze pożyć!-[G]To jest rozkaz.-[L]Ehhh...widać,żeś się uwziął,ale niech ci będzię,pójdę.Jestem pewny,że tam coś jest. Jak powiedział tak zrobił.Z włócznią w gotowości wkraczał w mrok.Szedł,szedł,aż ujrzał skałę.Na stalagmicie widać było symbol,jednak prosty żołnierz nie wiedział co oznacza.Szybko wrócił do obozu,a jako,że Angar znał się na rzeczach opisał mu go:-[L]...okrąg z trójkątem wewnątrz,a w trójkacie oko.-[A]Wiem!Choćmy do Gerionta. Po chwili: -[A]Geriont,tam w tym korytarzu jest wyjście!-[G]Skąd do siedmiu diabłów wiesz?Jeśli mnie okłamujesz dopilnuje,żeby cię nabito na pal!-[A]Nie!Nie!Ja nie kłamę!Ten legionista widział tam symbol wyjścia w symboliźmie Akkadańskim.-[G]Czy to prawda?-[L]Tak,szczera prawda!.Symbol jest na stalagmicie dobrze widoczny.-[G]Dobrze więc,przygotuję ludzi sprawdzimy ten twój "Akkadian"hah. Zebrano pięciu ludzi z Geriontem na czele.Reszta zostala w obozie.Weszli w korytarz.Pierwszy szedł legionista.Rozmyślał:Hmm...może jeśli przeżyje awansuje?Tak!Własny oddział,wygodny namiocik i siedzenie na dupie. Szli tak chwilę w ciszy.Słychać było jedynie ich własne kroki,lekkie brzęczenie broni,szelest ubrania.Poza tym nic.Przerażająca cisza w połączeniu z nieprzeniknionym mrokiem tworzyły doprawdy niezwykłą atmosferę.Po 2/3 minutach byli przy stalagmicie:-[L]Patrzcie tam na skale jest ten...gdzie on jest?!Przysięgam on tu był!Dokładnie w tym miejscu!-[G]Spokojnie,spokojnie,może coś ci sie pomyliło.-[L]Nie!On tu musi być! Wyrwał sie naprzód,potknął się o kamień i zobaczył ten symbol.Jaskrawy kryształ z wymalowanym znakiem leżał teraz cały w błocie na ziemi.Zaczął wołac:-[L]Choćcie tu!Na ziemi le... I umilkł.Zdziwieni pobiegli w jego strone,ale znaleźli jedynie kałużę krwi.A kamienia,ani widu,ani słychu.Jedyne co rzucało się w oczy to stare żelazne drzwi w ścianie.Geriont wyciągnął miecz i ostroznie uchylił drzwi.Ujrzał jak grol pożera ciało legionisty.Wkłada rurkowaty język,wysysa krew i szpik.Dowódca rzucił się w szale na bestie i powalił ją jednym celnym trafieniem.Zanim zdąrzyła wstać[G] wbił jej gladiusa plecy.Odskoczył i przygotowywał się do kolejnego ataku.Tym razem użył całej mocy mięśni i zaatakował.Grol odsunął się,a Geriont uderzył w ziemię z taką siłą,że posypały się iskry.Uratowało go to przed rozcięciem na pół.Stwór wstał,zaczał krążyć wokół niego.Chwila i znowu!Szczęk ostrza uderzającego o szpony,był okropny.Jeden cios,drugi,trzeci bestyja dalej się trzyma.Nagle cos,czego nikt się nie spodziewał.Grol wrzasnął tak wysokim tonem,że Geriont padł na ziemię,lecz po chwili przeszedł do kontrataku.Cięcie płaskie z prawej,lewej,pchnięcię prosto w szyję.Tego nie jest wstanie przeżyć chyba nic...a jednak to nie był koniec.Zaszarżował próbując przewrócic człowieka.Centurion wykonał unik,przeniósł ciężar ciała uderzając go głową w brzuch.Padł na zięmię.Geriont był w szale.Martwe już stworzenie dźgał,rozrywał i okaleczał na wszelkie możliwe sposoby.Cztery osoby trzymały z trudem wojownika.Z trudem zamknęli przerdzewiałe drzwi i zawlekli go do obozu.Gdy tylko położył się na łóżku zasnął.Zapasy mieli na szczęście spore,a i co jakiś czas ubili kretoszczura,węża czy innego grotołaza,tak więc z głodu nie umrą.Postanowili zostać tu trochę dłużej...

×
×
  • Utwórz nowe...