Skocz do zawartości

Ernir

Forumowicze
  • Zawartość

    6
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez Ernir

  1. Ernir
    Wstań, słońce już wstało, a ty jeszcze w łóżku. Nie, po co tracić czas na jedzenie skoro jak na razie nie jesteś głodny? A gdy już organizm zacznie domagać się pożywienia to zjesz na mieście. Nie, nie całuj żony, tracisz tylko czas a jej i tak jest to obojętne, przecież śpi. No, wyszedłeś, dobry to znak. A teraz do samochodu, nie będziesz w końcu iść na piechotę, jeszcze by Cię któryś z tych nieudaczników zobaczył. Kierownik na piechotę? Nie przystoi. Szybko, szybko przekręcaj ten kluczyk, musisz świecić przykładem, inaczej te nieroby będą się za bardzo rozpasać. Teczkę wziąłeś? Wziąłeś, to dobrze, co z tego, że te ważne dokumenty to tak naprawdę termos i wzięta w biegu pomarańcza? Ich nie powinno obchodzić co tam masz, to ty jesteś szefem, ty masz władzę. Gdy usiądziesz oni mają klęczeć, a gdy się podniesiesz mają się kłaniać w pas. No, startujemy. Teczka jest, garnitur jest, amerykańska podróbka jakiegoś drogiego zegarka jest. Mamy więc wszystkie insygnia władzy. Jedziemy. Co to, korek? Można się było tego spodziewać, w dzisiejszych czasach dają prawo jazdy nawet temu kto całe życie jeździł na hulajnodze. Wreszcie ruszyli. Która to już godzina? W pół do siódmej, długo, za długo stałeś. Ale to już na szczęście niedaleko. Objazd? Dobre sobie, żadnego znaku, ani nic, po prostu rozstawiają kilka barierek i są zadowoleni. To miasto niedługo osiągnie poziom Kilimandżaro skierowanego szczytem w dół, o ile już nie osiągnęło i nie stacza się dalej. Kolejny zawalidroga, wspaniale. Ale cóż moje oczy widzą, ten kompletnie nie chce jechać jak kilku kolejnych. Strajk, czy co? A tam, niech się lepiej cieszą, że jest źle bo mogłoby być jeszcze gorzej. Mieliśmy strajki? Nie mieliśmy. Mieliśmy gejów, czy jak im tam? Nie mieliśmy. Przyszła Unia to mamy i gejów i strajki. Ale co się z tym zrobi? Ludzie wezmą paru idiotów na polityków i mamy co mamy. I jeszcze narzekają, mimo, że to oni doprowadzili nas do takiego stanu. Wysiadam, facet nie będzie stał na środku jezdni i tamował ruch, bo coś mu się nie podoba.

    Z takimi oto myślami Andrzej Skorupa, kierownik średniej jakości domu towarowego wysiadł z samochodu. Poprawił włosy i ruszył w stronę auta niepozwalającego na dalszy przejazd. Stanął przy szybie po stronie kierowcy, zapukał, a następnie pochylił się. W samochodzie nikogo nie było. Nagle z bloku obok dało się usłyszeć potworny, jeżący włos na karku krzyk. Chwilę potem jedno z okien dosłownie eksplodowało i z mniej więcej dziesiątego piętra zleciało na chodnik ciało młodej kobiety. Skórę miała szarą, lecz w niektórych miejscach widoczne były plamy podchodzące pod zieleń lub żółć. Chwilę trwało zanim Andrzej uświadomił sobie czego właśnie był świadkiem, jak zresztą kilku przypadkowych przechodniów. Jeden z nich w końcu odzyskał władzę nad ciałem i zadzwonił po karetkę. W tym czasie ?pan kierownik? dalej patrzył się na ciało. Jak już było powiedziane zwłoki były kompletnie szare. Na ustach pozostała zakrzepnięta krew, natomiast z piersi sterczał wbity aż po rękojeść nóż. Dopiero wtedy Andrzejem zawładnęły dreszcze i odskoczył najdalej jak umiał. Jakąś minutę później można było usłyszeć syrenę karetki. Kierownik popatrzył na zegarek i mało nie padł na zawał. To co wydawało się minutą z minutą nie miało nic wspólnego. ?Ósma, cholera, ósma?? zaraz potem ze zwłokami zaczęły dziać się jakieś dziwne rzeczy. Zaczęły ledwo drżeć, a nawet od czasu do czasu zaciskać pięść. W pewnym momencie zaczęły się powoli podnosić, aż w końcu stanęły przygarbione ze wzrokiem wbitym w Andrzeja. Martwa przekrzywiła głowę i zaczęła iść w jego kierunku chwiejnym krokiem. On stał nieruchomo. Kiedy kobieta była oddalona od niego o jakieś pięć kroków stanęła. Stali tak dopóki nie przyjechała karetka. Ratownicy wysiedli i już mieli się spytać gdzie jest poszkodowana, gdy zobaczyli szarą kobietę z nożem w piersi stojącą przed jakimś mężczyzną. W pewnym momencie przechyliła się do przodu i wyciągnęła ręce w kierunku szyi Andrzeja. Odskoczył i zaczął uciekać. Ale po chwili stanął. Przypomniał sobie, że grabarz z okolicznego cmentarza skarżył się na dziwne hałasy dochodzące z ziemi, jednak nikt nie dawał mu wiary. Bo i jak wierzyć komuś kto lubi sobie czasami wypić i na dodatek nie ukrywa się z tym? Pobiegł w stronę samochodu, wyminął kobietę i pojechał do domu, a raczej na cmentarz znajdujący się niedaleko. Niestety, ale stało się to co podejrzewał. Trupy powyłaziły z grobów i teraz spacerowały nie wiedząc co ze sobą zrobić. Niektóre zatrzymały się przy małym murku nie mając pomysłu jak go przejść i tym samym patrząc się tylko w dal. Jednak niektóre przelazły przez bramę i teraz chodziły po ulicy siejąc postrach. Stało się co się miało stać, nastąpiło ?ciała zmartwychwstanie?.
×
×
  • Utwórz nowe...