Skocz do zawartości

DarklingKTOMACZAS

Forumowicze
  • Zawartość

    6
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez DarklingKTOMACZAS

  1. Króciutka opowiastka naskrobana na szybko. Gatunek? magiczna groza?

    Byłbym wdzięczny za opinie :).

    ?Diabeł w pudełku, czyli o prestidigitatorze doskonałym?

    Zatłoczony hall wejściowy Curious Circus zwiastował nadejście niesamowitego, pełnego rozrywki na światowym poziomie wieczoru. Występ na doskonale znanej scenie, był postrzegany przez artystów jako prawdziwy zaszczyt. Gościły tu najznamienitsze kabarety, jak choćby Moulin Rouge, oraz znani na całym świecie iluzjoniści. Sam Houdini udowadniał tu, że odpowiednio wyćwiczonych rąk nie jest w stanie powstrzymać nawet najmocniejszy łańcuch. Jedynym miejscem, które mogłoby się równać z owym przybytkiem, a jednocześnie chlubą Singapuru, był American Cosmograph w Kairze. Dlatego też po wcześniejszym przedstawieniu w Egipcie, z nieukrywanym entuzjazmem przyjąłem propozycję wystąpienia na deskach Curious Circus.

    Odkąd moje imię stało się powszechnie znane, a ja zyskałem miano mistrza rzeczy niemożliwych, pojawiło się wiele opowieści i dziwnych wypadków, łączonych, z uwagi na mą profesję, z moimi zainteresowaniami i dokonaniami. Niektóre z nich są trywialne i absurdalne, niektóre dramatyczne i przejmujące, inne zaś mają związek ze źródłowymi, dogłębnymi badaniami naukowymi i historycznymi.

    W marcu 1910 roku zakończyłem zawodowe tournée po Wielkiej Brytanii i podpisałem kontrakt na serię występów w Australii i wielki show w Kairze. Jako, że na dotarcie tam pozostawiono mi sporo czasu, postanowiłem odpowiednio go wykorzystać i odbyć podróż, o której od dawna marzyłem. Tak oto w towarzystwie mej trupy, dotarłem najpierw na południe Starego Kontynentu, by w Marsylii wejść na pokład parowca ?Malwa? płynącego do Port Saidu. Stamtąd mieliśmy odbyć niezapomnianą wyprawę do najbardziej znanych w historii miejsc dolnego Egiptu, a następnie wyruszyć do Australii. Jednak po występie w teatrze American Cosmograph, dostałem propozycję zaprezentowania własnego programu w Curious Circus. Nie mogłem odmówić, taka szansa nie trafia się zbyt często, dlatego też przesunąłem terminy w Australii i udałem się prosto do ?Miasta Lwa?.

    Po dość krótkim rejsie znaleźliśmy się w otoczeniu jak z Księgi tysiąca i jednej nocy. Kręte uliczki i egzotyczna panorama portu, zaiste pozostaną w mym sercu do końca. Dostaliśmy wspaniałe pokoje w najlepszym hotelu, a podejście dyrektora teatru ? Jeana Po Xuana, było najbardziej profesjonalnym, z jakim się dotychczas spotkałem.

    Przed wyjściem na scenę, muszę to przyznać, miałem nielichą tremę. Przed każdym większym występem towarzyszy mi ona. Zwłaszcza, kiedy podglądając salę zza kurtyn, widzę, że ta jest wypełniona po brzegi. Lecz gdy prowadzący zapowiedział nasz występ, a tym samym wywołał na scenę, byliśmy gotowi. Ja, moich dwóch asystentów i Joyceline ? piękną niewiasta, element, bez którego nie obejdzie się żaden porządny prestidigitator.

    - A teraz, Panie i Panowie, zobaczycie najprawdziwszą prawdę. Magię, bez żadnych oszukańczych sztuczek! ? Zawsze zapowiadam tak swoje występy. Uwielbiam, kiedy skupiony widz stara się wówczas szukać luk i niespójności w moich trikach i nigdy żadnej nie znajduje. Jestem doskonały. Jednak przygotowania do pierwszego numeru ? przepiłowywania Joyceline, przerwał nam asystent Po Xuana ? Francuz Eart de Baloua.

    - Mistrzu! Nie możesz! Nie możesz teraz wystąpić!

    - Jak to nie mogę? Czy coś się stało?

    - Twoja zapowiedź! Nie możesz? teraz już nie? - W tej samej chwili, zza kulisów sceny wyszło dwóch rosłych mężczyzn, którzy zatkali mu usta i zaciągnęli na zaplecze. Zaiste dziwna to była sytuacja, z której musiałem jakoś wybrnąć.

    - Drodzy państwo, nie każdy jest gotów na to, co nasz występ ma do zaoferowania? nawet organizatorzy się boją! ? Gdzieniegdzie dało się słyszeć dyskretny chichot. Nieskromnie powiem, że mam dar przemawiania.

    Nadszedł czas, by zacząć występ mocnym akcentem. Pokazałem dokładnie publiczności skrzynię, w której miałem zamknąć Joyceline. Pokazałem piłę i wręczyłem ją po kolei każdemu w pierwszym rzędzie, żeby sprawdzili ostrość narzędzia. Następnie zamknąłem dziewczynę w skrzyni, tak, że po lewej stronie wystawała jej głowa i szyja, a po prawej nogi od kolan w dół. Reszta znajdowała się zamknięta w skrzyni, po środku, której było miejsce na piłę. Napięcie, które pojawiło się na twarzach zgromadzonych, było dla mnie wskazówką, że już trzeba zacząć. Pewnymi i zdecydowanymi ruchami zacząłem poruszać narzędziem wszerz pudła. Nie spuszczając wzroku z widowni poczułem opór. Wówczas jednak pomyślałem, że to za sprawą nie naoliwienia całości. Zdarzało się. W jakimż byłem błędzie?

    Krzyk. Paniczny krzyk i szloch na sali. Spojrzałem na Joyceline. Dlaczego nie krzyczała? Dlaczego na Boga nie krzyczała! Większa część sceny była zbrukana czarną krwią z wnętrzności. Niczym za sprawą jakiejś siły nieczystej, pudła rozjechały się na dwie części, rozrywając jej ciało do końca i ukazując wszystkim zebranym jak dokładnie zbudowany jest człowiek w środku. Kawałki mięsa i jelit walały się pod moimi nogami, ludzie zaczęli wybiegać na zewnątrz i taranować siebie nawzajem? w przypływie szoku starałem się ich uspokoić, krzycząc: ?Spokojnie moi drodzy! To tylko magia!?.

    Po spisaniu protokołu i zabezpieczeniu zwłok zostałem zakuty w specjalne kajdanki. Nie mogłem uwierzyć w to, co miało miejsce tego wieczora? cały czas myślę, że jest to koszmar, z którego obudzę się, gdy tylko zasnę w swojej celi. Przecież ten numer powtarzaliśmy setki razy. Boże? dlaczego ona nie krzyczała? Jak to możliwe, że niczego nie zauważyłem? W jaki sposób pudła rozjechały się, kiedy nie przeciąłem jej nawet w połowie? Wszystko pamiętam jakby przez mgłę? ale jednej rzeczy nie zapomnę na pewno ? jego uśmiechu, kiedy odprowadzano mnie do radiowozu. Uśmiechu dyrektora Po Xuana.

×
×
  • Utwórz nowe...