Skocz do zawartości

MJanek

Forumowicze
  • Zawartość

    395
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez MJanek

  1. Uwaga, Achtung, ostatnia szansa! Wkradł mi się mały problem techniczny, dlatego jeśli kogoś nie ma na poniższej liście niech jeszcze krzyczy...

    Wysyłałem ci jakiś czas temu wiadomość na PW, ale najwyraźniej nie dotarła. Otóż wbrew temu co mówiłem wcześniej, niestety nie będę się mógł pojawić w tym roku we Wrocku. Mam nadzieje że nie pokrzyżuje wam to zbytnio planów odnośnie rezerwowania miejsc. Tak czy inaczej życzę wam wszystkim dobrej zabawy i jeśli przychylne wiatry pozwolą (i zostanę zaproszony :P) to mam nadzieje, że zobaczymy się w przyszłym roku :).

  2. W takim razie ja będę całkowicie nietradycyjny, bo nie dość, że pierwszy raz otrzymałem zaproszenie, to na obecną chwilę raczej się pojawię :D. Na razie jednak liczcie mnie raczej jako "nie wiem", ponieważ istnieje ryzyko, że w tym terminie może mi wyskoczyć jakiś wyjazd bractwa :).

  3. Nie, nie wiem gdzie jest kościej. Dobra, jak go spotkam to mu ukradnę miednicę, za to że jeszcze nie zaczęła się twoja walka.

    W tym momencie z drugiego końca sali słychać donośne - Cholera!! Pojedynek!! - I towarzyszący temu trzask teleportacji. Chwilę potem ekran ogromnej plazmy dzieli się na dwie części, z których jedna pokazuje wnętrze Hali FPS-u. Dwie z twarzy Wielogłowego pojawiły się u góry ekranu i nie przejmując się pozostałymi, nadal komentującymi pojedynek muzyczny zaczynają wykrzykiwać:

    - Panie i Panowie! Już za chwilę!

    - Jedyny!

    - Niepowtarzalny!

    - Spektakularny!

    - Przekraczający...

    - CICHO, już i tak jesteśmy spóźnieni! - Nieumarły przerywa dalsze pokrzykiwania Wielogłowego wpadając na ring w chmurze dymu. - Przepraszam zawodników, ale zasiedziałem się w karczmie obserwując drugą walkę. A teraz już nie przedłużając, pojedynek ULTRA!

    Następnie zaś rozpoczyna się relacja.

  4. Moje początki o dziwo nie są związane z cRPG. Mój dobry przyjaciel zaczął grać ze starszymi znajomymi, o ile mnie pamięć nie myli w Wiedźmina. Na jakimś obozie pożyczyłem od niego podręcznik do tego systemu, ale ponieważ nie jestem wielkim fanem twórczości Sapkowskiego, wiec nie zainteresowałem się tym. To była 5-6 klasa podstawówki. Później natknąłem się na Icewind Dale 2, które strasznie mi się spodobało. Z rozpędu przeszedłem od razu również pierwszą część. Wkrótce dowiedziałem się, że ten sam kumpel i jego grupa zaczęli grać w DD. Wtedy też uznałem, że chce spróbować czym jest to "prawdziwe" RPG. Na pierwszej sesji zagrałem (żadna niespodzianka) moim ulubionym druidem :P. Niestety było to ich ostatnie spotkanie, gdyż ekipa się rozpadła a ja straciłem jedyną możliwość grania. Potem ja poszedłem do innego gimnazjum, wiec kontakt z nimi się urwał. W tym czasie zacząłem grać w inne cRPG - Fallout, Morrowind, nie dokończony (nadal) Baldur's Gate... Później zarejestrowałem się na FA, a nasza Jama stała się jedynym miejscem, gdzie mogłem grywać w RPG. Po trafieniu do liceum na szczęście wszystko się zmieniło, ponieważ znalazłem w klasie kilku maniaków, którzy chcieli grać. Dodatkowo ktoś wpadł na pomysł założenia forum RPG i zorganizowania spotkania, dzięki czemu wszyscy gracze z Żor i okolic zyskali możliwość stałego kontaktu. Od tego czasu nie narzekałem na brak okazji do grania, ponieważ zawsze jakiś mój znajomy coś prowadził - czy to jednostrzałowca, czy też dłuższą kampanię. Zostałem też namówiony do mistrzowania Nieboraków (znajomi zgodnie stwierdzili że muszę, ponieważ jestem idealnym kandydatem na Partacza Gry), a potem zakupiłem od starego przyjaciela podręczniki do DD (on zaczął prowadzić mi i ekipie z klasy Warhammera).

    Na obecną chwilę mam zamiar zorganizować jakąś grupę również w akademiku w którym mieszkam, ale co z tego wyjdzie czas pokaże :icon_wink:.

  5. Spoglądam na rozmówcę ze zdziwieniem, po czym dla pewności przywołuję jednego z niewolników dźwigającego ogromne lustro. Przyglądam się uważnie mojej bogato zdobionej fioletowej szacie, wystającym z szerokich rękawów kościanym dłoniom oraz nagiej czaszce licha ze święcącymi na niebiesko oczodołami. Nie, na szczęście wyglądam normalnie - mówię do siebie w myślach, po czym kontynuuję na głos:

    - Rożnie mnie już nazywano, ale nigdy rycerzem. A już zacnym... - Moje oczodoły rozbłyskują na sekundę zielenią.

    - Jeśli zaś pragniesz rozmowy, to w pobliżu portali do innych światów są również miejsca, w których można podyskutować na rożne tematy oraz wymienić się doświadczeniami i opiniami. Każdy nowy rozmówca jest tam witany z radością. - To powiedziawszy osuszam kufel do dna i zamawiam następną kolejkę.

  6. Pstrykam moimi kościanymi palcami, a trzech niewolników natychmiast rusza do drzwi i w kilku szybkich ruchach odpina wszystkie głowy. W międzyczasie wołam do barmana:

    - Dwa białe z pianką! - po czym przywołuję bohatera gestem.

    - Głowy lepiej zostawić na zewnątrz, zwłaszcza że turniej rzutu mieczem już się skończył. - Podsuwam nowemu kufel mleka i kontynuuję. - Jeśli jednak lubisz rywalizację, wyjdź na zewnątrz i udaj się do Federacji Pojedynków Sesjowych aby złożyć podanie. Z pewnością znajdziesz tam dla siebie godnego przeciwnika. - Upijam parę łyków wybornego białego trunku i mówię dalej. - Jeśli jednak interesują cię bardziej klasyczne przygody, warto abyś udał się przez portale na zewnątrz do jednego z innych wymiarów. Zanim jednak przekroczysz ich próg, będziesz musiał skontaktować się z bóstwami danej krainy. W niektórych rządzą Majestatyczni Gromowładni, w innych panuje swoboda i równouprawnienie, zaś bohaterowie sami są panami swego losu i to oni decydują o wpuszczaniu nowych osób. Tak czy inaczej idź i rozejrzyj się. A jeśli będziesz miał jeszcze jakieś pytania, to w karczmie zawsze znajdzie się ktoś, kto na nie odpowie.

    Następnie spoglądam na ogromny telebim na ścianie i z głośnym przekleństwem przypominam sobie, co miałem jeszcze zrobić.

  7. Lich zmaterializował się w chmurze fioletowego dymu, po czym mrucząc coś o granicach ciągów oraz krzywych popytu usiadł przy stole i opróżnił kufel mleka. Następnie zwrócił się w stronę zebranych:

    - Niestety, ja również borykam się z brakiem czasu, oraz paroma innymi problemami, które ograniczają moją możliwość udzielania się tutaj. Niemniej jednak postaram się w najbliższym czasie zająć się FPS-em, tzn. usystematyzować zasady, umieścić opis małego wycinka moich umiejętności, ? bardziej spostrzegawczy zauważyli, że mówiąc to jego oczy na krótko rozbłysły czerwienią ? a w dalszej perspektywie być może zainicjować pierwsze walki. To ostatnie będę musiał jednak wcześniej skonsultować z Wielką Czwórką.

    Następnie zaś zaczął przysłuchiwać się kapeli.

  8. Lich dziękuje Turowi skinięciem głowy, po czym bierze kufel i upija z niego kilka łyków:

    - ?Złap je wszystkie?, tak? Tego typu specjalne nagrody mogą być ciekawym urozmaiceniem, natomiast proponowałbym następujące dwa warianty: Albo mamy jedną nagrodę ustaloną przez sędziego, o którą walczą ci, którzy pierwsi się zgłoszą, albo dwóch posiadaczy wyznacza po jednym z posiadanych przedmiotów, a zwycięzca zgarnia oba. ? Mag drapie się w zamyśleniu po czaszce ? Swoją drogą, to wszystko zaczyna coraz bardziej przypominać

    z bajek oglądanych przez Bratołaka...

    Nieumarły wypija kolejne parę łyków i kontynuuje:

    - Jeśli chodzi o ilość rund czy postów to uważam, że obecna liczba jest optymalna i jakiekolwiek zmiany nie są wskazane. A co do studia komentatorskiego - to powiedziawszy Lich odwraca się w stronę Brylanta - to myślę, że właściciele karczmy nie obrażą się, jeśli na jednej ścianie umieścimy 52-calową plazmę, która będzie pokazywała aktualne pojedynki w Full HD. Dzięki temu każdy bywalec będzie mógł samemu komentować walki na bieżąco.

    Następnie kościsty wypija resztę napoju, przysparzając niewolnikom jeszcze więcej roboty.

    --------------------

    W poprzednim poście źle wkleiłem linka, więc proszę o jego usunięcie.

  9. Lich odstawia pusty już kufel na stół i nie zwracając uwagi na niewolników wycierających kolejną biała plamę z podłogi również podchodzi do zarządcy:

    - Podoba mi się pomysł założenia FPS-u, ale w związku z tym mam trzy dodatkowe propozycje. Po pierwsze, proponuję ustalić zasadę, że w pojedynkach o ograniczonych możliwościach zmiany/przywołania przed rozpoczęciem każdej walki gracze decydują, który z ich podwładnych będzie walczył i przekazują tą decyzję sędziemu. Ja sam nie wiem, czy do każdego pojedynku będę chciał angażować własne kości, czy też wyślę jednego z moich niewolników.

    - Po drugie, ze względu na spodziewany gwałtowny wzrost liczby pojedynków, proponuję rozważyć postawienie obok dotychczasowego Poligonu nowej Hali FPS-u. Dzięki temu możliwym stałoby się prowadzenie dwóch walk naraz ? Hala byłaby miejscem pojedynków o mistrzostwo, a w przerwach również ligowych, podczas gdy Poligon stałby się areną rezerwowo-sparingową.

    - Po trzecie, ponieważ w standardowym pojedynku jedna runda składa się z pięciu postów, uważam że rozegranie całego w jeden dzień może być dla niektórych trudne. Dlatego też proponuję ustalić zasadę 1dzień ? 1 runda, z możliwością ewentualnej modyfikacji na życzenie graczy.

    Następnie nieumarły odwraca się w stronę podwyższenia z kapelą i przysłuchuję się przez chwilę granemu przez nią utworowi. Kiedy zespół kończy, mag mówi w ich stronę:

    - Słyszałem już kiedyś ten utwór, lecz nie znałem ani tytułu, ani autora. Dziękuję wam za jego przypomnienie.

    To powiedziawszy daje znak jednemu ze swych niewolników, a ten natychmiast podbiega do grajków wręczając każdemu kufel ich ulubionego czarnego napoju.

  10. Nagły natłok chętnych najwyraźniej zaskoczył Licha, który z wrażenia aż wypuścił fajkę z rąk. Jednak kiedy na stole przed nim wylądował kufel pełen mleka, w jego oczach pojawiły się iskierki radości a po karczmie rozniósł się odgłos pocieranych z zadowolenia kościstych dłoni.

    - Wspaniale! Już myślałem że pomysł ten znowu przejdzie bez echa, a tu proszę!

    Następnie przywołał pstryknięciem niewolnika, który podał mu zwój oraz atrament i pióro. Mag zaczął szybko coś zapisywać, po czym oddał pergamin słudze, który natychmiast przypiął go do ściany ukazując wszystkim wielki napis:

    UCZESTNICY

    MJanek

    Brylant

    Turambar

    Dagar11

    Niziołka

    Aiden

    Qbuś

    Felessan

    - To chyba wszyscy, którzy zgłosili się do tej pory. Ponieważ mamy już uczestników, teraz trzeba ustalić formę turnieju. Z uwagi na ich odpowiednią liczbę, proponowałbym system pucharowy. Jest on najprostszy i nie wymaga odbycia kilkudziesięciu pojedynków do wyłonienia zwycięzcy. Potrzebny nam również stały skład sędziowski - w tym momencie Lich spogląda wymownie na P_aula - który ostatecznie wybierze mistrza.

    To powiedziawszy nieumarły mag zaczyna opróżniać stojący przed nim kufel.

  11. Wyciągam fajkę z ust i mówię:

    - Mości Smoku, mam nadzieję że nie opuścisz nas całkowicie. Twoje odejście byłoby bowiem z pewnością duża stratą dla tej krainy. Tak czy inaczej życzę ci powodzenia, niezależnie od tego, którą drogą podążysz.

    Znowu zaciągam się dymem, po czym wstaję i zwracam się do pozostałych zgromadzonych w karczmie:

    - Ogłaszam, iż ze względu na nieoczekiwany sen jednego z bohaterów, sesja Forgotten Realms przyjmie jednego nowego gracza. Ochotnicy niech zgłaszają się w moich prywatnych komnatach.

    To powiedziawszy ponownie zajmuję miejsce przy stole.

  12. Nieumarły mag jednym haustem opróżnił kufel mleka, po czym pstryknięciem palców wezwał dwóch pomniejszych sługusów, którzy zaczęli wycierać z podłogi białą plamę. Niestety, bycie nieumarłym szkieletem ma również swoje wady...

    - Wujku, jakiś czas temu mówiłeś o turnieju, w którym istoty z rożnych światów mogłyby zmierzyć się ku uciesze gawiedzi. Już wtedy wyraziłem chęć walki, lecz ponieważ pomysł ten przeszedł bez echa, przypominam o nim jeszcze raz w nadziei, że zajdzie się jeszcze kilku śmiałków gotowych walczyć o wieczną chwałę i darmową pięciominutową przejażdżkę Turborożcem.

    To powiedziawszy lich ponownie pstryknął palcami i złapał zapaloną fajkę, która zmaterializowała się nad jego ręką. Następnie zaciągnął się głęboko i zaczął puszczać oczodołami kółka z dymu.

  13. Ja również grałem jedynie w podstawową wersję Memoir'44, gdyż kupiłem ją razem z kolegą, i jak na razie nie stać nas na dodatki :smile:. Jednak nawet sama podstawka daje mnóstwo zabawy, zwłaszcza że nic nie stoi na przeszkodzie aby modyfikować istniejące scenariusze, lub tworzyć własne. O wersji fantasy nigdy nie słyszałem, ale wydaje się być warta uwagi. Natomiast, skoro ma ona zachowaną mechanikę oryginału, to ciekawi mnie jak rozwiązano w niej kwestię występowania 3 rodzajów jednostek? Można wprowadzić jakąś formę kawalerii zamiast czołgów, ale co podstawiono zamiast artylerii? Katapulty? :tongue:

  14. (..)Lubie też grać w domino :) Mało ludzi wie ile jest rodzai rozgrywek w te małe klocuszki :P Block hungarian, matador, all three, all five rozgrywka na dwa lub cztery końce :) Naprawdę zdziwili byście się ile to może dać radochy :) A już nie mówię o dziewiątkowym czy dwunastkowym (niedostępnym w Polsce i granym raczej na Kubie) domino.

    Niestety zaliczam się do tej większości, która nie ma o tym pojęcia :). Chociaż już same nazwy brzmią zachęcająco. We wspomnianego wcześniej Jungle Speed zdarzyło mi się grać tylko raz, jednak potwierdzam - zabawa jest naprawdę świetna. Znacznie częściej grywam jednak w nieco bardziej strategiczne pozycje. Pierwszą jest Neuroshima HEX - przed rozgrywką wybieramy jedną z 4 armii (Moloch, Posterunek, Mutanty lub Hegemonia - każda z nieco inną taktyką) po czym na przemian z przeciwnikiem rozmieszczamy na planszy kartonowe hex-y starając się zniszczyć jego bazę. Oczywiście jest to znacznie uproszczony opis, ale jeśli ktoś chce poznać szczegóły rozgrywki, z łatwością znajdzie je przy pomocy wujka Googla. :wink:

    Druga to dość znana gra Ryzyko. W skrócie - za pomocą plastikowych figurek symbolizujących bataliony stojących na mapie świata staramy się zrealizować wylosowane przez nas misje lub zniszczyć przeciwnika. A najczęściej osiągnąć oba te cele naraz.

    Zaś trzecią pozycją jest Memoir'44 - gra planszowa odwzorowująca mniej i bardziej znane bitwy II Wojny Światowej. Bardzo wymagająca, nastawiona na taktykę i skrupulatnie opisująca każdy aspekt walki - ale ciężko jest opisać uczucie dumy, kiedy po błyskawicznej szarży twojemu prawie zniszczonemu oddziałowi marines udaje się w końcu wykurzyć Niemców z ich bunkrów na plaży Omaha. :D Jeśli tylko będziecie mieli okazję w nią zagrać, gorąco polecam.

  15. Nie przerywając polerki mówię:

    - Nie mnie to oceniać, ale może gdyby ów poligon nie znajdował się w odległej prowincji, lecz stał tuż obok karczmy, więcej chętnych do walki by się znalazło. Zaś po jej zakończeniu mogłaby stać się ona ciekawym tematem do omówienia przy kuflu jakiegoś napoju w karczmie. I to nie tylko dla samych walczących, ale również dla widzów, którzy nie musieliby wędrować daleko w celu zobaczenia pojedynku. A w samym turnieju przez ciebie ogłoszonym chętnie wezmę udział.

    To powiedziawszy chowam w końcu szmatkę i zamawiam kolejny kufel mleka.

    - Jeśli zaś chodzi o najciekawsze postacie, to zawsze z nostalgią wspominam Tarena Pszczelarza ze wspomnianej już przez P_aula kampanii w Zapomnianych Krainach.

    Upjam jeden łyk białego płynu.

    - Z kolei wśród przygód które prowadziłem, najlepiej wspominam rozegraną w systemie Nieboraków sesję w klimatach grozy. Te małe dziewczynki w czerwonych sukienkach i gołębie pocztowe przynoszące wiadomość, że gracz za siedem dni umrze... Zresztą wszystkie sesje które prowadziłem w tym systemie bardzo mi się podobały.

  16. Nikt nie zauważył kiedy zniknął, teraz jednak licz ponownie pojawił się w karczmie w obłoku fioletowego dymu.

    - Po długim boju Maturołak w końcu legł martwy! Oznacza to, iż mam już wszystkie niezbędne składniki konieczne do rozpoczęcia rytuału wskrzeszania. Dlatego też ci z bohaterów, których jeszcze nie widziałem, mają jak najszybciej stawić się w moich prywatnych komnatach.

    - A co do rozbudowy tego miejsca, proponowałbym obok karczmy wielki stadion gladiatorów z trybunami ustawić, aby chętni bohaterowie mogli walczyć na nim dla sławy oraz chwały (i darmowych trunków w tawernie). W końcu czyż jest lepsze miejsce na znalezienie chętnego do bójki niż tawerna?

    To powiedziawszy licz zajął miejsce przy jednym ze stolików i zaczął polerować czaszkę szmatką nasączoną jakąś pastą.

  17. Kiedy rozbrzmiały ostatnie słowa Time Lorda, z mroku wynurzyła się postać spowita w długą, fioletową szatę. Gdy odrzuciła kaptur, oczom wszystkich ukazała się naga czaszka nieumarłego maga.

    - Tak, to ja, mocą zakazanej magii śmierci mam zamiar przywrócić do życia sesję Forgotten Realms. Razem z nią, zza światów mogą powrócić również bohaterowie, opłakani już przez swych stwórców. Oni również jako pierwsi dostąpią zaszczytu wstąpienia do odrodzonego świata, dlatego też powinni zgłosić się pod odpowiednią tablicą ogłoszeń. Jednak by przeprowadzić rytuał wskrzeszenia, muszę pokonać straszliwego potwora, Maturołakiem zwanego, z którym to ciężkie boje aż do połowy maja toczyć będę.

    To powiedziawszy postać podeszła do baru i zamówiła kufel mleka, które ponoć świetnie wzmacnia kości, szczególnie ważne dla każdego licza.

  18. 47 => Obejrzałem ten film i muszę przyznać, że zawarte w nim tezy są dosyć ciekawe. Nie posiadam wiedzy wystarczającej aby określić, czy występujący w nim naukowcy mówią prawdę, więc zmuszony jestem wierzyć im na słowo. Mimo wszystko jednak część z ich teorii (zwłaszcza ta o elektrycznej naturze słońca) jest dla mnie trudna do zaakceptowania. Nie podobało mi się również częste odwoływanie się do mitologii i próba wyjaśniania wszystkich podobieństw za pomocą tej teorii - za bardzo pachnie mi to jakąś spiskową teorią dziejów. Jednakże słusznie zauważyłeś, iż film ten doskonale obrazuje, jak niepewni możemy być naszej wiedzy. Okazuje się, iż nawet teorie dla nas oczywiste i pewne mogą być błędne. Jeśli jednak ta teoria jest prawdziwa, to już za kilka lat powinniśmy o niej usłyszeć ponownie.

  19. Na początek krótkie sprostowanie odnośnie ewolucji. Przy pisaniu poprzedniego posta zapomniałem o bardzo istotnym czynniku, o którym przypomniał mi dopiero artykuł przeczytany wczoraj w archiwalnej "Nowej Fantastyce". Mowa naturalnie o rozwoju medycyny :). Przecież już obecnie praktycznie 98% społeczeństwa (dane z tegoż artykułu) dożywa ,25 roku życia. Oznacza to, iż w zasadzie każdy osiąga wiek reprodukcyjny, co całkowicie eliminuje proces selekcji naturalnej, a wiec również ewolucji. Tak wiec, chcąc nie chcąc, możemy już liczyć tylko na inżynierię genetyczną i przezorność naukowców :).

    ...aż w końcu naturalnym porządkiem rzeczy stanie się projektowanie dzieci przez rodziców. ;] Średnio to radosne, urodzić się piersiastą blondyną tylko dlatego, że mamusi wydawało się, że może to będzie ładnie i obejdzie się bez staropanieństwa.

    Wiesz, życie jako piersiasta blond - piękność wcale nie musi być złe :D. Zresztą przezorna mamusia zapewne zaprogramuje również córeczce 150 punktów IQ, aby miała łatwiej w życiu. Bardziej obawiałbym się rodziców o mentalności ludzi, robiących piercing własnym niemowlętom (:blink:). Co bowiem stanie mu na przeszkodzie, aby jego dziecko miało trzecie oko, albo kostne narośle na czaszce w kształcie rogów - ot tak, aby się wyróżniało z tłumu...

    Najgroźniejszy jednak wydaje mi się wspomniany przez ciebie wcześniej podział na "ulepszonych" bogaczy i "normalną" biedotę, i związane z nim zagrożenie rozszczepienia Homo sapiens na dwa obce sobie gatunki. I właśnie to powinno nas martwić przede wszystkim...

    Człowiek nigdy nie dotarł do granicy wszechświata, więc wstrzymaj się proszę z takimi osądami... Oczywiście każdy mieć swoje własne zdanie, ale wydaje mi się, że do czegoś, czego się nie jest pewnym trzeba podchodzić z dystansem. Przecież co my tak naprawdę wiemy o wszechświecie? Albo inaczej, co nam się mówi? Wszak nie wiadomo, czy aby na pewno jesteśmy informowani o wszystkich odkryciach.

    Piszesz, że w całym kosmosie rządzą te same prawa fizyki... Przeca człowiek najdalej był na księżycu, więc jak tu stwierdzić jak się sprawy mają w innych galaktykach?

    Zawsze lubiłem słuchać wszelakich teorii spiskowych. O lądowaniu w Roswell, braku takowego na Księżycu, czy też próbnej eksplozji jądrowej w Tungusce - ot taka moja słabość. Niemniej jednak nie wieże w jakiś międzynarodowy spisek mający na celu ukrycie prawdy o tych setkach kosmitów lądujących codziennie na ziemi i żyjących na ciemnej stronie księżyca ;). Więżę naszym naukowcom, ich obliczeniom i badaniom które publikują. Pytasz co wiemy o wszechświecie. Rzeczywiście wiemy niewiele, ale sporo się domyślamy. Kiedy puścisz jabłko, spadnie ono na ziemię - to wiedział już Newton :P. Siłę tą nazwał grawitacją. Ziemia i Słońce powstały na skutek przyciągania okruchów materii dryfujących w kosmosie - dzięki grawitacji zbiły się tak mocno, że utworzyły zwarte ciała niebieskie. W nocy widać na niebie setki gwiazd - mniejszych i większy od naszego Słońca - które wyglądają tak samo lub bardzo podobnie - a więc pewnie powstały w ten sam sposób. A skoro nawet w innych galaktyka działa grawitacja, to czemu nie miały by tam działać inne prawa fizyki. W końcu widzimy je - a więc wysyłają promieniowanie o częstotliwości odpowiadającej światłu widzialnemu. Jedyny problem stanowi nasza znajomość tych praw - o czym w poprzednim poście wspomniał Hans_Olo.

    A co do tegoż właśnie ostatniego posta: Co prawda z Chemii mam tróję (i to raczej słabą :P), jednak z tego co pamiętam, to według obecnego poziomu naszej wiedzy jedynie związki oparte na węglu są w stanie tworzyć bardziej skomplikowane struktury (aminokwasy, białka i tak dalej), które są w zasadzie podstawą jakiegokolwiek życia na poziomie chociażby bakteryjnym - nie mówiąc już o większych formach, czy istotach rozumnych. Dlatego właśnie jak na razie rozważa się jedynie istnienie życia opartego na węglu. Proszę, poprawcie mnie jeśli się mylę :).

  20. Ewolucja człowieka? Według mnie może ona przybrać dwie formy:

    Pierwsza to ewolucja sztucznie wspomagana. Chipy, sztuczne kończyny i narządy, inżyniera genetyczna itd. Jak się to skończy wiedzą tylko fantaści, ale najprawdopodobniej albo sami wykończymy się w wielkiej wojnie Ubersoldiers ;) , albo wkroczymy dzięki nim w erę powszechnej szczęśliwości, a problem braku narządów do przeszczepów odejdzie w niebyt :).

    Drugą możliwość (znacznie mniej prawdopodobną) stanowi naturalny i powolny proces ewolucji. Czytałem kiedyś artykuł opisujący prawdopodobny wygląd tego Homo Futurus. Według naukowców najprawdopodobniej będzie on miał znacznie większą mózgoczaszkę, zdolną pomieścić większy mózg. Będzie wyższy od nas (tendencję tę widać zresztą już dzisiaj). Całkowicie zaniknie owłosienie ciała - wszyscy będą łysi :D. W całości postać ta dość mocno przypomina nasze poczciwe "szare ludziki", jednak nie jestem w stanie powiedzieć, które z tych wyobrażeń wpłynęło na drugie i w jakim stopniu. A jak będzie naprawdę, i tak dowiedzą sie dopiero nasze wnuki :).

    Myślę, że modyfikowana żywność odegra w tym procesie znaczącą rolę. Wszak nie znamy jeszcze wszystkich (przynajmniej z tego, co mi wiadomo... poprawcie mnie, jeśli się mylę) negatywnych (a może i nawet pozytywnych) skutków jej spożywania.

    Wypowiedź ta przypomniała mi kawał, jaki usłyszałem jakiś czas temu: "W roku 2150 już tylko mała grupa zapaleńców protestowała przeciwko żywności modyfikowanej genetycznie. Na tle reszty ludzkości wyróżniała się ona brakiem rogów i kopyt, oraz różową, a nie zieloną skórą." :P

  21. O bicepsy i staminę nie będę się kłócił, bo jednym jest to potrzebne, a innym nie. Jeśli chodzi o tę misję z nurkowaniem, to miałem ten wskaźnik na połowie, i w pewnym momencie tylko cudem uniknąłem wykrycia.

    Nieobowiązkową...Do głównego wątku nikomu one potrzebna nie była. Aha i akurat tutaj zabranie Gimp Suit było konieczne.

    Po pierwsze, w swoim poprzednim poście pisałeś ogólnie o misjach, a nie o głównej osi fabuły. A po drugie, to Gimp Suit trzeba było mieć tylko w czasie misji, kiedy śledziłeś krupierkę. A żeby zdobyć kartę magnetyczną, trzeba było ją zabrać na kilka normalnych randek, albo przyjść do niej w tym kostiumie. Dlatego napisałem, że ułatwiał on te randki.

  22. Bicepsy i inne bajery, jak to nazwałeś rzeczywiście nie były konieczne, ale bardzo się przydawały. Dzięki bicepsom zadawałeś silniejsze ciosy, a stamina sprawiała, że mogłeś dłużej biec sprintem, co w niektórych misjach ratowało życie CJ. Więc chociaż nie było to konieczne, to bez "przypakowania" postaci gra była znacznie trudniejsza. A wykonanie jednej z misji Wooziego bez nurkowania na max było w zasadzie niewykonalne. Randki również były konieczne, aby wykonać misje z kasynem w Las Venturas. Chociaż ubranie się w odpowiedni strój znacznie te randki ułatwiało. Eagle, coś cienko z tą twoją pamięcią :D

×
×
  • Utwórz nowe...