Skocz do zawartości

kubus96

Forumowicze
  • Zawartość

    52
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez kubus96

  1. Mam do was kolekcjonerów wielką prośbę - jeśli znajdziecie gdzieś EK Sacreda 2 to proszę o jakieś info.[...]

    Ostatnio na Muve.pl widziałem kolekcjonerkę Sacreda 2 za dychę (zobacz tutaj), co jest w ogóle śmieszne, bo zwykła edycja w pomarańczowej Kolekcji Klasyki jest za 25 zł. Możliwe jednak, że po prostu wyczerpały im się zapasy tej kolekcjonerki i nie wywalili oferty, wprowadzając ludzi w błąd. Możesz napisać lub zadzwonić z pytaniem, kiedy można spodziewać się powrotu tej wersji do sklepu.

    Pewnie już ktoś o tym pisał, ale widział ktoś przedsprzedaż Max Payne 3 w Empiku? Pomijając, że był to chyba mój ostatni zakup jakiejkolwiek gry w tej sieci, to skusiłem się na to przez koszulkę (która i tak jest za duża, ale do spania czy ćwiczeń może być). Dodatkowo było w tym DLC i zniżka za równowartość zakupionego "preordera", czyli 30 zł. W sumie za grę zapłaciłem, ze zniżką, 110 złotych. Bez niej zapłaciłbym tak czy siak 140 zł i nie dostał tych dupereli... Ja bym chętnie korzystał z tego typu okazji, ale jakoś nie widać ich dużo.

  2. Kilka dni temu skończyłem Fahrenheita, za którego WRESZCIE się zabrałem. Wzruszyłem się na końcowym filmiku (to był park?)... :x Ogólnie świetna gra, żałuję, że ta historia tak szybko się skończyła! Jedyną rzeczą, którą mogę uznać za minus jest to, że ostatnia misja, "bossy", były za łatwe. Walka z nimi opierała się na tym samym, co było chociażby w połowie gry i nie wymagało większego wysiłku.

  3. Minęło 5 lat, a SA ciągle jest bardzo fajne. :) Gram w nie codziennie, głównie w SAMP'a, teraz zacząłem w single grać. Grywalność jest bardzo dobra. Grafika, jak na 2004-2005 rok była (według mojej skromnej opinii) świetna. Jeśli dochodziły do tego mody... Teraz jakby jakaś gra wyszła z taką grafiką byśmy się śmieli. ;P

  4. Napisałem wczoraj 2 opowiadania, jako zadanie domowe. Pierwsze miało temat 'Nie napisana dotąd historia z Harry'ego Potter'a.', a druga 'Każdy ma swoją górę.'. No więc pierwsza:

    Niefortunne zdarzenia

    w Hogwarcie

    17-letni Harry Potter, siedział ze swoją dziewczyną Cho Chang na błoniach Hogwartu, dochodziła 18:59:59. Nagle zauważył różową chmurę dymu, nadchodzącą z północnego wschodu, a dokładniej 17o w odniesieniu do północy. Po 5 minutach chmura była już nad zamkiem, zaczęło padać.

    - Oh, nichte deszczen! Harry, uciekajmy do zamku, bo zmokniemy na kwaśne jabłko! ? przestraszyła się Cho.

    [Cho miała specyficzne poczucie humoru.]

    - Ja, ja. Kommen, meine frau ? zgodził się Harry.

    [i zarażała tym Harry?ego.]

    Pobiegli więc do środka i schowali się w mocno rozgrzanej płomieniami dziesiątek świec głównej sali. Było już grubo po 19:01:05, więc na stołach stały tace i półmiski z pysznymi daniami na kolację.

    Cho zaproponowała wyścigi do końca Sali. Młody czarodziej, oczarowany pięknem swojej dziewczyny, zgodził się. Ustawili się w drzwiach, blokując drogę uczniom Hogwartu, którzy gryźli klamki z głodu.

    - Go, go, Power Rangers! ? zakrzyknęła Cho na start.

    Harry właśnie sięgał po karmelowe ciasteczko oblane białą czekoladą z wiórkami kokosowymi, więc wystartował po 4,98 setnych sekundy, kiedy Cho była już w połowie sali. Nagle spojrzała w tył, żeby pokazać język swojemu chłopakowi ubrudzonemu czekoladą z ciasteczka i? wpadła na profesora Flitwick?a, który wpadł na profesor McGonagall, która wpadła na profesora Dumbledore?a, który wpadł na Hargida, który wpadł na zbroję Niebieskiego Rycerza z Vladivostoku i wyleciał razem z nią przez okno, uprzednio wybite przez zaklęcie Ron?a na porost chwastów. Wtedy wszyscy na Sali zakrzyczeli:

    - Aargh! Ale urwał! Ale to było dobre?!

    Harry wziął jeszcze 8 ciasteczek, 4 nóżki kurczaka, sos śmietanowy z bitym ketchup?em, kilka dużych pudełek Fasolek Wszystkich Smaków Berti?ego Bott?a, kufel z herbatą fasolową i 2 kawałki ciasta na deser. Razem z Cho poszli na ostatnie piętro i schowali się w toalecie.

    Harry, zajadając się kurczakiem, nie usłyszał straszliwego ?Uuuuu!?, który usłyszała Cho.

    - Harrusiu, słyszałeś to? ? zapytała.

    - Niet ? odpowiedział czarodziej, mając w ustach 2 ciasteczka, 5 fasolek i sos.

    - Aha ? zakończyła dialog dziewczynka.

    Po chwili znów ktoś zawył tajemniczo ? ?Uuuuu!?. Cho przybliżyła się do Harry?ego, któremu nagle trysnął sos z nosa, bo przypomniał sobie kawał o muszli klozetowej i szczoteczce do zębów.

    - Harry, kupisz mi futro? ? zapytała zaczerwieniona niewiasta.

    - Ta, może, nie wiem, raczej, chyba, na pewo? Nie. ? odburknął Harry, wokoło którego leżały pudełeczka, sos i kości od kurczaka.

    Harry?emu wychodzącemu z toalety drogę zagrodziła sterta książek, która po chwili zaczęła się palić. Bardzo dobrze wyszkolony czarodziej, który potrafiłby uratować wszystko i każdego (czyli właśnie Harry), złapał Cho za nogę, wbiegł do toalety i zamknął drzwi w panice.

    - Aa! Trzeba uciekać! Szybko! Przez okno! ? krzyczał, podbiegając do okna.

    Otworzył je, złapał Cho za kostki i wyrzucił przez okno. Kiedy uderzyła głową o wystający klif, skoczył za nią. Niestety wylądował mało efektownie ? do wody. Po prostu odbił się za mocno od parapetu.

    Kiedy Harry?emu udało się zabić ośmiornicę z 4 mackami (resztę odciął Ron swoim zaklęciem na komary), wyszedł z wody, cały mokry i oplamiony krwią, podszedł do Cho, która również była cała we krwi od uderzenia o twardą skałę i wyciągnął z jej kieszeni chusteczkę. Wytarł nią porządnie swoje zamszowe buty i rzucił do wody różdżkę zamiast chusteczki. Musiał wejść po nią do jeziora. Jakby mógł bez niej bronić swojej dziewczyny przed muchami? Nie mógł. Więc po poszukiwaniach 5 metrów kwadratowych, na dnie jeziora, znalazł? Hagrid?a, który uprzednio wypadł przez okno razem ze zbroją. Niestety, ale żył.* Harry wrzucił go z powrotem i wznowił poszukiwania nieszczęsnej różdżki.

    Jest! Po 5 godzinach, 12 minutach, 58 i 19 setnych sekundy znalazł swoją piękną różdżkę z włosia końskiego oraz zębów trolla. Złapał Cho za nogę i ciągnął w kierunku meliny Pana Zdziśka, który pędził bimber i znał się na medycynie.

    - Panie Zdzisiu! Panie Zdzisiu! Koleżanka nogę złamała! ? krzyczał Harry, pukając bardzo mocno swoją owłosioną pięścią w spróchniałe drzwi chaty.

    Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich? Szczur Mietek! Było to zwierzątko Pana Zdziśka. Po kilka sekundach przyglądania się krwi, uciekł w las. Wtedy pojawił się Pan Zdzisiek!

    - No nie! Znów uciekł, skubany?! Robi to co 3 i pół dnia.

    - Panie Zdziśku! Koleżanka nogę złamała! ? powtórzył się zaniepokojony Harry i podał Cho Zdziśkowi.

    Pan Zdzisiek jednym ruchem ręki sprzątnął wszystko ze stołu i położył na nim dziewczynkę, po czym wyjął z kieszeni trochę mniejszy stół razem ze szpitalnymi przyrządami i postawił obok siebie. Zaczął operację. Wyjął, tym razem ze spodni, duży dzban bimbru z korkiem, odkorkował go uszami i wlał do ust Cho, która po chwili się obudziła, a wszelkie rany zniknęły.

    - Moja koffana! ? Harry zaczął przytulać i całować swoją dziewczynę.

    - Co? ? zapytała ona ze zdziwieniem.

    - Nic. Iks de.

    - Aha. No to chodźmy do Hogwart?u, bo muszę do ToiToi?a.

    I poszli.

    Tak się kończą Niefortunne zdarzenia w Hogwarcie.

    Jakub Łukasiewicz

    Wykorzystano tekst z filmiku ?Polskie drogi zimą?, oraz serii ?Harry Potter?.

    Autorem reszty tekstu i żartów jest Jakub Łukasiewicz.

    Bezwzględny zakaz kopiowania tekstu bez zgody autora.

    *Nie mam nic do Hargrid?a, bardzo go lubię, to jedna z moich ulubionych postaci, ale musiałem to wlepić w fabułę, gdyż nic lepszego nie miałem.


    I druga:

    Wyprawa na Grzyba

    Historia ta, krótka, opisuje ostatni dzień życia Edwarda Ogóra. A dokładnie Pana Edwarda, dla przyjaciół Edzio lub Pan Edzio. Pan Edzio ma 80 lat. Nie owijając w bawełnę, zaczynamy.

    Pan Edzio był potulnym, 80 letnim dziadkiem. Miał siwe, krótko ostrzyżone włosy, uczesane ?na Włocha?. Codziennie chodził w swoich wojskowych spodniach z charakterystycznymi plamkami oraz w tenisówkach lub trampkach. Wszystkiego miał po kilka par. Koszul miał bardzo dużo. A to w paski, a to w ciapki, a to w kury? Opisywanie ich zajęło by z 3 strony, a przecież ma być krótko, mhm? Także przejdźmy dalej.

    Pan Edzio wstał jak zwykle o 7:30. Umył zęby, ogolił, ubrał i takie tam. Tzw. codzienna rutyna.

    Jak co dzień, nasypał swojej 5 letniej, lekko osiwiałej już kurze ziarna do miseczki i nalał jej (a tak dokładnie jemu, bo kura nazywa się Tomek) soku pomarańczowego, rozcieńczając go wódką 40%. Sam sobie nie pożałował. Wyjął 80% i nalał do uprzednio zrobionej herbaty. Kiedy zakończył robienie owsianki, Tomek zjadł już swoje ziarno i prosił o więcej.

    - Nie Tomusiu, nie. Nie dostaniesz już. Pamiętasz przecież, że jesteś na diecie? Pani doktor nie ucieszyła by się, gdyby usłyszała, że jesz tyle. Masz jeszcze trochę soczku, ale cicho-sza! ? i dolał więcej soku do pustej już, porcelanowej miseczki.

    Po śniadaniu Pan Edzio wybrał się jak zwykle ? na górkę Partyzanta. Była to kilku metrowa górka przy Carrefourze, we Wrocławiu, gdzie mieszkał staruszek. Codziennie wspinał się na nią 3 razy ? po śniadaniu, obiedzie i przed kolacją. Oczywiście ze swoim kurakiem na smyczy. Kurak też robi kupy, więc trzeba go wyprowadzać .

    Kiedy doszli na sam szczyt, Edzio odpiął Tomka od smyczy, a ten zaczął biegać i dziobać ludzi w nosy. A nasz kochany staruszek usiadł na trafie i po kilku chwilach upadł i uderzył głową o wystający korzeń ? zasnął. Śniły mu się wielkie plantacje pomarańczy, między którymi biegały kury. To był taki piękny sen, który niestety przerwał Tomek. Dziobnął Pana Edzia w oko, które wypadło. Włożył je ponownie, wziął kuraka pod pachę tak, żeby wszystko widział na około i wrócili do domu.

    Kiedy doszli, Pan Edzio dziwnie się czuł, jakby połknął kurę w pomarańczach i sosie jajecznym. Kurak biegał wokół niego, odprawiając Indyjski rytuał ?Szakalaka, nie ma ptaka!?. Aż tu nagle Pan Edzio zwymiotował!

    - To po tej herbacie? - oznajmił.

    - Kokokokokokokokokokokokokoko ? zgodził się kurak.

    - Dobra, chodźmy na górkę Partyzanta. Obiadu dziś nie zjem, bo się znów zrzygam?

    - Ko?

    I poszli.

    Kiedy znów weszli na górkę, Pan Edzio zasłabł! Tomek nie potrafił go obudzić, więc wyjął z jego kieszeni IPhone?a 3G, wydziobał 999 i czekał na sygnał! Wreszcie ktoś odebrał!

    - Kokokoko! Kokoko! Koko! Ko! Kokokokoko! Koko! Ko!! Kokokoko!! Koko! ? powiedział w panice Tomek.

    - Dobrze, wysyłam jednostkę. 00 do 04, człowiek zasłabł na górce Partyzanta. Brak pulsu, over.

    - 10-4, jedziemy, 04, out.

    Po kilku godzinach przyjechali.

    - Przepraszam, zgubiliśmy się ? lekarze próbowali się tłumaczyć.

    - Kokokoko! Kokoko!! ? odburknął Tomek i kazał im brać się do roboty.

    - Sir, yes, sir! 10-4! Zaczynamy!

    Na górce nie dało się nic zrobić, musieli go zabrać do szpitala.

    - 04 do 00, zaraz będziemy w 00, przygotować salę, over.

    - 10-4, 00, out.

    - Kokoko!! ? popędzał kurak.

    Wreszcie dojechali. Pan Edzio ciągle nie miał pulsu. Wzięli go na salę, a Tomek musiał czekać za drzwiami. Próbował wbić przez rurę wentylacyjną, ale była za chuda, żeby intruzy nie chodziły po szpitalu.

    Kurak czekał i czekał, i czekał, i czekał, i czekał, i czekał, i czekał, i pił Coca-Colę, i czekał, i czekał, i jadł Twix?a, i czekał, i czekał, i czekał, aż wreszcie wózek z Panem Edziem wyjechał. Tomek wskoczył na niego i zbladł ? jego kochany pan nie żył. To było straszne dla Tomka.

    Wrócił do domu razem z Panem Edziem i zrobił mu pogrzeb w ogródku. Nie było nikogo poza nimi, gdyż Pan Edzio nie miał nikogo znajomego oprócz Tomka (i właśnie Tomek mówił do staruszka ?Edzio?). Pogrzeb był długi, aż 3 godziny. Kurak modlił się, żeby Panu Edziu było dobrze w niebie.

    Mam nadzieję, że tak będzie.

    To już koniec tej historii. Wystąpili:

    Pan Edward Ogórek (Pan Edzio),

    Kurczak Tomek,

    w 00 lekarka Gienia,

    patrol 04 ? Maciek Kloc, Heniek Bochenek oraz Zdzisława But.

    Jakub Łukasiewicz

    Wykorzystano tekst z filmiku ?Skocz mi na grzyba?, jako przerobiony tytuł.

    Autorem reszty tekstów jest Jakub Łukasiewicz.

    Bezwzględny zakaz kopiowania tekstu bez zgody autora.


    Jak się podoba? :D

    PS Potrafię pisać i poważne, ale częściej takie o - 'dla fun'u'. ;P

  5. Bardzo lubię takie ukraińskie/rosyjskie klimaty, jak STALKER lub Metro, które jest bardzo ciekawą książką, a z drugiej strony grą. Miałem wielki dylemat czy wybrać Just Cause 2, czy może Metro i zdecydowałem się na nie - nie żałuję! Super gra, ale za mało straszna. Te pseudo mutanty tylko sobie skaczą na nas, gryzą i nic więcej, a żeby je zabić czasem muszę zmarnować 2 magazynki... Maszynówki! ;/

    Reszta jest okej. Aktualnie utknąłem na rozdziale 4: Wojna.

×
×
  • Utwórz nowe...