Skocz do zawartości

Peegula

Forumowicze
  • Zawartość

    24
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez Peegula

  1. Peegula
    Kamino zawsze było planetą deszczową. Zero lądu. Jedynie kolonie ludzi wystawały ponad powierzchnię wody. Dziwne, kopulaste dachy, widocznie z kilkunastu kilometrów oraz z niskiej orbity, silnie kontrastowały z wzburzonym morzem. Z zewnątrz szare, podobne do betonowych wzgórz, w środku sterylnie czyste. Kilkuset żołnierzy na zewnątrz przeprowadzało patrole, wypatrując wroga nadciągającego z orbity. No bo w końcu kto mógł ich zaatakować od morza, skoro jedyny stały ląd znajdował się na biegunie planety?
    Wewnątrz budynku następowała niezwykła przemiana. Wszystko, co nie było przyniesione z zewnątrz, było zupełnie niepodobne do wnętrz. Wszystko sterylnie białe, czyste, nieskalane ludzką ręką. W równych rzędach maszerowali świeży żołnierze, którzy zapewne zginą już wkrótce gdzieś w kosmosie. Za ich plecami znajdowała się olbrzymia struktura - fabryka klonów. Z zewnątrz w ogóle nie przypomianała takowej - kolejny biały dom we wnętrzu kopuły. Tyle tylko że ten zajmował całą dostępną przestrzeń jednej, całkiem sporej kopuły. Wychodzili z niej w pełni wykształceni żołnierze, zdolni już do walki. Dalej przechodzili na różnie sekcje - dla piechoty i marynarzy. Nie mieli wyboru, gdzie pójdą. Klon nie ma być wolny. Ma służyć panu.
    Dalej znajdowała się zbrojownia. Setki tysięcy karabinów, kilkaset cięższych dział, oraz rakietnice - tych nie mogło zabraknąć. Każdy, kto mógł zabrać taki sprzęt, był albo dobrze ustawiony, albo po prostu miał ogromne szczęście. Ze zbrojowni zabierali również swoje pancerze, w kolorze zależnym od miejsca w wojsku, jakie zostało im nadane po wychodowaniu. Zwykli żołnierze otrzymywali białe. Te było najciężej zauważyć w czystej, pięknej bieli faktorii. Wyżej były pancerze pomarańczowe, należące do przyszłych marynarzy. Te zabierało niewielu, odkąd Imperium przestało istnieć. Nikt nie był tu w stanie wyprodukować tu tylu jednostek kosmicznych. Najmniej było tych z bordowymi materiałowymi wstawkami - te należały do generałów. W ciągu roku odebrało je tylko kilku żołnierzy.
    Nad całym tym zbiegowiskiem, pod dachem kopuły, znajdowały się kapsuły mieszkalne, przeznaczone dla tych, którzy mieli jeszcze trochę tu posiedzieć. Spora sieć korytarzy zbierała się w auli, która wystawała ze swoim oszklonym dachem dużo ponad kopułę. Od niej mały korytarz prowadził do przezywanego przez żołnierzy "mostka", z którego można nadzorować całą produkcję oraz widać cały teren fabryki. Teraz siedziało w nim kilku oficerów, widocznie zmęczonych oraz wystraszonych. Wpatrywali się w odczyty czujników, które znajdowały się nad planetą. Każdy po kolei gasł, wysyłając słabe prośby o pomoc. Mogło to oznaczać tylko jedno. Jedi przybyli w końcu i tutaj.
    Właz ograniczający dostęp rozsunął się i weszło kilku żołnierzy, eskortujących Gubernatora Seluku. Najwyraźniej dowiedział się o flocie Imperium Jedi. Nie odzywał się do nikogo, tylko podszedł zobaczyć odczyty. Zachował kamienną twarz, nie można było zobaczyć czy się boi czy też jest wściekły.
    Jeden z oficerów postanowił zaryzykować.
    -Pojawili się tu....
    -Godzinę temu, wiem - odpowiedział szorstko Seluku. Wciąż odczytywał listę okrętów, które tu przyleciały. - Popatrzcie na to.
    Wskazał im spis jednostek desantowych Jedi, zaskakująco długą.
    -Może mi ktoś powiedzieć, dlaczego oni mają tyle żołnierzy? W końcu nie mają naszej fabryki.
    Nikt jakoś nie kwapił się do odpowiedzi. Jeden z żołnierzy odpowiedział zdecydowanie:
    -Są jeszcze inne sposoby rekrutacji do wojska, nie tylko klonowanie. Jest też zwykły pobór, no i najemnicy. Zresztą tych jest najwięcej w ich armii. Wyobraża sobie pan taką sytuację w naszej armii? Niemożliwe.
    Seluku uśmiechnął się, słuchając tej odpowiedzi. Musi zanotować sobie numer tego żołnierza - 59.67.211. Będzie doskonałym dowódcą.
    -Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź, żołnierzu.- Podszedł do interkomu, kierując swój głos do każdego w fabryce.- Proszę wszystkich, którym można przeszkodzić w pracy, stawić się w auli. Mamy problem.
    -Chyba nie chce pan walczyć, panie Gubernatorze?
    ========================
    Pierwszy post zrobiłem w niecałe dwa dni. Całkiem nieźle jak na mnie.
    Yeti, fabuła będzie taka, jaką zrobię. Nie znam doskonale całego wyjaśnienia gwiezdnych wojen.
  2. Peegula
    Po ostatniej bitwie zorganizowanego Imperium, porażce nad Endorem, całe wielkie Imperium podzieliło się na dziesiątki tych mniej, jak i bardziej ważnych planet, od teraz rządzonych przez ich gubernatorów (nie wiem jak nazywał się zwierzchnik wszystkich sił na danej planecie). Rebelianci, po zniszczeniu drugiej Gwiazdy Śmierci i rozbiciu floty Imperium, niepodzielnie panują w przestrzeni kosmicznej, niszcząc kolejne stacje kosmiczne należące wcześniej do Imperium. Co bardziej przedsiębiorzy zarządcy planet pertraktują z Imperium Jedi (tak ich nazwałem... nie podoba się?), spodziewając się dużych zysków. Inni podejmują nierówną walkę, by choć odrobinę dłużej cieszyć się wolnością.
    Po trzech latach tylko kilka systemów pozostaje poza kontrolą Jedi: Kamino, niezdobyta fabryka klonów, Shola, nieprzystępna i pustynna, oraz Nal Hutta, rządzona przez piratów baza najemników, która nie została nigdy zdobyta przez żadne z istniejących dotychczas imperiów. Na tej pierwszej zaczyna dziać się coś bardzo złego, coś, co może zburzyć porządek z trudem utrzymywany przez rządy Jedi.
  3. Peegula
    Witam wszystkich bloggerów, forumowiczów i fanów CDA!
    Ostatnio naszła mnie ochota na pisanie własnego bloga. Takowych istnieje ok. 2 mld, więc jest to całkiem spora liczba. Mój nie będzie niczym zaskakującym - ot, kolejna, nudna opowieść (dla wielu z was). Mnie jednak klimaty gwiezdno-wojenne się podobają, i nie zmienię swoich zainteresowań. Blog będzie prowadzony w klimacie opowieści, choć zjawią się inne wstawki (może nawet jakieś filmiki z gier o Gwiezdnych Wojnach). Nikogo nie zapewniam, że wpisy będą się pojawiać regularnie, lecz będę się starał wrzucić choć dwa na tydzień (w końcu wakacje). Później, podczas roku szkolnego... no cóż, nie będzie tak różowo. W pisaniu będę posługiwał się mapą z gry SW:EaW. Ta właśnie wydaje mi się najlepsza.
    P.S. Postaram się, by ta opowieść nie była taka jak ta od kolesia z CDA. Czytelnicy wiedzą o co mi chodzi.
×
×
  • Utwórz nowe...