Skocz do zawartości

Sheena

Forumowicze
  • Zawartość

    94
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez Sheena

  1. Sheena
    Dzień dobry. Dziś tak trochę osobiście, czyli pospolity, nudny wpis.
    Mamy taki cudowny, szary ranek. Jak ten czas szybko płynie, kolejne miesiące na karku. Pamiętam zimowe święta, a już wczoraj, ruszyłam swój mało twórczy instynkt i zrobiłam malutki, wiosenny stroik. Śmieszne.

    Mama od trzech dni przygotowywała świąteczny arsenał:
    pieczone mięsa: klops z jajkiem, schabik, boczek, kaczka, udka faszerowane, sałatki, kluski śląskie, żurek, babkę, ciasto chałwowe, szarlotkę, serniczek, tiramisu, torcik makowy i wiele więcej, a ja dodałam mazurka kajmakowego i jajeczka marynowane, no wszystko pięknie, ładnie, wyśmienicie - mniam.

    A później, wyrzuty sumienia, że brzuszek pełny, że bluzka zbyt dobrze leży... *chlip, chlip*


    W każdym razie wszystkiego dobrego, smacznego, cudownego, ziemskiego i nieziemskiego wręcz (normalnie inspiracja ME3 :o) Drodzy Forumowicze, trzymajcie się ciepło! Mentalnie Was wszystkich tulę :3


    Me mało oryginalne działko, tfu! Dziełko.

    A żeby zbyt słodko nie było:

    Youtube Video -> Oryginalne wideo

    ***

    Jak już mówiłam w trakcie poprzednich świąt, tak i teraz schabik ze słodyczami wygrywa
  2. Sheena
    "Silny bądź! Musicie być jak szalona rzeka! Jak tajfun, który obali mur, a równocześnie tak tajemniczy jak księżyc, co wygląda tu zza chmuuuuuuuur!"


    Ugh, już się uspokajam i przechodzę do rzeczy
    Każdy z nas ma jakieś swoje ulubione bajki z dzieciństwa. Kubuś Puchatek, a może jednak Miś Uszatek? Koziołek Matołek, Tabaluga, Krecik... Każdemu z nas 'coś' w pamięci zapada. Coś, do czego wracamy mimo wszystko. Mi w głowie siedzi mnóstwo utworów z bajek animowanych, które kiedyś dostawałam pod choinkę na kasetach - co to była za radość!

    Zaczynamy!

    MULAN
    Cudo. Cudo. Cudo. Krótko mówiąc: zawsze chciałam przeżyć taką przygodę jak ona. CUDO! Poza tym (pomijając moją niespełnioną, waleczną duszę), która kobieta nie chciałaby być ukochaną Shang'a?
    Youtube Video -> Oryginalne wideo

    Youtube Video -> Oryginalne wideo


    TARZAN
    Łohohoho. Tarzan. Taaaaaaarzan - te mięśnie, włosy, ogromne paluchy, paczadełka, hohoho. UWAGA! Nic nieznacząca historia z mojego doczesnego życia. Pamiętam jak dziś, że Tarzana oglądałam pierwszy raz w kinie razem z tatą. Byłam mała i niska (dobra, teraz też te 165cm nie jest pocieszające, ale...), więc potrzebowałam czegoś, co by mnie podniosło. Szanowny rodziciel wymyślił, że posłuży się podstawką samochodową dla dzieci - nie mam pojęcia jak to się fachowo nazywa. Voila! Widziałam wszystko.
    Youtube Video -> Oryginalne wideo

    Nie wiem dlaczego, ale ta scena z filmu kojarzy mi się z moimi znajomymi. Ciii! Nie mówcie im.
    Nie ubliżając małpom, oczywiście.
    Youtube Video -> Oryginalne wideo


    KRÓL LEW

    Czysta zemsta. Ciary na ciele mam, więcej nic do powiedzenia.
    A teraz gryźcie ziemię i niech krew popłynie strugą wartką!

    Youtube Video -> Oryginalne wideo


    DROGA DO ELDORADO

    Jak mogę im odmówić, skoro boskość chcą mi wmówić? Nie zawiodę ich, bo stać mnie na ten gest! No jak? No jak? Koniec gadania, idziemy na imprezę.
    Youtube Video -> Oryginalne wideo


    KSIĄŻĘ EGIPTU
    Bardzo dobrze wspominam ten tytuł. Mierząc miłość do czegoś w mojej Skali Ciar (im są one częstsze i na większej powierzchni ciała występują, tym lepiej) ten utwór dostaje 10/10.
    Youtube Video -> Oryginalne wideo

    Ten 11/10
    Youtube Video -> Oryginalne wideo


    Zbierając wszystkie moje przeżycia i wrażenia do kupy, z czystym sercem mogę powiedzieć, że tęsknię za takimi produkcjami. Nie ciekawią mnie ani troszkę przygody blond gwiazdki, czarodziejskiej rodzinki czy innych tego typu człowieków.

    A na sam koniec, coś, przy czym mnie od dwóch dni nosi. Ba, i też przypominają mi się czasy, kiedy chorowałam, nie chodziłam do szkoły i co robiłam? No co ja, Sheena, mogłabym robić? Grałam!

    Aż taki złowieszczy uśmiech ciśnie mi się na twarz.

    Youtube Video -> Oryginalne wideo

    Czołem!
  3. Sheena
    Być kobietą, być kobietą - marzę ciągle będąc dzieckiem, być kobietą, bo kobiety są występne i zdradzieckie...
    Być kobietą, być kobietą - oszukiwać, dręczyć, zdradzać
    nawet, gdyby komuś miało to przeszkadzać.

    Witam. Jutro czeka mnie małe wyzwanie na lekcji filozofii. Co z tego? Kogo to obchodzi?
    Ha, zaskoczę Was! Potrzebuję pomocy jakże zacnego, męskiego grona użytkowników forum
    "Kobieta i jej współczesna rola w społeczeństwie" - jest to temat debaty, którą mam poprowadzić. Zatem głównym tematem jest kobieta.
    Nie będę się rozwodzić na jej temat, bo każdy wie jak owa kobieta wygląda - dwie ręce, dwie nogi, głowa, wszystko pięknie, cudnie, ładnie.



    Chciałabym rozpocząć od wyników ankiety (właśnie przechodzę do sedna sprawy!), w której zapytam szlachetnych panów, czy gdyby mieli możliwość zmiany płci, czy skorzystaliby z tego, mając na uwadze wszystkie plusy i minusy istnienia jako płeć piękna, a? Oczywiście nie poruszam tu żadnych wątków kulturowych, religijnych, politycznych czy medycznych, po prostu pytam
    Mam szczerą nadzieję, że pomożecie i jutro mój profesor, będzie mile zaskoczony.
    Cóż, nie pogardziłabym uzasadnieniem swojego wyboru w komentarzu
    W nagrodę wspomnę i podziękuję Wam na początku lekcji, pozdrawiam
  4. Sheena
    Bardzo krótko i na temat...

    Pierożki, barszczyk, uszeczka, kluseczki z makiem, makowce, serniczki, pierniczki, czekoladki, oj oj oj!

    Wesołych świąt!
    Wiem, spóźniłam się.


    *** Ach, a tak poważnie, to wolę schabik ze śliwką niż jakiś tam serniczek...
  5. Sheena
    Witam
    Początek. Właśnie, początki bywają strasznie trudne. Zobaczymy jak to będzie ze mną...


    Ostatnie tygodnie wakacji spędzam nad polskim morzem, w Gdańsku, moim ukochanym od dziecka mieście. Miałam okazję oglądać na żywo pierwszy mecz na PGE Arena w Gdańsku (osobiście i nie tylko, uważam, że to jeden z najpiękniejszych, powstających u nas w kraju stadionów), więc przygotowałam krótką relację. Od razu zastrzegam, na piłce nożnej nie znam się ani trochę i nie jestem jej wierną fanką, co jednak po wczorajszym dniu uległo małej zmianie Wyścig po bilet.


    W sobotę, około godziny 16:30 grzecznie ustawiłam się w kolejce po bilet na niedzielne wydarzenie dnia w 3mieście. Upłynęła dobra godzina zanim mogłam spokojnie oprzeć się o okienko kasy. Sprzedawca biletów był wyraźnie wykończony. W zasadzie nic dziwnego: drukował wejściówki od 8 rano, a do końca pracy pozostało mu jeszcze sporo czasu (kasy biletowe były czynne od 8 do 24). Mężczyzna z tego zmęczenie wydał mi zbyt dużą zniżkę, więc powstały małe oraz całkiem zabawne komplikacje, jednak po kilkunastu minutach stałam się zadowoloną właścicielką biletu na inauguracyjny mecz stadionu PGE Arena, Lechia Gdańsk ? Cracovia.

    Danie główne.



    Wielki chrzest stadionu rozpoczynał się o godzinie 17. Z mieszkania wyjechałam 1,5h wcześniej, co później okazało się bardzo dobrą decyzją. W całym mieście dało się słyszeć wesołe pokrzykiwania kibiców ?Lechia! Lechia!?, a ulice przybrały biało-zielone barwy. Korki, które panowały wówczas w Gdańsku były o wiele większe, niż te w godzinach szczytu. Tłum, przypominający ogromną pielgrzymkę rósł wraz ze zmniejszająca się odległością do Areny. Nic dziwnego, że i patrole policji z czasem zaczęły się powiększać. Co do samej organizacji ruchu, to była ona godna pochwały. Na dwa skrzyżowania przed stadionem wyznaczono specjalne oddziały osób, kierujących kibiców na odpowiednie miejsca parkingowe, których i tak, co się później okazało, po prostu brakowało. Zbliżając się na miejsce czułam się jak w starożytnym Rzymie. Odnosiłam wrażenie, że zaraz wkroczę na arenę pełną tygrysów i stoczę z nimi brutalną walkę, którą będą oglądać wygłodniali, głośni i żądni zwycięstwa kibicie Lechii. Znajdując się tuż ?pod bursztynem? uderzył mnie odór alkoholu. Dookoła Areny walały się porozrzucane puszki po piwie, a także rozbite butelki (na mecz nie można było wnosić żadnych napojów, nawet tych niealkoholowych, zatem ?potrzebujący kibice? korzystali z używek tuż przed meczem). Kolejka do wejścia na odpowiedni sektor była równie długa, jak ta po bilety. Wreszcie skasowałam magiczny papierek i przeszłam przez przewyższającą mnie stalową bramkę. Ochroniarz zerknął na mą osobę badawczym wzrokiem. Myślałam, że zaraz zacznie mnie przeszukiwać, tak jak wszystkich przede mną, jednak kiwnął głową, uśmiechnął się i pozwolił iść dalej. Wchodząc po betonowych schodach serce zaczęło bić mi nieco szybciej niż zwykle. Bez problemu znalazłam swoje miejsce i po pewnej chwili mogłam w spokoju (teoretycznie, bo na Arenie wcale nie było tak spokojnie ) podziwiać piękno tej budowli. Znalazłam się wśród przeszło 34-ro tysięcznej widowni. Tak bardzo zachwycałam się stadionem, że aż wstyd przyznać, ale nie zauważyłam rozpoczęcia się meczu. Po 25 minutach oczekiwania na bramkę trybuny oszalały. Lechia zdobyła punkt. Kibice gospodarzy zadbali o dobrą oprawę meczu z ich strony. Atmosfera wyraźnie udzieliła się wszystkim, nawet tym, którzy tak jak ja przyszli na mecz tylko ze względu na stadion. W momencie strzelenia bramki poderwałam się z miejsca i zaczęłam wesoło krzyczeć. W następnej połowie meczu (którą tym razem dokładnie śledziłam ) Cracovia wyrównała i ostatecznie mecz zakończył się remisem, 1:1. Ciekawym gościem i darmowym kibicem był paralotniarz, zataczający koła nad dachem PGE Areny. Wychodząc czułam pewien niedosyt. Rozgrywka, trwająca 90 minut minęła niesamowicie szybko. Ku mojemu zdziwieniu dość sprawnie opuściłam Arenę. Ludzie zachowywali się w sposób cywilizowany i obeszło się bez żadnych potknięć na schodach. Gorzej już było z wyjazdem samochodem. Setki pojazdów oblegało ulice, powodując całkowite zatrzymanie ruchu drogowego na terench przy stadionie. Mimo wszystko stwierdziłam, że polubiłam piłkę nożną w takim wydaniu i zadowolona wróciłam do domu.

    Do napisania
×
×
  • Utwórz nowe...