Skocz do zawartości

MathienBlog

  • wpisy
    21
  • komentarzy
    10
  • wyświetleń
    9952

Klątwa Undarasa rozdział 12


Mathien

131 wyświetleń

W celi było ciemno i zimno mimo tego, że na zewnątrz była piękna pogoda. Pomieszczenie było małe. Znajdowało się tam tylko jedno dwupiętrowe łóżko i kibel. W całym więzieniu był jedynym więźniem. Nie było nawet strażników. I tak nie daliby mu rady. Chociaż po dłuższym zastanowieniu nie był tego taki pewien. W końcu nie miał przy sobie miecza. Na szczęście miał zbroję. Co pomogłoby w ewentualnej ucieczce. Nie myślał jednak o ucieczce. Nie miał planu. Gdyby nie to, że wtedy zależało mu na koniach uciekłby. Jest w końcu surthem, a surthci są szybsi od ludzi. Teraz też chce mieć konie, ale chce także odzyskać drużynę. Znali się krótko, ale im ufał. Wiedział, że coś im się stało. Musiał tylko odkryć co.

-Przecież w przeciwnym razie by mi pomogli ? myślał

Nagle usłyszał czyjeś kroki. Ktoś zbliżał się do jego celi. Nie mylił się. Przy kratach do jego celi stanął divl. Ten sam, którego spotkał w Karv. Patrzyli chwilę na siebie po czym demon zaczął rozmowę:

- Na chwilę spuszczam cię z oka i już pakujesz się w kłopoty. Co się stało?

Surth zaczął opowiadać o tym co tu zaszło. Divl słuchał go uważnie tak jakby chciał wychwycić każdy szczegół. Czasem coś wtrącił, lecz na krótko.

*********************************************************

Mathious przekroczył bramę miasta.

- Stać! ? krzyknął jeden ze strażników znajdujących się za nim

- Co się stało? ? surth odwrócił się w stronę strażnika

- Nikomu nie można wychodzić z miasta ? strażnik przez całą rozmowę mówił podniesionym głosem

- Czemu? ? chłopak mówił zimnym tonem już wystarczająco wkurzyła go strata drużyny

- Polecenie księcia Rewdera

- Czy książę jest tutaj ? Mathious miał nadzieje na odpowiedź tak

- Nie ? odpowiedział strażnik jak na złość bohaterowi. ? ale za to są jego zastępcy

- Zastępcy? ? zdziwił się

- Bracia Jiaap

*********************************************************

Divl w tej chwili przerwał opowieść:

- Bracia Jiaap?

- Tak, znasz ich?

- Wiem o nich tylko tyle, że to bliźniacy i obydwaj są surthami ? demon miał ten sam nasiąknięty złem głos, lecz teraz surtha to nie wkurzało tak jak za pierwszym razem

- Więc jak mam ich pokonać sam?

- Porozmawiamy o tym później teraz kontynuuj opowieść.

Surth kontynuował

*********************************************************

- Kim oni są? Nigdy o nich nie słyszałem ? Mathious mówił lodowatym tonem, a jego twarz nie wyrażała nic, ale w środku był bardzo wkurzony

- I nie musisz! ? Strażnik był bardzo cięty na przybysza ? Wracaj do miasta, albo cię aresztujemy

- Wy mnie aresztować? Daj spokój nie dasz mi rady

- Pomożemy mu ? powiedział ktoś z wioski

- Tak ? potwierdziło parę innych osób, w tym była już drużyna surtha

W tej chwili chłopak miał uciekać, ale nie chciał zostawić koni. Szkoda mu ich było, bo wydał na nie większość pieniędzy jakie posiadał

*********************************************************

- Daj spokój nie było ci szkoda koni tylko drużyny ? divl był spokojny

Mathious nie odpowiedział nic. Gdy czerwono skóry zauważył, że chłopak nie ma zamiaru odpowiadać powiedział:

- Kontynuuj

*********************************************************

Strażnicy przyjęli pozycję do walki. Mathious puścił konie i wyciągnął miecz. Za nim znaleźli się przy chłopaku strażnicy już tam był Kovter próbując uderzać. Surth wykonał unik. Spodziewał się ataku. Dzięki niemu był teraz pewny to co opanowało miasto to była jakiegoś rodzaju magia.

- Nawet nie sparowałeś boisz się skrzywdzić starego przyjaciela? ? zapytał Kovter

- Nie, boję się zabrudzić miecz twoją krwią ? Mathious wciąż był zimny

- Myślisz, że mnie trafisz?

- Z zamkniętymi oczami

Po tych słowach ruszyli na siebie. Pojedynek, który Mathious obiecał Kovterowi. Surth miał jednak nadzieję, że ta walka odbędzie się w bardziej przyjaznej atmosferze.

Kovter zadał cios pierwszy. Bił z prawej strony w taki sposób, jakby chciał przeciwnika przeciąć na pół. Mathious sparował i momentalnie ciął niedawnego sprzymierzeńca w lewą nogę. Trafił, ale wojownik nawet na twarzy nie dał po sobie poznać, że go boli. Jedynym znakiem, że boli był upadek na kolano. Kovter nawet nie próbował już się podnieść. Przegrał i wiedział o tym, był teraz na łasce Mathiousa.

- Spodziewałem się bardziej epickiego pojedynku ? powiedział, gdy chłopak przyłożył mu miecz do szyi

- Za dużo oczekujesz

Surth kopnął Kovtera w twarz kolanem bardzo mocno. Wojownik stracił przytomność.

Ludność już była gotowa zaatakować, ale surth rzucił swojego Licera i podniósł ręce od góry

- poddaje się ? oznajmił

Straż podeszła do chłopaka i go aresztowała.

****************************************************************

- No i tak się tu znalazłem ? surth skończył opowieść

- Powinieneś był zabić Kovtera ? odezwał się divl

- Wiem ? po Mathiousie było widać, że nie jest dumny z tego co zrobił

- Każdy inny surth by go zabił

- Nie jestem każdym innym surthem

- W mieście ktoś musiał użyć magii na ludziach. Wygląda to na robotę człowieka, bo tylko na ciebie czar nie zadziałał ? divl rozglądał się po celi

- Może to czarnoksiężnik, z którym walczyłem w Karv? ? powiedział Mathious

- Nie wiem z kim walczyłeś w Karv, ale czy uważasz, że byłby wstanie zrobić coś takiego ? zapytał demon

- Oczywiście. Najgorsze jest to, że jest po stronie Rewdera ? mówił z pewnością w głosie

- W takim razie Rewder posiada potężnych sprzymierzeńców po swojej stronie

- Więc ciekawe co pokażą bracia Jiaap

- Najpierw, żeby się z nimi zmierzyć będziesz musiał stąd uciec

- To nie problem

Surth podniósł się z łóżka i podszedł do krat. Wyrwał je bez większego wysiłku

- To tak też potrafisz? ? zdziwił się divl

- Nie nazywamy się rasą tylko dlatego, że zachowujemy się inaczej niż ludzie

Mathious głos miał obojętny. Uszczęśliwiło to czerwonoskórego, bo chłopak choć trochę zmienił się dzięki mocy. Teraz nawet divl widział nadzieję na pokonanie Rewdera.

- Gdzie masz miecz?

- Na końcu tego korytarza w tamtym pomieszczeniu ? wskazał Mathious

- Skąd to wiesz?

- Nie wysilali się zbytnio, żeby go przede mną ukryć

- Czyli na pewno idziemy w pułapkę

- Tak, ale oni nie wiedzą, że będziesz ze mną

- Racja ? uśmiechnął się divl

Mathious wziął Licera i obydwaj zaczęli szukać wyjścia na dach. Musieli się dostać do Kiru, czyli budynku, gdzie znajdowali się rządzący. Skoro teraz władze przejęli bracia Jiaap to musieli się tam znajdować. W mieście straż nie za bardzo patrzyła kto chodzi po dachach więc dostanie się do celu nie było wcale trudne.

- Masz jakiś plan? ? zapytał divl, gdy byli już na dachu Kiru

- Ja wejdę pierwszy, bo tylko mnie się spodziewają, a ty dojdziesz w trakcie ? był to bardzo ogólnikowy zarys akcji, ale dla demona wydawał się dobry

- Zgoda ? odrzekł

Surth do budynku dostał się oknem. Znalazł się w jednym z pobocznych pokoi budynku. Wyszedł z niego na główny korytarz prowadzący do wyjścia lub komnaty głównej, gdzie jak twierdził zastawiona była pułapka. Był tego pewny, bo w przeciwnym razie już natknąłby się na jakiś strażników. Wszedł do głównej sali.

Było to duże pomieszczenie z licznymi rzeźbami. Na końcu znajdowały się duże krzesła podobne do tronu, ale to nie mógł być tron. Na tych dwóch siedzeniach siedział ktoś. Surth domyślił się, że to bracia Jiaap.

- Myśleliśmy, że szybciej przybędziesz ? powiedział jeden z bliźniaków

- Co, nie znasz jeszcze wszystkich mocy surthów? ? zapytał drugi, pewnie miała to być drwina, ale potrafił mówić tylko obojętnie przez co nie za bardzo wyszała

- Nie wiedziałem, że mogę uciec ? Mathious dopasował ton do rozmówców

- A więc Rewder każe nam walczyć z jakimś głupcem

- Kim jesteście? ? surth poczekał, aż bliźniaki skończą udawać śmiech

- Ja jestem Mert

- A ja Cil

- jesteśmy surthami ? powiedzieli razem

- Czemu słuchacie się Rewdera, a nie chcecie sami przejąć tronu? ? zapytał surth

- To on nie wie?

- Widocznie nie

- Możemy mu powiedzieć?

- I tak zaraz zginie

- Faktycznie są braćmi, bo doskonale się uzupełniają ? pomyślał Mathious

- A więc ? zaczął Mert ? Rewderowi wcale nie zależy na zdobyciu tronu

- Nie? ? teraz bohater był już całkiem zdezorientowany

- On chce wskrzesić Undarasa ? dokończył Cil

- A jak niby chciał to zrobić? ? Mathious nie dawał po sobie poznać, że jest zaskoczony

- Tego nie chciał nam powiedzieć ? bohater zauważył, że bliźniacy mówili na przemian, bo teraz odezwał się Mert

- Ale powiedział, że surthy są mu do tego potrzebne ? teraz z kolei odezwał się Cil

- Szczególnie ty, bo jesteś inny

- Podobno masz uczucia to prawda?

- W porównaniu do ludzi jestem bezduszny w porównaniu do was jestem bardzo ludzki ? wytłumaczył

- Ciekawe ? przerwał na chwilę Mert po czym wznowił ? czy jesteś bardziej surthem czy bardziej człowiekiem?

- Nie wiem

- A więc się przekonamy przynajmniej zabawnie będzie

Trony rozstąpiły się, a w oddali było widać Amvil, Trishę, Bressę, Perqa i Kovtera. Wszyscy byli związani.

- Zobaczymy jak zareagujesz, gdy będziemy zabijać ci znajomych ? Mert głos miał obojętny, bo przestał ?bawić? się już w udawanie uczuć

Mathious stał bez ruchu. Nie okazywał uczuć. Nie chciał pokazywać przeciwnikom jak bardzo się od nich różnił.

Cil podszedł wolno do Trishy. Przyłożył jej nóż do gardła.

- Pokaż mi jak surth czuję, a nie zabije jej ? powiedział

- Nie obchodzi mnie ona ? odrzekł Mathious

W tej chwili w oczach kapłanki pojawiło się przerażenie. Po raz pierwszy w życiu została wystawiona przez kogoś komu ufała. W myślach zadawała sobie pytanie ?Dlaczego akurat teraz??. Nie mogła znaleźć odpowiedzi.

- Czy już mówiłem, że zdjąłem z każdego klątwę, którą na nich nałożyliśmy? ? zapytał Mert

- Nie obchodzi mnie to ? chłopak zostawał obojętny

- Szkoda ? powiedział Cil po czym zaczął zwracać się do Trishy ? powiedz mi jak to jest być wystawionym przez własnego przyjaciela?

Kapłanka milczała. Bała się tak strasznie, że nie potrafiła wydusić z siebie słowa.

- Po odpowiedzi wnioskuję, że to musi być okropne ? Mert mówiąc podziwiał swoje paznokcie

Zapadła cisza. Cil widząc, że nikt już nie ma nic do dodania postanowił zabić w końcu kapłankę. Nie zabił jej. Przez okno do sali wpadł divl i pierwsze co zrobił to odepchnął surtha od kapłanki.

- Nie za późno? ? zapytał Mathious wyjmując miecz

- Nie. Lubię pojawiać się w dramatycznych momentach

Divl w porównaniu do Mathiousa nie musiał wyciągać miecza. Przedmiot sam pojawił mu się w ręku.

- Rewder nic nie mówił o divlu ? rzucił Cil, gdy wstawał

- Przeszkadza ci to? I tak nie mają szans ? Mert momentalnie pojawił się koło brata.

Wojownicy stanęli naprzeciw siebie. Mert stał na wprost Mathiousa, a Cil ,miał przed sobą demona. Ruszyli na siebie

Cil był bardzo pewny siebie. Nie wiedział wiele o divlach. Myślał, że szybko sobie poradzi z przeciwnikiem. Mylił się. Ich walka była bardzo wyrównana. Obaj wykonywali szybkie cięcia, które nigdy nie trafiały do celu. Zawsze kończyły się zetknięciem stali. Divl wiedział, że musi zmienić taktykę, bo inaczej ta walka nigdy się nie skończy. Postanowił wykonać cięcie w nogi tak, jakby chciał je odciąć. Cil ku jego zdumieniu nie podskoczył, a odskoczył ledwo utrzymując równowagę. Czerwonoskóry postanowił wykorzystać ten moment zawahania i zaczął sekwencje ciosów już w biegu. Wszystkie ciosy zostały odbite przez surtha, który cały czas się chwiał. Divl momentalnie uderzył lewym prostym w twarz przeciwnika. Cil nie spodziewał się tego i nie miał jak się przed tym obronić. Upadł na posadzkę. Demon szybko odciął przeciwnikowi rękę, w której trzymał broń. Surth jęknął tak głośno, że słychać go było na zewnątrz Kiru.

- Błagam oszczędź ? Cil mówił to przez zaciśnięte zęby ledwo słyszalnie

Divl podniósł miecz surtha po czym zwrócił się do niego:

- Czujesz to Cil? To się nazywa strach ? demon wbił podniesiony miecz w serce leżącego

Równolegle toczyła się walka Mathiousa z Mertem.

Obaj mieli ten sam obojętny wyraz twarzy i obaj byli niezwykle szybcy. Walczyli różnie. Mert próbował tych samych sekwencji ruchów w różnej zmieniając kolejność ich wykonywania. Mathious próbował urozmaicać swoje ataki dodając cały czas nowy ruch. Bohater ciął prosto w tętnice, a starszy z bliźniaków Jiaap odbił atak wyprowadzając własny w kolana przeciwnika. Mathious odskoczył lekko i próbował pchnięcia prosto w serce. Bezskutecznie, bo wróg odbił cios. Mert próbował przeciąć głowę Mathiousa na pół uderzając z półobrotu. Bohater uchylił się przed ciosem i ciął wroga w nieosłoniętą przez zbroję część brzucha. Trafił, ale nie było to głębokie cięcie. Wystarczyło jednak, aby z tego przecięcia zaczęła lać się krew. I tylko ona przeszkadzała Mertowi, dlatego odsunął się pod ścianę. To był jego błąd. Mathious błyskawicznie znalazł się przy przeciwniku i zaczął serię bardzo szybkich uderzeń. Wszystkie były odbijane. Chłopak postanowił uderzyć jeszcze raz z całej siły. Mert obronił się mieczem przed atakiem, ale odrzuciło go w tył. Odrzut nie był silny, ale surth stał wystarczająco blisko ściany, aby w wyniku odrzutu oprzeć się o nią. Starszy z braci Jiaap nie wiedział co zrobić w tej sytuacji. Postanowił kontratakować i wyprowadził pchnięcie w Mathiousa. Ten jednak zrobił unik. Mert popełnił błąd. Za dużo siły włożył w pchnięcie przez co zachwiał się. Wykorzystał to jego przeciwnik i natychmiastowo ciął w plecy słabo utrzymującego się na nogach bliźniaka. Mert jęknął z bólu. Jego zbroja, była całkowicie zniszczona w miejscu cięcia. W tym samym miejscu pojawiła się również krew. Starszy bliźniak czuł ogromny ból, ale nie poddawał się. Odwrócił się i próbował wyprowadzić serię ciosów w Mathiousa. Ten jednak bez większych problemów parował wszystkie jego ciosy. Mert po udanym ataku Mathiousa stał się znacznie wolniejszy, głównie dlatego, że go bolało. Chłopak już bez większych problemów wyprowadził udane cięcie w tętnice przeciwnika. Mert padł. Mathious wytarł o jego ciało Licera i razem z divlem poszli uwalniać drużynę.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...