Jak mnie zaraz coś...
Bałagan, bałagan, wiecznie bałagan! Odnoszę wrażenie, że już nie ma dzisiaj NICZEGO, co było by łatwe, proste, przyjemne i - co najważniejsze - szybkie. No już nawet zwyczajne podpięcie pendrive'a jest jakieś paranoiczne...
Wszędzie cała bieganina z papierami, załatwianie itepe... No tak, znowu się wyżalam, bo mnie czeka kolejny marsz z papierami. Tym razem starania o akademik. Bo mieszkania ponoć drogie, z tego, co mi ciotka z kuzynką mówiły(w dwóch różnych okolicznościach). I dam głowę, że znowu się zgubie, bo ja juz jestem taki typ, że nic proste nie jest, ech... No pech z tą bieganina, jakby nie mogli nic w jednym miejscu postawić... Biurokracja, kurka ://///
Dlatego zwyczajnie mam tego dosyć. Dosyć jak nic. Bo oni oczywiscie nie mogą wszystkiego w jednym miejscu, bo będzie burdel. Tylko szare ludzie maja sie męczyć, szukajac właściwego okienka. Nie twierdzę, że urzedniczki się nie męczą, no ale możnaby się obyc bez tych wszystkich kruczków, druczków i pieczątek z motylkiem... Szlag człowieka trafia, jak o tym pomyśli... A przynajmniej mnie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.