Strach przed...grami
Dzieckiem będąc a potem młodzieńcem grywałem namiętnie w różne tytuły. Głównie w gry FPP i strategie. Gry trudne i bardzo trudne z którymi człowiek musiał walczyć. Dodatkowo w tamtych czasach AI kulała więc komputer oszukiwał aby gracza zmiażdżyć.
Z czasem gry stały się łatwiejsze...jednak i ja sam wypadłem z formy. Aktualnie jedynymi tytułami, które przechodzę od A do Z są gry Bethesdy i różne strzelanki jak Battlefield/COD. Pozostałe, moje ukochane strategie...rozpoczynam i nie kończę. Długo zastanawiałem się czemu tak się dzieje. W końcu zagadkę rozwiązałem.
Boję się, po prostu się zwyczajnie boję. Czego? Tego, że przegram. Tak, to prawda. Boję się, że komputer złoi mi dupę bądź ewentualnie po wielu godzinach gry poprzez mały błąd nie będę w stanie tytułu ukończyć. Ten strach prowadzi do tego, że wielu gier nie kończę. Przykład? Ostatnio Settlers 7. Niesamowity tytuł, bardzo miodny i ciekawy. Jednak po rozpoczęciu jednej z ostatnich misji...nawet nie podejmuję wyzwania. Zwyczajnie grę kończę...zakładając, że pod koniec komputer oszuka lub wyjdzie błąd popełniony na samym początku rozgrywki. Tym samym stracę ileś godzin gry.
To boli, nie ukrywam. Prowadzi do sytuacji w których przestaję się cieszyć z gier. Nie wiem co się stało. Kiedyś ta trudność sprawiała mi ogrom radości. Aktualnie jest przeszkodą.
Czy to ja się starzeję? Chyba nie do końca. Również nad tym zacząłem się zastanawiać i po przeanalizowaniu sprawy doszedłem do wniosku. Mianowicie, kiedyś gry piraciłem. W związku z tym nie czułem się z nimi związany. Podchodziłem do nich na luzie na zasadzie...się uda to fajnie. Nie, to niewielka strata. Teraz na gry wydaję ciężkie pieniądze i czuję przez to pewną presję. Mówi mi ona, że muszę tytuł ukończyć inaczej stracę i pieniądze i cenny czas. Prowadzi to do błędnego koła bo przez tą presję...nie kończę gier, co nakręca mnie dalej.
Koło się kręci...a Wy? Walczycie czy jednak się czasem poddajecie?
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze