CarnEvil, cz.2
W ramach przypomnienia, z jaką grą mamy do czynienia od wczoraj:
Kto wie, remix jakiego utworu tu wykorzystano, ten zasłużył na czekoladowe ciasteczko.
A skoro sobie już przypomnieliśmy, idziemy odwiedzić Koślawowo (Rickety Town).
Po wspaniałych atrakcjach Haunted House i The Freakshow, czas na chwilę odpoczynku. Zaczynamy od wejścia na kolejkę górską - co prawda udekorowaną świątecznie, opanowanej przez pomocników Św. Mikołaja z ostrymi narzędziami, ale nie ma w tej grze problemu którego ołowiana kula w łeb by nie rozwiązała (w odróżnieniu do zbliżonego tytułu Zombie Raid). Tłukąc kolejne chochliki z niebezpiecznymi prezentami wjedziesz na sam szczyt kolejki, by zaraz uciec z wagonika zanim ten zleci na zbity łeb. Potem wystarczy odważny skok na diabelski młyn, by wrócić na poziom gruntu. Potraktowawszy kwasem zbyt ochoczych pracowników cyrku, idziemy do miniaturowego Parku Jurajskiego (naprawdę, odnoszę wrażenie że Midway chciało zmieścić jak najwięcej motywów w jednej grze), gdzie możemy przywrócić ewolucji jej naturalny bieg i odesłać kuzynów Barneya do diabła. Może pizzę? Szkoda, że upiorni pracownicy pizzerii mają dość specyficzny sposób jej serwowania... Nic to, fast foody i tak są szkodliwe. Chodu do samochodzików! Jesteśmy za późno na najlepsze bryki, ale uprzejmi mechanicy przed kulami nie będą się chylić. Ponieważ tamci nie umieją się bawić, czas na ewakuację z tej atrakcji - przez ścianę. I wracamy na kolejkę górską by przestrzelić kilka elfich łbów, co by w końcu trafić na arenę bossa - mocno "alternatywnego" Św. Mikołaja, o ksywce Krampus (od cramp - sztywne mięśnie). Poruszający się na łyżwach potwór rodem z norweskich black metalowych dobranocek nie będzie stanowił zbyt dużych problemów ze względu na swój rozmiar. Trzeci etap gry rozstrzelany, czas na zamknięcie tego całego cyrku.
A skoro o cyrku mowa - czas odwiedzić Główny Namiot (Big Top), gdzie czekają na nas już wymalowani obywatele z majchrami. Zamiast robienia zwierzątek z baloników jednak kuzyni Arlekina mają ochotę zrobić Ci z twarzy puzzle, więc nie wachaj się przed posłaniem ołowianej pigułki między wyszczerzone gały. Uważaj też na mimów - pasiaści faceci co prawda wydają się udawać (masło maślane!!!), ale szkoda byłoby ich pozostawić bez ołowianej zapłaty. Po chwili wpadniemy na główną arenę, gdzie na naszą cześć strzelają wiwat armaty. Nie pozwól sobie na chwilę nieuwagi, bo wytrenowane pieski ogryzą Ci nogi do kości. Wskocz do armaty i "przeleć się" na punkt dla linoskoczka - czas na Twój popisowy występ. Zabijając konkurencję przejdź na drugi koniec liny i zeskocz na dół... oops! Chyba nie tak miało być. Nie martw się - już podjeżdża karetka z wyszminkowanymi sanitariuszami, którzy chętnie zoperują Cię na miejscu. Podziękuj im pociskami i dawaj stąd nogę. Światła gasną - czas na gwóźdź programu! Klowny do swojego popisowego numerze pt. "Transplantacja mózgu na żywo" szukają chętnego do roli dawcy - i upatrzyli sobie Ciebie. Odmów celną serią niedoszłym lekarzom, aż się odezwie Big Bad - sam Tokkentakker. Ten nie będzie się patyczkował i od razu Cię uwięzi, a następnie przeniesie na swój latający zeppelin. Nie ma co - czas na finałowe starcie! Sam dziad szybko Ci zwieje, wołając do pomocy znanego nam już Umlauta - latający łeb błazna, który nader ochoczo przystąpi do zacieśniania więzi między Wami. Nie daj się jego ostrym zębom i zdefragmentuj go (swoją drogą, najtrudniejszy boss w całej grze - mały hitbox plus szybkie jego poruszanie się równa się duży ból głowy). Widząc porażkę swego sługi, Tokkentakker sam chwyci za strzelbę i zacznie nasyłać na Ciebie oddziały szkieletów - te szybko pozbawiaj kończyn i ładuj kolejne porcje w Bossa. Germanista będzie próbował salwować się ucieczką przez teleportację, ale nie odpuszczaj mu i gromiąc jego szkieletową załogę, goń po całym statku. Tokkentakker w końcu nie wytrzyma i Cię zepchnie w pobliże potężnych wiropłatów - wykorzystaj okazję, by przenieść się na mostek i unikając fajerwerek, rozstrzelaj znienawidzonego iluzjonistę, i patrz z zasłużoną satysfakcją na jego marny koniec. Nie z Amerykanami takie numery, dummkopf!
I patrz na zasłużony finał... nie zapomnij wpisać się na highscore!
Niestety, jedyny filmik z outro na YT ma podmieniony dźwięk...
I to by było na tyle! Szkoda, że CarnEvil nie doczekał się konwersji na żadną z konsol, giera byłaby w sam raz na Wii. Może Midway kiedyś wróci do swych klasyków? Oby.
A póki co, żegnam się z Państwem, do zobaczenia przy następnym wpisie!
3 komentarze
Rekomendowane komentarze