Skocz do zawartości

Z pamiętnika krasnoluda...

  • wpisy
    87
  • komentarzy
    193
  • wyświetleń
    42931

Z pamiętnika Krasnoluda - S01E010


Milven

392 wyświetleń

milven-dwarf.png

Tom Pierwszy - "Pod Wschodnią Bramą"
Część X, czyli FOCH!



Gdy tylko kur zapiał, wszystek krasnoludowie wstali. Aiglondur, jako że strzelił focha, postanowił nie spać w jednym budynku z resztą kompanii i legł do snu u zaprzyjaźnionej chłopki. A może z chłopką, nieważne.
W każdym razie, gdy jego niepokorni współplemieńcy właśnie wychodzili z karczmy po sutym śniadaniu, stanął im (a zasadniczo nam, bo i ja byłem z nimi) na drodze.
- No to jak? - zaczął dowódca Wschodniej Bramy tymi słowami. - Przemyśleliście swoje karygodne zachowanie?
- My? powiedział Gomcatil, kolektywnie* wybrany na przedstawiciela swoich kamratów. - No w sumie... źle zrobiliśmy.
- No miło mi to słyszeć. A więc wreszcie przyznajecie mi racje?
- Nie.
- CO??!!
- Po prostu - dziś szabat, więc wczoraj chcieliśmy się napić na zapas, ale wtedy pojawiłeś się ty.
- O wy! Żydki pierońskie! W szabaty i rabinizm się bawić zachciewa!
- Przestań - powiedział Gomcatil. Dobrze wiesz, że Jehudizm jest od pewnego czasu religią państwowa Knalgi i krasnoludów!
- Że niby to my w przeszłości ucinaliśmy kawałki naszego bezcennego ptaszka?! I to niemowlętom?! Jakby dorosłym, to przynajmniej można byłoby toporkiem przez łeb mohelowi przypierniczyć, co byłoby słuszne, ale tak?
- No ale tak było!
- Tak?! A może jeszcze Thursagan miał półnagiego fajfusa?

Zapadła cisza. Wspomnienie na wpół mitycznej postaci legendarnego twórcy magii runicznej zaburzyło myśli krasnoludów, zupełnie jak widok znanego orka-albinosa łapiącego się za krocze w otoczeniu dzieci.

- Wiecie co? Pieprzcie się. Sam zabiję tych orków. A właściwie nie sam.
Wyciągnął walkie-talkie, kupione na odpuście.
- Pidziotto One, this is Cahal One. Rendezvous at Ass A 1. Do you copy that?
- Roger that. Pidziotto One, out - odpowiedział głos w słuchawce.

screen1.gif


Po tych słowach Aiglondur wyszedł z wioski w sobie tylko znanym kierunku, zaś pozostali debatowali nad planem walki, gdyż uznano, że nie można pozwolić mu na pewną śmierć, ale ruszenie z nim z kolei oznaczało przyznanie mu racji. Dletego też postanowiono ruszyć w kierunku mostu, aby stamtąd czuwać nad rozwojem sytuacji.
I ja ruszyłem z nimi...

(Biedny Alamdril został jeszcze parę godzin w karczmie, aby wyleczyć swe rany.)

* - przegrywając w marynarza. Znaczy się wygrał, ale jako że wszyscy akurat byli na kacu-gigancie właśnie chwytali za topory, uznał, że nie będzie protestował i poświęci się dla dobra ogółu.


screen2.png


Przechodziliśmy przez niezmierzone lasy, które - poza tym, że były duże - to na dostatek nudziły swą monotonnością. Nie mogliśmy się doczekać końca knieji, zwłaszcza, ze w gardzieli sucho.
Wtem, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, drzewa się skończyły, a naszym oczom ukazało się w oddali domostwo.
Pelduril, jako najszybszy z nas wyskoczył do przodu, bo jak mówił: "Nawet kaj gorzoły nie bydzie, to od bidy woda możech by bóła."

Stanęliśmy przed domostwem. Był to bardzo duży dom. Przez duże, zdobione drzwi wyszedł krasnolud. Biedny to on nie był
- Szalom, przyjaciele!
- Szalom! Kim jesteś?
- Zwię się ja Mordechaj Kiesa - Szwindlowicz, a to mój dom weselny "Ja-Wanna". Przy okazji - handluję wannami, jakby kto zapytywał się. Prawdę powiedziawszy, to tu był mój sklep z wannami, ale...
- Ale...? - zagadnąłem.
- Koniunkturę na wesela wyczułem, kredyty na wyposażenie wziąłem i teraz dom weselny postawiłem. To miał być mój biznes życia... Ludzie walili drzwiami i oknami, by się zapisać, zwłaszcza jak dowiadywali się, że tanio. Szczególnie, że jedyny to dom weselny w okolicy.

Wzruszył się stary handlowiec na moment.

yd.gif


- Wszystko wyglądało cudownie. Cały mój genialny plan polegał na zaliczce z góry i maksymalnych oszczędnościach. Pierwsze wesela miały być za pieniądze z przyszłych wesel, które miały napędzać kolejkę klientów, którzy płaciliby z góry. W ten sposób stały dopływ gotówki zapewniony.
Nic, tylko czekać, jak pieniądze w skarbczyku rosną, a potem tylko czmychnąć za granicę, gdy boom się skończy i rozpocząć nowy interes.
- Lecz co się stało? - zapytałem.
- Ale wtedy, aj waj, ci orkowie pojawili się i wyrżnęli mi wszystek pracowników. Gości weselnych, chlip, zresztą też. Nawet chłop swej żoneczki wychędożyć nie zdążył...
- A Ciebie? Czemu cię oszczędzili?
- Udawałem krasnala ogrodowego. Z długą brodą, panie szanowny, problem żaden.
- Więc co złego się stało?
- Lecz teraz... Nowe rezerwacje nie nadejdą, bo wszystko w ruinie... Gdy wydam pieniądze na remont, nie będzie mnie stać na obecne wesela. A jak nie wydam, to już nikt nie będzie chciał tu wesela... A odszkodowania... Nie wypłacę się do końca życia.
Wzdychnął.
- Więc ja wyprzedzę ich. Odejdę bogaty.
Mówiąc to, przyłożył podręczny pistolet do skroni.

Youtube Video -> Oryginalne wideo


- Żegnaj, okrutny świecie... żegnajcie, przyjaciele... Żegnajcie...

Padł strzał.

- Już Cię widzę, kraino ze złota zrobiona... Już Was widzę, pieniążki moje... Brzdękanie wasze jak chór anielski mi w uszach rozbrzmiewa... O, Fortuno, jak tu pięknie... Ooooh...

Mordechaj upadł nieżywy.

Wtem Pelduril podniósł leżącą na podłodze butelkę "Weselnego Rżnięcia o Poranku"
- To jak, chopy, chlajemy?
- Richtig! - wszyscy zakrzyknęli.


screen3.png


Tymczasem Aiglondur szedł w kierunku jednej z wiosek. Tam nawiązał styczność z Pelmathidrolem, jeźdźcem gryfów. Dowódca wyciągnął znów walkie-talkie.

- Pidziotto Jeden, tu Cahal Jeden. Jak mnie słyszysz? Odbiór.
- Tu Pidziotto Jeden. Pięć-na-pięć, jasno i wyraźnie.
- Dobra, mój lojalny druhu. Wyruszysz do przodu jako zwiad. Idę w kierunku brodu rzecznego na południu. Tam czekasz na dalsze rozkazy. Zrozumiano?
- Tak jest!
- Cahal Jeden, bez odbioru.
Odsunął od siebie krótkofalówkę. po czym pomyślał: "Czas *********om pokazać, że od Cahalu mogą być lepsi tylko w sikaniu ze strachu"...


screen4.png


W przysłowiowym międzyczasie*, wszyscy mile i ochoczo ruszyliśmy do przodu. Słyszeliśmy powiem, że orkowie nadchodzą z drugiego brzegu rzeki przez most. Uznaliśmy więc, że zajęcie tego strategicznego punktu może przynieść wymierne konsekwencje.

Podążając leśną ścieżką, trafiliśmy na most szybciej niż na dziewkę w zamtuzie.
- Jo, tukej jest most - powiedział Glamatios. - Kto go bydzia wachować?
Wszyscy spojrzeli na mówiącego.
- Co? Ale że ja?! Dyć niy wim nic o wachowaniu mostów!
- Ale ty jesteś strażnikiem! - ospowiedziałem mu.
- No ja, jo żech jest wachtyrz, ale czamu Gomcatil niy może, ha?!
- Jest ranny.
- No i? Co z tego że niy gryfny, ha? Ty mnie żeś chcioł wykminić i tela!
Tymczasem zauważyłem, że za jego plecami podbieg wściekły ork.
- Za tobą! - krzyknąłem.
- Ja, fulosz jak murorz.
- Naprawdę, za tobą!
- Ehe, bo jo ci uwierza, a?

* - zajmującym mniej więcej pięć "Rżnięć"** i parę godzin na trzeźwienie
** - na Mahala, jak to brzmi!


screen5.png


No cóż, jak można było się domyśleć, Glamatios zebrał niezły cios, po którym runął.
- O ty giździe pieroński! - zakrzyknął, po czym ork otrzymał celne uderzenie z bark.


screen6.png


Aiglondur doszedł do brodu rzecznego na południu. Tam czekał już na niego gryfi jeździec.

- Meldujcie! - powiedział krótko i po żołniersku krasnolud.
- Za rzeką jest obóz.
- To już wiem. Obsada?
- Na razie tylko ich boss jest gotowy do walki. Reszta to nieuzbrojeni orkowie i gobliny. Zauważono naprędkie przygotowania.
- Otoczenie?
- Na południe od obozu jest wioska.
- Dobrze. Plan jest taki - zajmujecie wioskę. Gdy podejdę na odległość walki do bossa, wylatujecie z bazy i uderzacie bezpośrednio - tylko raz, a dobrze - po czym wracacie do bazy. Zrozumiano?
- Tak jest!
- Wspaniale... Niech się przekonają, co to nowoczesne wsparcie z powietrza...

F-16I_2.jpg


-------------------------------------------

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...