Skocz do zawartości

Z pamiętnika krasnoluda...

  • wpisy
    87
  • komentarzy
    193
  • wyświetleń
    42858

Z pamiętnika Krasnoluda - S01E08


Milven

263 wyświetleń

milven-dwarf.png

Tom Pierwszy - "Pod Wschodnią Bramą"
Część VIII



Krasnoludy poniosły pierwszą ofiarę na polu bitwy, lecz ich duch bojowy pozostawał niezłomny. Oburzenie przetoczyło się po nich jak choroba filipińska i mimo wszelkiej logice nakazującej ratować przede wszystkim własne tyłki, postanowili dokonać krwawej wendetty. Lecz zacznijmy od początku...

Jako pierwszy do ataku ruszył, ku mojemu (jak i powszechnemu) zaskoczeniu, nie kto inny niż Aiglondur, który natychmiast pobiegł na pole męczeńskiej śmierci Aldurola.

- Stój! Gdzie tak pędzisz? - krzyknąłem, biegnąc za nim.
- Jak to po co? By **********ć orków, którzy zabili naszego! - odpowiedział.
- Ale przecież mówiłeś, że ofiary na wojnie to normalka!
- No i?!
- Wcześniej zostawiłeś go na pastwę orków, a teraz ruszasz ze świętym oburzeniem?
- Wiesz, ofiary ofiarami, ale naszym obowiązkiem jest je pomścić. W ten sposób media nadadzą nam status bojowników o prawdę i wolność, a ludzie będą nam iść na pomoc, bo jesteśmy "fridom fajters" i tyle!
- Aha...
- Poza tym - popatrz tam - wskazał na polanę, gdzie stał ork, wybitnie ucieszony piwem. - Bezbronny, wycieńczony ork, czekający jak głupi, aż mu ktoś urżnie łeb.
- A ty mu ją urżniesz, tak?
- Nie, mam coś lepszego.
Mówiąc to, założył na plecy topór, a zdjął z nich 8-kilowy młot.
- Ech... "Endrju"... moja zabawka z dzieciństwa... Wiedziałem, że się przydasz... - westchnął, po czym z okrzykiem na ustach ruszył i skoczył na wroga.

obraz7.gif


Nim zielonoskóry zdążył zareagować w jakikolwiek sposób, ork skończył jako element użyźniający glebę. Bynajmniej nie był z tego powodu zadowolony, choć kto by tam trupa pytał o zdanie...


obraz8.png


Tymczasem i w wiosce o przecudnym* mianie Arschlochsdorf doszło do prób zemsty.
Gdy wilczy jeździec plądrował okoliczne gospodarstwa - dało się przeżyć.
Gdy wilczy jeździec plądrował okoliczne chłopki - dało się przeżyć, i tak były brzydkie.
Ale gdy wilczy jeździec zaczął atakować lokalnego bimbrownika - Alamdril tego znieść nie mógł.
Biorąc pod uwagę jego rany postanowił przynajmniej zranić dziada. Niestety, PRZYPADKIEM ostatnim razem na PRZYPADKOWO leżącą beczkę z prochem wylał równie PRZYPADKOWO znajdujące się w jego pokoju piwo i PRZYPADKIEM** nie wziął tego pod uwagę, gdy ładował swoją giwerę. Dlatego też jego plan ciężkiego postrzału nie powiódł się.


* - jak używane skarpetki krasnoluda.
** - złośliwi mówili, ze ten przypadek zawiera 20% alkoholu, ale żaden zdrowo***myślący krasnolud nie brałby tego pod uwagę.
*** - bo przecież nie trzeźwo


obraz9.png


W tej sytuacji ten wilczy jeździec był zagrożeniem, którego nie można było zbagatelizować i mimo chęci odwetu bezpośredniego na pozostałym przy życiu oprawcy Aldurola, wojownik Trithas musiał zaatakować wilka. Ten z kolei nie był bezbronny, więc krasnolud posłużył jako gryzak.


obraz10.png


Jakże przyjemne dla wilka gryzienie krasnoluda zostało jednak przerwane przez dzielnego strażnika Glamatiosa, który zaszedł bestię od tyłu niczym dziewkę w zamtuzie.
Po trzykroć dziabnął wilka, który padł trupem. Jednakże jego jeździec zbiegł ciężko ranny i ukrył się w zaroślach.


obraz11.png


Tegoż z kolei dorwał Gomcatil, kumpel Glamatiosa po fachu.
Głupi goblin próbował dyplomacji. Niestety, nie przewidział, że hełm krasnoludzkich strażników jest tak ciasny, że szczelnie zasłania uszy przed hałasami, a co dopiero przed piskliwym głosikiem skarłowaciałego orka.
W wyniku problemów komunikacyjnych głowa zielonoskórego skończyła wbita na pal.


obraz12.png


Dwóch oprawców Aldurola gryzło już ziemie, lecz jeden z nich uporczywie umykał wszelkiej uwadze, chociażby dlatego, że uciekł i skrył się jak najpodlejszy tchórz. Siedziałby tak do końca świata, lecz dziwnym trafem trafił na wracającego z lasu Peldurila. W tak zwanym międzyczasie ten wojownik zrobił sobie fajrant, nie wiedząc co się dzieje. Dlatego też uznał, że jest tak wspaniała pogada, że wypełni sobie czas grzybobraniem.
Nieźle się zdziwił, gdy próbując wyrwać grzybka (jak mu się zdawało - rzadki okaz Psylocibe cubensis), ziemia - dziwnie zielona - nagle wyskoczyła wraz z zwisającym Fungusem i zaczęła paniczną ucieczkę.
Nie byłoby dla orka problemu, gdyby Pelduril - zapalony grzybiarz - nie wpadł na pomysł odcięcia niepokornego grzyba. Jak krasnolud pomyślał - tak zrobił. Dopiero po tym zdarzeniu krasnolud kapnał się, z kim ma do czynienia. Dlatego też ork ten skończył nie tylko jako kastrat, ale i jednoręki bandyta.

Tym samym mordercy dzielnego woja Aldurola, którego imieniem odtąd będą nazywać szkoły, przedszkola i browary, pierwszego męczennika odrodzonej Knalgi, zostali zabici i przerobieni na papier toaletowy, z którym dzielą to, że byli do ****.

Lecz noc wciąż się zbliża.


Czy krasnoludy przetrwają? O tym w następnym odcinku!

--------------------------------

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...