Smoków część druga.
Znalazł: Weber.
Palisz ziele? Jesteś niziołkiem.
? Heh, ja też chciałem. Jak byłem dzieciakiem, to się bawiłem w zabijanie smoka. Wtedy nabrałem wprawy. Inni jarali Ziele, a ja naonczas wymyślałem, jak tu zdobyć skarb.
? Ziele! A więc jesteś niziołkiem!
Tylko niziołek jako dziecko może palić tę roślinę. Innym rasom zazwyczaj wyskakują płuca. Dopiero już jak organ ten jest w pełni ukształtowany, niektórzy odkrywają uroki zielonej roślinki.
Ręce, które palą.
Na deszczu roztrzęsionymi rękami wypalił całą paczkę dobrych papierosów i zużył cały gaz z zapalniczki.Dopiero wtedy wrzasnął ile miał sił w gardle, kierując krzyk w stronę gwiazd
Chwila zapomnienia podczas walki ze smokiem.
Vitheriel natychmiast doń podbiegła i przytrzymała go. Spojrzeli sobie w oczy. Wtedy zrozumieli, że oboje czują to samo, lecz nie potrzebowali już słów, by to wyrazić. Pocałowali się. Długo i żarliwie. Zetknęły się zimne zbroje w dźwięcznym uścisku i kochankowie pogrążyli się w słodkim zapomnieniu. Nie dostrzegali już walki wokół nich, liczyła się tylko gorąca namiętność.
Nie wiedzieli , w jaki sposób zdjęli z siebie zbroje i znaleźli się w niedwuznacznej pozycji. Ich pieszczoty poczęły przybierać coraz bardziej ostry wymiar, w końcu zaczęli się kochać. Dla Teverosa było to najpiękniejsze przeżycie. Nigdy wcześniej tego nie robił. Elfka zapewne chędożyła, zanim jego pradziad się narodził, ale nie było to ważne.
Bolało...
? Zaczyna się nasze ostatnie starcie ? rzekł nieswoim głosem, jakby w transie.
Bestia uniosła łeb ku górze, następnie zionęła prosto w paladyna. Ten się nie poddał. Patrzył na smoczycę wzrokiem pełnym nienawiści, że aż ona sama prawie się przelękła. Cios spadł na nią nieoczekiwanie. Solidne, zawodowe uderzenie w pierś. Bolało. Ostrze przeszło przez łuski, ukazując różowe mięso. Wtedy po raz pierwszy ujrzała śmierć przed sobą, co przyszła, otoczona złotą poświatą, acz pod postacią śmiertelnika.
Bohaterska owca.
W każdym razie Teveros nie przeczuwał, że za chwilę nadepnie na żmiję patykowatą. Już po kilku sekundach leżał i wił się z bólu, a śmiercionośny jad wnikał w jego ciało. I zostałaby tylko sterta kości, gdyby do akcji nie wkroczyła bohaterska owca. Natychmiast dostarczyła poszkodowanemu łodygę listnicy zwyczajnej. Sok z tej rośliny neutralizuje nawet jad żmii patykowatej. Pozwala też widzieć jaskrawo zabarwione wieloryby szybujące po nieboskłonie, a nawet krwiożercze chomiki skaczące z kwiatka na kwiatek, buchające parą zawierającą odłamki czekolady mlecznej. Ale po tych ciekawych widzeniach odzyskuje się zazwyczaj sprawność umysłową.
Źródło: QFANT.PL.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.