Tony Takitani - reż. Jun Ichikawa
Przed obejrzeniem filmu Tony Takitani w reżyserii Juna Ichikawy nie wyobrażałam sobie jak można pokazać na ekranie historię, która jednocześnie ukazuje codzienność zwykłego człowieka i podejmuje najważniejsze, egzystencjalne problemy, dręczące każdego z nas. Reżyser miał znacznie utrudnione zadanie, ponieważ jego dzieło jest adaptacją znakomitego opowiadania Harukiego Murakamiego. To, co piękne i wzruszające w dziele literackim, nie zawsze posiada te same cechy na ekranie. Jednak porównywanie filmu z opowiadaniem zupełnie mija się z celem, ponieważ obraz Ichikawy to wyjątkowe i niezwykle przejmujące kino.
Tytułowy bohater to typ wiecznego samotnika, który najlepiej czuje się w swoim własnym towarzystwie. Nie rozumie innych ludzi, nie pragnie nawiązania bliższych relacji z współpracownikami, nie posiada przyjaciół. Wydaje się, że otoczony pracą i własnymi zainteresowaniami jest szczęśliwy i spełniony. Dopiero pojawienie się atrakcyjnej Eiko gwałtownie zmienia uczucia mężczyzny. Po raz pierwszy Tony pragnie dzielić z kimś swoje życie, a nieodłączna samotność jawi mu się nie, jako oaza spokoju i ciszy, ale jako więzienie, z którego nie ma ucieczki.
Tony Takitani to piękny i nostalgiczny film, opowiadający o pragnieniu bliskości, chwilach szczęścia i nieprzewidywalności losu, który potrafi brutalnie zadrwić z człowieka. To także doskonałe studium ludzkiej psychiki, pełnej niepokojących i gwałtownych emocji, z którymi bardzo trudno sobie poradzić w obliczu tragedii. Twórcom udało się pokazać rozpacz i ból bohaterów w sposób niezwykle prawdziwy i sugestywny, unikając przy tym zbędnego patosu czy sztucznego zadęcia. Na uwagę zasługuje także sama konstrukcja wątku miłosnego. Postaci nie czynią gorączkowych wyznań i zapewnień o miłości, a mimo tego, oglądając film nie miałam wątpliwości, że łączy ich szczera i prawdziwa więź. Wspomniana już wcześniej codzienność, pozwala zbudować bardzo realistyczny portret tego małżeństwa, zwykłe czynności i pozornie nic nieznaczące wydarzenia, sprawiają, że historia Tony?ego i Eiko jest tak boleśnie prawdziwa. Bez trudu mogłam zidentyfikować się z bohaterami, wyobrażając sobie, jakim skomplikowanym procesem jest godzenie się z utratą najbliższej osoby, a także jaki ból sprawiają przedmioty, przez nią pozostawione. Na ogromne emocje, które towarzyszyły mi w czasie projekcji wpływ miała także doskonała, mistrzowska gra aktorka. Zarówno Issei Ogata (jako Tony Takitani oraz Shozaburo Takitani), jak i Rie Miyazawa ( grająca Eiko Konumo i Hisako) wcielili się w podwójne role, dzięki czemu ich zdolności kreacyjne zostały uwidocznione i podkreślone. W każdej z ról stworzyli oni bardzo prawdziwą i wyjątkową postać. Dzięki takiemu zabiegowi świat głównego bohatera staje się bliski i bardziej zrozumiały. Podobny efekt daje także obecność narratora, który opowiadając historię bohaterów, przybliża ich najskrytsze myśli i lęki.
Doskonałym dopełnieniem całości jest muzyka autorstwa Ryuichi Sakamoto, który napisał także ścieżki dźwiękowe to takich filmów jak: Ostatni cesarz Bertoluciego i Wysokie obcasy Almodovara. Tony Takitani urzeka doskonałą muzyką, idealnie odzwierciedlającą wydarzenia oraz emocje postaci. W najbardziej przełomowych momentach, dźwięk jest oszczędny i ascetyczny, co dodatkowo podkreśla wymowę filmu. Temat śmierci i przemijania podejmowany był już przez wielu twórców i wyrażany niemal w każdej możliwej konwencji. Jednak obraz Ichikawy udowadnia, że wciąż można w sposób prosty, a zarazem oryginalny mówić o tym, co dla każdego człowieka najtrudniejsze i najbardziej bolesne.

0 Comments
Recommended Comments
There are no comments to display.