Jak poznałem Jakuba W.
Dawno, dawno temu, kiedy w czytelnictwie byłem na etapie Harrego Pottera, nadeszło pamiętne Boże Narodzenie. Będąc w odwiedzinach u dziadka i stryja moją uwagę zwróciła pewna książka. Z jej okładki krzywo patrzyła się kaprawymi oczyma, ubrana w waciak, uszankę i gumofilce postać, wyglądająca jak bywalcy pewnego sklepiku w moim bliskim sąsiedztwie.
Zaciekawiony, przeczytałem najpierw pierwsze, a potem wszystkie opowiadania. Byłem dość zdziwiony, że z jej głównym bohaterem łączą mnie okolice zamieszkania. Ba, w wielu charakterystycznych miejscach w których Jakub wojował ze złem, Bardakami oraz butelkami Perły, przyszło mi także wychylić małe co nieco. Pisana specyficznym żargonem, barwnie opisująca z pozoru nieistotne sytuacje ( a zwłaszcza alkoholowe brewerie głównego herosa ) i zawierająca zbliżone do moich poglądy na otaczający nas świat, z miejsca zdobyła moje uznanie. Później potoczyło się jak z górki. Przeczytawszy wszystkie części przygód tego kłusownika, bimbrownika i egzorcysty amatora mogę śmiało stwierdzić że to najlepszy w swoim gatunku(fantastyka humorystyczna) polski cykl opowiadań jaki znam.
Vaya con dios!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.