Śmichy-chichy na ekranie
Ostatnio usiadłem sobie na kanapie z zamiarem obejrzenia jakiegoś ciekawego programu. Nic nie znalazłem, więc byłem "zmuszony" obejrzeć marną, amerykańską komedię klasy D. Nie dość, że fabuła była wartka jak woda w klozecie pustego domu, to jeszcze pojawiły się moje ulubione "śmiechy widowni". Chyba wszyscy znają to uczucie, gdy bohater filmu zrobi coś totalnie nieśmiesznego, a w tle filmu słychać "Hahahahhahahahahahhaha". To jest coś koszmarnego.
Bąk-hahaha.
Nędzna fabuła.
Przeciągłe beknięcie-hahahahahha.
Jeszcze nędzniejsza fabuła.
Koniec filmu.
A już jak ktoś poślizgnie się na skórce od banana ( co w normalnym życiu prawie się nie zdarza),wszyscy ryczą ze śmiechu przez dobrą minutę. Za grosz inteligentnego komizmu.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.