Pierwszy treing... Moje kości :/ A raczej mięśnie
Cóż... Wyrywam się ze schematów. Pierwszy z nich, to dzisiejszy gorący temat- pewien drewniany przedmiot. Drugi, to mój własny, osobisty schemat- (cytując mojego ojca) "Ty tylko w domu siedzisz.".
Cóż. Nadeszły zmiany...
Wszystko zaczęło się od ogłoszenia w lokalnym miesięczniku... NABÓR do drużyn z rocznika 94-95. Fanie, pomyślałem. Pogadałem z rodzicami, tata zadzwonił do trenera... Super. Mogę przyjść na pierwszy trening na...
O matko... Moje kości... Myślałem, że to będzie trening bramkarski, coś jak ma Dudek, etc.
A tutaj... Zabawa w "głupiego Jasia" (mówiąc wprost...). Cóż, fajnie, bo można zapoznać się z kolegami z drużyny. Ale po.... Po CHOLERĘ takie zabawy bramkarzowi?
No nic, później 2 kółka wokół boiska... Wtedy poczułem, że moje zasiedziałe kości nie dają rady (a raczej mięśnie). Zaprawdę powiadam wam... Nie bierzcie się za sport, jeśli 60% czasu wolnego spędzacie przed komputerem. Taka mała rada.
Dalej na szczęście było lepiej. 45 minut grania takiego "luźnego meczu". Cóż, tutaj już było lepiej.
Ciesze się, że wreszcie ruszyłem się z domu. Zastanawiam się tylko, co będzie za tydzień... Skoro trener stwierdził (całkiem spoko jest) że dzisiaj to była zabawa... Taaa.... Może wreszcie zacznie się prawdziwy trening bramkarski.
Tak po prawdzie, to jeszcze nie jestem w drużynie. Ale to, że mam uczęszczać na treningi to dobry znak.
Czekam na swój pierwszy, poważny sprawdzian.
3-majcie się. I zaprawdę powiadam wam- lepsza taka piłka na żywo, niż Fifa...
Pozdrawiam... Bzyk36
PS. "Morał tej bajki jest krótki i niektórym znany... Nie zaczynaj treningów, jeśli jesteś nieprzygotowany."
2 komentarze
Rekomendowane komentarze