Początek upadku cz 4 ostatnia
Mówi Goldwer,dojechaliśmy na pokład startowy ale nie bez kłopotów,tory były uszkodzone wgięte myśleliśmy że wagon się wykolei a my zginiemy,niestety kilku już nie żyło po tym dostali śmiertelnych urazów głowy przez spadające walizki a nie które były naprawdę ciężkie.
i tak się utknęliśmy bo trakcja się zerwała,z tego co wyciągnęliśmy z walizek zrobiliśmy prymitywną linę,schodziliśmy po kolei ale gdy Jack schodził ostatni nie wytrzymała,biedak spadł na głowę,ruszyliśmy dalej trasą serwisową kolejki na razie mieliśmy spokój, przed wejściem do centrali ruchu kolejki znaleźliśmy Bensona młodszego mechanika kolejki mówił nam abyśmy obcinali kończyny skubańcom bo w ten sposób szybko je poślemy do piachu,mało odkrywcze poprosiłem go aby zaprowadził nas do Hangarów.
W tym momencie jeden z skubańców ukatrupił Jeffa i Harolda więc zostało nas trzech:ja,Benson,i Grismon. Nie czekając dłużej pobiegliśmy do poczekalni,mając trochę szczęścia odegraliśmy się na bydlakach gdy dotarliśmy do poczekalni Benson zwariował zaczął gadać o znaku który to chce nas zniszczyć,wariat postrzelił grismon'a to ja w podzięce pozbawiłem go głowy gdy wbiegłem z grimesem(tak wołaliśmy na grimsona na wydobywczym przed incydentem)do hangaru jedyne co zauważyliśmy to puste lądowiska,puściutkie ani promu ani wahadłowca NIC!!.
Od tego momentu się ukrywam jeśli ktoś znajdzie to nagranie to prawdopodobnie nie żyję.
Koniec.
I jak podobała się opowiastka??
0ceniajcie w komentarzach, a jak już przy tym jesteśmy to KOMENTUJCIE nie boję się krytyki.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.