Red Dead Redemtion
Wpis o grze po prostu wspaniałej i zasługującej na wszystkie laury, jeśli jesteś ograniczony tylko do PC i nie grałeś w nią to ciężko będzie Ci się wczuć i zrozumieć emocje wynikające z tego wpisu.Od razu uprzedzam to nie recenzja tylko taki sentymentalny powrót.
Razem z kumplem kupiłem RDR w dzień premiery (co dość nieprawdopodobne, zważywszy na braki w dostawach jak i to że nasze egzemplarze kosztowały po 150zł) rezygnując na parę dni ze szkoły aby chłonąć klimat tej produkcji. Później doszła lekka rywalizacja w osiągnięcia jednak nie zagubiliśmy się w tym i oboje równie rozumieliśmy jakią perła jest ta gra.
To co widzimy
Cały dziki zachód R* przedstawił tak jak go widzieliśmy biegając jako szkraby po podwórku z pistoletami na kapiszony, są tutaj źli do bólu bandyci jak i szeryf który mając czystą dusze próbuje tylko trzymać kontrolę nad bezpieczeństwem miasteczka. Wiele w internecie można poczytać o grafice i jak dopełnia klimat (filmiki na YT nie oddadzą tego choćby leciały w HD), przemierzanie meksykańskiej pustyni przy zachodzie słońca czy odwiedziny miasteczka nocą gdy całe towarzystwo skupia się w saloonie, to trzeba poczuć na własnych rękach i padzie.
Dziki zachód to czas przemijających bohaterów
Bohater gry to John Marston, postać w która się wczuwamy już po pierwszych krokach (niezwykle specyficzny chód postaci dopełnia klimatu cowboya) w kolejnych misjach poznajemy jego niezbyt skomplikowane ale prawdziwe motywacje które są niestety wykorzystywane przez tych złych i brzydkich. R* pokazuję się ostatnio od strony dość dramatycznych wątków głównych (GTAIV no i RDR)więc misje w których Marston spełnia swoje główne zadania są zawsze fascynujące (te poboczne też są dobre ale nie tak jak zabijanie głównego wroga itp). Po zakończeniu gry widzimy w nim prawdziwego bohatera tamtych czasów i aż żal że to fikcyjna postać.
Co to za galop po pustyni bez muzyki
Muzyka... To własnie ona w niektórych momentach sprawia że zapominamy po co mamy jechać w jakiś punkt na mapie. Polecam udać się w nocy na pustynie w Meksyku gdzie jeśli nam się uda gra załączy:
Człowiek czuję się w takim momencie naprawdę otoczony dzikim zachodem.
Nie można zapomnieć też o jednym przełomowym momencie gry... Tym w którym gnamy czym prędzej bo czujemy jakąś wewnętrzną potrzebę a gra wtedy serwuje nam to:
Mógłbym opisać każdy aspekt przejmujący gracza w tej grze ale po co, kupcie i sami się przekonajcie. Dla tej gry warto i należy kupić konsole, trzeba ją przejść i chłonąć wszystko co nam oferuje. Może jakieś pytania osób posiadających tylko PC ?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.